Wtorek, 23 stycznia 2018

Lokal gotowy do kupna to niższa opłata, Rzeczpospolita
Naruszeń się nie wyprostuje, Rzeczpospolita
Więcej drzew wycinają niż sadzą, Rzeczpospolita
W Krakowie nadal żądają wysokich opłat od deweloperów, Rzeczpospolita
Budowlanka łapie zadyszkę, Rzeczpospolita
Fiskus dobija niewypłacalnych kredytobiorców, Dziennik Gazeta Prawna
Rewitalizacja jest droższa, ale się opłaca, Gazeta Wyborcza

Więcej poniżej.

 

"Prawo co dnia" we wtorkowej "Rzeczpospolitej" odnotowuje: "Lokal gotowy do kupna to niższa opłata". Do obniżki należności za użytkowanie upoważnia dopiero takie zabudowanie nieruchomości, które pozwala sprzedawać mieszkania w stanie deweloperskim. To sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego, ważnego dla branży deweloperskiej, ale też dla samorządów. Sąd Rejonowy i Okręgowy w Zielonej Górze uwzględniły wniosek miejscowej firmy deweloperskiej o obniżenie stawki opłaty rocznej za użytkowanie wieczyste działek zabudowanych budynkami wielorodzinnymi z dotychczasowych 3 proc. na 1 proc., czego prezydent miasta jej odmówił, a SKO utrzymało tę decyzję. Stan budowy był taki, że jeden z budynków był już ukończony i wydano decyzję o pozwoleniu na jego użytkowanie, budowa drugiego została zrealizowana w 60 proc., a deweloper zaczął podpisywać umowy przedwstępne na sprzedaż lokali. Gmina odwołała się w tej sytuacji do SN, a ten swój wywód zaczął od tego, że art. 73 ust. 2 ustawy o gospodarce nieruchomościami mówi o nieruchomości, a nie działce ewidencyjnej, zmiana wysokości stawki procentowej opłaty rocznej w związku z trwałą zmianą sposobu korzystania z nieruchomości powinna zatem obejmować całą nieruchomość gruntową. Według SN należy więc uznać, że do trwałej zmiany sposobu korzystania z nieruchomości uzasadniającej obniżenie stawki procentowej opłaty rocznej za użytkowanie wieczyste w przypadku zabudowy wielomieszkaniowej może dojść w razie oczywistego postawienia na podstawie ważnego pozwolenia na budowę budynku, którego bryła architektoniczno- konstrukcyjna oraz struktura wewnętrzna wraz z instalacjami doprowadzającymi media wskazuje na faktyczne wyodrębnienie pomieszczeń o charakterze mieszkalnym z techniczną możliwością prowadzenia w nich robót wykończeniowych. Dopiero istnienie takiego stanu budynku uzasadnia określenie nowej stawki opłaty, począwszy od 1 stycznia następnego roku- podkreślił SN. Więcej szczegółów- na 14 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 23.01.2018.).

 

"Prawo co dnia" informuje też: "Naruszeń się nie wyprostuje". Nie będzie można zalegalizować niektórych odstępstw od przepisów podczas budowy. Szykują się zmiany w zasadach uzyskiwania odstępstw od przepisów techniczno- budowlanych. Zgodę na nie będzie się uzyskiwało w postępowaniu o wydanie pozwolenia na budowę. Nadal jednak głos decydujący będzie miał minister odpowiedzialny za budownictwo. Nowe przepisy zamykają również drogę do legalizacji odstępstw, na które inwestor nie otrzymał wcześniej zgody. Deweloperzy są rozczarowani propozycjami. Liczyli na więcej. Chodzi o projekt nowelizacji niektórych ustaw w związku z uproszczeniem procesu inwestycyjno- budowlanego. Jego autorem jest Ministerstwo Infrastruktury. Aktualnie prace nad nim toczą się w ramach Komitetu Stałego Rady Ministrów. Nowe przepisy przewidują, że uzyskanie zgody na odstępstwa będzie towarzyszyło postępowaniu o wydanie pozwolenia na budowę. Starosta otrzyma upoważnienie od ministra odpowiedzialnego za budownictwo do wydania zgody na odstępstwo. Od tej zasady będzie wyjątek na rzecz istniejącego już budownictwa jednorodzinnego i zagrodowego oraz rekreacyjnego. Dla niego zgodę będzie wydawał starosta bez konieczności uzyskania wspomnianego upoważnienia ministra- czytamy. Więcej- na 15 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 23.01.2018.).

 

"Prawo co dnia" informuje też: "Więcej drzew wycinają niż sadzą". Odpowiedzialni za planowanie przestrzenne zapominają o zieleni miejskiej. Czasem nie wiedzą nawet, ile mają powierzchni zielonych. Dbałość o miejską zieleń zbadała Najwyższa Izba Kontroli. Pod lupę wzięto zarządzanie zielenią w Warszawie, Piotrkowie Trybunalskim, Wrocławiu, Legnicy, Katowicach, Tarnowskich Górach, Krakowie i Nowym Sączu. Ocena? Tereny zielone nie były dostatecznie chronione przed rozwijającą się zabudową. Szczegóły- także na 15 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 23.01.2018.).

 

Tygodnik "Rzecz o prawie" zamieszcza natomiast tekst pod hasłem: "O idei bonusu deweloperskiego". Dyskusja o rządowym programie powiększania zasobu mieszkaniowego przy pomocy środków publicznych i realizacji konstytucyjnego prawa do mieszkania, w szczególności wyrażona w ustawie z 21 lipca 2017 r. o Krajowym Zasobie Nieruchomości, skłania do refleksji o możliwości wykorzystania prawa zagospodarowania przestrzeni. Ograniczanie się do budowy mieszkań w programie "Mieszkanie Plus" nie jest rozwiązaniem dobrym. Doświadczenia bardziej ekonomicznie rozwiniętych państw pokazują, że polityka poprawy warunków mieszkaniowych wymaga działań wielopłaszczyznowych. Trzeba przy tym szukać rozwiązań najprostszych, a nie wydumanych konstrukcji legislacyjnych- czytamy. Po pierwsze, centralne sterowanie rynkiem mieszkaniowym jest założeniem bardzo trudnym. Po drugie, łatwo chwalić się oddaniem do użytku budynku zrealizowanego ze środków programu Mieszkanie+, jednak budynki takie mogą być oznaczone przez lata nie tyle pamiątkową tabliczką, ile piętnem jako wyizolowane z tkanki społecznej. Jeżeli bowiem w jednym budynku czy zespole budynków zamieszkują osoby o podobnym statusie społecznym, to należy się spodziewać negatywnych zjawisk. W budynkach postawionych z tego programu nie mniej niż 70 proc. powierzchni użytkowej mieszkań muszą stanowić mieszkania o czynszu normowanym. Jeżeli nabór najemców będzie dokonywany na podstawie takiego samego kryterium, np. obejmie rodziny wielodzietne, to wszystkie kanony budowy sprawiedliwej przestrzeni zostają zaburzone i pogłębione zostanie w konsekwencji zjawisko gentryfikacji, które tak mocno jest odczuwalne np. w Berlinie. Sprawiedliwa społecznie urbanizacja wymaga różnorodności tak ekonomicznej, jak i społecznej i ucieczki od izolacjonizmu społecznego- dowodzi autor tekstu na pierwszej stronie dodatku.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 23.01.2018.).

 

"Rz" odnotowuje też: "W Krakowie nadal żądają wysokich opłat od deweloperów". Deweloperzy, którym przysługuje prawo użytkowania wieczystego, a nie ma jasności, jaki jest cel jego ustanowienia lub też cel wyklucza zabudowę wielomieszkaniową, wciąż muszą się obawiać, że prezydent miasta Krakowa będzie od nich żądać opłaty w wysokości 25 proc. wartości nieruchomości za zmianę celu użytkowania wieczystego. Dotyczy to również gruntów, których właścicielem jest Skarb Państwa. Na ostatniej sesji Rady Miasta Krakowa, odbywającej się już w 2018 r. radni zdecydowali nawet o zdjęciu z porządku obrad punktu dotyczącego uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Powołali się na to, że możliwe będzie pobranie od dewelopera opłaty w wysokości 25 proc. wartości nieruchomości, gdy ten plan nie wejdzie w życie. Niekiedy opłaty mogą sięgać nawet wielu milionów złotych. Nie przeszkadza to radnym, choć wcześniejsze orzecznictwo sądowe wykazało, że oczekiwanie na pobranie takiej opłaty nie ma podstawy prawnej. Co więcej, zdecydowali oni o wstrzymaniu uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego procedowanego od listopada 2014 r., żeby deweloper wpłacił znaczącą kwotę do budżetu miasta- czytamy. Więcej szczegółów- na 20 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 23.01.2018.).

 

"Rz" zauważa też: "Budowlanka łapie zadyszkę". Popyt na mieszkania, biura czy magazyny jest ogromny. Przybywa też inwestycji publicznych- a jednak firmom trudno jest korzystać z boomu. Mimo wyraźnej poprawy koniunktury w budownictwie sytuacja finansowa firm z tego sektora okazała się gorsza niż przed rokiem, a boom może przynieść ofiary zarówno wśród wielu firm budowlanych, jak i inwestorów- alarmują Polski Związek Pracodawców Budownictwa i Biuro Informacji Gospodarczej InfoMonitor. Szacują, że przeterminowane zaległości spółek zwiększyły się w ciągu roku o ponad 12 proc., do 4,3 mld zł (na koniec września 2017 r.). Po kilku słabszych latach oraz zapaści inwestycyjnej w 2016 r., w ubiegłym roku rynek gwałtownie odbił dzięki odmrożeniu inwestycji finansowanych z funduszy publicznych- eksperci podkreślają, że sektor publiczny generuje ponad połowę popytu inwestycyjnego. Równolegle trwa boom w budownictwie mieszkaniowym i komercyjnym- w efekcie doszło do kumulacji prac oraz wzrostu kosztów robocizny i materiałów. 2018 będzie kolejnym zwyżkowym rokiem dla polskiego budownictwa, ale jednocześnie pełnym wyzwań. Zapał wykonawców w wyniku ożywienia inwestycyjnego widocznego w sektorze budowlanym od 2017 r. jest studzony przez coraz bardziej doskwierający firmom budowlanym wzrost kosztów pracy, a także niedobory kadrowe, rosnące ceny materiałów budowlanych i ograniczoną dostępność niektórych z nich, przede wszystkim kruszyw- wskazuje analityk w firmie PMR Research, która jesienią opracowała raport "Sektor budowlany w Polsce". Co wynika z raportu? Że wykonawcy, szczególnie ci, których portfele zamówień są już w dużym stopniu zapełnione, podchodzą do ofertowania coraz bardziej selektywnie, trzeba więc liczyć się z rosnącą liczbą postępowań przetargowych unieważnionych z powodu zbyt wysokich cen ofertowych. W konsekwencji część zaplanowanych na ten rok projektów nie uda się prawdopodobnie rozpocząć w zakładanym terminie. Coraz większe jest też ryzyko opóźnień na etapie prac budowlanych ze względu na niedobory pracowników. Nie są wykluczone konflikty między wykonawcami a inwestorami o to, z czyjej winy kontrakty realizowane są z poślizgiem, a realizacja niektórych zapowiadanych na ten rok inwestycji może przesunąć się nawet na kolejne lata. Więcej szczegółów- na 22 i 23 stronie głównego wydania, w części ekonomicznej.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 23.01.2018.).

 

"Dziennik Gazeta Prawna" zamieszcza z kolei tekst: "Fiskus dobija niewypłacalnych kredytobiorców". Kogo nie stać na spłatę kredytu hipotecznego, musi być przygotowany na podwójną stratę. Nie dość, ze będzie musiał przekazać bankowi swój dom lub mieszkanie, to jeszcze o swoje upomni się urząd skarbowy. Fiskus żąda bowiem podatku od osób, które kupiły nieruchomość na kredyt, a teraz nie mając pieniędzy na jego spłatę, przekazują ją bankowi. Podkreśla, że niczym nie różni się to od sytuacji, gdy podatnik najpierw sprzedaje mieszkanie lub dom (uzyskuje przychód), a następnie z pieniędzy ze sprzedaży domu reguluje swoje zobowiązania wobec banku. Jeżeli więc kredytobiorca odda nieruchomość na poczet długu w ciągu pięciu lat od jej nabycia, to urząd skarbowy zażąda PIT. Fiskus uważa bowiem, że przychód z przekazania nieruchomości bankowi w zamian za zwolnienie z długu jest równy długowi, którego podatnik nie będzie musiał dłużej spłacać. Podatku nie ma, gdy od nabycia minęło pięć lat. Problem dotyczy nie tylko osób, które zaciągnęły kredyt na zakup nieruchomości, lecz także tych, które nabyły zadłużoną nieruchomość, np. w darowiźnie czy spadku, i nie stać ich na spłatę. Jak go rozwiązać? O tym w tekście- na drugiej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 23.01.2018.).

 

"Gazeta Wyborcza" w dodatku "Mój Biznes" rozmawia z Michałem Stysiem, prezesem OPG Property Group. W tekście "Rewitalizacja jest droższa, ale się opłaca" czytamy: Przyjmuje się, że za rewitalizację budynku trzeba zapłacić od 10 do 30 proc. więcej, niż gdyby chciało się go stawiać od nowa. Nie chodzi tylko o remont i wytyczne konserwatorskie. Różnica dotyczy również robocizny. W przypadku rewitalizacji często wiele prac trzeba wykonać ręcznie. Historyczne budynki najczęściej wytwarzane były technologiami, które dzisiaj nie spełniają stawianych przed budownictwem norm. Dlatego takie obiekty trzeba uzupełniać, często poprzez wzmacnianie fundamentów. Inwestor powinien również założyć wyższe budżety na roboty, które nie były początkowo do przewidzenia. Kłopotem staje się również finansowanie inwestycji. Niektóre banki nie chcą tego finansować. Inne- owszem, chcą, ale trzeba za to odpowiednio więcej zapłacić. Na pytanie, czy opłaca się zatem inwestować w kosztowny projekt rewitalizacji, rozmówca "Gazety" odpowiada: Inwestując w przeszłość, tak naprawdę wybiegamy w przyszłość. Rewitalizowane budynki starzeją się bowiem wolniej. Ich architektura jest ponadczasowa. Taki obiekt dłużej pozostaje atrakcyjny na rynku nieruchomości i lepiej opiera się wahaniom koniunktury. Nowe budynki podlegają modom architektonicznym i użytkowym, a te się zmieniają i za 10, 15 lat może się okazać, że obiekt nie wytrzymał próby czasu. Stare budynki nie poddają się temu tak łatwo. Zatem to, co historyczne potencjalnie dłużej będzie na siebie zarabiać. Historia zaś to opowieść, którą można dobrze sprzedać. Nie da się postawić budynku, który ma gotową przeszłość. Ludzie lubią się z czymś utożsamiać i historia daje im tę możliwość. Jeśli miejsce ma historię, to ma też i duszę…- czytamy na czwartej stronie dodatku.

(Źródło: "Gazeta Wyborcza"- 23.01.2018.).

 

Zobacz również