Wtorek, 14 maja 2019

Wielka płyta po wsze czasy, Rzeczpospolita
Luksemburg pomoże polskim frankowiczom, Rzeczpospolita
Wywalczył ciszę na posesji przy autostradzie, Rzeczpospolita
Najem odbiera prawo do ulgi, Rzeczpospolita
Nie ma pewności, kto rozlicza podatek przy inwestycjach w OZE, Dziennik Gazeta Prawna
Liczy się też to, czym zajmuje się wykonawca, Dziennik Gazeta Prawna
Ruch oporu w sprawie odoru, Dziennik Gazeta Prawna
Będzie łatwiej odzyskać wywłaszczoną ziemię, Dziennik Gazeta Prawna
Skan pełnomocnictwa z e- podpisem należy uznać w przetargu, Dziennik Gazeta Prawna
Przedsiębiorcy, uwłaszczenie i przepisy de minimis w tle. Oto sześć praktycznych problemów, Dziennik Gazeta Prawna
Dom. Brzydki, daleko i na kredyt, Gazeta Wyborcza

Więcej poniżej.

 

"Prawo co dnia" we wtorkowej "Rzeczpospolitej" odnotowuje: "Wielka płyta po wsze czasy". Będą dodatkowe środki na termomodernizację bloków z czasów PRL. Dzięki temu mają być trwałe i bezpieczne. Rząd chce przeznaczyć dodatkowe środki na termomodernizację bloków z wielkiej płyty. Trwają prace nad projektem w tej sprawie. Dziś w tego rodzaju budynkach mieszka 12 mln Polaków. Chodzi o projekt nowelizacji ustawy o wspieraniu termomodernizacji i remontów. Zmiany, nad którymi pracuje resort inwestycji i rozwoju, związane są z poprawą bezpieczeństwa użytkowania budynków wielkopłytowych. To przede wszystkim ocieplanie zewnętrznych ścian trójwarstwowych, a także dodatkowe połączenia warstw: fakturowej i nośnej. W tym celu Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju proponuje wsparcie dla zarządców i właścicieli takich budynków w postaci premii termomodernizacyjnej. Chce jednak, by przy okazji montować na blokach fotowoltaikę. Resort proponuje, by z premii termomodernizacyjnej skorzystały jednostki samorządu terytorialnego oraz wspólnoty mieszkaniowe z większościowym udziałem gminy. Ministerstwu zależy, by pieniądze trafiły przede wszystkim do gmin objętych uchwała antysmogową. Projekt powstaje nieprzypadkowo. Na zlecenie rządu przygotował go Instytut Techniki Budowlanej, który przebadał wybrane budynki z wielkiej płyty. Ich trwałość zakładano bowiem na pół wieku, a ten okres właśnie mija. Według ITB, wielka płyta jest bezpieczna, jednak instytut w swoim raporcie zwraca uwagę na zbyt słabą jakość prac montażowych i wady wykonawcze. Ponadto ok. 50 tys. budynków jest wykonanych z płyty wielowarstwowej, którą teraz warto wzmocnić, by mieć gwarancję bezpieczeństwa na następne pokolenia- czytamy na 15 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 14.05.2019.).

 

"Prawo co dnia" informuje też: "Luksemburg pomoże polskim frankowiczom". We wtorek rzecznik generalny TSUE ma wyrazić opinię dotyczącą odstępowania od umów frankowych. Prawnicy zapowiadają korzystny wyrok. To zapewne ostatnia prosta przed wyrokiem, na który czekają frankowicze, ale ten zostanie wydany za mniej więcej dwa miesiące. Niezależnie od treści wyrok powinien przyśpieszyć rozstrzyganie sporów (procesów) o kredyt denominowany i indeksowany do franka, co samo w sobie może być korzystne dla kredytobiorców. Cztery pytania prejudycjalne Sąd Okręgowy w Warszawie sformułował, badając sprawę małżonków- kredytobiorców frankowych- którzy w dniu kierowania pytań prejudycjalnych (przez 110 z 480 miesięcy, na które została zawarta umowa) uiścili już na rzecz banku połowę kwoty kredytu w ramach spłat kolejnych rat i odsetek. Nie kwestionowali skuteczności zamieszczonego w umowie kredytu postanowienia, ze kredyt jest indeksowany do franka. Kwestionowali mechanizm określania kursu franka jako niedozwolony, w konsekwencji niewiążący konsumentów. W ocenie prezesa Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu, dla osób, które zaciągały kredyty zwłaszcza w latach 2005- 2008 korzystniejsze jest rozwiązanie umowy, nawet od zmiany kursu z frankowego na rynkowy dla złotego. W tekście przypomniano, że Polacy wciąż mają 470 tys. umów frankowych. Łącznie 107 mld zł winnych jest bankom 870 tys. frankowiczów. Więcej szczegółów- na 14 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 14.05.2019.).

 

"Prawo co dnia" zauważa również: "Wywalczył ciszę na posesji przy autostradzie". Zamiast obszaru ograniczonego użytkowania powstał program ochrony środowiska przed hałasem. Właściciel nieruchomości w sąsiedztwie autostrady A 2 zwrócił się do Sejmiku Województwa Wielkopolskiego o ustanowienie obszaru ograniczonego użytkowania na terenie posesji. Ruch na autostradzie stale się zwiększa- argumentował. Mimo ekranów hałas przekracza normy. Właściciel nieruchomości na obszarze ograniczonego użytkowania może wystąpić o jej wykup, odszkodowanie lub z roszczeniami o poprawę komfortu akustycznego. Wnioskodawca poinformował, że o ustanowienie takiego obszaru ubiega się już od ponad dziesięciu lat. Marszałek województwa wielkopolskiego stwierdził, że sąd administracyjny nie może nakazać sejmikowi województwa wydania aktu prawa miejscowego. Mimo przegranej skarżącego przed WSA w Poznaniu, jego starania przyniosły jednak skutek. Dla dwóch odcinków autostrady, na których poziom hałasu przekracza dopuszczalne normy, został uchwalony "Program ochrony środowiska przed hałasem dla terenów poza aglomeracją miasta Poznań". Uchwałę podjęto na podstawie map akustycznych przedłożonych przez spółkę Autostrada Wielkopolska- czytamy na 13 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 14.05.2019.).

 

"Prawo co dnia" przypomina też: "Najem odbiera prawo do ulgi". Sprzedający mieszkanie uniknie podatku, jeśli kupi dom i sam w nim zamieszka. Jeśli jednak zamierza wynająć część domu, będzie musiał rozliczyć się z fiskusem. Skarbówka restrykcyjnie interpretuje przepisy dotyczące ulgi mieszkaniowej. Podatnik skorzysta ze zwolnienia w PIT pod warunkiem, że kupi nieruchomość na własne cele mieszkaniowe, czyli nikomu jej nie udostępni. Jeśli wynajmie część domu, zapłaci podatek od kwoty przypadającej proporcjonalnie na tę część. Nie wystarczy poczynienie wydatków na nabycie nieruchomości. Konieczne jest, aby nastąpiło to w celu zaspokojenia własnych potrzeb mieszkaniowych- czytamy w interpretacji. Takich warunków nie spełnia osoba, która kupuje dom w celu zaspokojenia potrzeb innych osób, np. na wynajem. Więcej szczegółów- na 16 stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 14.05.2019.).

 

"Dziennik Gazeta Prawna" zwraca uwagę: "Nie ma pewności, kto rozlicza podatek przy inwestycjach w OZE". Sądy przyznają rację samorządom, że montaż na budynkach mieszkalnych paneli fotowoltaicznych nie jest objęty odwrotnym obciążeniem. Fiskus uważa inaczej. Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej stoi na stanowisku, że w takiej sytuacji mieszkańcy są inwestorem, a gminy działają jako generalny wykonawca. Na razie z jego wykładnią nie zgadzają się sądy wojewódzkie, więc problem będzie musiał ostatecznie rozstrzygnąć NSA. Gminy się niecierpliwią, bo negatywne stanowisko fiskusa pozbawia je prawa do odliczenia VAT, co rzutuje na finansowanie kolejnych inwestycji. Ewentualny błąd w rozliczeniach podatkowych to również problem dla firm wykonujących zamówienia. W praktyce chodzi nie tylko o instalacje fotowoltaiczne, lecz także kolektory słoneczne, pompy ciepła, kotły na biomasę. Inwestycje te często są dofinansowywane ze środków unijnych, a wykonawcy wyłaniani w drodze przetargów. Wykonawca wystawia gminie fakturę z jej NIP, a samorząd podpisuje umowy z mieszkańcami, w których ustala, że instalacje zostaną im najpierw nieodpłatnie użyczone do korzystania w czasie trwania umowy, a dopiero potem zostanie przeniesiona ich własność. Fiskus jest zdania, że w takiej sytuacji ma zastosowanie odwrotne obciążenie, czyli mechanizm, w którym podwykonawca powinien wystawić fakturę bez VAT, a podatek musi rozliczyć samorząd. Skoro bowiem mieszkaniec podpisuje z gminą umowę, i to ona realizuje na jego rzecz inwestycję w odnawialne źródła energii, to inwestorem jest mieszkaniec, a samorząd głównym wykonawcą. Natomiast wyłonione w przetargu firmy to podwykonawcy- twierdzi fiskus. Innego zdania są gminy. Uważają, że są inwestorami. To one bowiem inicjują program dla mieszkańców i wykładają środki, pozyskane m.in. z UE. Natomiast firmy wyłaniane w przetargach to wykonawcy. Powinny więc wystawiać faktury z wykazaną kwotą VAT, a więc rozliczać podatek na zasadach ogólnych. Więcej szczegółów- na drugiej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 14.05.2019.).

 

"DGP" zamieszcza również tekst: "Liczy się też to, czym zajmuje się wykonawca". Kto świadczy usługi budowlane na rzecz podmiotu wykonującego inne czynności niż wymienione w załączniku nr 14 do ustawy o VAT, musi rozliczać podatek na zasadach ogólnych, a nie według odwrotnego obciążenia- orzekł WSA w Warszawie. Sprawa dotyczyła firmy zajmującej się montażem, demontażem i wynajmem rusztowań oraz plandek zabezpieczających budowy. We wniosku o interpretację spółka poinformowała, że gdy jest podwykonawcą, opodatkowuje swoje usługi na zasadzie odwrotnego obciążenia. Zarazem jednak dodała, że klienci nie informują jej, w jakim celu wykorzystują jej usługi- czy do wykonywania świadczeń również objętych odwrotnym obciążeniem. Spółka uznała, że skoro klient nie wnosi zastrzeżeń do poprawności faktury wystawionej bez kwoty podatku VAT, to jest ona wystawiona prawidłowo. Więcej szczegółów- na trzeciej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 14.05.2019.).

 

"DGP" zauważa też: "Ruch oporu w sprawie odoru". Kilkadziesiąt organizacji reprezentujących przede wszystkim branżę rolną i przemysł produkcji spożywczej protestuje przeciwko ustawie antyodorowej, którą przygotowało Ministerstwo Środowiska. Biznes uważa, że jakkolwiek istnieje potrzeba ochrony ludzi przed smrodem, to należy wybrać rozwiązania nieuderzające w sens prowadzenia przez niego działalności. Chodzi o projekt ustawy o minimalnej odległości dla planowanego przedsięwzięcia sektora rolnictwa, którego funkcjonowanie może się wiązać z ryzykiem powstania uciążliwości zapachowej. Ministerstwo proponuje w nim, by duże obiekty chowu lub hodowli zwierząt znajdowały się od zabudowy mieszkaniowej o co najmniej 500 m. Średniej wielkości fermy musiałyby być w odległości od 210 do 500 m. Przepisy mają dotyczyć tylko nowo tworzonych obiektów. Z tego względu nie satysfakcjonują również zwolenników uchwalenia ustawy antyodorowej. Ministerstwo Środowiska chciałoby, aby Sejm zajął się ustawa jeszcze w bieżącej kadencji. Celem zmasowanego atak kilkudziesięciu organizacji, które spotkały się wczoraj w tej sprawie w Sejmie, jest odroczenie prac do kolejnej kadencji. Więcej- na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 14.05.2019.).

 

"DGP" przypomina również: "Będzie łatwiej odzyskać wywłaszczoną ziemię". Dziś wchodzi w życie nowelizacja ustawy o gospodarce nieruchomościami, która nakłada dodatkowe obowiązki na organy państwa w przypadku, gdy przejęty przez nie prywatny grunt zostanie wykorzystany niezgodnie z przeznaczeniem. Warunki zwrotu wywłaszczonych nieruchomości określa znowelizowany art. 136 ustawy. Przewiduje on, że jeśli wywłaszczony grunt został wykorzystany na inny cel, niż wskazano w decyzji o wywłaszczeniu, były właściciel lub jego spadkobierca maja prawo domagać się zwrotu nieruchomości. Nowelizacja jest realizacją orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie. Dlatego nowe przepisy wyraźnie stanowią, że prawo do domagania się zwrotu ma także właściciel części nieruchomości, lub udziału w niej, a przepisy o zwrocie stosuje się do nieruchomości przekazanych umownie. Nowe przepisy przewidują, że roszczenie o zwrot gruntu wygasa 20 lat po uprawomocnieniu się decyzji. Jeśli jednak termin ten minął przed wejściem w życie nowelizacji lub do jego upływu został mniej niż rok, uprawniony wciąż ma 12 miesięcy na dochodzenie zwrotu. Więcej- na piątej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 14.05.2019.).

 

W "DGP" czytamy także: "Skan pełnomocnictwa z e- podpisem należy uznać w przetargu". Pełnomocnictwo do złożenia oferty może być najpierw sporządzone w formie pisemnej. Jeśli zostanie zeskanowane, a plik opatrzony kwalifikowanym podpisem elektronicznym osoby uprawnionej, to jest ono ważne. To kolejny problem związany z elektronizacją zamówień publicznych. Przetargi powyżej progów od ponad pół roku muszą być prowadzone w internecie. Przez długi czas kontrowersje wywoływała forma przesłanej oferty. Wielu wykonawców przygotowuje je bowiem najpierw na papierze, potem skanuje, a plik opatruje e- podpisem. Budziło to zastrzeżenia zarówno zamawiających, jak i części składów orzekających Krajowej Izby Odwoławczej. Dziś przeważają już wyroki, w których skan jest uznawany za ofertę sporządzoną w formie elektronicznej. Podobne kontrowersje wzbudziło niedawno pełnomocnictwo do złożenia oferty. Sporządzono je pierwotnie w wersji pisemnej (podpisanej odręcznie przez członków zarządu), a następnie zeskanowano do pliku. Plik ten został opatrzony najpierw kwalifikowanym podpisem elektronicznym prezesa zarządu, a następnego dnia (już jako osobny plik) przez innego członka zarządu. Nie było wątpliwości, że ta dwuosobowa reprezentacja spółki miała uprawnienia do złożenia oferty. Zamawiający uznał jednak, że przekazany mu plik jest jedynie elektroniczna kopią pełnomocnictwa, sporządzonego wcześniej w pisemnej formie. Jednak skład orzekający KIO (poszerzony ze względu na wagę problemu) uznał, że pełnomocnictwo zostało wystawione w sposób prawidłowy, a wskazana w nim osoba właściwie umocowana. Więcej- także na piątej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 14.05.2019.).

 

"Firma i Prawo" w "DGP" zamieszcza natomiast obszerny tekst: "Przedsiębiorcy, uwłaszczenie i przepisy de minimis w tle. Oto sześć praktycznych problemów". Nie zawsze, gdy w lokalu jest zarejestrowana działalność, trzeba stosować przy jego przekształceniu we własność regulacje o pomocy publicznej, a z bonifikaty czasem przedsiębiorcy opłaca się zrezygnować. Odpowiedzi na pytania osób prowadzących firmy bywają zaskakujące. Przekształcenie prawa użytkowania wieczystego we własność stanowi pomoc publiczną. Tak wprost przesądzono w ustawie o przekształceniu prawa użytkowania wieczystego gruntów zabudowanych na cele mieszkaniowe w prawo własności tych gruntów. Jeżeli zatem z przekształcenia skorzysta przedsiębiorca, to w przypadku gdy nabywa on prawo własności gruntu po cenie niższej niż rynkowa, może to rodzić dodatkowe obowiązki finansowe wynikające z przekroczenia limitów dozwolonej pomocy publicznej. Takie nabycie po cenie preferencyjnej ma miejsce wtedy, gdy przedsiębiorca wybiera możliwość uiszczania opłaty przekształceniowej. Sęk w tym, że w wielu konkretnych sytuacjach powstają wątpliwości, czy zastosowanie będą miały przepisy o pomocy de minimis. Źródłem tych wątpliwości jest bardzo szerokie rozumienie pojęć przedsiębiorcy, które przyjmuje Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów- czytamy w ramach wstępu. Więcej- na czwartej i piątej stronie dodatku.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 14.05.2019.).

 

"Gazeta Wyborcza" w obszernym cyklu "trzydziestolecia" od chwili przemian ustrojowych po 1989 r. zamieszcza dziś tekst Filipa Springera, autora m.in. książki "13 pięter" pod hasłem: "Dom. Brzydki, daleko i na kredyt". W publikacji, która stanowi syntezę rozwoju (lub niedorozwoju) polskiego mieszkalnictwa, czytamy: Na początku lat 90. Irena Herbst wraz ze Stefanem Bratkowskim, prawnikiem, publicystą i pisarzem ekonomicznym, przygotowali dwa dokumenty- "Memoriał mieszkaniowy" i nieco późniejszy, a wynikający bezpośrednio z niego "Nowy ład mieszkaniowy". Naszkicowali w nich idealną strukturę rynku mieszkaniowego w nowej, kapitalistycznej Polsce. "Nowy ład mieszkaniowy" zakładał, że w kraju na dorobku, jakim Polska miała pozostawać przez kolejne lata, mieszkania powinny być przede wszystkim wynajmowane i państwo powinno wspierać budowę takich właśnie lokali. Najuboższym Polakom, blisko 10- 15 procentom populacji, w tym wynajmie trzeba będzie nieco pomóc, reszta poradzi sobie sama na stymulowanym przez państwo rynku stabilnego wynajmu długoterminowego. Ważnymi graczami miały być na nim towarzystwa budownictwa społecznego, spółdzielnie, kooperatywy, a z czasem, wzorem państw zachodnich, fundusze inwestycyjne. Kredyt mieszkaniowy i mieszkanie na własność miały być zarezerwowane dla najbogatszych. Patrząc na dzisiejszą strukturę rynku mieszkaniowego, trudno uznać, że ktoś z tych, którzy mieli na nią wpływ, przeczytał "Nowy ład mieszkaniowy". Pomysły mieszkaniowe z początków polskiej transformacji uważnie czytali jednak politycy PiS. Tworząc program "Mieszkanie plus", wyraźnie się nimi inspirowali. Dziś wiemy, że ten program to niewypał. Jedyny z niego pożytek jest taki, że państwo przyznało, że znów bierze odpowiedzialność za sytuację mieszkaniowa obywateli. Przez wiele lat umywało od tej sprawy ręce. Teraz kolejnym ekipom trudno będzie się od tej narracji odżegnać? Lektura dla zainteresowanych- na ósmej i dziewiątej stronie "Gazety".

(Źródło: "Gazeta Wyborcza"- 14.05.2019.).

 

Zobacz również