Wtorek, 13 marzec 2018

Prostowanie historii kamienic- śpiochów, Rzeczpospolita
Prawo wodne: druga zmiana, Rzeczpospolita
Nie zawsze granice placu zabaw pokrywają się z ogrodzeniem terenu, Rzeczpospolita
Uwaga na polisy polecane przez gospodarzy domów, Dziennik Gazeta Prawna
Nadużycie zaufania nie zaszkodzi następnemu właścicielowi mieszkania, Dziennik Gazeta Prawna
Duże problemy z wielką płytą, Dziennik Gazeta Prawna
Sąsiad, na którego nie ma mocnych. Nawet jeśli z mieszkania robi melinę, Głos Szczeciński
Ulepszaj mieszkanie, Kurier Szczeciński

Więcej poniżej.

 

"Prawo co dnia" we wtorkowej "Rzeczpospolitej" odnotowuje: "Prostowanie historii kamienic- śpiochów". Kolejne budynki, na których ciążą roszczenia reprywatyzacyjne, mają szansę stać się własnością stolicy. Władze Warszawy wybudzają kolejne "śpiochy" po dekrecie Bieruta. W poniedziałek 12 marca, w kilku ogólnopolskich dziennikach i na stronie miasta ukazały się ogłoszenia dotyczące 33 takich nieruchomości. "Śpiochy" to budynki, co do których wiele lat temu został złożony wniosek dekretowy, ale wnioskodawcy zaprzestali dalszych działań zmierzających do ich odzyskania. Miasto miało więc związane ręce i nie może tymi kamienicami swobodnie dysponować. Dziś więc często niszczeją, bo nikt ich nie remontuje. Możliwość uporządkowania tego rodzaju sytuacji dała mała ustawa reprywatyzacyjna. Przewiduje ona, że po opublikowaniu ogłoszeń osoby, które złożyły wnioski przed 1950 r., mają sześć miesięcy na zgłoszenie się do warszawskiego ratusza i kolejne trzy miesiące na przedstawienie dokumentów potwierdzających ich prawa do nieruchomości. Jeśli nikt się nie zgłosi, postępowanie dekretowe zostanie umorzone, a kamienica przejdzie na własność miasta albo Skarbu Państwa. Pierwsze ogłoszenie w sprawie "śpiochów" ukazało się w lutym 2017 r. Do tej pory łącznie opublikowano je dla 194 nieruchomości. Ogółem wydano już 24 decyzje, w wyniku których Warszawa odzyskała 18 nieruchomości- czytamy na 14 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 13.03.2018.).

 

"Prawo co dnia" zauważa też: "Prawo wodne: druga zmiana". Będą kolejne uproszczenia w formalnościach wodnoprawnych. Zmodyfikowane zostaną zasady wydawania pozwoleń. Szykują się kolejne nowości w przepisach o prawie wodnym. Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej pracuje nad projektem w tej sprawie. Zmiany mają ułatwić interpretację i doprecyzować regulacje prawa wodnego. Chodzi o wątpliwości związane z przypisaniem kompetencji organu właściwego w postępowaniu administracyjnym właściwej jednostce organizacyjnej Wód Polskich. To niejedyna zmiana, jaka dotyczy prawa wodnego. Wcześniej do Sejmu wpłynął projekt posłów PiS w sprawie przepisów przejściowych do zmian, które prawo wodne wprowadziło do ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie. Obecne przepisy przewidują, że do spraw wszczętych przed datą ich wejścia w życie, tj. 1 stycznia 2018 r., stosuje się nowe regulacje. Powoduje to liczne wątpliwości interpretacyjne, np. czy inwestor musi ponownie starać się o postanowienie, czy istnieje potrzeba przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko, choć uzyskał je przed Nowym Rokiem. Posłowie zaproponowali więc, aby do postępowań wszczętych, a niezakończonych do 1 stycznia 2018 r. stosować stare uregulowania. Więcej szczegółów- na 15 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 13.03.2018.).

 

Kolejny dodatek "Rz" "Dobra administracja"– zamieszcza tekst: "Nie zawsze granice placu zabaw pokrywają się z ogrodzeniem terenu". Aby zmierzyć odległość placu zabaw do innych obiektów, trzeba najpierw określić jego granice- uznał wojewódzki sąd administracyjny. Na działce, należącej do spółdzielni mieszkaniowej, powstał plac zabaw. Wykonała go sama spółdzielnia zgodnie ze zgłoszeniem do starosty. Na placu stanął zestaw zabawowy "konik polny": podwójna huśtawka wahadłowa, piaskownica i bujak na sprężynie. Pod zamontowanymi urządzeniami położono bezpieczną nawierzchnię z masy poliuretanowej. Wzdłuż dojścia ulokowano stalowe ławki z drewnianymi siedziskami i kosz na śmieci. Ogrodzenie, ławki, kosz na śmieci i utwardzone dojście z kostki betonowej, nie były wymienione w zgłoszeniu. Spółdzielnia nie zaliczyła ich do placu zabaw, gdyż znajdowały się jedynie w jego bezpośrednim sąsiedztwie. W następstwie kontroli powiatowy inspektor nadzoru budowlanego nakazał spółdzielni rozbiórkę placu zabaw i doprowadzenie tego terenu do stanu poprzedniego, czyli do terenu zielonego. W wyniku odwołań spółdzielni, zapadały kolejne decyzje. Aż wreszcie w 2017 r. PINB umorzył postępowanie w sprawie prawidłowości wykonania placu zabaw. W uzasadnieniu decyzji podał, że jego obecne usytuowanie nie stanowi naruszenia rozporządzenia ministra infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie. Odległości placu zabaw do parkingu, śmietnika, ulicy i okien domów są prawidłowe. Podkarpacki wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego w Rzeszowie miał odmienną opinię, w wyniku której wydał nakaz rozbiórki placu zabaw, wykonanego, jego zdaniem, niezgodnie ze zgłoszeniem. Więcej szczegółów- na szóstej stronie dodatku.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 13.03.2018.).

 

"Dziennik Gazeta Prawna" ostrzega natomiast: "Uwaga na polisy polecane przez gospodarzy domów". Coraz więcej spółdzielni mieszkaniowych oferuje swym członkom ubezpieczenia majątkowe. Rzecznik finansowy ostrzega jednak, że mogą być one niewiele warte. W kilku dużych spółdzielniach mieszkaniowych gospodarze budynków w ostatnich tygodniach oferują spółdzielcom ubezpieczenia. To efekt podpisanie przez nie umów z dwoma zakładami ubezpieczeń. "Istotne jest, aby każdy z państwa zadbał o ubezpieczenie własnego mieszkania. W związku z rosnąca liczbą szkód przede wszystkim spowodowanych usterkami instalacji wewnętrznych i urządzeń, za które państwo odpowiadacie, czego skutkiem są m.in. zalania, przypominamy o możliwości skorzystania z dobrowolnej oferty ubezpieczenia mieszkania ze składką miesięczną płatną wraz z tzw. czynszem"- reklamuje ofertę członek kierownictwa jednej ze spółdzielni. Z informacji "DGP" wynika, że zainteresowanie jest duże. Ekspertów z biura rzecznika finansowego to nie dziwi. Jednak apelują, by przed zawarciem umowy zapoznać się dokładniej z jej warunkami, a nie opierać się na rekomendacji zarządu spółdzielni. Gospodarze domów wskazują, że ludzie najchętniej wybierają najtańsze ubezpieczenie. Obserwowana zaś przez rzecznika finansowego praktyka ubezpieczycieli dotycząca likwidacji szkód zalaniowych w wielopiętrowych budynkach (najczęstsze szkody) kończy się na ogół odmową. Wątpliwości rzecznika finansowego dotyczą też sposobu zawierania umów, a dokładniej przedkładanym mieszkańcom dokumentom do podpisu. Więcej szczegółów- na pierwszej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 13.03.2018.).

 

"DGP" zauważa też: "Nadużycie zaufania nie zaszkodzi następnemu właścicielowi mieszkania". Nabywca lokalu sprzedanego przez nieuczciwego zleceniobiorcę, który przez to złamał umowę powierniczą, nie musi obawiać się powództwa niedoszłego właściciela nieruchomości. Takie jest sedno jednej z najnowszych uchwał Sądu Najwyższego. K. zawarł z Katarzyną K. umowę zlecenia fiducjarnego, czyli powierniczego nabycia nieruchomości. Na jej podstawie pani K. miała kupić mieszkanie, po czym przenieść jego własność na rzecz Marcina K. Mężczyzna przekazał pieniądze na transakcję. Katarzyna K. kupiła wprawdzie umówione mieszkanie, ale tylko dla siebie. W efekcie pan K. wytoczył przeciwko nie powództwo, żądając przeniesienia własności i wydania lokalu. Gdy sprawa była w toku, nieuczciwa kontrahentka sprzedała sporną nieruchomość pewnej spółce. Także przeciwko niej Marcin K. skierował powództwo o nakazanie przeniesienia własności lokalu. Sąd ostatecznie powództwo przeciw spółce oddalił. To spowodowało problem- niedoszły właściciel mieszkania nadal bowiem prowadził proces przeciwko Katarzynie K., która pozbyła się nieruchomości. A z kolei od spółki mieszkanie nie mogło być odzyskane. Pojawiła się więc kwestia: czy w takim wypadku powód może skierować wobec nabywcy nieruchomości roszczenia z art. 740 kodeksu cywilnego. Przepis ten stanowi m.in., że zleceniobiorca po wykonaniu zlecenia lub po wcześniejszym rozwiązaniu umowy powinien- oprócz złożenia sprawozdania- wydać zleceniodawcy wszystko to, co przy wykonaniu zlecenia dla niego uzyskał, chociażby w imieniu własnym. Problem ten zdecydował się przekazać do rozstrzygnięcia SN gdański sąd apelacyjny. Więcej szczegółów- na siódmej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 13.03.2018.).

 

"DGP" informuje również: "Duże problemy z wielką płytą". Jeśli wierzyć ekspertom, część budynków trzeba będzie wyburzyć. Albo gruntownie zmodernizować, co też będzie trudne i kosztowne. W Polsce w blisko 4 mln lokali w blokach z wielkiej płyty mieszka ok. 12 mln ludzi, jedna trzecia populacji kraju. Najstarsze budynki zbliżają się do sześćdziesiątki, choć ich żywotność planowano na 50, maksymalnie 70 lat. Oblicza się, że kumulacja problemów nastąpi za ćwierć wieku. I tak jak w czasach gierkowskiej prosperity budowano ok. 200 tys. mieszkań rocznie, tak teraz trzeba się będzie tymi 200 tys. mieszkań w jednym roku poważnie zająć, a część zapewne wyburzyć- ocenia jeden z wrocławskich architektów. Polski Związek Firm Deweloperskich policzył, że aby zastąpić wielką płytę do 2100 r., czyli w ciągu najbliższych 80 lat, deweloperzy powinni budować 60 tys. mieszkań rocznie więcej ponadto, co budują teraz. Bloki z wielkiej płyty budowano w Polsce od lat 50. XX w. aż do początku lat 90. Pięciokondygnacyjny budynek jednoklatkowy z czterema lokalami na piętrze powstawał w cztery miesiące, od robót ziemnych do etapu wprowadzenia się lokatorów. Technologia była szybka w realizacji, niezależna od warunków pogodowych. Stosowano ją w całej Europie. Najsłabszą stroną była dokładność montażu oraz sposób łączenia płyt. Tam, gdzie zrobiono to niechlujnie, zaczęły wychodzić wady. W kilku przypadkach trzeba było spinać budynki specjalnymi klamrami. Wielkich katastrof jednak nie odnotowano. Wyliczenia co do terminu przydatności wielkiej płyty do użytku opierały się na szybkości procesu karbonatyzacji, czyli wietrzenia betonu i korozji zbrojenia. Instytut Techniki Budowlanej na zlecenie dawnego Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa już drugi rok bada stan techniczny budynków wielkopłytowych. Więcej szczegółów- na 10 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 13.03.2018.).

 

"Głos Szczeciński" na pierwszej stronie: "Sąsiad, na którego nie ma mocnych. Nawet jeśli z mieszkania robi melinę". Pani Grażyna mieszka w mieszkaniu komunalnym przy alei Powstańców Wielkopolskich w Szczecinie. Korytarz i toaletę dzieli z sąsiadem, który- delikatnie mówiąc- jest uciążliwy. Z mieszkania, które przypomina melinę wydziela się nieprzyjemny zapach moczu, alkoholu i papierosów. Na stole rozrzucone butelki po nalewkach i piwie. Niedopałki papierosów w talerzach do zupy. Na podłodze ubrania, pościel, koce, resztki jedzenia i wiadro, do którego mężczyzna załatwia swoje potrzeby. Pani Grażyna przez 5 lat znosiła tę sytuację, ale od kolejnych pięciu próbuje działać. Po pomoc zwracała się do różnych instytucji, jednak- jak twierdzi- nikt nie może jej pomóc. Kobieta zwracała się m.in. do sanepidu i jednostek miejskich. Wysłała nawet pismo do premiera i prezydenta. Jak mówi, mężczyzna otrzymał sądowy nakaz leczenia alkoholizmu. Jak dowiedział się "Głos" w Zarządzie Budynków i Lokali Komunalnych, do tej pory nie było żadnych skarg pisemnych w tej sprawie. Niemniej zarządca nie zamiata sprawy pod dywan i zapowiada interwencję. Zamierza upomnieć najemcę i wezwać go do odpowiedniego zachowania oraz dbania o lokal. Jeśli dalej będzie zachowywał się w taki sposób, to zgodnie z przepisami jest możliwość wypowiedzenia umowy najmu- czytamy.

(Źródło: "Głos Szczeciński"- 13.03.2018.).

 

"Kurier Szczeciński" zapowiada z kolei: "Ulepszaj mieszkanie". Powietrze w polskich miastach nie należy do najzdrowszych, choć w Szczecinie- w porównaniu z południem kraju- nie jest tak źle. W wielu mieszkaniach komunalnych brak też zwykłego WC, nie mówiąc o łazience. Z pomocą może tu przyjść dofinansowanie, z którego mogą skorzystać lokatorzy. Wsparcie pomoże unowocześnić domową infrastrukturę na bardziej ekologiczną. Na takie działania pozwala Program Małych Ulepszeń. Jego ideą jest dofinansowywanie przez gminę ulepszeń dokonywanych przez najemców lokali komunalnych polegających na wykonaniu: WC, łazienki, łazienki z WC lub kuchni wraz z rozprowadzeniem odpowiednich instalacji i montażem urządzeń- oczywiście w przypadku, gdy w mieszkaniu dotychczas nie było takiego pomieszczenia. Inwestycje polegać mają na zastąpieniu źródeł ogrzewania na paliwo stałe systemem z ogrzewaniem gazowym, elektrycznym lub z miejskiej sieci ciepłowniczej. Dofinansowanie takich modernizacji waha się w granicach 50 proc. kosztów inwestycji, jednak nie więcej niż 7,5 tys. zł brutto. Dla ulepszeń grupowych ta kwota jest wyższa i wynosi 9,5 tys. zł brutto. Dofinansowanie obejmuje także legalizację samowolnie wykonanych WC i łazienek lub kuchni- poprzez zwrot kosztów wykonania dokumentacji technicznej niezbędnej do zalegalizowania wykonanego ulepszenia, jednak w kwocie nie wyższej niż 3,5 tys. zł. Wnioski należy składać w siedzibach zarządców: ZBiLK, Szczecińskie TBS i TBS "Prawobrzeże". Program Małych Ulepszeń funkcjonuje w Szczecinie od ponad 20 lat. Przez ten okres wykonano ponad 1000 remontów, które dofinansowane zostały kwotą ok. 4 mln zł. Więcej szczegółów- na 20 stronie "Kuriera".

(Źródło: "Kurier Szczeciński"- 13.03.2018.).

 

Zobacz również