Wtorek, 4 marzec 2025

„Prawo co dnia” we wtorkowej „Rzeczpospolitej” informuje: „Od których budowli płacimy 2 proc.”. Czy trzeba płacić podatek od daszków, kontenerów i wind dla niepełnosprawnych? Nie zawsze jest na to jasna odpowiedź.

W wielu przedsiębiorstwach, zwłaszcza tych przemysłowych, od kilku tygodni trwają przeglądy całej ich infrastruktury. Chodzi o zidentyfikowanie, jakie budowle użytkuje dana firma i czy należy je zgłosić w deklaracji na podatek od nieruchomości. W tym roku, w związku z wdrożeniem od 1 stycznia nowych przepisów definiujących budowle, termin złożenia takiej deklaracji wydłużono do końca marca. 

„Rz” przypomina, że nowela do ustawy o podatkach i opłatach lokalnych zawiera teraz szczegółowy wykaz różnych obiektów traktowanych jako budowle. Jeśli są używane w biznesie, podlegają podatkowi w wysokości 2 proc. ich początkowej wartości. Chociaż znowelizowana ustawa rzeczywiście wyjaśniła wiele wątpliwości np. co do elektrowni wiatrowych i słonecznych, to jednak wciąż są takie obiekty, o które nadal będą się toczyć spory podatników z fiskusem. Takimi problematycznymi obiektami mogą być tzw. urządzenia budowlane. Są one traktowane jak budowla, gdy są związane z budynkiem, a bez których budynek nie może funkcjonować. 

Trudno jednoznacznie określić, czy takimi urządzeniami są windy dla osób z niepełnosprawnościami. Przecież bez nich budynek na ogół może świetnie działać, choć oczywiście czynią budynek bardziej funkcjonalnym dla pewnej grupy użytkowników. 

Innym rodzajem kłopotliwego urządzenia mogą być transformatory i to nie tylko te  należące do przedsiębiorstw energetycznych, ale też używane w zakładach przemysłowych. Można je bowiem zakwalifikować jako osobną budowlę będącą „urządzeniem budowlanym niezbędnym do funkcjonowania budynku” albo też „urządzeniem technicznym”, w którym tylko części budowlane będą opodatkowane jak budowla lub ewentualnie w niektórych przypadkach mogą pozostać w ogóle poza zakresem opodatkowania. 

Szczegóły na trzynastej stronie głównego wydania. 

(Źródło: „Rzeczpospolita”- 04.03.2025 r.).

„Ekonomia & rynek” w „Rz” informuje: „Czy marże kredytowe są w Polsce za wysokie?”. W kampanii wyborczej zaczął pojawiać się wątek banków, które „śpią na pieniądzach” i objawiają się na drogich kredytach mieszkaniowych. Środowisko jest zaniepokojone i rusza z kontrofensywą. 

Szymon Hołownia, marszałek Sejmu i kandydat na prezydenta Polski, pisze na portalu X, że „kredyty w Polsce są najdroższe w Europie, banki śpią na pieniądzach i nie inwestują w polską gospodarkę”. Jego zdaniem powinny więc obniżyć swoje marże, a jeśli nie, to trzeba będzie wrócić do projektu wakacji kredytowych. Hołownia spotkał się w tej sprawie z prezesem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, prosząc – jak się można domyślać – o interwencje UOKiK w kwestii marż.

Również kandydatka Lewicy Magdalena Biejat twierdzi, że „banki w ciągu ostatnich czterech lat wzbogaciły się sześciokrotnie, głównie na marżach od kredytów hipotecznych”. I zapowiedziała, że przygotuje ustawę (gdy wygra wybory), która będzie wprowadzała maksymalny limit marż bankowych na kredytach hipotecznych. Inni kandydaci w kontekście drogich kredytów na razie nie przedstawiają jakichś rewolucyjnych postulatów (np. Rafał Trzaskowski, kandydat KO, „tylko” wzywa do obniżki stóp procentowych prezesa NBP Adama Glapińskiego), ale środowisko bankowe i tak jest mocno zaniepokojone.

Związek Banków Polskich ruszył więc z akcją uświadamiającą, która ma pokazać, że nawet jeśli kredyty mieszkaniowe w Polsce rzeczywiście słono kosztują, to nie jest to wina banków. ZBP w pierwszym kroku apeluje więc, by uporządkować różne pojęcia. „W przestrzeni publicznej od jakiegoś czasu pojawia się manipulacyjna informacja o marży kredytowej w polskim sektorze bankowym na poziomie 3,5 proc.” – podkreślała wiceprezes ZBP. To dane podawane przez Europejski Bank Centralny, a poziom 3,5 proc. okazuje się najwyższy wśród wszystkich krajów Unii Europejskiej. Dla porównania – na Węgrzech to 1,88 proc. (trzecia pozycja po Polsce), w Danii – 1,69 proc., Niemczech – 0,84 proc., a w Hiszpanii – 0,41 proc. Nie ulega wątpliwości, że ogółem łączne oprocentowanie kredytów mieszkaniowych w Polsce należy do najwyższych w UE, ponieważ mamy jedne z najwyższych stóp procentowych w UE (u nas to 5,75 proc., a np. w strefie euro – 3,5 proc.).

Więcej szczegółów na piętnastej stronie części ekonomicznej wydania głównego.  

(Źródło: „Rzeczpospolita”- 04.03.2025 r.).

„Rz” zauważa dalej: „Wiatrowe poprawki niewiele dadzą, a ustawa czeka”. Najnowszy projekt nowelizacji ustawy wiatrakowej ujrzał światło dzienne. Emocje wzbudza poprawka dotycząca tzw. repoweringu, czyli modernizacji istniejących farm wiatrowych. 

Szybkich korzyści z tego rozwiązanie nie będzie, a wielomiesięczne prace nad ustawą zmniejszającą minimalną odległość lokowania farm wiatrowych od najbliższych zabudowań z 700 do 500 m znów się przedłużają. W efekcie uwag części ministerstw i operatora sieci przemysłowej (PSE) projekt będzie uwzględniał tzw. repowering turbin wiatrowych – co ważne, bez konieczności przygotowania nowej oceny środowiskowej. Pierwszy raz ta deklaracja padła ze strony premiera Tuska pod koniec stycznia. 

Zmiany w ustawie wiatrowej zapowiadane są od kilkunastu miesięcy, a końca nie widać, za to pojawiają się coraz to nowe pomysły i „wrzutki”. Im dłużej będzie się utrzymywał ten stan rzeczy, tym gorzej dla firm wiatrowych. Pojawiają się kolejne uwagi, których wcześniej nie było, a które same w sobie nie wnoszą wiele w dorobek merytoryczny wypracowany w ramach dotychczasowych prac nad ustawą. 

Więcej szczegółów na szesnastej stronie części ekonomicznej wydania głównego.  

(Źródło: „Rzeczpospolita”- 04.03.2025 r.).

„Tygodnik Urzędników” dodatek we wtorkowej „Rz” informuje: „Obszar uzupełnienia zabudowy w planie ogólnym”. Obszar uzupełnienia zabudowy to nowe narzędzie planistyczne. Może zostać wprowadzony w ramach planów ogólnych gmin, które – wedle aktualnych przepisów – gminy muszą ustanowić do 31 grudnia 2025 roku. 

Możliwość ustalenia obszaru uzupełnienia zabudowy wynika z nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym z dnia 7 lipca 2023 roku. W praktyce obszar ten ma umożliwić realizację inwestycji w sposób zgodny z lokalnymi uwarunkowaniami i zapewnić spójny rozwój terenów zurbanizowanych. Ma też – w założeniu – doprowadzić do ograniczenia możliwość uzyskania warunków zabudowy w stosunku do obecnie obowiązujących przepisów. 

Obszar uzupełnienia zabudowy to, najprościej mówiąc, teren, na którym dopuszcza się wydawanie decyzji o warunkach zabudowy. Co istotne, jego ustanowienie w planie ogólnym gminy jest opcjonalne.  Obszar ten może zostać wyznaczony wyłącznie na terenach, dla których nie obowiązuje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. W konsekwencji obszar uzupełnienia zabudowy może odgrywać szczególnie istotną rolę w gminach o niewielkim pokryciu planem miejscowym, gdzie pomimo to planowana jest zabudowa mieszkaniowa. 

Gminy mają czas na przyjęcie nowych planów ogólnych do 31 grudnia 2025 roku. Termin ten zostanie prawdopodobnie przedłużony do 30 czerwca 2026 roku. 

Zapraszam do lektury – więcej szczegółów na pierwszej i trzeciej stronie dodatku.  

(Źródło: „Rzeczpospolita”- 04.03.2025 r.).

„Tygodnik…” zauważa także: „Północnowschodnie gminy ocieplą budynki mieszkalne”. Władze województwa warmińsko-mazurskiego ogłosiły nabór wniosków projekty z zakresu termomodernizacji. Jest on adresowany do samorządów pogranicza. 

Pula środków na ocieplenie budynków mieszkalnych, wymianę w nich oświetlenia, zamianę przestarzałych systemów grzewczych na te nowsze technologicznie i bardziej wydajne wynosi blisko 3 mln zł. Są to środki pochodzące z budżetu działania 2.1 „Efektywność energetyczna” programu „Fundusze Europejskie dla Warmii i Mazur 2021 – 2027”. 

Zgłaszane, a później prowadzone przedsięwzięcia mają przyczynić się do realizacji nie tylko celów programu regionalnego, ale także dokumentu strategicznego „Zielone pogranicze” wynikającego ze strategii Stowarzyszenia Warmińsko- Mazurskich gmin Pogranicza. Stowarzyszenie tworzy dziewięć gmin leżących przy północnej granicy Polski. I właśnie samorządy z tego obszaru, a także ich jednostki organizacyjne mogą zgłaszać projekty. 

Więcej szczegółów na drugiej stronie dodatku.  

(Źródło: „Rzeczpospolita”- 04.03.2025 r.).

W „Tygodniku…” czytamy również: „Wykazanie zabudowy nieruchomości dla oceny stosowania prawa pierwokupu gminy”. W praktyce status nieruchomości jako zabudowanej albo niezabudowanej określają strony transakcji wraz z notariuszem. Jednak status zabudowy nieruchomości to stan obiektywny, a nie wynikający z poświadczenia stron. 

Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 roku o gospodarce nieruchomościami przewiduje prawo pierwokupu gminy w przypadku sprzedaży między innymi niezabudowanej nieruchomości nabytej uprzednio przez sprzedawcę od Skarbu Państwa albo jednostek samorządu terytorialnego lub prawa użytkowania wieczystego niezabudowanej nieruchomości gruntowej, niezależnie od formy nabycia tego prawa przez zbywcę. 

Zastosowanie ustawowego prawa pierwokupu powoduje konieczność zawarcia najpierw umowy warunkowej sprzedaży nieruchomości pod warunkiem nieskorzystania przez gminę z prawa pierwokupu. Dopiero po bezskutecznym upływie miesięcznego terminu na wykonanie tego prawa albo po złożeniu w tym terminie przez gminę oświadczenia o nieskorzystaniu z tego uprawnienia strony mogą zawrzeć planowaną umowę przenoszącą. 

Aby ocenić, czy prawo pierwokupu ma zastosowanie, konieczne jest ustalenie, między innymi, czy nieruchomość objęta planowaną transakcją jest niezabudowana. Ustawa nie precyzuje, jakie konkretne kryteria decydują o kwalifikowaniu nieruchomości jako niezabudowanej. Ogólne wytyczne wynikają z orzecznictwa Sądu Najwyższego. 

W praktyce status nieruchomości jako zabudowanej albo niezabudowanej określają strony transakcji wraz z notariuszem. Głównym dokumentem określającym stan nieruchomości jest księga wieczysta, jednak nie wszystkie przypadki wpisuje się do jej treści. Z praktycznego punktu widzenia dobrym podejściem byłoby uzyskanie opinii rzeczoznawcy lub doradcy technicznego, który na podstawie wizji lokalnej byłby w stanie opisać znajdujące się obecnie na nieruchomości naniesienia zakwalifikować je pod odpowiednią kategorię. 

Więcej szczegółów na czwartej stronie dodatku.  

(Źródło: „Rzeczpospolita”- 04.03.2025 r.).

„Dziennik Gazeta Prawna” zamieszcza tekst pod hasłem: „Trzecie podejście do ustawy wiatrakowej”. W czwartek projektem nowelizacji ustawy wiatrakowej już po raz trzeci zajmie się Stały Komitet Rady Ministrów. W nowej wersji znalazły się zapisy dotyczące repoweringu, które przez branżę zostały przyjęte z zadowoleniem. – Cała Europa idzie w tym kierunku, a Polska nie jest wyjątkiem. To naturalna ewolucja w celu lepszego wykorzystania potencjału energetyki wiatrowej – mówi prezes PSEW. W 2030 r. według WindEurope 8 proc. zainstalowanych mocy będzie pochodziło, ze zmodernizowanych elektrowni.  

„DGP” kontynuuje ten temat dalej: „Repowering przyspieszy czy spowolni ustawę”. Zapisy dotyczące repoweringu, czyli modernizacji istniejących elektrowni wiatrowych, zostały dodane do ustawy wiatrakowej przed zeszłotygodniowym posiedzeniem Stałego Komitetu Rady Ministrów. Według informacji DGP apelowały o to m.in. Ministerstwo Aktywów Państwowych oraz Polskie Sieci Elektroenergetyczne, czyli operator systemu przesyłowego. Wcześniejszy plan Ministerstwa Klimatu zakładał dodanie tych zapisów do tzw. ustawy sieciowej, której projekt nie był jeszcze konsultowany. Według PSE modernizacja to atrakcyjny sposób na zwiększenie wydajności i mocy farm wiatrowych już przyłączonych do sieci. – Turbiny sprzed 15 lat i nowe to zupełnie inna jakość – podkreśla prezes PSE. Według wyliczeń sprzed dwóch lat zrealizowanych dla DGP przez brytyjski think tank Ember, samo obniżenie minimalnej odległości pomiędzy farmami wiatrowymi a budynkami mieszkalnymi powinno zwiększyć potencjał repoweringu o ok. 60 proc., pozwalając na uzyskanie w systemie dodatkowych mocy wiatrowych rzędu 1,5 GW. Najważniejszym zapisem projektu pozostaje zmniejszenie minimalnej odległości wiatraków od zabudowań z 700 do 500 m. Branża spodziewała się, że nastąpi to krótko po objęciu władzy przez obecną koalicję rządzącą, tymczasem zapowiadany termin przyjęcia projektu przez Radę Ministrów cały czas jest odsuwany w czasie. Spowalnia to także rozwój branży biometanu, w ustawie są zapisy zapewniające jej system wsparcia. 

Więcej szczegółów na pierwszej i drugiej stronie wydania głównego. 

(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”- 04.03.2025 r.).

„DGP” informuje także: „Klimatyzację można odliczyć w ramach dwóch ulg podatkowych”. Wydatki poniesione na zakup i montaż klimatyzacji wolno odliczyć w ramach ulgi mieszkaniowej. Trochę więcej problemów bywa z potrąceniem ich w ramach ulgi rehabilitacyjnej, a jest to zupełnie niemożliwe, gdy chodzi o preferencję termomodernizacyjną. Potwierdzają to najnowsze interpretacje dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej.

Wydatki na klimatyzację są brane pod uwagę w uldze mieszkaniowej, jeżeli urządzenie jest montowane w nieruchomości zakupionej na cele mieszkaniowe. Chodzi tu o preferencję, z której można skorzystać, aby nie zapłacić PIT od pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży nieruchomości (domu, mieszkania, działki) przed upływem pięciu lat od ich nabycia lub wybudowania. Podatku można uniknąć, jeżeli w ciągu trzech lat sprzedający przeznaczy te pieniądze na własny cel mieszkaniowy, np. na zakup nowego mieszkania czy spłatę kredytu zaciągniętego na nabycie nieruchomości. W art. 21 ust. 25 pkt 1 lit. d ustawy PIT jest mowa o wydatkach na budowę, rozbudowę, nadbudowę, przebudowę lub remont własnego budynku mieszkalnego, jego części lub własnego lokalu mieszkalnego. W tym właśnie przepisie mieści się montaż klimatyzacji. 

Potwierdził to dyrektor KIS np. w interpretacji z 17 stycznia 2025 r.. Wystąpił o nią podatnik, który część kwoty ze sprzedaży mieszkania (przed upływem pięciu lat od jego nabycia) przeznaczył na remont nowego lokum zakupionego w stanie deweloperskim na cele mieszkaniowe. Chodziło o wydatki na zakup i montaż klimatyzacji, ale też np. o wydatki na ogrzewanie podłogowe, instalację elektryczną, materiały budowlane, takie jak farby, fugi, gładź czy wyposażenie łazienki (umywalka, wanna, toaleta). Dyrektor KIS potwierdził, że ulga w tym przypadku się należy, bo są to wydatki na remont lokum zakupionego na cele mieszkaniowe. Organ wyjaśnił, że za taki remont należy uznać prace służące utrzymaniu budynku we właściwym stanie, doprowadzeniu go do pożądanej zdolności użytkowej, modernizacji jego elementów składowych. 

W przypadku ulgi rehabilitacyjnej sprawa jest bardziej skomplikowana, bo fiskus nie zawsze zgadza się na odliczenie. Prawo do preferencji dyrektor KIS potwierdził np. w interpretacji z 20 lutego 2025 r.. Wystąpiła o nią matka niepełnosprawnego dziecka, które choruje na przewlekłą chorobę układu oddechowego. Kobieta tłumaczyła, że syn wymaga odpowiedniego środowiska do życia, wentylacji i klimatyzatora w domu, co potwierdza zaświadczenie lekarskie wydane przez lekarza specjalistę. Matka chciała się upewnić, że będzie mogła odliczyć wydatki na zakup i montaż klimatyzacji na podstawie art. 26 ust. 7a pkt 1 ustawy o PIT. Mowa w nim o wydatkach związanych z ułatwieniem wykonywania czynności życiowych, w tym m.in. poniesionych na adaptację i wyposażenie budynków mieszkalnych stosownie do potrzeb wynikających z niepełnosprawności. Potwierdził to dyrektor KIS.

Więcej szczegółów na drugiej stronie głównej wkładki prawnej. 

(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”- 04.03.2025 r.).

W „DGP” czytamy również: „Zła nowina dla zwycięskich frankowiczów”. Unieważniona umowa kredytowa jest bowiem traktowana, jakby nigdy nie została zawarta. Wszelkie płatności dokonane na jej podstawie są zwracane, co oznacza, że podatnik, który spłaca unieważniony kredyt i planował uniknąć PIT od dochodu ze sprzedaży nieruchomości, nie ma takiego prawa.

Ministerstwo Finansów potwierdziło w ten sposób, że zgadza się z wykładnią przepisów zaprezentowaną przez dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej, o której „DGP” informował szerzej w artykule „Wygrana w sądzie to nie koniec problemów frankowiczów” (DGP 12/2025). Wskazano w nim na negatywne dla podatników skutki dwóch interpretacji indywidualnych dyrektora KIS z 30 grudnia 2024 r. i z 8 listopada 2024 r. Wynika z nich, że frankowicz, który przed unieważnieniem umowy kredytowej skorzystał z ulgi mieszkaniowej, musi skorygować deklarację PIT39 za nieprzedawnione okresy rozliczeniowe (począwszy od 2019 r.) i zapłacić zaległość podatkową wraz z odsetkami. Dlaczego skutki wygranej w sądzie są takie dotkliwe?

Rezultatem unieważnienia umowy kredytu (np. frankowego) ze skutkiem ex tunc jest jej wyeliminowanie z obrotu prawnego. Taka umowa po jej unieważnieniu jest traktowana tak, jakby nigdy nie istniała, co oznacza również, że wszelkie płatności dokonane na jej podstawie podlegają zwrotowi. Dla celów realizacji prawa do tzw. ulgi mieszkaniowej unieważnienie umowy kredytowej oznacza, że nie został zrealizowany cel mieszkaniowy, o którym mowa w art. 21 ust. 1 pkt 131 w związku z art. 21 ust. 25 ustawy PIT, warunkujący zastosowanie zwolnienia dochodów uzyskanych z odpłatnego zbycia nieruchomości lub praw majątkowych. Niespełnienie warunków do zastosowania tzw. ulgi mieszkaniowej skutkuje obowiązkiem złożenia korekty zeznania i zapłaty podatku wraz z odsetkami za zwłokę liczonymi od dnia następnego po upływie terminu płatności do dnia zapłaty podatku włącznie (art. 30e ust. 7 ustawy PIT).

Więcej szczegółów na trzeciej stronie głównej wkładki prawnej. 

(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”- 04.03.2025 r.).

„DGP” zauważa także: „Co dalej z prawem zatrzymania w sprawach frankowych?”. Umowa o kredyt bankowy jest umową wzajemną – tak w zeszły piątek Sąd Najwyższy odpowiedział na pytanie zadane mu w lipcu 2022 r. przez rzecznika finansowego (uchwała SN z 28 lutego 2025 r.). Alternatywą było uznanie tego rodzaju umowy za dwustronnie zobowiązującą. W przeszłości sądy przyjmowały jedną z tych dwóch kwalifikacji – co zdaniem rzecznika finansowego prowadziło do kłopotliwej rozbieżności interpretacyjnej. To, jak sąd postrzega umowę kredytu, ma zaś niemałe znaczenie, wiąże się bowiem z możliwością powoływania się na tzw. zarzut zatrzymania – masowo podnoszony przez banki w tzw. sprawach frankowych. 

W sprawach tych już po stwierdzeniu przez sąd nieważności umowy kredytu frankowego, zazwyczaj pełnomocnik banku wnosi tzw. zarzut zatrzymania, czyli żąda od sądu uzależnienia zwrotu odsetek i opłat niesłusznie pobranych od kredytobiorcy od tego, czy ten uprzednio zwróci bankowi cały pożyczony kapitał. Tylko niektórzy sędziowie przychylali się do tego żądania. Inni wskazywali, że skoro suma kwot wpłaconych przez kredytobiorcę do banku przekracza wartość pożyczonego kapitału, to bank powinien zwrócić kredytobiorcy wynikającą stąd nadpłatę na zasadzie tzw. potrącenia. 

Piątkowa uchwała SN zamiast rozwiązywać problem kwalifikacji umowy kredytowej i porządkować wykładnię, może tylko pogłębić niepewność sędziów orzekających w sprawach frankowych. Dziś znana jest jedynie sentencja uchwały, być może w pisemnym uzasadnieniu do niej SN wyjaśni, czy wzajemny charakter umowy bankowej oznacza możliwość powoływania się na zarzut zatrzymania. Jeśli by tak wskazał, wówczas wypowiedziałby się wbrew swojemu własnemu stanowisku z czerwca ub.r. Nie wydaje się to jednak nieprawdopodobne, bowiem czerwcowa uchwała zapadła w składzie siedmiu tzw. neosędziów, natomiast pod ostatnią podpisało się siedmioro tzw. starych sędziów SN.

Więcej szczegółów na czwartej stronie głównej wkładki prawnej. 

(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”- 04.03.2025 r.).

„DGP” w dodatku dla prenumeratorów „Firma i Prawo” informuje: „Użyczenie gminnej nieruchomości – kto ma kompetencje do podjęcia decyzji?”. Nasza spółka postanowiła zwrócić się do wójta o użyczenie na pięć lat należącego do gminy terenu, który miałby służyć różnym celom społecznym. Wójt odmówił, powołując się na uchwałę rady gminy. Czy postąpił prawidłowo? Kto ma prawo decydować o użyczeniu gminnych nieruchomości?

Rada gminy nie może zajmować merytorycznego stanowiska w kwestii użyczenia nieruchomości gminnej. Wyłączną kompetencję w tym zakresie ma wójt gminy. 

W pytaniu czytelnika pojawił się aspekt umowy użyczenia, warto zatem w pierwszej kolejności odnieść się do cywilnoprawnego aspektu tej umowy. Jak wynika z art. 710 i następnych kodeksu cywilnego, przez umowę użyczenia użyczający zobowiązuje się zezwolić biorącemu na bezpłatne używanie oddanej mu rzeczy przez oznaczony lub nieoznaczony czas.

W kontekście sytuacji opisanej przez przedsiębiorcę, istotne znaczenie ma również art. 13 ust. 1 ustawy o gospodarce nieruchomościami. Stanowi on, że nieruchomości – z zastrzeżeniem wyjątków wynikających z ustaw – mogą być przedmiotem obrotu, w tym użyczenia. Nie ma zatem wątpliwości, że nieruchomość samorządowa może zostać oddana w użyczenie.

W samorządzie gminnym decyzje dotyczące gospodarowania mieniem są rozdzielone między organami gminy: wójtem i radą gminy. Do zadań wójta należy w szczególności gospodarowanie mieniem komunalnym, który  może m.in. wydzierżawiać, wynajmować i użyczać nieruchomości. Do wyłącznej właściwości rady gminy należy podejmowanie uchwał w sprawach majątkowych gminy dotyczących zasad nabywania, zbywania i obciążania nieruchomości oraz ich wydzierżawiania lub wynajmowania na czas dłuższy niż trzy lata lub na czas nieoznaczony. Uchwała rady jest wymagana również w przypadku, gdy po umowie zawartej na czas oznaczony do trzech lat strony zawierają kolejne umowy, których przedmiotem jest ta sama nieruchomość.

Analizując powyższe, w konsekwencji samodzielną kompetencję w tym zakresie ma wyłącznie wójt gminy, a wspomniana w pytaniu czytelnika uchwała rady gminy nie ma mocy prawnej – wojewoda prawdopodobnie stwierdzi jej nieważność.

Spółka powinna ponowić wniosek do wójta gminy o przekazanie jej nieruchomości w użyczenie i jednocześnie poinformować go, że rada gminy nie ma kompetencji do wypowiadania się w tej sprawie. Warto również powiadomić o tym wojewodę jako organ nadzoru, który może stwierdzić nieważność uchwały rady gminy. 

Więcej szczegółów na stronach dodatku. 

(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”- 04.03.2025 r.).

„Głos Szczeciński” informuje: „Ceny mieszkań w całej Polsce poszły w dół. Najmocniej staniały w Szczecinie”. Ceny mieszkań wreszcie drgnęły. Ale – jak twierdzą eksperci – choć ceny są niższe, to na razie za mało, aby zwiększyć dostępność mieszkań. Ile teraz w Szczecinie trzeba zapłacić za mieszkanie?

Z najnowszych danych NBP wynika, że na rynku wtórnym w IV kw. 2024 r. spadki cen mieszkań pojawiły się aż w 10 z 17 dużych miast Polski. Z kolei z danych Rankomat.pl i Rentier.io o cenach ofertowych w styczniu wynika, że w porównaniu z październikiem spadki wystąpiły aż w 12 z 17 miast.

W Szczecinie w tej chwili ofertowy metr kwadratowy mieszkania to 10 417 zł, ale transakcyjne ceny są inne. W przypadku rynku wtórnego metr kwadratowy wynosi teraz 8758 zł i jest to o 7,2 mniej niż przez ostatni kwartał.

Jak twierdzą eksperci te spadki były na razie zbyt małe, aby przywrócić „normalną” dostępność mieszkań.

Okazuje się bowiem, że w przypadku pary z dochodem wynoszącym po 80 proc. średniego wynagrodzenia rata pochłania 45 proc. dochodu. Powrót do normalności, czyli udziału na poziomie ok. 31 proc., wymagałby znacznie mocniejszych obniżek lub spadku oprocentowania kredytów hipotecznych do ok. 4 proc. W tym kontekście wydaje się, że założenia programu „Pierwsze klucze” zostały dobrze przygotowane. 

Dane NBP, które pokazują ceny ofertowe i transakcyjne w IV kw. 2024 r., potwierdzają spadki cen. Obniżki szczególnie powszechne były na rynku wtórnym. Jeśli chodzi o zawarte transakcje, spadki w porównaniu z III kw. 2024 r. odnotowano w 8 z 17 miast. Najmocniej staniały mieszkania w Szczecinie (7,2 proc. ) i Warszawie (6,2 proc.). Jeszcze więcej spadków odnotowano w cenach ofertowych – mieszkania potaniały w 10 z 17 miast.

Więcej na stronach głównego wydania. 

(Źródło: „Głos Szczeciński”- 04.03.2025 r.).

„Kurier Szczeciński” zauważa: „Czy Szczecin to dobre miejsce do życia?”. Business Insider Polska opublikował pod koniec lutego nowy ranking polskich miast najlepszych do życia. Szczecin znalazł się na szóstym miejscu. Jakie czynniki były brane pod uwagę przy tworzeniu zestawienia i jak nasze miasto wypada w porównaniu z innymi? I czy, zdaniem mieszkańców, rzeczywiście dobrze się tutaj mieszka?

Twórcy rankingu wzięli pod uwagę 16 polskich, największych miast. Pierwsze miejsce zajął Poznań. Zaraz za nim uplasowały się Rzeszów, Gdańsk, Katowice i Łódź. Spadek zaliczyli faworyci, czyli Warszawa (10. miejsce), Wrocław (9. miejsce) i Kraków (12. miejsce). Przy tworzeniu zestawienia przeanalizowano stopę bezrobocia, wysokość wynagrodzeń, ceny mieszkań z  drugiej ręki, dostęp do lekarzy, przestępczość oraz jakość powietrza. Szczecin zajął wysokie, 6. miejsce w ogólnym rankingu. Najlepiej nasze miasto wypada pod względem jakości powietrza (4. miejsce), najgorzej pod względem dostępności do lekarzy (12. miejsce) i poziomu bezrobocia (11. miejsce). Czy Szczecin jawi się jako dobre miejsce do życia dla jego mieszkańców? Kilka zapytanych osób podziela wyniki omawianego rankingu, bardzo często wskazują też na inne istotne czynniki i zalety, które wpływają na jakość życia w stolicy Pomorza Zachodniego.

Więcej szczegółów na trzeciej stronie wydania. 

(Źródło: „Kurier Szczeciński”- 04.03.2025 r.).

„Kurier” informuje także: „Mniej pożarów, więcej fałszywych alarmów”. Powiat stargardzki, liczący blisko 120 tys. mieszkańców, mający powierzchnię 1520 km kw., pod względem liczby zdarzeń zajmował w ub. r. trzecie miejsce w województwie. 

W minionym roku na terenie powiatu stargardzkiego, będącego największym powiatem w Zachodniopomorskiem, doszło aż do 1439 różnych zdarzeń. W województwie było ich ponad 22 tysiące. 

W minionym roku w powiecie doszło do 436 pożarów, najczęściej było one w budynkach mieszkalnych, w tym odnotowano 410 małych (o pow. do  70 mkw.), 19 średnich, 6 dużych oraz 1 bardzo duży. Był to pożar słomy w Krępcewie, który wybuchł w sierpniu u.br..

Więcej szczegółów na szóstej stronie wydania. 

(Źródło: „Kurier Szczeciński”- 04.03.2025 r.).

Zobacz również