Wtorek, 8 październik 2024

Wtorkowa „Rzeczpospolita” odnotowuje: „Trudniej o mieszkanie”. Średnia cena 55-metrowego lokalu w Warszawie to równowartość 92 przeciętnych pensji brutto. Siła nabywcza klientów wyraźnie maleje. Ratunkiem byłoby zwiększenie oferty mieszkaniowej. Jak długo trzeba pracować na nowe mieszkanie średniej wielkości, przeanalizował dla „Rz” portal RynekPierwotny. pl. Z danych serwisu wynika, że osobom zarabiającym przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw (w sierpniu było to niespełna 8190 zł brutto) zajmie to dziewięć lat. Rzecz jasna, jest to okres umowny. W praktyce oszczędzanie na mieszkanie trwałoby o wiele dłużej, bo nikt nie jest w stanie odkładać całej swojej pensji. Nie wiadomo też, jak w przyszłości będą rosły ceny mieszkań, a jak wynagrodzenia. Portal porównuje przeciętną płacę brutto w sektorze przedsiębiorstw ze średnią ceną nowego 55-metrowego mieszkania (dane z systemu BIG DATA RynekPierwotny.pl). W sierpniu tego roku przeciętna cena lokalu o powierzchni 55 mkw. w ofercie deweloperów w Warszawie stanowiła równowartość 92 miesięcznych wynagrodzeń brutto. W sierpniu ub.r. było to 88 średnich pensji, a w 2022 r. – 84. W Krakowie średnia cena takiego lokalu to równowartość 84 pensji, tyle samo, ile w 2023 r., ale w 2022 r. wystarczyło 75 miesięcznych wynagrodzeń. W Gdańsku średnia cena to odpowiednik 78 przeciętnych pensji. Siła nabywcza klientów skurczyła się we wszystkich metropoliach. W najgorszej sytuacji są mieszkańcy Warszawy. Coraz wyższe ceny mieszkań (w ubiegłym roku rynek nieruchomości rozgrzał program „Bezpieczny kredyt 2 proc.”) wpłynęły na spadek popytu. Kupujących jest mniej. Część klientów czeka na program tanich kredytów „Na start”. Jego los jest jednak niepewny. Na poprawę dostępności mieszkań w największych metropoliach raczej nie ma co liczyć. W opinii ekspertów ceny osiągnęły poziom, który stawia wielu przed wyborem: najem mieszkania w lokalizacji, w której zakup wymarzonego lokum jest poza ich zasięgiem finansowym, albo przeprowadzka do którejś z miejscowości okalających metropolię. Więcej szczegółów- na pierwszej stronie głównego wydania.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 08.10.2024.).

„Rz” informuje w innym miejscu: „Polska przeciwna demontażowi polityki regionalnej. Ma poparcie”. Rząd nie chce centralizacji unijnej polityki spójności. Również europejskie regiony są oburzone planem Ursuli von der Leyen, obawiając się marginalizacji. Polska chce zająć się tematem podczas swojej prezydencji w Unii. Przewodnicząca Komisji Europejskiej planuje zamach na politykę regionalną. Zamiast 530 obecnie działających programów (w tym 398 dotyczących polityki spójności) von der Leyen proponuje 27 narodowych programów operacyjnych. W każdym takim programie będą wszystkie wydatki do tej pory składające się na politykę spójności i politykę rolną, w tym nawet dopłaty dla rolników. Programy będą podzielone na sektory, np. transport, energia, rolnictwo czy sprawy wewnętrzne i migracja. Polsce taki kierunek zmian się nie podoba. W planach zmian, które testuje Komisja Europejska, chodzi nie tylko o zabranie kompetencji regionom i przekazanie ich rządom narodowym, które realizowałyby jeden krajowy program. Ale faktycznie o wzmocnienie władzy Brukseli. Rzecznik KE, podkreślił w poniedziałek, że na razie odbywa się „wewnętrzna refleksja”. I że ostateczny wynik tej refleksji będzie brał pod uwagę zarówno wytyczne przedstawione lipcu, jak i listy określające misję nowych komisarzy- czytamy na 16 stronie części ekonomicznej głównego wydania.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 08.10.2024.).

„Rz” zauważa też: „Najem krótkoterminowy na cenzurowanym”. Szefowa resortu funduszy nawołuje do ograniczenia krótkoterminowego najmu mieszkań. Problemem jest gigantyczna szara strefa, która kosztuje Skarb Państwa, jak szacuje sama branża, 1 mld zł rocznie. Rejestr lokali, które są wykorzystywane na najem krótkoterminowy, żeby wyciągnąć je z szarej strefy oraz zmiany w systemie podatkowym, by ostudzić apetyty inwestorów – z takimi postulatami na platformie X wystąpiła ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Polityczka Polski 2050 stwierdziła, że najem krótkoterminowy służy osiąganiu szybkich zysków, odpowiada za podwyżkę czynszów na szerokim rynku najmu i uszczupla o setki tysięcy lokali zasób służący zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych. Gwałtowny rozwój najmu krótkoterminowego, w którym pośredniczą globalne platformy internetowe z Airbnb i Booking.com na czele, urósł do rangi problemu, z którym próbuje mierzyć się prawodawstwo unijne. W maju weszły w życie przepisy obligujące do rejestrowania gospodarzy i mieszkań, a internetowe platformy – do weryfikowania ogłoszeń oraz sprawdzania, czy właściciele nieruchomości wypełniają obowiązki (pod rygorem kar). Kraje członkowskie mają dwa lata na implementację. Polskie Stowarzyszenie Wynajmu Krótkoterminowego wskazuje natomiast, że kluczowym problemem w kwestii podatków od usług zakwaterowania jest szara strefa, szacowana na około 60 proc. obiektów zarejestrowanych na portalach rezerwacyjnych: to obiekty wystawione przez osoby prywatne, które z przychodów rozliczają się niezgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami, bowiem przychody z tzw. wynajmu krótkoterminowego powinny być rozliczane jako przychody z działalności gospodarczej. Organizacja szacuje straty Skarbu Państwa z tego tytułu na niemal 1 mld zł rocznie. Więcej- na 17 stronie części ekonomicznej głównego wydania.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 08.10.2024.).

Dodatek „Rz”„Administracja i samorząd” zamieszcza z kolei tekst: „Jak konsultować z mieszkańcami ogólny plan zagospodarowania?”. Ważne jest, abyśmy nie czekali z konsultacjami do momentu, gdy będzie się kończył czas na uchwalenie planu ogólnego, a mieszkańcy będą mieli ograniczone możliwości komunikacji z urzędnikami – mówi Iwona Janicka, ekspertka w zakresie partycypacji i współpracy samorządów z organizacjami pozarządowymi. W jej ocenie Ważne jest, aby włączyć mieszkańców w proces konsultacji społecznych już na etapie planowania zmiany w gminie. W tym celu można się ograniczyć do wymogów ustawowych jak wysłuchanie czy zebranie uwag, jednak jest to minimum, którego wymaga ustawodawca. Jeśli natomiast chcemy faktycznie wsłuchać się w głos mieszkańców, musimy dostosować formę do danej grupy odbiorców na odpowiednich etapach i z odpowiednim wyprzedzeniem czasowym. Ważne jest, aby konsultacje były zorganizowane w odpowiednim dla mieszkańców czasie. Szczegóły dla zainteresowanych- na pierwszej i drugiej stronie dodatku.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 08.10.2024.).

„Dziennik Gazeta Prawna” odnotowuje natomiast: „Nowy obowiązek w mieszkaniach. Czy będziemy musieli płacić?”. Wkrótce Polacy mogą stanąć przed nowym wymogiem instalacji dodatkowych urządzeń w swoich mieszkaniach. Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej przekazała MSWiA propozycję wprowadzenia obowiązku montażu czujników tlenku węgla oraz dymu. To odpowiedź na rosnące zagrożenie zatruciami czadem oraz pożarami w polskich domach. Zgodnie z propozycją PSP, instalacja czujników czadu lub dymu stałaby się obowiązkowa we wszystkich mieszkaniach w Polsce. Choć dotychczas straż pożarna apelowała o dobrowolne wyposażanie domów w takie urządzenia, wzrost liczby wypadków – często tragicznych w skutkach – zmusił służby do podjęcia bardziej stanowczych kroków. Jak pokazują statystyki, tylko w ubiegłym sezonie grzewczym w wyniku zatrucia tlenkiem węgla zmarło ponad 50 osób, a liczba interwencji straży w sprawie nieszczelnych lub wadliwych urządzeń przekroczyła 4,3 tysiąca. Propozycja zakłada, że obowiązek montażu czujników czadu i dymu w pierwszej kolejności obejmie nowe mieszkania – te, które dopiero trafiają na rynek pierwotny. Każde mieszkanie oddane do użytku po wejściu w życie nowych przepisów musiałoby być wyposażone w odpowiednie urządzenie. Dla już istniejących lokali przewidziany zostałby okres przejściowy wynoszący około pięciu lat, co dałoby właścicielom czas na dostosowanie się do nowych wymogów. Kwestia kosztów związanych z obowiązkową instalacją czujników pozostaje na razie otwarta- czytamy na łamach „DGP”.  

(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 08.10.2024.).

„DGP” zauważa też: „Jest projekt ustawy w sprawie składki zdrowotnej. >>Wariant absolutne minimum<<”. W wykazie prac Rady Ministrów pojawił się projekt ustawy o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Okazuje się, że rząd przyjął wariant „absolutne minimum” – czyli wyłączenie naliczania składki zdrowotnej od sprzedaży aktywów trwałych. Jak czytamy, celem projektu jest wyłączenie z podstawy wymiaru składki zdrowotnej opłacanej przez przedsiębiorców przychodów i kosztów uzyskania przychodów z odpłatnego zbycia środków trwałych oraz wartości niematerialnych i prawnych. Zgodnie z proponowanym rozwiązaniem dochody ze sprzedaży środków trwałych nie będą uwzględnione w wyliczeniu wysokości składki zdrowotnej dla osób rozliczających się na zasadach ogólnych przy zastosowania skali podatkowej oraz dla osób rozliczających się w formie podatku liniowego.  

(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 08.10.2024.).

„DGP” informuje również: „Zdewastowany budynek nadal jest budynkiem. Podatek trzeba zapłacić”. Nawet jeżeli obiekt budowlany nie ma drzwi i okien, ma zniszczone instalacje, zawilgocone ściany i dziurawy dach, wciąż jest budynkiem dla celów podatkowych – orzekł Naczelny Sąd Administracyjny. Spór w tej sprawie dotyczył art. 1a ust. 1 pkt 1 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych. Zgodnie z tym przepisem budynkiem jest obiekt budowlany w rozumieniu przepisów prawa budowlanego, który jest trwale związany z gruntem, wydzielony z przestrzeni za pomocą przegród budowlanych oraz ma fundamenty i dach. NSA uznał, że obiekt budowlany, który spełnia tę definicję, podlega opodatkowaniu jako budynek nawet wtedy, gdy ze względów technicznych, prawnych bądź faktycznych nie jest i nie może być wykorzystywany, w tym zgodnie z przeznaczeniem- odnotowano.

(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 08.10.2024.).

„DGP” zauważa też: „Spółdzielnie czekają na pomoc po powodzi”. Spółdzielniom mieszkaniowym i wspólnotom brakuje pieniędzy na remont piwnic czy kotłowni po powodzi. Oczekują więc takiej samej pomocy od państwa, jaką specustawa powodziowa przewiduje dla budynków komunalnych. Jak dowiedział się „DGP”, przez przeoczenie nie została ona przewidziana  w ustawie. Teraz kierownictwo MSWiA obiecało posłom i senatorom, że szybko- być może jeszcze w tym miesiącu- zostanie przeprowadzona nowelizacja. „DGP” szerzej do sprawy wraca w kolejnym tekście: „Spółdzielnie mają mniej pieniędzy na walkę ze skutkami powodzi”. Przedstawiciele spółdzielni mieszkaniowych alarmują, że przepisy ustawy powodziowej pozbawiają je pomocy na odbudowę i remont części wspólnych budynków i infrastruktury. Na problem zwrócił uwagę Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych RP, do którego z prośbą o interwencję zgłosiły się spółdzielnie z terenów powodziowych. „Szacowany koszt przywrócenia do stanu pierwotnego wynosi 10- 15 mln zł. Zalane zostały 33 kotłownie gazowe, które wymagają kompleksowej wymiany urządzeń. Przepraszam za krótki opis- brak słów- pisze w e- mailu do związku jedna ze spółdzielni. Więcej szczegółów- na pierwszej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 08.10.2024.).

„Głos Szczeciński” odnotował: „Droga przez bramę do kamienicy Dubois 1 jest otwarta dla mieszkańców”. Mieszkańcy kamienicy przy ulicy Dubois 1 zyskali wreszcie dojście do swojego domu. Droga wiedzie przez sąsiednią posesję przy ul. Dubois 2.  To kolejna i chyba już ostatnia odsłona kłopotów, z którymi zmagali się od miesięcy. Mieszkańcy ul. Dubois 1 idąc od strony ul. Parkowej korzystali zwykle z przejścia.  Zostało ono zablokowane przez dewelopera stawiającego tu kolejny budynek. Jedyna droga wiodła przez kamienicę przy ul. Dubois 2, jednak tu brama była dla nich zamknięta. Jak zapewniają urzędnicy, mieszkańcy kamienicy pod adresem Dubois 1 nie mają czego się obawiać. Furtka jest już otwarta. Przejście od strony inwestycji również dalej jest dostępne. W czerwcu tego roku okazało się, że mieszkańcy kamienicy przy ulicy Dubois 1 mogą stracić jedyne dojście do domu, bo u zbiegu ulic Parkowej i Dubois w Szczecinie rozpoczęła się budowa budynków wielorodzinnych „Parkowa Nova”. Kłopot wynikał ze spraw własnościowych. Wspólnota Dubois 1 (działka o numerze 102) nie miała służebności, konkretnie to Gmina Miasto Szczecin jako właściciel działki 6/15 ma ustanowioną służebność poprzez działkę 6/16, na której stoi m.in. kamienica Dubois 2. Jednak mieszkańcy Dubois 1 złożyli wniosek o nabycie wspomnianej miejskiej działki, radni Szczecina zgodzili się na sprzedaż. Przy okazji jeden z miejskich radnych PiS zaproponował prezydentowi Szczecina wprowadzenie mechanizmu mediacji, w którym miasto mogłoby pośredniczyć między mieszkańcami a deweloperami lub innymi stronami sporu. Mediacje mogłyby pomóc w szybszym i polubownym rozwiązaniu sporów, co ograniczyłoby konieczność interwencyjnych działań i pozwoliłoby na bardziej efektywne rozwiązywanie takich problemów.

(Źródło: „Głos Szczeciński”– 08.10.2024.).

Zobacz również