Wtorek, 5 grudnia 2017

KIO chce więcej wolności w badaniu przetargów, Rzeczpospolita
Myśliwi kontra właściciele gruntów, Rzeczpospolita
Wszyscy mogą stracić, Rzeczpospolita
Zaczęto operację na sercu warszawskiej reprywatyzacji, Dziennik Gazeta Prawna
Klucze do lokalu nie służą do szantażu, Dziennik Gazeta Prawna
Kamienicznik skazany za odcięcie wody lokatorce, Gazeta Wyborcza
Klitki do lamusa, Kurier Szczeciński
Kasa i terminy w zieleni, Kurier Szczeciński

Więcej poniżej.

 

Wtorkowa "Rzeczpospolita" w dodatku "Prawo co dnia" zamieszcza rozmowę z Małgorzatą Rakowską, prezes Krajowej Izby Odwoławczej. W tekście "KIO chce więcej wolności w badaniu przetargów" czytamy: 5 grudnia 2007 r. ślubowanie złożyło 22 członków Izby. Zgodnie z prawem zamówień publicznych do KIO może wchodzić do 100 członków. Dziś jest 50. Spraw Izba rozpatruje coraz więcej, coraz bardziej skomplikowanych. Izba ma rozpoznawać odwołanie w 15 dni od dnia doręczenia go prezesowi Izby, a wcześniej prezesowi UZP. Sprawy rozpoznawane były średnio w 14 dni. Tak krótkimi terminami nie może się pochwalić żaden inny europejski organ orzekający w sprawie zamówień publicznych. Więcej szczegółów- na drugiej stronie dodatku.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 05.12.2017.).

 

"Prawo co dnia" odnotowuje też: "Myśliwi kontra właściciele gruntów". Sejm od roku nie może znowelizować prawa łowieckiego. Spory rozstrzygają sądy, niekoniecznie na ich korzyść. Minęły 22 lata od uchwalenia ustawy z 1995 r.- Prawo łowieckie, a 21 stycznia 2016 r. utracił moc jej niekonstytucyjny przepis (art. 27 ust. 1). Dotyczył on ustanawiania granic obwodów łowieckich bez jakiegokolwiek udziału właścicieli nieruchomości, które się w nich znalazły. W tej sytuacji sądy administracyjne zaczęły uwzględniać skargi właścicieli nieruchomości, sprzeciwiającym się polowaniom na swoich gruntach. Takie wyroki zapadły np. w dwóch sprawach rozpoznawanych przez WSA w Olsztynie. Szczegóły- na trzeciej stronie dodatku.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 05.12.2017.).

 

Na łamach dodatku "Prawo co dnia" głos zabiera ponownie prezes mBanku. W tekście "Wszyscy mogą stracić" czytamy: Prezydencki projekt pomocy frankowiczom znacząco zmniejszy rentowność biznesu bankowego i zdolność do ekspansji- pisze Cezary Stypułkowski. Prezes mBanku odnosi się po raz kolejny do publicznej dyskusji na temat zgłoszonego przez prezydenta projektu "ustawy frankowej". Projekt ten zakłada, po pierwsze, znaczne zwiększenie skali pomocy z utworzonego w 2015 r. Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. Kwota wsparcia ma zwiększyć się o blisko 167 proc. Zmiana druga- to nałożenie na banki posiadające portfele walutowych kredytów hipotecznych obowiązku tworzenia dodatkowego funduszu restrukturyzacji w wysokości do 2 proc. wartości tych portfeli rocznie. W przypadku mBanku obciążenie składką w takiej wysokości oznaczać będzie dodatkowy koszt około 380- 400 mln zł rocznie, co obniży o ponad jedną trzecią wypracowywany zysk netto. Dalej czytamy, że w ostatnich dniach kurs franka wynosi ok. 3,60 zł, a zatem z 59 groszy "skoku" ze stycznia 2015 r. frank "oddał" już 56 i jest tylko o ok. 3 grosze (czyli 1 proc.) droższy. Szczegóły- na dziewiątej stronie części ekonomicznej.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 05.12.2017.).

 

"Dziennik Gazeta Prawna" zamieszcza natomiast tekst: "Zaczęto operację na sercu warszawskiej reprywatyzacji". Wczorajszy dzień przyniósł kilka zwrotów akcji, ale rewolucji nie ma. Najważniejsza informacja: o nieprawidłowościach przy zwrocie budynku przy ul. Noakowskiego 16 wiedzieli także urzędnicy Lecha Kaczyńskiego. Poniedziałkowy poranek zaczął się od mocnego uderzenia. Z samego rana funkcjonariusze CBA zatrzymali na zlecenie prokuratury trzech byłych i obecnych urzędników stołecznego magistratu. Zajmowali się oni sprawami reprywatyzacyjnymi. Zdaniem śledczych przyjmowali łapówki w zamian za działania mające na celu wydanie przez urząd korzystnych decyzji. Zatrzymania miały być jednak tylko przystawką przed daniem głównym- przesłuchaniem przez komisję weryfikacyjną. Wczoraj zaczęła ona postępowanie w sprawie nieruchomości przy ul. Noakowskiego 16. To właśnie ten adres jest przez wielu określany mianem serca warszawskiej reprywatyzacji. A co za tym idzie- kluczowym miejsce rosnących patologii. Przy okazji "DGP" przypomina: Według różnych szacunków od 40 do 55 tys. osób straciło w Warszawie na reprywatyzacji. Od 1990 r. złożono 7 tys. wniosków zwrotowych. Wskutek ich rozpatrzenia stolica wypłaciła już ponad 1,1 mld zł odszkodowań. Co piąty wniosek składany był w ostatnich latach przez osobę, która nie była pokrzywdzona dekretem Bieruta, a jedynie kupiła roszczenia. Z kolei koszty ustawy reprywatyzacyjnej, którą przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości, szacuje się na 20 mld zł. Więcej szczegółów- na pierwszej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 05.12.2017.).

 

"DGP" informuje też: "Klucze do lokalu nie służą do szantażu". Deweloper nie może wstrzymywać przekazania konsumentowi dostępu do mieszkania z powodu zaległości niezwiązanych bezpośrednio z jego zakupem. Wynika tak z opublikowanego właśnie wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Uznał on, że postanowienie umowne, które uzależnia przekazanie kluczy do mieszkania od rozliczenia się z tytułu umowy o wykonanie zmian lokatorskich, stanowią klauzulę abuzywną. A co za tym idzie, lokal należy konsumentowi wydać. Zmiany lokatorskie to korekty wprowadzone na wniosek i koszt klienta w nabywanej przez niego nieruchomości. Często więc konsumenci kupują od dewelopera mieszkanie oraz dodatkowo płacą mu za dokonanie zmian. Rzecz w tym, że wielu deweloperów ma tak skonstruowane umowy, że wydanie kluczy od lokalu uzależnia od uiszczenia opłaty za korekty. Jak się jednak okazało, jest to niezgodne z prawem. W świetle sądowego wyroku przedsiębiorca nie może więc szantażować konsumenta odebraniem mu praw do dysponowania majątkiem o dużej wartości, z powodu niezakończonej sprawy dotyczącej rzeczy o wartości znacznie mniejszej- czytamy na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 05.12.2017.).

 

"Gazeta Wyborcza" odnotowuje: "Kamienicznik skazany za odcięcie wody lokatorce". Na trzy miesiące więzienia z zawieszeniem na dwa lata został skazany właściciel łódzkiej kamienicy, który odciął lokatorce dopływ wody, by zmusić ją do opuszczenia mieszkania. To prawdopodobnie pierwsze takie orzeczenie w Polsce. Maria Czarnecka mieszka w prywatnej kamienicy przy ul. Mielczarskiego w Łodzi. Ma 64 lata, jest na emeryturze. W czerwcu 2016 r. miała problemy z sercem i związane z tym wydatki. Przez to od czerwca do września opłacała czynsz z niespełna miesięcznym opóźnieniem. Właściciel 31 sierpnia poinformował lokatorkę, że rozwiązuje umowę najmu z miesięcznym wypowiedzenie. 26 września odciął dopływ wody do mieszkania. Lokatorka uregulowała wszystkie zaległości, ale właściciel budynku nie podłączył jej z powrotem wody. W końcu sprawa trafiła do sądu. Stało się to dzięki wprowadzonemu do kodeksu karnego w styczniu ub. roku nowemu artykułowi. Uznaje on za przestępstwo zachowania, które "uporczywie lub w sposób istotny utrudniają korzystanie z lokalu". Grozi za to do trzech lat więzienia- czytamy na czwartej stronie "Gazety".

(Źródło: "Gazeta Wyborcza"- 05.12.2017.).

 

"Kurier Szczeciński" przypomina: "Klitki do lamusa". Nie będzie już można budować klitek, które rynek nazwał mikrokawalerkami. Najmniejsze mieszkanie oddane przez dewelopera czy spółdzielnię mieszkaniową musi mieć minimum 25 mkw. powierzchni. Przepisy mają wejść w życie od 1 stycznia 2018 r. W październiku minister infrastruktury i budownictwa podpisał rozporządzenie o warunkach technicznych mieszkań. "Znowelizowane zostało rozporządzenie o warunkach technicznych mieszkań, które usuwa wiele absurdów. Nowelizacja oznacza m.in. wprowadzenie minimalnej pow. użytkowej 25 mkw. i rezygnację ze wskazywania obowiązkowego wyposażenia kuchni"- poinformował resort. Zniesiono zakaz projektowania w kawalerkach aneksu kuchennego. Dotychczas musiała to być osobna kuchnia. Od nowego roku w pokoju będzie mógł być aneks kuchenny. Warunkiem jest jednak kuchnia elektryczna oraz wentylacja grawitacyjna. Tak zwane mikrokawalerki, z których najmniejsze mają nawet po 11 mkw. to efekt zmian gospodarczych i społecznych w Polsce. Okazuje się, że te małe mieszkania nie muszą być tanie. W atrakcyjnych miastach ceny wahają się od ponad 6 tys. zł do 10 tys. zł za mkw. W centrum Szczecina komfortowo wykończoną kawalerkę w przedwojennej kamienicy (4 piętro) o powierzchni 24 mkw. można kupić za 134 tys. zł. w ofercie jest też np. odświeżone pomieszczenie o powierzchni 30 mkw. w wieżowcu z wielkiej płyty za 155 tys. zł. Są też propozycje z rynku pierwotnego, jednak deweloperzy raczej nie podają cen. Jedną z takich ofert są małe mieszkania z 2016 r. o powierzchni ponad 31 mkw. Więcej szczegółów- na 14 stronie "Kuriera".

(Źródło: "Kurier Szczeciński"- 05.12.2017.).

 

"Kurier" zauważa też: "Kasa i terminy w zieleni". Trwają prace na ostatnich z remontowanych w bieżącym roku przedogródkach szczecińskiego "Złotego Szlaku". Aby dopełnić wrażenia spójności estetycznej tego odcinka reprezentacyjnej al. Papieża Jana Pawła II, powinny się pojawić jeszcze nowe nasadzenia zieleni. Tyle że jest już grudzień i po pierwszych przymrozkach. Miasto blisko od dekady wspiera wspólnoty mieszkaniowe, które chcą zmieniać swe podwórka i tereny rekreacyjne, aranżując je zielenią, tworząc nowe place zabaw. Warunek: Gmina Miasto Szczecin musi mieć w tychże samorządach udziały, czyli dysponować lokalami mieszkaniowymi lub usługowymi. W tym celu uruchomiono specjalny program pomocowy pn. "Zielone podwórka Szczecina". Zyskał on uznanie i ogromną popularność. Oraz niemały budżet- tylko w tym roku 1,5 mln zł. Od dwóch lat miasto promuje również następny z zielonych projektów, tym razem skierowany do mieszkańców kamienic z reprezentacyjnych rejonów Szczecina. Mowa o "Zielonych Przedogródkach Szczecina", z którego wsparcie wspólnoty mieszkaniowe mogą otrzymać niezależnie od struktury własności. W obu tzw. zielonych programach pomocowych wymogiem uzyskania miejskiej dotacji, a raczej zwrotu części (75 proc.) poniesionych nakładów, jest zakończenie inwestycji przed końcem roku- czytamy. Więcej szczegółów- na 20 stronie "Kuriera".

(Źródło: "Kurier Szczeciński"- 05.12.2017.).

 

Zobacz również