Wtorek, 5 grudnia 2023

„Prawo co dnia” we wtorkowej „Rzeczpospolitej” odnotowuje: „Umowa wbrew prawu bez kosztów”. Bank nie rozliczy podatkowo strat unieważnionych przez sądy kredytów frankowych. Bardzo zła wiadomość dla banków, które mają w swoim portfelu tzw. kredyty frankowe. Nie dość, że masowo przegrywają procesy o ich unieważnienie, to jeszcze tracą podatkowo. Potwierdza to precedensowy poniedziałkowy wyrok NSA. Sprawa trafiła na wokandę przez interpretację wydaną z inicjatywy jednego z dużych banków działających w Polsce. We wniosku bank wskazał, że ma w swoim portfelu m.in. kredyty frankowe. Przegrał już pierwsze sprawy o ich unieważnienie. Spodziewa się też kolejnych pozwów. W związku z tym odnotowuje straty z wypłaconych na podstawie wyroków sądowych równowartości pobranych lub otrzymanych w trakcie trwania umowy odsetek, a także prowizji i innych opłat oraz różnic kursowych. Dlatego bank chciał potwierdzenia, że takie wydatki mogą być jego kosztem podatkowym. Fiskus zielonego światła na to nie dał. Zauważył, że stwierdzenie nieważności kredytu frankowego powoduje usunięcie z obrotu prawnego wadliwej czynności prawnej. Nieważność oznacza więc, że zobowiązania stron umów banku i klienta nigdy nie powstały, a strony zobowiązane są zwrócić to, co świadczyły w związku z nieważną umową, jako świadczenie nienależne. W ocenie urzędników podatkowe rozliczenie skutków nieważnej umowy kredytu powinno być dokonane po stronie przychodów a nie kosztów. Dokonywanych zwrotów nie można rozpatrywać w kategorii kosztów, skoro są to kwoty pobrane uprzednio od klientów, które w ogóle nie mogły stanowić przychodów banku, gdyż były one nienależne. W ocenie warszawskiego WSA fiskus błędnie założył, że skutki podatkowe stwierdzenia nieważności określonej czynności prawnej należy odnieść do momentu jej zawarcia, nie zaś do chwili, w której zaistniały przesunięcia majątkowe będące następstwem stwierdzenia nieważności. Z tą koncepcją nie zgodził się jednak NSA, który zauważył, że w świetle orzecznictwa za koszt podatkowy należy uznać wydatki, których poniesienie spowodowane było racjonalnym dążeniem i obiektywną możliwością osiągnięcia przychodu. Nie każdy zatem wydatek poniesiony przez podatnika, nawet będący kosztem w sensie finansowym i niewyłączony ustawowo będzie kosztem podatkowym. Według Związku Banków Polskich do sierpnia 2023 r. złożono 140  tys. nowych pozwów frankowych. Więcej szczegółów- na 12 stronie głównego wydania.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 05.12.2023.).

„Rz” informuje również: „Po <<kredyt 2 proc.>> znowu ustawiają się kolejki”. Eksperci apelują do nowego rządu o kontynuację programu „Pierwsze mieszkanie”. Zakręcenie kurka z tanimi kredytami byłoby niepotrzebną rewolucją na rynku nieruchomości. Analitycy obserwują kolejny boom zainteresowania „Bezpiecznym kredytem 2 proc.”. Klienci przyspieszają swoje decyzje zakupowe, wybierając mieszkanie w ciągu dwóch dni, byle tylko zdążyć ze złożenie wniosku do końca grudnia tego roku. Wszystko przez to, że wciąż istnieje ryzyko, że już w styczniu nabór do programu „Pierwsze Mieszkanie” zostanie wstrzymany ze względu na wyczerpanie się limitów na dopłaty z budżetu państwa, a także rosnące obawy, że ten program w ogóle zostanie zawieszony. „BK 2 proc.” dostępny jest od lipca 2023 r., jako element publicznego wsparcia młodych Polaków w zakupie pierwszego mieszkania. Rząd szacował, że w 2023 r.  zostanie udzielonych ok. 10 tys. kredytów o wartości ok. 3,2 mld zł. Na 2023 r. nie przewidziano limitu dopłat, więc wnioski o „BK 2 proc.” można składać do bólu. Większego wysypu zainteresowania rząd spodziewał się dopiero w 2024 r.- oczekiwano 40 tys. umów. A na dopłaty z budżetu wprowadzono wprowadzono łączny na 2023 i 2024 r. limit w wysokości 941 mln zł. Tymczasem według stanu na 23 listopada br. zawarto już 40,8 tys. umów „BK 2 proc.” o wartości 16,5 mld zł. I można szacować, że podpisane umowy w całości lub w całości wykorzystały już limit dopłat do końca 2024 r. Jak dalej czytamy, za program „Bezpieczny kredyt 2 proc.” już zapłaciliśmy cenę w postaci wzrostu cen mieszkań, dlatego racjonalne byłoby nie jego wygaszanie, ale utrzymanie. Więcej szczegółów- na 17 stronie części ekonomicznej głównego wydania.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 05.12.2023.).

„Rz” zauważa też- „Murapol: fundusze chcą taniej i więcej”. Według informacji „Rz” księga popytu pokryta jest w całości w przedziale 32- 33 zł za akcję wobec ceny maksymalnej 35 zł. 5 grudnia to ostatni dzień zapisów dla inwestorów detalicznych w ofercie publicznej akcji Murapolu. IPO obejmuje tylko istniejące papiery, amerykański fundusz Ares, właściciel 98,9 proc. akcji, chce sprzedać do 10,2 mln sztuk (25 proc. kapitału) z opcją rozszerzenia do 14,2 mln (35 proc. akcji). W prezentacjach Murapol porównuje się z notowanymi na GPW spółkami Atal, Develia i Dom Development (a także z Robygiem z Catalyst). Wszyscy ci gracze mają własne modele rozwoju. Murapol wyróżnia się największą dywersyfikacją geograficzną (buduje w kilkunastu miastach) i ofertą (ustandaryzowane, kompaktowe i przystępne cenowo lokale). Ma też strategiczną umowę na budowanie  lokali dla platform Life Spot (PRS wynajmuje od wiosny 2022 r.). Więcej szczegółów- na 22 stronie części ekonomicznej głównego wydania.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 05.12.2023.).

„Dziennik Gazeta Prawna” zapowiada z kolei: „Informacje o uczestnikach postępowań upadłościowych będą lepiej chronione”. Po publikacjach „DGP” resort sprawiedliwości zmienia zasady korzystania z Krajowego Rejestru Zadłużonych, tak aby uniemożliwić dostęp do danych wierzycieli przypadkowym osobom. Problem z wyjątkowo łatwym dostępem do danych tysięcy osób pokazała upadłość Getin Noble Banku. Około 30 tys. kredytobiorców zgłosiło w sierpniu za pośrednictwem Krajowego Rejestru Zadłużonych swe wierzytelności względem tego banku. To wówczas okazało się, że każdy może podejrzeć informacje o innych wierzycielach. Ministerstwo Sprawiedliwości początkowo nie dostrzegało problemu, utrzymując, że zaistniała sytuacja jest konsekwencją jawności postępowań i tego, że strony muszą mieć dostęp do informacji o pozostałych wierzycielach. Sprawą szybko zajął się Urząd Ochrony Danych Osobowych, który poprosił resort o wyjaśnienia, oraz rzecznik praw obywatelskich, który skierował wystąpienie w tej sprawie. Jak wynika z odpowiedzi opublikowanej na stronach internetowych RPO, MS ostatecznie dostrzegło niebezpieczeństwa związane ze zbyt szerokim dostępem do akt postępowania prowadzonego w trybie elektronicznym. „Niemniej jednak, w związku ze zgłaszanymi potrzebami zwiększenia bezpieczeństwa dostępu do danych wierzycieli i ich ochrony, a także danych gromadzonych w sprawach prowadzonych w systemie teleinformatycznym obsługującym postępowanie sądowe (Krajowy Rejestr Zadłużonych) Ministerstwo Sprawiedliwości podjęło działania w zakresie zmiany architektury systemu teleinformatycznego KRZ w taki sposób, że dostęp wierzyciela do akt zgłoszeń wierzytelności innych wierzycieli zostanie ściśle powiązany z etapem postępowania” – pisze w swej odpowiedzi resort. Dodaje, że będzie też prowadził dalsze analizy związane z zapewnieniem bezpieczeństwa ochrony danych osobowych zamieszczonych w aktach postępowań prowadzonych w systemie teleinformatycznym KRZ. Więcej szczegółów- na pierwszej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 05.12.2023.).

W „DGP” czytamy również: „Zwrot kosztów usunięcia wad jest bez PIT, nadwyżka- z podatkiem”. Ewentualna nadwyżka, wynikająca z przekazania przez dewelopera właścicielowi nieruchomości kwoty wyższej, niż wyniósł koszt samodzielnego usunięcia usterek, podlega opodatkowaniu – wyjaśnił dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. Spytała o to właścicielka domu, która z uwagi na jego liczne wady zgłosiła deweloperowi konieczność ich usunięcia w ramach gwarancji. Ten zastrzegł, że może usunąć wady, ale w ciągu trzech miesięcy. Kobieta nie mogła czekać tak długo. Obie strony zawarły w związku z tym porozumienie, na mocy którego właścicielka usunęła wady na własny koszt, a następnie przedstawiła rachunki deweloperowi. Ten zwrócił jej pieniądze. Kobieta była przekonana, że otrzymana przez nią kwota nie jest przychodem podatkowym i w związku z tym deweloper nie powinien był wystawić ani przekazać jej oraz urzędowi skarbowemu rocznej informacji PIT-11. Innego zdania był dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. Zwrócił uwagę na art. 577 par. 1–3 i art. 579 par. 1–2 kodeksu cywilnego, z których wynika, że gwarancja ma charakter dobrowolny, wynika ze złożenia oświadczenia gwarancyjnego, którego przedmiotem jest określenie obowiązków gwaranta i uprawnień kupującego. Uznał zatem, że kwota, którą otrzymała kobieta z tytułu uznanych przez dewelopera w ramach gwarancji wad wykonawczych, jest dla niej przychodem z innych źródeł. Zarazem jednak dodał, że podatniczka miała prawo uwzględnić w zeznaniu wydatki, które sama poniosła na usunięcie wad. W rezultacie opodatkowana jest wyłącznie ewentualna nadwyżka kwoty otrzymanej od dewelopera nad udokumentowanymi wydatkami poniesionymi na samodzielne usunięcie wad. Więcej- na drugiej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 05.12.2023.).

„DGP” zauważa też: „Aport gruntów pod gminną mieszkaniówkę jest bez VAT”. Gmina, która za pośrednictwem swojej spółki wykonuje zadania własne w zakresie gminnego budownictwa mieszkaniowego, nie jest podatnikiem VAT – orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku. Chodziło o gminę, która zamierzała wnieść do swojej spółki mieszkaniowej niezabudowane cztery działki. W spółce tej gmina ma 100 proc. udziałów. Główne zadanie spółki to zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych mieszkańców gminy, w tym budowa mieszkań oraz obiektów użyteczności publicznej. Lokale, które są własnością spółki, stanowią jednocześnie mieszkaniowy zasób gminy zgodnie z ustawą o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie kodeksu cywilnego. W zasobie tym miały się znaleźć także lokale mieszkalne, które spółka miała wybudować na przekazanych jej działkach. Działki te nie były i nie są wykorzystywane do działalności gospodarczej gminy w rozumieniu ustawy o VAT, a gminie nie przysługiwało prawo do odliczania VAT przy ich nabyciu (nabycie nastąpiło w drodze komunalizacji). Gmina była przekonana, że wnosząc aport w postaci niezabudowanych nieruchomości gruntowych w celu objęcia i pokrycia udziałów w podwyższonym kapitale zakładowym spółki, nie będzie działać jako podatnik VAT. Będzie występować jako organ władzy publicznej wykonujący zadania własne za pośrednictwem swojej spółki. Nie zgodził się z nią dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. Stwierdził, że wniesienie aportu do spółki prawa handlowego lub cywilnego spełnia definicję odpłatnej dostawy towarów lub odpłatnego świadczenia usług. Stanowiska tego nie zaakceptował Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku. Orzekł, że w tym wypadku wniesienie aportu nie stanowi czynności cywilnoprawnej podlegającej VAT. Więcej szczegółów- na trzeciej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”- 05.12.2023.).

Obok „DGP” odnotowuje: „Odszkodowanie dla spółdzielni może być bez CIT”. Spółdzielnia mieszkaniowa nie zapłaci podatku dochodowego, jeżeli odszkodowanie za pozbawienie prawa użytkowania wieczystego gruntu wchodzącego w skład zasobów mieszkaniowych przeznaczy np. na fundusz remontowy – potwierdził dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. Spytała o to spółdzielnia, która tego rodzaju odszkodowanie otrzymała na podstawie decyzji wojewody. Tłumaczyła, że działka, której dotyczy odszkodowanie, znajdowała się w obrębie osiedla i stanowiła teren zielony, na którym znajdowała się ścieżka spacerowa dla mieszkańców osiedla. Spółdzielnia chciała się upewnić, że dochód z odszkodowania będzie zwolniony z CIT w tej części, w jakiej zostanie przeznaczony na cele związane z utrzymaniem zasobów mieszkaniowych, tj. na fundusz remontowy. Dyrektor KIS zgodził się ze spółdzielnią, że otrzymane przez nią odszkodowanie jest przychodem z gospodarki zasobami mieszkaniowymi, ponieważ dotyczy działki wykorzystywanej jako teren rekreacyjny przez mieszkańców (czyli zasobu mieszkaniowego). Przychód ten więc ma wpływ na wysokość dochodu osiągniętego z tej gospodarki, który stosownie do art. 17 ust. 1 pkt 44 ustawy o CIT jest zwolniony z podatku dochodowego w części, w jakiej został przeznaczony i wydatkowany na cele związane z utrzymaniem zasobów mieszkaniowych- czytamy także na trzeciej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”- 05.12.2023.).

„DGP” zamieszcza również tekst pod hasłem: „Mikroopłaty sposobem na nieuzasadnione protesty pieniaczy”. Deweloperzy proponują wprowadzenie choćby symbolicznej odpłatności od odwołań w sprawach inwestycji mieszkaniowych. Politycy i społecznicy nie mówią nie. Platforma Mieszkaniowo-Budowlana Pracodawców RP, która skupia ekspertów rynku nieruchomości, przedstawiła politykom cztery postulaty, które jej zdaniem pozwolą szybko odblokować potencjał polskiego budownictwa mieszkaniowego. Jeden z nich dotyczy odwołań od pozwoleń na budowę i decyzji o warunkach zabudowy. Pseudoorganizacje społeczne czy kancelarie docierają do sąsiadów inwestycji i nakłaniają ich do udzielenia im pełnomocnictwa, które pozwoli im złożyć odwołanie. Ponieważ nic to nie kosztuje, nie trzeba go też merytorycznie uzasadniać, to dlaczego tego nie robić, a jak się uda coś ugrać, to się mocodawcy z pełnomocnikami podzielą wyciągniętymi od deweloperów pieniędzmi. Oczekiwania idą w setki tysięcy złotych.  Eksperci zwracają uwagę, że problem dotyczy nie tylko prywatnych przedsiębiorców. Również towarzystwa budownictwa społecznego wchodzące w skład Platformy Mieszkaniowo-Budowlanej skarżą się na blokowanie inwestycji nieuzasadnionymi odwołaniami. – Rozumiemy, że każdy, kto ma interes prawny, powinien mieć możliwość zaskarżenia decyzji, z której jest niezadowolony. Niemniej powinniśmy wyważyć pewne dobra związane z możliwością zagospodarowania swojej własności. Uważamy, że wprowadzenie rygoru formalnego i konieczności wskazania uchybień, które ma decyzja, nie będzie nadmiernym utrudnieniem. Dziś treść odwołania od decyzji, która daje możliwość budowy kilkudziesięciomilionowej inwestycji, może mieć jedną linijkę – zauważa Patryk Kozierkiewicz, aplikant radcowski z PZFD. Platforma Mieszkaniowa postuluje też wprowadzenie mikroopłaty od składanego odwołania, w kwocie od kilkudziesięciu do 100 zł. To rozwiązanie mogłoby być przejściowe, do momentu przyjęcia zmian co do wymogów formalnych treści odwołania. Politycy przyszłej koalicji rządzącej widzą sens wprowadzenia opłat od odwołań. Społecznicy rozumieją problem deweloperów, jednak pomysł sformalizowania treści uzasadnień uważają za zbyt daleko idący. Są natomiast zgodni, że konfl ikty między deweloperami i organizacjami społecznymi wynikają przede wszystkim z nieprecyzyjnych przepisów, braku miejscowych planów zagospodarowania i przewlekłych postępowań. Więcej szczegółów- na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 05.12.2023.).

Kolejny dodatek „DGP”„Firma i Prawo” odnotowuje obszernie: „Inwestorzy stracą na gruntach rolnych. Teraz nic na nich nie zbudują”. i Osoby, które przed reformą planowania przestrzennego kupiły pod zabudowę działki rolne klasy I‒III, są w dużym kłopocie. Choć mają już dla tych gruntów decyzję WZ, to nie mogą ubiegać się o pozwolenie na budowę. Wspomniana reforma nie wprowadziła bowiem w stosunku do nich przepisów przejściowych. Realizacja inwestycji budowlanych na działkach rolnych wymaga spełnienia dodatkowych warunków przewidzianych w ustawie z 3 lutego 1995 r. o ochronie gruntów rolnych i leśnych. . Jeśli działka rolna jest objęta planem miejscowym, który przewiduje jej przeznaczenie na cele nierolnicze, to inwestor – zgodnie z art. 11 ust. 1 u.o.g.r.l. ‒ przed otrzymaniem pozwolenia na budowę musi uzyskać decyzję o wyłączeniu takiej działki z produkcji rolnej. Wyjątkiem są grunty rolne klasy IV, IVa, IVb, V i VI pochodzenia mineralnego, których wspomniany obowiązek nie dotyczy.  Wskutek ostatnich zmian w u.o.g.r.l., wprowadzonych nowelizacją u.p.z.p., od 24 września br. decyzja WZ dla działki rolnej klasy I–III nie może być już wydana. Dla inwestorów to kosztowny kłopot. Jeśli po 24 września br. złożyli oni wnioski o wydanie decyzji WZ dla działki rolnej klasy I‒III, to otrzymają decyzję odmowną, ponieważ do dnia uchwalenia w gminie planu ogólnego (a w założeniu powinno to nastąpić do 31 grudnia 2025 r., kiedy wygasną studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego) brak jest podstaw do wydania wspomnianej decyzji. To nie wszyscy poszkodowani zmianą przepisów. W równie trudnej sytuacji są inwestorzy, którzy przed 24 września br. uzyskali decyzję WZ i przed tą datą złożyli wnioski o wyłączenie gruntów z produkcji rolnej, ale postępowania w tej sprawie nie zostały zakończone przed wejściem w życie zmian w prawie, oraz ci, którzy zdążyli uzyskać decyzję WZ, ale dopiero niedawno wystąpili lub zamierzają wystąpić o wyłączenie gruntów z produkcji rolnej. Uzyskanie takiej decyzji jest niezbędne do wydania przez starostę pozwolenia na budowę. W wielu przypadkach, występując z wnioskiem o wyłączenie z produkcji rolnej, inwestorzy dysponują już projektem budowlanym i ponieśli w związku z tym dodatkowe koszty. Jednak podobnie jak w przypadku decyzji WZ, jeśli przed 24 września 2023 r. nie uzyskali decyzji o wyłączeniu działki rolnej z produkcji rolnej, to teraz nie uzyskają na to zgody organu. Więcej szczegółów- na pierwszej stronie dodatku.

(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 05.12.2023.).

Zobacz również