Wtorek, 12 czerwca 2018

Rozliczenia z liderem bez odwrotnego obciążenia VAT, Rzeczpospolita
Lider konsorcjum nie musi być generalnym wykonawcą, Dziennik Gazeta Prawna
Zakręcili kurek i nic nie zrobili, Rzeczpospolita
Gdy na działce znajduje się fragment budynku, jest ona zabudowana, Rzeczpospolita
Przy licytacji komorniczej nie jest łatwo o ulgę mieszkaniową, Dziennik Gazeta Prawna
Wiatraki opodatkowane jak przed 2017 r., Dziennik Gazeta Prawna
Specustawę może powstrzymać Unia, Dziennik Gazeta Prawna

Więcej poniżej.

 

"Prawo co dnia" we wtorkowej "Rzeczpospolitej" odnotowuje: "Rozliczenia z liderem bez odwrotnego obciążenia VAT". Orzeczenie WSA może zrewolucjonizować rozliczenia VAT przez konsorcja budowlane. Wbrew stanowisku fiskusa Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, że członek konsorcjum nie jest podwykonawcą jego lidera. Sprawa dotyczyła spółki, która wchodziła w skład konsorcjum. We wniosku wyjaśniła, że wraz z liderem konsorcjum zawarła umowy z inwestorem. Konsorcjum było reprezentowane przez jednego lidera- konsorcjanci zostali określeni jako "wykonawcy ubiegający się o udzielenie zamówienia". Z wniosku wynikało, że to lider reprezentował całe konsorcjum przed inwestorem. W kontaktach biznesowych jest tym, który wystawia faktury za zrealizowane przez konsorcjum usługi i przyjmuje zapłatę. W takiej konfiguracji nie występuje bezpośrednie rozliczenie pozostałych konsorcjantów z inwestorem. Spółka w opisanej sytuacji uznała więc, że nie będzie podwykonawcą, czyli VAT od wykonanych przez nią czynności nie będzie rozliczany na zasadzie odwróconego obciążenia. Fiskus nie potwierdził tego stanowiska. Spółka zaskarżyła interpretację i wygrała. W ocenie WSA wykładnia fiskusa była błędna. Z wniosku wprost bowiem wynika, że wszyscy konsorcjanci są stronami umowy, w której zostali określeni jako wykonawcy wspólnie ubiegający się o udzielenie zamówienia. W ocenie WSA w spornej sprawie wszyscy konsorcjanci są stroną umowy z inwestorem. Zdaniem WSA sama ustawa o VAT nie zawiera definicji legalnej podwykonawcy. Dlatego należy odwołać się do języka potocznego. A podwykonawca to firma lub osoba wykonująca pracę na zlecenie głównego wykonawcy. Dlatego w przypadku, gdy konsorcjant nie wykonuje pracy tak naprawdę na rzecz lidera, lecz na zlecenie inwestora, to nie może być uznany za podwykonawcę- czytamy na 13 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 12.06.2018.).

 

"Dziennik Gazeta Prawna" informuje również: "Lider konsorcjum nie musi być generalnym wykonawcą". Spółka wchodząca w skład konsorcjum nie ma statusu podwykonawcy, którego usługi powinny być rozliczane na zasadzie odwrotnego obciążenia, jeśli o udzielenie zamówienia ubiegali się wspólnie wszyscy konsorcjanci- orzekł WSA w Warszawie. Sąd stwierdził, że lider nie będzie generalnym wykonawcą działającym w swoim imieniu. Stroną umowy są wszyscy konsorcjanci, ponieważ zostali określeni jako wykonawcy wspólnie ubiegający się o udzielenie zamówienia. W związku z tym wszyscy są stroną umowy z inwestorem. Więcej szczegółów- na trzeciej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 12.06.2018.).

 

"Prawo co dnia" w "Rz" zauważa w innym miejscu: "Zakręcili kurek i nic nie zrobili". Wszyscy współwłaściciele kamienicy odpowiadają za jej zły stan. WSA w Gdańsku przesądził, że właściciele muszą sporządzić ekspertyzę stanu technicznego kamienicy. Rozstrzygał on spór między nimi a nadzorem budowlanym. Ten stwierdził podczas kontroli, że budynek jest w dramatycznym stanie. Właściciele nie przeprowadzali okresowych kontroli stanu technicznego. Na jednym z pionów wodociągowych zakręcono zawory, bo doszło do awarii. Tymczasem właściciele kamienicy w ogóle się tym nie przejęli. Powiatowy inspektor nałożył więc na nich obowiązek przygotowania ekspertyzy stanu technicznego budynku. Współwłaściciel odwołał się do wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego, który jednak przyznał rację powiatowemu inspektorowi. Właściciele odwołali się wreszcie do WSA. Nic jednak nie wskórali. Ekspertyzę muszą przygotować, a następnie przedstawić ją nadzorowi budowlanemu- czytamy na 15 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 12.06.2018.).

 

Tygodnik "Dobra Administracja" w "Rz" zamieszcza z kolei tekst: "Gdy na działce znajduje się fragment budynku, jest ona zabudowana". Sprzedaż gruntu, na którym znajdują się fragmenty budynków z działek sąsiednich nie korzysta ze zwolnienia z VAT- uznał NSA. Art. 43 ust. 1 pkt 9 ustawy o VAT jako wprowadzający wyjątek od zasady opodatkowania powinien być interpretowany ściśle, a przepis ten zwalnia od podatku jedynie dostawę gruntów niezabudowanych. Jeśli na danej działce znajdują się fragmenty ścian budynków, to nie można mówić, że jest to działka niezabudowana. I nie ma znaczenia, że budynki posadowione są co do zasady na innej działce oraz że ich fragmenty nie należą do gminy, ani że nie ma ona prawa nimi rozporządzać. Działki, na której fizycznie stoi fragment budynku nie można bowiem uznać za zabudowaną- uznał NSA. Więcej szczegółów- na drugiej stronie dodatku.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 12.06.2018.).

 

"Dziennik Gazeta Prawna" zauważa: "Przy licytacji komorniczej nie jest łatwo o ulgę mieszkaniową". Podatnik, który sprzeda nieruchomość i kupi nową na licytacji komorniczej, skorzysta ze zwolnienia od PIT dopiero, gdy uprawomocni się postanowienie o przysądzeniu jej własności. Jeśli nie nastąpi to w ciągu dwóch lat, prawo do zwolnienia z PIT wygaśnie- wynika z interpretacji dyrektora KIS. Pytanie zadał mężczyzna, który w 2016 r. sprzedał nieruchomość. Powinien był zapłacić PIT, ale w urzędzie skarbowym zadeklarował, że skorzysta z ulgi mieszkaniowej. Zobowiązał się więc, że w ciągu dwóch lat wyda pieniądze ze sprzedaży na własne cele mieszkaniowe. Zamierzał bowiem kupić nieruchomość na licytacji komorniczej. Problem polegał na tym, że od wygrania licytacji do uprawomocnienia się postanowienia sądowego o przysądzeniu własności może w skrajnych przypadkach upłynąć nawet kilka lat- czytamy również na trzeciej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 12.06.2018.).

 

"DGP" informuje też: "Wiatraki opodatkowane jak przed 2017 r.". Podatek od nieruchomości jest tylko od fundamentu i masztu, a nie od całej elektrowni wiatrowej. Zmianę w tym zakresie przyjął w ubiegłym tygodniu Sejm. Nowe zasady mają obowiązywać z mocą wstecz od 1 stycznia 2018 r. Chodzi o nowelizację ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE) i innych ustaw. Wprowadza ona zmianę m.in. definicji budowli w prawie budowlanym (art. 3 pkt 3). Będzie z niej wprost wynikać, że w przypadku elektrowni wiatrowych budowlą są jedynie ich części budowlane. Do definicji w prawie budowlanym odnosi się z kolei ustawa o podatkach i opłatach lokalnych. W efekcie, podatkiem od nieruchomości będą objęte tylko fundamenty i maszt (części budowlane) wiatraków (maksymalna stawka to 2 proc. wartości budowli). Daniny nie będzie więc od urządzeń, czyli gondoli, łopat i układu sterującego. Co ważne, zmiany wejdą w życie następnego dnia po ogłoszeniu nowelizacji w Dzienniku Ustaw, ale z mocą wstecz od 1 stycznia 2018 r. Więcej szczegółów- na trzeciej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 12.06.2018.).

 

"DGP" zauważa także: "Specustawę może powstrzymać Unia". Mieszkańcom sprzeciwiającym się projektom deweloperskim realizowanym na zasadach uproszczonych trudno będzie coś wskórać w sądzie. Regulacje zawarte w projekcie specustawy mieszkaniowej mogą zablokować ludziom możliwość, aby- przynajmniej czasowo- wstrzymać budowę osiedla, które ich zdaniem niesie zagrożenie dla środowiska. Dlatego niewykluczone, że propozycje ułatwień dla deweloperów podzielą losy innych nadzwyczajnych przepisów inwestycyjnych i zostaną zakwestionowane przez Komisję Europejską. Taką obawę podzielają m.in. resort spraw zagranicznych i Ministerstwo Sprawiedliwości. Zastrzeżenia dotyczą potencjalnej sprzeczności specustawy mieszkaniowej z unijną dyrektywą o ocenie oddziaływania na środowisko niektórych przedsięwzięć publicznych i prywatnych (2011/92/UE). Wymaga ona, aby przepisy krajowe dawały lokalnym społecznościom wpływ na podejmowanie decyzji administracyjnych dotyczących ważnych dla ich życia inwestycji. Oznacza to także, że mieszkańcy i ich stowarzyszenia powinni mieć możliwość zakwestionowania w sądzie rozstrzygnięcia, które daje zielone światło dla realizacji kontrowersyjnego przedsięwzięcia. Tymczasem, jak ostrzega MSZ, na gruncie regulacji ułatwiających budowę nowych osiedli- podobnie jak w przypadku specustawy drogowej czy lotniczej- uprawnienia te w praktyce okażą się iluzoryczne. Wprawdzie projekt przepisów ułatwiających budowę mieszkań nie powiela wszystkich rozwiązań, które zakwestionowała KE w innych specustawach, ich efekt może być bardzo zbliżony: szanse skutecznego podważenia decyzji administracyjnej będą minimalne. Na pytanie o ryzyko naruszenia unijnej dyrektywy Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju, które pilotuje specprzepisy mieszkaniowe, wyjaśnia jedynie, że proponowana ustawa nie ingeruje w procedury uzyskiwania decyzji środowiskowych i nie ogranicza prawa stroń do odwołania na etapie ich wydawania- czytamy na trzeciej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 12.06.2018.).

 

Zobacz również