Wtorek, 5 marzec 2024
„Prawo co dnia” w poniedziałkowej „Rzeczpospolitej” zamieszcza tekst: „Ministerstwo Finansów: uchwalmy kartę praw podatnika”. Szef KAS proponuje, by powstał ustawowy zbiór podstawowych zasad chroniących prawa podatników. Fiskus powinien przyjąć zasadę, że podatnik rozlicza się rzetelnie, prawo podatkowe powinno się uchwalać z sześciomiesięcznym wyprzedzeniem, a państwo powinno naprawiać szkody, które wyrządziło podatnikowi. To tylko niektóre założenia Karty Praw Podatnika, której uchwalenie w formie ustawy zaproponował w piątek 1 marca Marcin Łoboda, wiceminister finansów i szef Krajowej Administracji Skarbowej. Przedstawił on te pomysły 1 marca podczas konferencji naukowej na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. – Dziś zbiór przepisów podatkowych to gruba książka. Warto jednak dla 28 mln uczciwych podatników uchwalić podstawowe prawa, które byłyby zebrane w jednym dokumencie – mówił Łoboda, nawiązując do przybliżonej liczby podatników PIT. Więcej- na 12 stronie głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 04.03.2024.).
W „Rz” czytamy również: „Nadciąga 28 mld euro”. Krajowy Plan Odbudowy ma ruszyć w ciągu kilku tygodni. Będzie wspierał m.in. energetykę. Określa on typy przedsięwzięć, które mają być wspierane. To elektroenergetyczne sieci przesyłowe i gazowe, elektroenergetyczne sieci dystrybucyjne, termomodernizacja budynków oświatowych czy inwestycje w źródła ciepła systemowego. Podmioty zakwalifikowane do wsparcia zostaną wyłonione w konkursie i nie wiadomo jeszcze, kto i ile dostanie. Z wyjątkiem infrastruktury przesyłowej, gdzie zgodnie z prawem jest tylko jeden operator dla elektroenergetyki i jeden dla gazu. Pieniędzy będzie niemało. Jak wynika z informacji resortu klimatu, w sumie na wsparcie inwestycji energetyczno- klimatycznych w KPO przewidziano 28 mld euro, z czego ponad 10 mld euro dotacji. Samo ministerstwo odpowiada za wydatkowanie z puli grantów ponad 8 mld euro i prawie 18 mld euro w części pożyczkowej. Więcej szczegółów- na 21 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 04.03.2024.).
Poniedziałkowy dodatek „Rz”– „Życie Regionów” odnotowuje z kolei obszernie: „Trochę mało dotacji z KPO”. Samorządy mają ambitne plany sięgania po unijne wsparcie. Ale czasu jest mało, a oferta nie zawsze pasuje do potrzeb. Komisja Europejska w ostatnich dniach podjęła formalną decyzję o odblokowaniu dla Polski środków zarówno z Krajowego Planu Odbudowy, jak i z polityki spójności. Sam KPO ma wartość niemal 60 mld euro, czyli prawie tyle, ile „zwykły” budżet funduszy UE na lata 2021–2017 (ok. 77 mld zł euro). Dla naszej gospodarki to więc szansa na niemal podwojenie przedsięwzięć rozwojowych, zwłaszcza z zakresie zielonej transformacji. Samorządowcy zwracają uwagę na pewne wyzwania związane z korzystaniem z KPO. Po pierwsze, chodzi o fakt, że KPO został w Polsce uruchomiony z dużym opóźnieniem, co oznacza, że zostało mało czasu na realizację zaplanowanych reform i inwestycji – do co zasady powinny się one zakończyć do sierpnia 2026 r. Biorąc pod uwagę późne uruchomienie środków z KPO, zasadnym byłoby więc wydłużenie okresu ich wydatkowania. Tak krótki czas na wykorzystanie środków, które jeszcze nie zostały uruchomione na poziomie ostatecznego odbiorcy, może już na wstępie wykluczyć potencjalnych beneficjentów w ubieganiu się o nie. Największym wyzwaniem jest dla nas czas, ponieważ zamierzenia projektowe musimy zrealizować i rozliczyć do końca 2026, zostało już tylko dwa i pół roku – zaznacza też Grzegorz Kamiński, dyrektor Biura Koordynacji Projektów i Rewitalizacji Miasta w Poznaniu. – A procedury dotyczące poszczególnych naborów w ramach KPO, wymagania konkursowe, nie są też jeszcze do końca znane. Więcej szczegółów- na pierwszej stronie dodatku.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 04.03.2024.).
Wtorkowa „Rzeczpospolita” informuje z kolei: „Dodatkowy test e- faktur”. Fakturowa rewolucja na pewno wejdzie w życie, choć raczej nastąpi to dopiero po 1 stycznia 2025 r. Aż 10 tys. osób wzięło udział w spotkaniach konsultacyjnych dotyczących Krajowego Systemu e-Faktur. Ministerstwo Finansów ogłosiło, że jeszcze w marcu ujawni projekt ustawy określający termin, od którego używanie nowego systemu będzie obowiązkowe. Podczas konsultacji dyskutowano o różnych aspektach nowego systemu, m.in. o tym, jak uniknąć wąskich gardeł przy wystawianiu faktur pod koniec miesiąca. Dotyczy to m.in. dostawców usług telekomunikacyjnych czy energii. MF zaprosiło takie firmy na dodatkowe testy wydajności systemu. W trakcie spotkań MF z biznesem okazało się też, że znaczna część dyskutujących o tym przedsiębiorców ma poważne braki w wiedzy dotyczącej tego systemu. Dlatego resort zapowiada szeroką akcję informacyjną, zwłaszcza dla małych firm. Więcej- na pierwszej stronie głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 05.03.2024.).
„Prawo co dnia” wraca do sprawy w obszernym tekście: „Krajowy system e- faktur ma być dobrze rozpropagowany”. Konsultacje KSeF zakończone. W marcu poznamy projekty przepisów wprowadzających e-faktury. Aż dziesięć tysięcy osób wzięło udział w konsultacjach dotyczących różnych aspektów funkcjonowania Krajowego Systemu e-Faktur. Tyle zainteresowanych naliczyło Ministerstwo Finansów, które prowadziło spotkania stacjonarne i online w sprawie nowego systemu fakturowania. Przypomnijmy, że miał on zacząć obowiązywać wszystkich podatników VAT już od lipca br., ale ze względu na wykryte błędy powodujące niewydolność systemu przełożono start KSeF o co najmniej pół roku. Data uruchomienia obowiązkowego systemu nie jest jeszcze znana (dobrowolny już funkcjonuje). Choć w trakcie konsultacji urzędnicy MF sugerowali, że można by wystartować już 1 stycznia lub 1 lipca 2025 r. Jednak, jak zauważa doradca podatkowy Iwona Biernat-Baran, dla firm i ich księgowych te terminy nakładałyby się na podsumowania roku albo na sezon urlopowy. – Być może dobrym terminem na start byłby 1 kwietnia albo w ogóle jesień 2025 r., gdy działy księgowości nie są obciążone pracą nad rocznymi podsumowaniami – sugeruje ekspertka. Więcej szczegółów- na 11 stronie głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 05.03.2024.).
„Prawo co dnia” informuje też: „Da się odzyskać PCC od mieszkania”. Kupując pierwsze mieszkanie, nie płacimy PCC. Jeśli notariusz go pobrał, możemy złożyć wniosek o stwierdzenie nadpłaty. Przepisy o zwolnieniu z podatku od czynności cywilnoprawnych (PCC) dla kupujących swoje pierwsze lokum obowiązują już ponad pół roku. Ale ciągle budzą wątpliwości. Mają je też notariusze. I często niepotrzebnie pobierają podatek. Co zrobić, jeśli uważamy, że zapłaciliśmy PCC bezpodstawnie? Spróbować go odzyskać. Jeśli mamy rację, skarbówka nie powinna rzucać kłód pod nogi. Spójrzmy na sprawę małżeństwa, które kupiło dom wraz z budynkami gospodarczymi. Jest to pierwsza nieruchomość w ich życiu, notariusz pobrał jednak od nich 2-proc. podatek. Twierdzą, że ulga im się należy. I okazało się, że mają rację. Jak czytamy w interpretacji: „zwolnieniu z art. 9 pkt 17 ustawy o podatku od czynności cywilnoprawnych podlega sprzedaż nieruchomości gruntowej zabudowanej budynkiem mieszkalnym jednorodzinnym oraz innymi budynkami (np. gospodarczymi), o ile stanowią one część składową gruntu w ramach jednej działki ewidencyjnej”. Więcej szczegółów- na 13 stronie głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 05.03.2024.).
„Prawo co dnia” niżej zauważa: „Frankowicze muszą oświadczyć o skutkach umowy”. Sąd może pouczać frankowicza o skutkach nieważności umowy. Ale czy ma prawo żądać od niego potwierdzenia? Czy w samym pozwie frankowicz wskazuje, czego chce od banku? Dopiero uchwała całej Izby Cywilnej SN może rozstrzygnąć tę nową w sprawach frankowych kwestię, która ma znaczenie dla rozliczeń abuzywnych umów. Małgorzata Gołębiowska, działaczka, członek Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu, obserwuje to zjawisko. W jej ocenie wykształcone w warszawskim sądzie frankowym, ale pojawiające się też w innych sądach, które wymagają od kredytobiorcy oświadczenia o jego świadomości skutków nieważności umowy. Data jego złożenia służyć ma często jako podstawa do określenia daty wymagalności roszczenia i początku biegu terminu odsetkowego – wbrew przepisom kodeksu cywilnego. Tym sposobem banki zyskują opóźnienie w terminie naliczania odsetek, zamiast liczonych od terminu podanego w wezwaniu do zapłaty, choć wszystko, czego domaga się frankowicz, zawiera już jego pozew – wskazuje Gołębiowska. Poza tym niektórzy sędziowie stosują formularz, który frankowicz musi wypełnić i przesłać za potwierdzeniem bankowi, co przedłuża postępowanie. Tymczasem w grudniu 2023 r. TSUE wydał dwa orzeczenia, które potwierdziły, że sąd krajowy nie powinien wymagać żadnych oświadczeń od kredytobiorców, którzy są w sporze o abuzywne zapisy w umowach z bankami. Więcej- także na 13 stronie głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 05.03.2024.).
„Prawo co dnia” zauważa też: „Podatek katastralny. Rewolucja nie do uniknięcia?”. Podatek od majątku nieruchomego przedsiębiorców powinien być naliczany od wartości budowli czy gruntów. Skorzystaliby na tym zarówno właściciele firm, jak i gminy. Wpływy z podatku od nieruchomości są obecnie jednym z istotnych dochodów gmin. Podatek ten obciąża grunty, budynki oraz budowle związane z prowadzeniem działalności gospodarczej. Grunty i budynki są opodatkowane od ich powierzchni, podstawą opodatkowania budowli jest ich wartość. 4 lipca 2023 r. Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodne z konstytucją przepisy ustawy o podatkach i opłatach lokalnych, w zakresie jednego z przedmiotów opodatkowania podatkiem od nieruchomości, tj. budowli związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej. Trybunał odroczył wejście wyroku w życie, przepisy podatkowe stracą moc po 18 miesiącach od ogłoszenia, czyli na początku 2025 r. Opodatkowanie budowli podatkiem od nieruchomości przynosi gminom prawie 40 proc. wpływów z podatku od nieruchomości, co łącznie daje ponad 10 mld zł rocznie. Nie wydaje się, aby budżety samorządów mogły pozwolić sobie na utratę tych dochodów. Jasne jest więc, że w przyszłym roku konieczne będzie dokonanie głębokiej reformy podatku od nieruchomości. W tym kontekście warto odnotować, że podatek ten, szczególnie od przedsiębiorców, jest konstrukcją bardzo archaiczną i nieoptymalną- czytamy na 14 stronie głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 05.03.2024.).
„Rz” odnotowuje natomiast w innym miejscu: „Topnieją szanse na szybki spadek stóp procentowych i rat kredytów”. Rynki rewidują swoje oczekiwania, spodziewając się już niewielkich cięć stóp w tym roku. Więcej osób może potrzebować wakacji kredytowych. Na marcowym dwudniowym posiedzeniu, które kończy się w najbliższą środę, Rada Polityki Pieniężnej zapewne pozostawi stopy procentowe bez zmian. Co do tego zgodni są i ekonomiści, i inwestorzy. Pytanie, co dalej. Sądząc po obecnych kwotowaniach kontraktów terminowych FRA, dotyczących przewidywań dla stawek WIBOR 3M, pierwsze nadzieje na obniżki stóp mogą się pojawić w wakacje, a faktycznie miałoby to mieć miejsce jesienią. Do końca zaś 2024 r. WIBOR miałby spaść do ok. 5,33 proc., z 5,85 proc. obecne, co sugeruje dwa cięcia stóp po 0,25 pkt proc. w drugiej połowie roku. W sumie koszty pożyczania mogłyby się więc obniżyć o 0,5 pkt proc. do końca 2024 r. Dla kredytodawców jest to jakaś ulga. Ale trzeba tu podkreślić, że jeszcze w styczniu rynek oczekiwał, że już w czwartym kwartale tego roku WIBOR spadnie nawet do 4,6 proc., co sugerowałoby cięcie stóp nawet o ponad 1 pkt proc. Oznacza to, że optymizm rynkowy z przełomu lat 2023/2024 co do tempa i głębokości cięcia stóp procentowych w Polsce wyraźnie opadł. A w ślad za tym topnieją również szanse na szybki spadek rat kredytów. Jednocześnie, jak wskazują analitycy, skoro maleją szanse na wyraźny spadek rat od kredytów mieszkaniowych, to zwiększa się też potrzeba przedłużenia wakacji kredytowych na 2024 r. (co akurat jest niekorzystną informacją dla banków). Rząd zajmie się projektem wakacji kredytowych we wtorek i ma on być – jak mówił minister finansów Andrzej Domański – bardziej korzystny niż poprzednia wersja tego rozwiązania. Minister Domański dodał, że urlop od rat nie obejmie jednak wszystkich, ale jedynie tych, którzy mają problemy ze spłatą rat z związku z tym, że „stopy procentowe tak szybko w Polsce wzrosły”. Więcej szczegółów- na 16 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 05.03.2024.).
„Rz” informuje również: „Lex deweloper wciąż czeka na poprawki”. Mała dostępność i duże ceny działek pod mieszkaniówkę w miastach zachęcają do sięgania po innego rodzaju parcele – branża czeka jeszcze na jedną zmianę. Deweloperzy dalej czekają na zapowiadaną przez nowe kierownictwo resortu rozwoju poprawkę specustawy mieszkaniowej. Wprowadzony w maju ub.r. przepis pozwala na budowę mieszkań również na terenach po biurowcach oraz galeriach handlowych mimo braku zgodności ze studium, co ma poprawić podaż w cierpiących na niedobór działek miastach. Problemem jest głównie wskaźnik miejsc parkingowych – sztywną wartość zapisaną w ustawie ma zastąpić wartość ustalana dla konkretnego projektu na szczeblu gminy. W lutowej rozmowie z „Rz” wiceminister Krzysztof Kukucki twierdził, że przepis będzie zmieniony i resort zaproponuje już w najbliższym czasie stosowne regulacje. Specustawa pozwala na rewitalizację zdegradowanych, nieużytkowanych terenów, na których może powstawać nowoczesna tkanka miejska. Deficyt mieszkań jest dziś ogromny, a tereny poprzemysłowe czy po obiektach handlowych z reguły są bardzo dobrze zlokalizowane – często w centrach miast, z doskonałą infrastrukturą. Co ważne, wykorzystywanie takich terenów pod osiedla zapobiega też rozlewaniu się miast na peryferia. Z raportu firmy Colliers wynika, że po schłodzeniu koniunktury w 2022 r., w ubiegłym roku deweloperzy wrócili do uzupełniania banków ziemi, co przełożyło się na wzrost cen. W 2024 r. spodziewana jest kontynuacja trendu. Eksperci szacują, że w centrum Warszawy parcele kosztowały 3,2–10,8 tys. w przeliczeniu na mkw. możliwej do uzyskania powierzchni użytkowej. Poza centrum stolicy koszt wynosił 1,5–3,2 tys. zł. Ponieważ wolnych działek pod mieszkania brakuje, deweloperzy interesują się parcelami zabudowanymi. Dlatego, mimo spowolnienia na rynku nieruchomości komercyjnych, działki takie trzymają ceny. Ziemia pod biurowce w stolicy kosztowała 0,9–6 tys. zł, a w innych dużych miastach 0,5–1,3 tys. zł. Parcele pod obiekty handlowe odpowiednio 0,5–5 tys. zł i 0,3–1,7 tys. zł. Colliers podaje wartości w euro, na potrzeby tej publikacji przeliczono je po obecnym kursie. Więcej- na 20 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 05.03.2024.).
Kolejny dodatek „Rz”– „Administracja i samorząd” zamieszcza natomiast obszerny tekst: „Kłopotliwe udostępnianie zasobów”. To jedna z ciekawszych instytucji prawnych na gruncie ustawy Prawo zamówień publicznych. Pozwala ona m.in. wykonawcom nieposiadającym jeszcze odpowiedniego doświadczenia na skuteczne złożenie oferty. Skorzystanie z tej instytucji nie jest jednak tak łatwe, jak mogłoby się wydawać. Na wykonawców czyha wiele pułapek i zagrożeń. Przyjrzyjmy się najczęściej spotykanym z nich. Na czym polega udostępnienie zasobów? Najogólniej mówiąc udostępnienie zasobów jest związane ze sferą warunków udziału w postępowaniu, czyli okoliczności związanych z posiadanymi przez wykonawcę zdolnościami pozwalającymi mu na należyte wykonanie zamówienia. Zamawiający ma bowiem prawo wymagać od wykonawców spełnienia określonych warunków udziału w postępowaniu. Dzięki temu ma gwarancję, że przetarg wygra tylko taki wykonawca, który spełnia określone wymagania. To w ramach wstępu. Lektura dla zainteresowanych- na trzeciej stronie dodatku.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 05.03.2024.).
„Dziennik Gazeta Prawna” informuje z kolei: „Urząd będzie mógł zablokować budowę małego domu”. Domy do 70 mkw. wciąż nie będą wymagały zezwolenia, ale władze samorządowe zyskają realną możliwość kontroli dokumentacji – wynika z projektu nowelizacji prawa budowlanego. O doprecyzowanie przepisów dotyczących zgłoszenia budowy oraz przebudowy domów jednorodzinnych o powierzchni zabudowy do 70 mkw. apelowały samorządy, alarmując, że brak możliwości weryfikacji zgłoszenia przyczynia się do samowoli budowlanych. Projekt zakłada, że urzędnicy sprawdzą dokumentację, a w razie zastrzeżeń prezydent lub starosta uzyska możliwość wniesienia sprzeciwu. Nie wszystkich jednak zadowala zaproponowane rozwiązanie- czytamy na łamach „DGP”.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 04.03.2024.).
Poniedziałkowa „DGP” informuje natomiast: „100 mln zł na lokalną politykę mieszkaniową”. Brak wkładu własnego i nawet 10 mln zł na projekt ma zachęcić samorządy i społeczne agencje najmu (SAN) do współpracy i rozwoju tego instrumentu polityki mieszkaniowej. Wnioski o dofinansowanie z Programu Fundusze Europejskie dla Rozwoju Społecznego można składać do 5 kwietnia br. SAN to podmioty, które pośredniczą między właścicielami mieszkań a osobami, których nie stać na samodzielny najem lokum. Właściciele, od których SAN dzierżawią mieszkania, zyskują m.in. gwarancję terminowego uiszczania czynszu oraz utrzymania mieszkań w dobrym stanie technicznym, dzięki czemu możliwe jest ich pozyskanie po cenach niższych niż rynkowe. Dla najemców przewidziane są dopłaty do czynszów, ale też usługi aktywizacyjne – np. pomoc w znalezieniu lepszej pracy. SAN może być prowadzona przez gminną spółkę, ale również przez stowarzyszenie, fundację czy spółdzielnię socjalną. Wnioski o dofinansowanie na kwotę nie wyższą niż 10 mln zł mogą składać: gminy, które już zawarły umowę o współpracy z SAN albo planują jej zawarcie; związki między gminne albo same agencje.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 04.03.2024.).
„DGP” informuje też: „Nadwyżka wydatków nad dochodami. Wyborczy deficyt w samorządach”. JST znalazły się na dużym minusie, bo nastąpiło spiętrzenie inwestycji. Ten rok przyniesie wyhamowanie nakładów. Prawie 23 mld zł wyniosła w 2023 r. nadwyżka wydatków nad dochodami samorządów. Deficyt był prawie trzy razy większy niż w poprzednich 12 miesiącach. Tak wynika z danych resortu finansów przeanalizowanych przez „DGP”. Ministerstwo Finansów nie przedstawiło jeszcze podsumowania budżetów jednostek samorządu terytorialnego. Opublikowało jednak szczegółowe dane na temat dochodów i wydatków prawie 3 tys. istniejących JST: od najmniejszych gmin po marszałków województw. Ubiegłoroczny deficyt sektora samorządowego w ujęciu nominalnym był najwyższy w historii. Biorąc pod uwagę odsetek produktu krajowego brutto był prawdopodobnie największy od ponad dekady – wyniósł ok. 0,7 proc. PKB. Nie oznacza to jednak, że wszystkie samorządy były na minusie. Z wyliczeń „DGP” wynika, że przewaga wydatków nad dochodami dotyczyła w ubiegłym roku ponad 2,3 tys., czyli prawie 78 proc., JST. W porównaniu z poprzednim rokiem dochody jednostek władz lokalnych zwiększyły się o prawie 5 proc., natomiast wydatki urosły o niemal 9 proc. Przy inflacji, która wyniosła średnio 11,4 proc., oznacza to spadek w ujęciu realnym. Plan dochodów został zrealizowany w 97,6 proc. Założenia wydatkowe zostały wykonane w 92,5 proc.- czytamy.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 05.03.2024.).
W „DGP” czytamy również: „Ceny mieszkań. Największy wzrost odnotowano w Łodzi”. Z raportu BIG DATA RynekPierwotny.pl wynika, że w lutym br. ceny mieszkań najbardziej wzrosły w Łodzi – do 11 tys. zł za m kw. Mieszkania zdrożały też w Krakowie – do 16 tys. zł, a w Trójmieście – do 15 tys. zł za m kw. Z raportu BIG DATA RynekPierwotny.pl. wynika, że po dwóch miesiącach tego roku „liderem podwyżek”, jeśli chodzi o ceny mieszkań, została Łódź. „Średnia cena metra kwadratowego wzrosła w tym mieście od początku roku aż o 5 proc, przekraczając w lutym pułap 11 tys. zł” – podał ekspert portali RynekPierwotny.pl i Gethome.pl Marek Wielgo. Wyjaśnił, że łódzcy deweloperzy wprowadzili w tym roku do sprzedaży „dużą pulę drogich – jak na ten rynek – mieszkań”. Dodał, że równocześnie wyprzedawały się głównie te najtańsze. „Średnia cena metra kwadratowego nowych lokali, na które deweloperzy znaleźli chętnych w lutym sięgała 9,3 tys. zł” – wskazał ekspert. W jego ocenie połączenie tych dwóch czynników dało więc efekt w postaci potężnego wzrostu średniej ceny metra kwadratowego mieszkań pozostających w ofercie. „W styczniu podwyżka znacznie przekraczała 4 proc., zaś w lutym wynosiła już tylko 1 proc.” – zauważył Wielgo. Dodano, że w Łodzi oferta lokali z ceną poniżej 9 tys. zł skurczyła się z 32 proc. do 24 proc. Za to odsetek mieszkań z ceną powyżej 12 tys. zł za metr zwiększył się z 15 proc. do 26 proc. Z raportu wynika, że w Warszawie średnia cena nie zmieniła się w ciągu ostatniego miesiąca. „W Krakowie i Trójmieście odnotowano dość znaczną podwyżkę, bo odpowiednio o 2 proc. i 3 proc. Ceny nowych mieszkań w pierwszej z tych metropolii przebiły w tej sytuacji pułap 16 tys. zł, zaś w drugiej – 15 tys. zł za metr kwadratowy” – wskazali autorzy raportu. Dodali, że podobną wysokość miały podwyżki średniej ceny metra kwadratowego mieszkań oferowanych przez deweloperów we Wrocławiu, Poznaniu i w miastach Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 05.03.2024.).
„DGP” zamieszcza również tekst: „Ceny gruntów rolnych 2024: Ile kosztuje hektar?Co, gdzie i za ile kupimy?”. Z roku na rok ceny gruntów rolnych rosną. Z najnowszych danych opublikowanych przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR) wynika, że w IV kw. 2023 r. średnia cena zakupu/sprzedaży hektara ziemi w Polsce wynosiła 65 301 zł. To oznacza wzrost o ponad 16 tys. zł w ciągu czterech lat. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa publikuje średnie ceny hektara ziemi rolnej za II i IV kwartał każdego roku dla poszczególnych województw. Dane pochodzą z GUS-u. Opublikowane średnie są wykorzystywane przez banki w procesie udzielania rolnikom kredytów, m.in. kredytów inwestycyjnych oraz skierowanych do młodych rolników. Z najnowszego komunikatu ARMiMR wynika, że średnia cena hektara ziemi rolnej w Polsce w IV kw. 2023 r. wynosiła 65 301 zł. Dla porównania, pod koniec 2022 r. było to 61 362 zł, w IV kwartale 2021 r. 53 254 zł, a w IV kw. 2020 r. 48 805 zł za hektar. Wcześniej ceny nie rosły tak szybko. Między IV kw. 2016 r. a IV kw. 2019 r. wzrosły z 40 236 zł za hektar do 46 975 zł za hektar.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 04.03.2024.).