Wtorek, 29 sierpień 2023
„Prawo co dnia” we wtorkowej „Rzeczpospolitej” odnotowuje: „Sklep to nie dom, więc zakaz amortyzacji nie obowiązuje”. Przedsiębiorca może sukcesywnie rozliczać w podatkowych kosztach wydatki na nabycie nieruchomości niemieszkalnej. W części przeznaczonej na biznes. Zgodnie z Polskim Ładem w 2023 r. przedsiębiorcy nie mogą już definitywnie amortyzować mieszkań i domów. Czyli rozliczać poprzez odpisy wydatków na ich zakup bądź wybudowanie. Z interpretacji dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej wynika jednak, że zakaz ten nie dotyczy domu, którego większa część jest wykorzystywana na działalność gospodarczą. Wystąpił o nią przedsiębiorca, który zajmuje się handlem w branży budowlanej. Dwa lata temu nabył wspólnie z córką budynek mieszkalny jednorodzinny. Poprzedni właściciel wykorzystywał parter na działalność gospodarczą. Przy zawieraniu umowy kupna- sprzedaży w akcie notarialnym zaznaczono, że przedsiębiorca urządzi na parterze magazyn, a później, po rozbudowie, będzie tam sklep. Natomiast część mieszkalną na piętrze będzie użytkowała córka. Nieruchomość w 2021 r. została wprowadzona do firmy. Przedsiębiorca amortyzował ją i rozliczał odpisy w podatkowych kosztach (w części przypadającej na działalność). Teraz zamierza zainwestować w budynek i dobudować część handlowo- usługową. Ma też pozwolenie na zmianę sposobu użytkowania części pomieszczeń mieszkalnych. Podkreśla, że po wykonaniu inwestycji zmieni się klasyfikacja budynku. Dobudówka powiększy bowiem jego powierzchnię użytkową. Na działalność gospodarczą będzie wykorzystywane więc ok 67 proc. nieruchomości. Czy to uprawnia do amortyzacji firmowej części budynku? Fiskus przyznał, że wprowadzony przez Polski Ład zakaz amortyzacji nie obejmuje budynków i lokali użytkowych. Skoro więc przedsiębiorca wykorzystuje na działalność nieruchomość niemieszkalną, to może nadal rozliczać odpisy amortyzacyjne od części przeznaczonej pod biznes. Więcej szczegółów- na 13 stronie głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 29.08.2023.).
„Prawo co dnia” przypomina też: „Reforma planowania przestrzennego staje się faktem”. Wśród przepisów wchodzących w życie 24 września tego roku są takie, które zmieniają zasady ustalania warunków zabudowy. I to zmieniają w istotny sposób- także na korzyść inwestora. Opublikowana właśnie nowelizacja ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym wejdzie w życie po upływie 30 dni od daty jej ogłoszenia. Oznacza to, że za niespełna miesiąc zarówno organy, jak i inwestorzy będą zobowiązani stosować jej przepisy. Ale nie wszystkie, ponieważ wejście w życie części regulacji zostało odroczone do 1 stycznia 2026 r. Wśród przepisów wchodzących w życie 24 września są takie, które zmieniają zasady ustalania warunków zabudowy. Inwestorzy, którzy będą składać wnioski o wydanie decyzji WZ pod koniec przyszłego miesiąca będą mieli powody do zadowolenia z niektórych korekt. Zgodnie z przepisami przejściowymi (art. 59 ust. 1 ustawy nowelizującej) do spraw wszystkich, a nieukończonych będą miały zastosowanie rozwiązania dotychczasowe. Z kolei wnioski o ustalenie warunków zabudowy złożone w okresie od dnia wejścia w życie nowelizacji do dnia utraty mocy obowiązującej studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, czyli do 31 grudnia 2025 r., będą już rozpoznawane z uwzględnieniem nowej regulacji, ale jeszcze w ograniczonym zakresie. Najważniejsze zmiany dotyczące warunku zgodności WZ z planem ogólnym oraz przewidujące brak możliwości wydania „wuzetki” dopóki plan nie będzie uchwalony, będą miały zastosowanie do wniosków złożonych od 1 stycznia 2026 r. Jak dalej czytamy, jedną z podstawowych bolączek inwestorów jest brak możliwości realizacji przedsięwzięcia z powodu nieustalenia właściciela nieruchomości sąsiedniej lub jego spadkobierców. Zgodnie z nowymi zasadami prawa rzeczowe do nieruchomości oraz dane dotyczące osób, którym te prawa przysługują, będą ustalane na podstawie ksiąg wieczystych, ewidencji gruntów i budynków lub innych dokumentów urzędowych. W przypadku nieruchomości o nieuregulowanym stanie prawnym lub braku danych pozwalających na ustalenie adresu stron postępowania zawiadomienia będą dokonywane w trybie publicznych obwieszczeń (zgodnie z art. 49 k.p.a.). Dodatkowo organ nie będzie występował do sądu o wyznaczenie przedstawiciela dla tych osób. Wraz z wejściem w życie nowelizacji rozszerzony zostanie katalog przedsięwzięć zwolnionych z obowiązku uzyskania decyzji WZ. Obecnie nie jest ona wymagana dla tymczasowej, jednorazowej zmiany zagospodarowania terenu, trwającej do roku. Nowelizacja rozszerza ten wyjątek o jednorazową, trwającą do roku zmianę sposobu użytkowania obiektu budowlanego lub jego części, dla której również nie będzie wymagane uzyskanie decyzji o warunkach zabudowy. Więcej szczegółów- na 14 stronie głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 29.08.2023.).
„Rz” zauważa też: „Budownictwo u progu recesji”. Można jeszcze uniknąć zapaści, nadal nie jest za późno na inicjatywy wspierające rynek- apelują organizacje branżowe. Certyfikacja firm ubiegających się o zlecenia finansowane z publicznej kiesy, urealnienie mechanizmu powiązania wartości kontraktów ze zmianami cen materiałów (waloryzacja), usprawnienia finansowania inwestycji- to główne postulaty, o które po raz kolejny zaapelowały do decydentów podmioty z szeroko rozumianego rynku budowlanego podczas konferencji zorganizowanej pod egidą Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. Jak zaznaczył wiceprezes i główny ekonomista PZPB, branża jest dziś w trudnej sytuacji. Firmom trudno budować portfele zleceń z powodu inwestycyjnego dołka. Mieszkaniówka (około 20 proc. rynku) dopiero odbija się po zapaści podaży, a inwestycje infrastrukturalne nie okazały się takim motorem wzrostu, na jaki liczono. W energetyce też jest duża luka inwestycyjna. Firmy jeszcze pracują na względnie wysokich obrotach, realizując wcześniejsze kontrakty. Widać jednak, że o ile duże i największe mają obłożenie rzędu 80 proc. (generalni wykonawcy realizujący wieloletnie zlecenia), o tyle małe już tylko 60 proc. Perspektywa podwykonawców to maksymalnie rok. Konsekwencje spowolnienia widać też w skokowym wzroście liczby bankructw i niewypłacalności w I połowie br.- dotyczy to głównie firm mniejszych z rynku mieszkaniowego. Drugi palący problem to konsekwencje skokowego wzrostu cen materiałów z lat 2020- 2022, których branża będzie doświadczać jeszcze przez wiele kwartałów. Wiele materiałów nadal drożeje (np. cement), rosną też koszty wynagrodzeń. Jak dalej czytamy, należy spodziewać się spadku produkcji budowlano- montażowe w tym roku o 3- 5 proc., kurczy się zatrudnienie, dramatycznie spada produkcja cementu i stali. Na rynku brakuje zamówień, a duża konkurencja skłania niektóre firmy do składania nierealnych ofert w przetargach- w realiach, gdy koszty nie będą spadać. Potrzebne są więc regulacje oraz realna waloryzacja. Więcej szczegółów- na 17 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 29.08.2023.).
„Dziennik Gazeta Prawna” odnotowuje natomiast: „Bez kredytu i bez zadatku”. Utrata zadatku albo kary umowne naliczane przez deweloperów. Takie mogą być konsekwencje tego, że banki zostały zapchane wnioskami o „Bezpieczny kredyt 2 proc.”. Są klienci, którzy na decyzję czekają już drugi miesiąc. Według informacji z ubiegłego tygodnia banki, które udzielają „Bezpiecznego kredytu 2 proc.” podpisały 2706 umów. Wniosków złożono ponad 32 tys. Wśród osób, którym nie udało się zakończyć procesu, jest jedna z czytelniczek „DGP”. Komplet dokumentów złożyła do dwóch banków (PKO BP i Pekao SA) 10 lipca ze świadomością, że mają 21 dni na wydanie decyzji kredytowej (wynika to z ustawy o kredycie hipotecznym). Bez obaw podpisała więc umowę deweloperską z terminem przelewu przypadającym na 31 sierpnia. Decyzji kredytowej ciągle nie ma i, co gorsza, nie ma też żadnej informacji, kiedy może ją otrzymać. W umowie deweloperskiej czytelniczki płatności są rozłożone na pięć transz płatnych od 6 września. Brak wpłaty w terminie powoduje naliczanie karnych odsetek. Deweloper ma prawo wyznaczyć dodatkowe 30 dni na zapłatę, a po tym terminie odstąpić od umowy, potrącając odsetki i karę umowną. W tym przypadku może to być 13 tys. zł. Co, jeśliby straciła pieniądze? Może wystąpić do sądu – jeśli udowodni, że poniosła szkodę, może się domagać od banku odszkodowania. Wydłużony czas oczekiwania na rozpatrzenie wniosku potwierdzają pośrednicy kredytowi, deweloperzy i same banki- czytamy na pierwszej stronie głównego wydania.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 29.08.2023.).
„DGP” wraca do sprawy w kolejnym tekście: „(Nie)bezpieczny kredyt 2 proc.”. Największe banki udzielające Bezpiecznego kredytu 2 proc. są zapchane wnioskami. Czas wydania decyzji kredytowej znacznie się wydłużył. Klienci boją się, że przepadną im zadatki albo przyjdzie płacić karne odsetki. Eksperci podpowiadają, jak zmniejszyć ryzyko. Osoby prowadzące firmy pośrednictwa kredytowego potwierdzają, że jest duży problem z wydłużaniem się czasu oczekiwania na decyzję kredytową. Wydolność banków w zakresie obsługi kredytów jest permanentnie ograniczona i nie sposób określić, ile potrwa wydanie decyzji kredytowej. Banki bierze jednak w obronę rzecznik ZBP. W jego ocenie, Mimo zwiększonego zainteresowania Bezpiecznym kredytem 2 proc. banki uczestniczące w programie rozpatrują wnioski kredytowe w terminie 21 dni, licząc od dnia, w którym zostały prawidłowo złożone dokumenty, czyli od chwili, w której wniosek był kompletny. Od tego momentu może on być dalej procedowany. Niestety część klientów liczy te 21 dni od swojej pierwszej wizyty w banku lub u doradcy kredytowego. Cytowany w tekście radca prawny Polskiego Związku Firm Deweloperskich sugeruje e klientom, by zanim podpiszą umowę przedwstępną, poddali się wstępnej weryfikacji, czy rzeczywiście mają szansę uzyskać kredyt. Więcej- na pierwszej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 29.08.2023.).
„DGP” informuje również: „Rynek się ożywił”. Rośnie nie tylko liczba wniosków, lecz także umów kredytowych zawieranych w ramach programu Bezpieczny kredyt 2 proc. Jednocześnie topnieje oferta dostępnych na rynku mieszkań, zwłaszcza dla osób, które chcą skorzystać ze wsparcia. Jak wynika z danych opracowanych dla DGP przez serwis Otodom, obecnie w cenie do 800 tys. zł, a zatem w ramach limitu programu, można kupić 67 tys. mieszkań. 18 tys. z nich jest dostępne na rynku pierwotnym siedmiu głównych miast, w których ogółem w sprzedaży na rynku pierwotnym jest 38 tys. lokali. Jeszcze w czerwcu w samej Warszawie kupujący mogli wybierać spośród 4,1 tys. ofert. Dziś jest to nieco poniżej 3,5 tys. Jak zauważają deweloperzy, to skutek tego, że po mieszkania ruszyli też ci, którzy do tej pory wstrzymywali się z inwestycją. – czytamy także na pierwszej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 29.08.2023.).