Środa, 8 sierpnia 2018

Od reklamy na słupie należy się 2 proc. podatku, Rzeczpospolita
Wiejskie i willowe spółdzielnie pod nóż, Rzeczpospolita
Nowy dodatek do czynszu, Rzeczpospolita
Urodzenie nie oznacza meldunku, Rzeczpospolita
Ulgę na dwa mieszkania trzeba uzasadnić przed skarbówką,
Rzeczpospolita
Skarbówka częściej podważy cenę sprzedaży auta lub domu,
Dziennik Gazeta Prawna
Odszkodowanie otrzymane od dewelopera jest opodatkowane,
Dziennik Gazeta Prawna
Inwestycje publiczne ruszyły z miejsca,
Dziennik Gazeta Prawna
Szansa gmin na wpływy z VAT,
Dziennik Gazeta Prawna

Więcej poniżej.

 

"Prawo co dnia" w "Rzeczpospolitej" odnotowuje: "Od reklamy na słupie należy się 2 proc. podatku". Przydrożne billboardy posadowione na betonowym fundamencie to budowle, od których gmina może żądać daniny od nieruchomości. To, że wielkopowierzchniowy nośnik reklamy na słupie może przewrócić wichura nie oznacza, że nie jest trwale związany z gruntem. Gminom należy się od nich podatek od nieruchomości. Potwierdził to we wtorek NSA. W czterech sprawach, którymi zajmował się sąd, chodziło o podatek za kolejne lata od trzech wolno stojących reklam o powierzchni 18 mkw., 32 mkw. i 64 mkw. W pierwotnych deklaracjach podatkowych ich właścicielka, tj. spółka, nie wykazała ich do opodatkowania. Burmistrz miasta uznał to jednak za błąd i wezwał do korekty i uwzględnienia w podstawie opodatkowania nośników reklamowych jako budowli. Spółka twierdziła natomiast, że użytkowane przez nią nośniki reklamowe stanowią tymczasowe obiekty budowlane w rozumieniu prawa budowlanego. W konsekwencji nie podlegają więc opodatkowaniu. Burmistrz zdania jednak nie zmienił, uznając nośniki reklamowe za budowle. Spółka zaskarżyła jego decyzję do WSA. Gliwickiego sądu nie przekonała argumentacja spółki. Ostatecznie tak samo uznał NSA. Zauważył, że sporne reklamy to konstrukcje wolno stojące, składające się z ekranu na słupie nośnym przytwierdzonym do betonowego, monolitycznego fundamentu. I to właśnie ten fundament przesądza o ich trwałym związaniu z gruntem. Więcej szczegółów- na 13 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 08.08.2018.).

 

"Prawo co dnia" zauważa też: "Wiejskie i willowe spółdzielnie pod nóż". Właściciele mieszkań w wiejskich spółdzielniach oraz w spółdzielniach domów jednorodzinnych są w patowej sytuacji. Przez bubel prawny przestali być spółdzielcami i nie ma jak przekazać im infrastruktury niezbędnej do korzystania z lokali. Mieszkańcy przeszło kilkuset spółdzielni mieszkaniowych mają problemy. Nie mogą przejąć na własność infrastruktury niezbędnej do korzystania z lokali, takiej jak: drogi, kotłownie, śmietniki czy place zabaw. Winna jest ubiegłoroczna nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Zarządzają one budynkami wspólnot mieszkaniowych oraz są właścicielami osiedlowej infrastruktury. Mieszkania są natomiast własnością osób fizycznych, które są członkami wspólnot, a do niedawna były także członkami tych spółdzielni. Taki sam problem jak wiejskie spółdzielnie mają spółdzielnie domów jednorodzinnych w miastach. Są właścicielami tylko infrastruktury, a domy stanowią własność osób fizycznych. W obu przypadkach problem pojawił się po wejściu w życie 9 września ub. r. nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Artykuł 4 nowelizacji przewiduje, że członokostwo w spółdzielni ustaje z mocy prawa, jeżeli nie ma się prawa do lokalu w jej zasobie. W efekcie spółdzielnie zostaną postawione z mocy prawa w stan likwidacji. Nie wiadomo jednak, co dalej z infrastrukturą. Jest ona niezbędna do korzystania z mieszkań, ale nie ma jej jak przekazać, ponieważ nie mogą jej przejąć wspólnoty mieszkaniowe. Krajowa Rada Spółdzielcza prosi w tej sytuacji rzecznika praw obywatelskich oraz Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju o podjęcie inicjatywy ustawodawczej, by zmienić art. 4 nowelizacji. Jej zdaniem członkostwa w spółdzielni mieszkaniowej na podstawie tego przepisu nie powinny tracić osoby posiadające udziały w mieniu wspólnym spółdzielni. Powinno się też zachować członkostwo w spółdzielniach zakładanych na terenach wiejskich w celu zarządzania infrastrukturą wspólną. Resort zapowiada, ze przygotuje przepisy, które temu zaradzą. Więcej- na 14 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 08.08.2018.).

 

"Prawo co dnia" także krótko: "Nowy dodatek do czynszu". Od 1 stycznia 2019 r. najemcy lokali wybudowanych w programie Mieszkanie+ mogą liczyć na dopłaty do czynszu. We wtorek prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę z 20 lipca 2018 r. o pomocy państwa w ponoszeniu wydatków mieszkaniowych w pierwszych latach najmu mieszkania. Na podstawie tych przepisów dopłaty będą przysługiwać przez 15 lat najmu, a wyniosą nawet kilkaset złotych. Mogą na nie liczyć rodziny z dziećmi, młodzi, niepełnosprawni i seniorzy. Muszą jednak mieć dochody nieprzekraczające określonego pułapu. Dopłaty są przewidziane m.in. do wynajmu nowych mieszkań od towarzystwa budownictwa społecznego, spółdzielni mieszkaniowej czy na rynku komercyjnym- czytamy na 15 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 08.08.2018.).

 

"Prawo co dnia" informuje też: "Urodzenie nie oznacza meldunku". Małoletnie dziecko zameldowano na stały pobyt w nielegalnie zajętym budynku. Zameldowanie noworodka następuje automatycznie z dniem sporządzenia aktu urodzenia. Ponieważ kierownik urzędu stanu cywilnego tego nie zrobił, zastąpił go wójt gminy, wydając decyzję o zameldowaniu na pobyt stały kilkumiesięcznego dziecka w budynku zajętym nielegalnie przez jego rodziców. Uznał, że dziecko przebywa pod podanym adresem od maja 2017 r., czyli od urodzenia. Zgodnie z przepisami ustawy o ewidencji ludności zameldowanie nie jest uzależnione od posiadania tytułu prawnego do lokalu lub od wyrażenia zgody na zameldowanie przez właściciela lokalu. Właściciel budynku odwołał się jednak do wojewody kujawsko- pomorskiego. Stwierdził, że rodzice dziecka nie mają tytułu prawnego do nieruchomości ani zameldowania. Budynek zajęli nielegalnie. W lutym 2017 r., a więc jeszcze przed urodzeniem dziecka, sąd rejonowy orzekł o ich eksmisji z przysługującym prawem do lokalu socjalnego. Wojewoda utrzymał decyzję w mocy. Nie miał wątpliwości, ze decyzja wójta o zameldowaniu na pobyt stały małoletniego pod wskazanym adresem jest prawidłowa. Zgodnie z kodeksem cywilnym miejscem zamieszkania dziecka jest miejsce zamieszkania rodziców albo tego z rodziców, któremu wyłącznie przysługuje władza rodzicielska. Do zameldowania nie potrzeba zgody właściciela nieruchomości. Ewidencja ludności nie wiąże się z prawem do lokalu. Właściciel budynku złożył więc skargę do WSA w Bydgoszczy. Poinformował też, że jeszcze przed wydaniem decyzji przez wojewodę rodzice dziecka wyprowadzili się, zabierając syna. Dziecko pozostało jednak zameldowane pod dawnym adresem. Skarga jest zasadna- orzekł WSA, uchylając obie zaskarżone decyzje. Jeśli istnieją przeszkody do zameldowania rodziców pod określonym adresem, gdyż nie mogą tam faktycznie przebywać, to trudno uznać, że pod tym adresem melduje się kilkumiesięczne dziecko- stwierdził sąd. Szczegóły- na 15 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 08.08.2018.).

 

"Prawo co dnia" informuje również: "Ulgę na dwa mieszkania trzeba uzasadnić przed skarbówką". Fiskus zgadza się, by wydatek na zakup dwóch nieruchomości był zwolniony z PIT, jeśli podatnik udowodni, ze obie przeznaczy na własne cele mieszkaniowe. Z ulgi mieszkaniowej łatwo skorzystać, jeśli sprzedajemy jeden lokal i uzyskane pieniądze przeznaczymy na zakup innego. Sprawa komplikuje się jednak, jeśli mamy więcej nieruchomości. Trudno bowiem udowodnić fiskusowi, że wykorzystujemy dwa lokale na własne cele mieszkaniowe. Są jednak podatnicy, którym to się udaje. Przykład pokazuje najnowsza interpretacja podatkowa. Dotyczyła podatniczki, która wraz z mężem kupiła mieszkanie w 2015 r. Napisała, że ojciec chce jej przekazać drugie mieszkanie w darowiźnie. Kobieta zamierzała sprzedać w niedługim czasie oba i uzyskane pieniądze przeznaczyć na zakup dwóch innych w budownictwie wielorodzinnym. Będą to mieszkania sąsiadujące ze sobą, które w przyszłości można połączyć. Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej zgodził się, że kobieta może skorzystać z ulgi na własne cele mieszkaniowe. Jak czytamy w interpretacji, ustawodawca w żaden sposób nie limituje nieruchomości, które podatnik może nabyć. To zaś, czy realizuje własne cele mieszkaniowe czy jego działania noszą znamiona działalności gospodarczej, wymaga indywidualnej oceny w konkretnej sytuacji. Doradcy podatkowi przypominają, że warunkiem zwolnienia z PIT jest faktyczne wykorzystanie nieruchomości na własne, a nie cudze cele mieszkaniowe. Zastosowanie tych przepisów budzi wiele wątpliwości. Osoba posiadająca więcej niż jedną nieruchomość powinna umieć udowodnić, że wykorzystuje je właśnie w takim celu. Pomoże to uniknąć sporów. Należy bowiem pamiętać, że organ podatkowy może sprawdzić w trakcie kontroli, czy rzeczywiście mamy prawo do zwolnienia z podatku- odnotowano na 16 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 08.08.2018.).

 

"Dziennik Gazeta Prawna" informuje natomiast: "Skarbówka częściej podważy cenę sprzedaży auta lub domu". Ministerstwo Finansów chce zmienić zasady szacowania przychodu, gdy sprzedający np. nieruchomość lub samochód zaniży ich cenę. Taki wniosek wynika z konsultowanych obecnie dwóch projektów: nowej ordynacji podatkowej i przepisów ją wprowadzających. Obie ustawy mają wejść w życie od początku 2020 r. Resort zapewnia, że poprawki są czysto redakcyjne, ale niektórzy eksperci uważają inaczej. Zaproponowana zmiana budzi zasadnicze pytanie: czy urzędnicy będą mogli kwestionować każdą, choćby najdrobniejszą sprzedaż nieruchomości bądź samochodu poniżej ich wartości? Fiskus już dziś bierze pod lupę transakcje, gdy stwierdzi, że podatnicy zaniżyli cenę nieruchomości (lub związanego z nią prawa, np. spółdzielczego własnościowego albo użytkowania wieczystego) lub innej rzeczy. Jeśli cena w umowie sprzedaży wygląda na podejrzanie niską, co mogłoby wskazywać na chęć zaoszczędzenia na podatku, urzędnicy wzywają podatnika do jej podwyższenia lub złożenia wyjaśnień. Jeśli nie dadzą im wiary, szacują przychód według cen rynkowych. Przy okazji wprowadzania w życie nowej ordynacji, mają się zmienić niektóre przepisy ustaw o PIT i CIT (art. 19 ust. 1 i art. 14 ust. 3). Dziś wynika z nich, że organ podatkowy określa przychód według wartości rynkowej, jeśli cena "bez uzasadnionych przyczyn ekonomicznych znacznie odbiega od wartości rynkowej tych rzeczy, praw lub usług". Projekt zakłada, że znikną dwa określenia: "znacznie" i "bez uzasadnionych przyczyn". Zgodnie więc z nowym brzmieniem przepisów urzędnicy będą szacować przychód, gdy cena będzie niższa od wartości rynkowej. To oznacza, że fiskus może zyskać prawo do szacowania każdej transakcji, nawet gdy cena w uzasadniony sposób odbiega od wartości rynkowej. Ministerstwo Finansów zapewnia w odpowiedzi, że zmiana będzie tylko porządkująca… Więcej- na drugiej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 08.08.2018.).

 

"DGP" odnotowuje również: "Odszkodowanie otrzymane od dewelopera jest opodatkowane". Podatnik musi zapłacić PIT od rekompensaty za wady kupionego mieszkania. Od przychodu może jednak odliczyć wydatki poniesione na naprawy- wynika z interpretacji dyrektora KIS. Chodziło o podatniczkę, która kupiła mieszkanie. Szybko wyszły na jaw jego wady. Problem był m.in. ze złą izolacją podłóg, przez co wzrosły koszty ogrzewania. Wystąpiła więc do dewelopera z roszczeniem z tytułu rękojmi, na podstawie art. 556 kodeksu cywilnego. Deweloper uznał jej zarzuty i na podstawie zawartego porozumienia (ugody pozasądowej) wypłacił jej 30 tys. zł. Uznał przy tym, że wypłacona kwota jest dla właścicielki mieszkania przychodem i w związku z tym przesłał jej oraz do urzędu skarbowego informację PIT- 8C. Kobieta była przekonana, że pieniądze otrzymane tytułem odszkodowania, są zwolnione z podatku. Nie zgodził się z nią dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. Zwrócił uwagę na to, że w przepisach kodeksu dotyczących rękojmi nie ma słowa o wypłacie odszkodowania bądź innej rekompensaty za wady sprzedanej rzeczy. Jest tylko mowa, że "jeżeli rzecz sprzedana ma wadę, kupujący może złożyć oświadczenie o obniżeniu ceny albo o odstąpieniu od umowy, chyba że sprzedawca niezwłocznie i bez nadmiernych niedogodności dla kupującego wymieni rzecz wadliwą na wolną od wad albo wadę usunie". Nie jest to jednak zobowiązanie do wypłaty odszkodowania- podkreślił dyrektor KIS. Szczegóły- także na drugiej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 08.08.2018.).

 

"DGP" zauważa też: "Inwestycje publiczne ruszyły z miejsca". Dane z opublikowanego niedawno sprawozdania Urzędu Zamówień Publicznych za 2017 r. po raz pierwszy od trzech lat pokazują wzrost wartości rynku zamówień publicznych. Niewiele brakuje do osiągnięcia rekordu z 2010 r., kiedy wartość naszego rynku zamówień wyniosła 167 mld zł. Dane tym bardziej napawają optymizmem, gdy weźmie się pod uwagę zarówno wyłącznie zamówienia udzielone na podstawie przepisów ustawy p.z.p., jak i kontrakty zawarte z ich pominięciem, na podstawie wyłączeń ustawowych. W pierwszej opcji wartość rynku wzrosła o prawie 56 mld zł, w drugiej aż o 60 mld zł. Więcej szczegółów- na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 08.08.2018.).

 

"DGP" informuje również: "Szansa gmin na wpływy z VAT". Rząd przedstawi w Sejmie informację o możliwości podzielenia się podatkiem z gminami. Po raz pierwszy ten temat zostanie ujęty w formalne ramy. "Informacja ministra finansów o możliwości wprowadzenia zmian w ustawie o dochodach jednostek samorządu terytorialnego zwiększających dywersyfikację dochodów, w tym przyznanie samorządom udziału we wpływach z podatku od towarów i usług"- takim zagadnieniem w październiku zajmie się sejmowa komisja samorządowa. To będzie de facto pierwsza oficjalna (a więc taka, która trafi do protokołu) deklaracja strony rządowej w temacie, o którym w samorządach spekuluje się od dawna- czyli poprawienia ich sytuacji dochodowej poprzez przyznanie im części wpływów z VAT. A jest się czym dzielić. Jeszcze w 2009 r. dochody z podatku od towarów i usług wynosiły około 99 mld zł (36,3 proc. dochodów budżetu państwa). W ubiegłym roku było to już niemal 157 mld zł, czyli prawie 45 proc. dochodów budżetowych- czytamy na siódmej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 08.08.2018.).

 

Zobacz również