Wtorek, 27 luty 2024
Wtorkowa „Rzeczpospolita” zapowiada: „Szykujcie portfele. Idzie transformacja”. Za trzy lata system opłat za emisje CO2 obejmie budynki, w których mieszkamy. Nowe opłaty za emitowanie dwutlenku węgla w systemie ETS mogą spaść nawet na 6,5 mln gospodarstw domowych. To, bagatela, niemal połowa wszystkich gospodarstw domowych w Polsce (14 mln), ogrzewana – zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego – rozmaicie wykorzystywanym węglem lub gazem. I są to przede wszystkim mieszkańcy domów jednorodzinnych. Pozostali nowych obciążeń nie odczują – bo już je płacą: korzystają z ciepła systemowego, a dostarczające je lokalne ciepłownie już de facto wliczają opłatę wynikającą z ETS w rosnących rachunkach. Dziś system ETS, coraz częściej ozdabiany cyfrą „1”, obejmuje lotnictwo, przemysł ciężki i duże firmy z sektora energetycznego: elektrownie czy elektrociepłownie. Ale już 1 stycznia 2027 r. pojawi się ETS2, który nałoży też stosowne opłaty na kopaliny sprzedawane klientom indywidualnym do ogrzewania domów. W pierwszej fazie funkcjonowania systemu maksymalna cena uprawnień do emisji zostanie ustalona na poziomie 45 euro/tonę CO2. Ale potem – jeszcze nie wiadomo, jak szybko – ich cena zostanie uwolniona, a zatem ceny zapewne wystrzelą. Przyjęcie ceny uprawnień do emisji nie oznacza, że wydatki energetyczne gospodarstw domowych wzrosną bezpośrednio o taką kwotę. Obowiązkiem pokrycia kosztów uprawnień obciążeni będą, według dyrektywy, dostawcy paliw. Resort klimatu i środowiska jest powściągliwy w ocenie. Jak czytamy, ministerstwo będzie na bieżąco monitorować sytuację oraz proponować mechanizmy, które przede wszystkim będą wspierać transformację i pozwolą na obniżenie kosztów funkcjonowania, a w uzasadnionych przypadkach będą stanowić wsparcie dla potrzebujących osób – zapewnia. Więcej szczegółów- na pierwszej stronie głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 27.02.2024.).
„Rz” zauważa w innym miejscu: „Dług frankowy szybko topnieje… w statystykach”. Pod względem kosztów dla sektora problem kredytów CHF jest coraz bliższy rozwiązania. Ale i frankowicze, i same banki będą się z tym problemem borykać jeszcze przez lata. Na koniec 2023 r. wartość mieszkaniowych kredytów we franku szwajcarskim w bankowych bilansach wynosiła 22 mld zł – wynika z ostatnich danych Komisji Nadzoru Finansowego. W porównaniu z końcem 2022 r. oznacza to spadek aż o 57 proc., czyli niemal 30 mld zł. Tak dynamiczny spadek księgowej wartości długu frankowego Polaków to efekt kilku czynników, ale największe znaczenie mogą mieć tu dokonywane przez banki rezerwy na ryzyko prawne kredytów walutowych – wyjaśniają eksperci. W minionym roku takie odpisy w całym sektorze były rekordowo duże, łącznie można szacować je na 15–17 mld zł. Przykładowo w PKO BP było to ok. 5,4 mld zł, a mBanku – ok. 4,9 mld zł. Z drugiej strony kredytów w CHF ubywa, bo są w naturalny sposób spłacane, nadpłacane czy też przewalutowywane na kredyty w złotych w ramach procesu ugód oferowanych przez banki. Część hipotek frankowych znika ze statystyk w efekcie ich umorzenie po prawomocnych wyrokach sądowych. Warto jednak zauważyć, że sama liczba kredytów we franku szwajcarskich spada znacznie wolniej niż ich wartość – w ciągu 2023 r. skurczyła się ona o ok. 21 proc., do 246 tys. Więcej szczegółów- na 16 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 27.02.2024.).
„Dziennik Gazeta Prawna” informuje z kolei: „Koniec z domaganiem się dodatkowych opłat od frankowiczów”. Banki zmieniają taktykę i zaczynają gremialnie rezygnować z pozywania klientów o zwrot zwaloryzowanego kapitału. Część wycofuje nawet z sądów już złożone powództwa. Przełomowy dla frankowiczów wyrok TSUE w sprawie C-520/22 zapadł 15 czerwca 2023 r. Wtedy to stwierdzono, że w przypadku unieważnienia umowy kredytowej klient ma obowiązek zwrócić jedynie pożyczony kapitał. Natomiast bankowi nie należy się wynagrodzenie za korzystanie z jego kapitału. Choć kredytobiorcy ogłosili wtedy pełen sukces, to ich radość okazała się przedwczesna. Banki co prawda uznały rozstrzygnięcie luksemburskiego trybunału, ale tłumaczyły, że dotyczy ono jedynie zakazu pobierania osobnego wynagrodzenia za udzielenie kapitału, a nie jego waloryzacji- czytamy.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 27.02.2024.).
„DGP” zauważa też: „KPO przyspieszy termomodernizację Polski”. W marcu Parlament Europejski ma głosować nad nowelizacją dyrektywy w sprawie charakterystyki energetycznej budynków (EPBD), której kształt w grudniu 2023 r. został uzgodniony z Radą UE Jej przyjęcie wymusi przyspieszenie termomodernizacji EPBD zakłada, że średnie zużycie energii pierwotnej w domach mieszkalnych w porównaniu z 2020 r. powinno się zmniejszyć o 16 proc. do 2030 r. i o 20–22 proc. do 2035 r. Przede wszystkim dzięki renowacji obiektów o najsłabszej charakterystyce energetycznej. Kraje członkowskie Unii Europejskiej do 2030 r. powinny przeprowadzić renowacje 16 proc. budynków niemieszkalnych o najgorszej charakterystyce energetycznej, a do 2033 r. – 26 proc. Według przyjętej dwa lata temu Długoterminowej strategii renowacji budynków powinniśmy obecnie modernizować ok. 3 proc. obiektów rocznie. Jak dalej czytamy, 70 proc. zasobów budowlanych w Polsce jest nieefektywnych energetycznie, a według Polskiego Alarmu Smogowego 33 proc. domów jednorodzinnych w ogóle nie ma ocieplenia zewnętrznego. Termomodernizację mają częściowo sfinansować odblokowywane właśnie pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. – Te środki są niezbędne, bo stan budynków w Polsce jest zły zarówno pod względem efektywności energetycznej, jak i rodzaju paliw wykorzystywanych do ogrzewania. Warto podkreślić, że oprócz środków dotacyjnych, które mają finansować np. program „Czyste powietrze”, w KPO są zapisane gigantyczne środki (ponad 70 mld zł), które posłużą sfinansowaniu preferencyjnych pożyczek, gwarancji bankowych i innych instrumentów w ramach Funduszu Wsparcia Energetyki, tworzonego przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Według informacji pozyskanych dzięki spisowi powszechnemu z 2021 r. 37,4 proc. budynków mieszkalnych zostało wybudowanych przed 1970 r. Ich udział jednak spada – podczas spisu wykonanego 10 lat wcześniej wynosił on 46,5 proc.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 27.02.2024.).
„DGP” informuje również: „Podwyższony podatek nie od wszystkich firmowych nieruchomości”. Firma, która w związku z profilem swojej działalności powinna płacić podatek od nieruchomości według podwyższonej stawki, zastosuje ją wyłącznie od budynków i gruntów bezpośrednio związanych z taką działalnością – orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Rzeszowie. Zdaniem sądu nie powinno być wyższej daniny np. od magazynów i budynków biurowych, bo służą one również dodatkowej działalności przedsiębiorcy. Podobne stanowisko zaprezentował wcześniej Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 2 grudnia 2021 r. Oba orzeczenia dotyczyły tej samej spółki i podobnego stanu faktycznego – uchwały radnych gminy, w której określono podwyższoną stawkę podatku od nieruchomości dla budynków i gruntów związanych z „produkcją pozostałych mebli” (PKD 31.09.Z)- czytamy na łamach .
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 26.02.2024.).