Środa, 8 marzec 2018

Interpretacje o najmie: ryzyko podatnika rośnie, Rzeczpospolita
Wysoka grzywna wymusi stawiennictwo, Rzeczpospolita
Zezwoleń brak i inwestycje stanęły, Rzeczpospolita
Umowy sprzedaży nieruchomości niełatwe do podważenia, Dziennik Gazeta Prawna
Piece, paliwa i ocieplanie to priorytet, Dziennik Gazeta Prawna
Zasady ustalania stawek za wodę i ścieki nie będą tak sztywne, jak planowano, Dziennik Gazeta Prawna
Bierzemy, ale też oddajemy, Dziennik Gazeta Prawna
Pieniądze na poprawę jakości powietrza są i będą, Dziennik Gazeta Prawna
Miłosierdzie gminy ma granice, Gazeta Wyborcza
Najgorszy węgiel zakazany, Gazeta Wyborcza
Franki znów w Sejmie, Gazeta Wyborcza
Zakładowe i spółdzielcze, Gazeta Wyborcza
W Stargardzie jeszcze około dwustu rodzin korzysta z toalet na klatkach lub podwórzu, Głos Szczeciński
Miasto sypnie groszem. Apetyt na zielone, Kurier Szczeciński

Więcej poniżej.

 

"Prawo co dnia" w "Rzeczpospolitej" odnotowuje: "Interpretacje o najmie: ryzyko podatnika rośnie". Fiskus nie chce rozstrzygać, czy wynajmujący mogą się rozliczać prostym i niskim ryczałtem. Wynajmującym coraz trudniej ustalić, jak rozliczać się ze skarbówką. Nie jesteśmy uprawnieni do oceny, czy najem jest działalnością gospodarczą- piszą urzędnicy w ostatnich interpretacjach. A od tego zależy wysokość podatku. Przekonał się o tym mężczyzna, który odziedziczył po rodzicach dom. Zmodernizował go i zamierza wynajmować pracownikom okolicznych zakładów. Chce się rozliczać ryczałtem. Dzięki temu zapłaci 8,5- proc. podatek od przychodów i będzie miał mniej obowiązków księgowych. Mężczyzna uważa, że wynajmowanie domu nie stanowi działalności gospodarczej. Zajmuje się tym na niewielką skalę, nie zatrudnia osób obsługujących lokale, nie korzysta z pomocy księgowej, nie reklamuje się. Nie zapewnia też lokatorom dodatkowych świadczeń, jak sprzątanie, zmiana pościeli, wyżywienie. Co na to skarbówka? Potwierdziła, że mężczyzna ma prawo do ryczałtu. Ale w następnym zdaniu poinformowała, że nie jest jej rolą badanie i ustalanie, czy najem jest działalnością gospodarczą. I dodała: "Nie można wykluczyć, że właściwy organ, prowadząc w przyszłości ewentualne postępowanie podatkowe lub kontrolne, po przeanalizowaniu całokształtu zebranego materiału dowodowego będzie mógł poczynić ustalenia prowadzące do odmiennych wniosków niż zawarte w niniejszej interpretacji". Więcej szczegółów- na 13 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 07.03.2018.).

 

"Prawo co dnia" informuje też: "Wysoka grzywna wymusi stawiennictwo". Komisja weryfikacyjna będzie mogła słono ukarać nie tylko osoby, które dorobiły się na reprywatyzacji, ale też zwykłych świadków. Od 14 marca strony i świadkowie komisji będą zawiadamiani o jej posiedzeniach za pomocą Biuletynu Informacji Publicznej na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości. Zmianę wprowadza obowiązująca od tej daty nowela ustawy o szczególnych zasadach usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich, wydanych z naruszeniem prawa. Według prawników uproszczenie idzie za daleko i może uderzyć po kieszeni niejedną osobę. Ta sama nowela przewiduje bowiem bardzo wysokie kary grzywny za niestawienie się przed komisją. Kara wyniesie 10 tys. zł. Dziś to 3 tys. zł. W razie ponownego niestawiennictwa będzie to już 30 tys. zł. Zawiadomienie lub wezwanie przed komisję będzie uznane za skuteczne po upływie siedmiu dni od dnia publicznego ogłoszenia w BIP. Dziś świadkowie zawiadamiani są o rozprawach listami poleconymi lub poprzez bezpośrednie doręczenie wezwania- czytamy. Więcej- na 14 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 07.03.2018.).

 

"Prawo co dnia" zauważa również: "Zezwoleń brak i inwestycje stanęły". Wielu projektów nie można prowadzić, bo są problemy z załatwieniem formalności wodnoprawnych. Związek Powiatów Polskich bije na alarm. Inwestorzy mają problemy z uzyskaniem pozwoleń wodnoprawnych. Od przeszło dwóch miesięcy wydają je Wody Polskie. Problem w tym, że jeszcze w wielu przypadkach tego nie robią. Tymczasem bez pozwoleń nie ma szans ruszyć z miejsca niejedną inwestycja. Zgody wodnoprawne, czyli m.in. pozwolenia wodnoprawne, są potrzebne dla robót melioracyjnych i odwadniających, przy budowie dróg, mostów, stawów czy studni. Od 1 stycznia zgody wydaje 50 dyrektorów zarządów zlewni oraz 11 dyrektorów regionalnych zarządów gospodarki wodnej. Wcześniej robiły to starostwa. Polski Związek Firm Deweloperskich doskonale zna sprawę. Nikt nic nie wie. Pozwoleń się nie wydaje. A inwestycje z tego powodu stoją w miejscu. Związku nie obchodzi, kto spowodował ten bałagan: powiaty czy Wody Polskie. Inwestorzy chcą realizować swoje projekty, a nie mogą. Niech w końcu ktoś zrobi z tym porządek- czytamy na 15 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 07.03.2018.).

 

"Dziennik Gazeta Prawna" zamieszcza z kolei tekst: "Umowy sprzedaży nieruchomości niełatwe do podważenia". Kontrowersje wokół problematyki obrotu roszczeniami reprywatyzacyjnymi oraz informacje prasowe dotyczące związanych z nimi postępowań karnych skłaniają do refleksji nad wpływem ewentualnych wyroków skazujących zapadłych w takich postępowaniach na ważność umów sprzedaży nieruchomości. Mogłoby się wydawać, że wydanie prawomocnego wyroku skazującego będzie mieć proste przełożenie na możliwość stwierdzenia nieważności umowy sprzedaży nieruchomości, a udowodnienie niezbędnych do tego okoliczności będzie jedynie formalnością. Analiza orzecznictwa dotyczącego stwierdzenia nieważności umów sprzedaży zawartych w wyniku przestępstwa wskazuje jednak, że oprócz ustaleń poczynionych w postępowaniu karnym, w takiej sytuacji będą musiały być wzięte pod uwagę także okoliczności dotyczące samej umowy sprzedaży. Więcej szczegółów- na piątej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 07.03.2018.).

 

"DGP" w dodatku "Samorząd i Administracja" zamieszcza rozmowę z Piotrem Woźnym, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii odpowiedzialnym za walkę ze smogiem. W tekście: "Piece, paliwa i ocieplanie to priorytet" czytamy: Wyrok TSUE to dla nas ostrzeżenie i motywacja do jeszcze cięższej pracy. Nie jest jednak tak, że stał się pierwszym impulsem do zajęcia się tematem poprawy jakości powietrza. W zeszłym roku rząd przyjął program Czyste Powietrze. Jako pierwsi postawiliśmy diagnozę. Przyjęliśmy, że najważniejsze są trzy sprawy- zakaz sprzedaży tzw. kopciuchów (zadanie zrealizowane), wprowadzenie norm jakości dla paliw stałych i programu osłonowego dla mniej zamożnych Polaków. Dalej czytamy: Bez współpracy z samorządami nawet najlepsze rządowe programy, mające pomóc mniej zamożnych w wymianie przestarzałych kotłów czy też stymulowanie procesu termomodernizacji budynków, nie uzyskają pełnej efektywności. Więcej szczegółów- na pierwszej stronie dodatku.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 07.03.2018.).

 

"Samorząd i Administracja" w "DGP" przypomina też: "Zasady ustalania stawek za wodę i ścieki nie będą tak sztywne, jak planowano". Przedsiębiorstwa wodociągowe do 12 marca 2018 r. powinny przedłożyć taryfy regulatorowi, czyli Wodom Polskim. Będą musiały zrobić to zgodnie z wydanym w piątek rozporządzeniem- na szczęście lepszym od pierwotnego projektu. Zmiany w ustawie z 7 czerwca 2001 r. o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków- wprowadzone nowelizacją prawa wodnego z 27 października 2017 r.- wymusiły konieczność przyjęcia nowego rozporządzenia w sprawie określania taryf, wzoru wniosku o zatwierdzenie taryf oraz warunków rozliczeń za zbiorowe zaopatrzenie w wodę i zbiorowe odprowadzanie ścieków. Prace nad nowym rozporządzeniem taryfowym swoją dynamiką i licznymi zwrotami akcji bardziej przypominały emocjonujący mecz niż proces legislacyjny. Uczciwie natomiast należy zaznaczyć, że tym razem (odmiennie niż przy procedowaniu poprzednich nowelizacji) treść dokumentu została rzeczywiście skonsultowana z branżą wodociągowo- kanalizacyjną, a ostateczny kształt rozporządzenia taryfowego ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej z 27 lutego 2018 r. uwzględnia wiele postulatów zgłoszonych przez stronę społeczną, na czele z tymi najistotniejszymi. Więcej szczegółów- na trzeciej stronie dodatku.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 07.03.2018.).

 

"DGP" rozmawia też z prezesem Bankowego Funduszu Gwarancyjnego w tekście "Bierzemy, ale też oddajemy" odnotowano: Warunki do przewalutowania kredytów są znacznie lepsze aniżeli jeszcze dwa lata temu. To powinno być zrobione, ale w taki sposób, żeby nie doszło do zdestabilizowania rynku. Poproszony o ocenę funkcjonowania nowej ustawy o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym, która weszła w życie pod koniec 2016 r., przyśpieszając termin wypłaty środków w przypadku zawieszenia działalności banku czy SKOK- u, przyznaje, że minęło już prawie półtora roku. Należało przygotować niezbędne procedury związane z przymusową restrukturyzacją. Pytany o opinię w kwestii prezydenckich projektów ustawy dotyczących kredytów hipotecznych, zauważa: Nacisk jest położony na dobrowolność. To klienci będą decydować, czy zechcą skorzystać z przewalutowania. Kiedy zaczynała się dyskusja o kredytach walutowych, kurs franka przekraczał 4 zł. Dzisiaj jest to ok. 3,6 zł. Ryzyko związane z kredytami frankowymi jest więc dziś mniejsze- ale cały czas otwarte. Stąd starania poszczególnych instytucji wchodzących w skład sieci bezpieczeństwa finansowego o jego ograniczeniu. BFG realizował rekomendację Komitetu Stabilności Finansowej i w ramach oceny ryzyka wpływającego na wysokość składki wnoszonej na fundusz gwarancyjny uwzględnił wskaźnik odnoszący kwotę mieszkaniowych kredytów walutowych do posiadanego przez bank kapitału Tier I. Tym samym ocena ryzyka banków posiadających w portfelu mieszkaniowe kredyty walutowe jest podwyższona w porównaniu do innych podmiotów, które takich kredytów nie mają- czytamy na dziewiątej stronie głównego wydania.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 07.03.2018.).

 

"DGP" zamieszcza również rozmowę z Jadwigą Emilewicz, minister technologii i przedsiębiorczości. W tekście: "Pieniądze na poprawę jakości powietrza są i będą" czytamy: Naszym zadaniem jest skoordynowanie procesu walki ze smogiem. Polskę stać na to, by objęła ona najbardziej potrzebujące rodziny w całym kraju. Dalej czytamy: Sześć śląskich miast weźmie udział w pilotażu programu wsparcia termomodernizacji budynków jednorodzinnych. Zdecydowano się na prosty klucz. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wskazała 50 najbrudniejszych miejscowości w Europie., z których 33 są w Polsce, a aż siedem z nich w pierwszej dziesiątce. Do pilotażu wybrano zatem 23 najmniejsze miejscowości, by w pierwszej kolejności wesprzeć osoby najmniej zamożne. Z raportu Instytutu Badań Strukturalnych wynika, że ponad 87 proc. gospodarstw dotkniętych ubóstwem energetycznym jest w miastach poniżej 100 tys. mieszkańców. Na razie mówimy o 180 mln zł z Funduszu Termomodernizacji i Remontów. To powinno wystarczyć na 15- 16 tys. domów osób najbardziej potrzebujących. Resort do końca marca przedstawi projekt zmiany ustawy o wspieraniu termomodernizacji i remontów, który najpierw pozwoli uruchomić 180 mln zł w pilotażu. Kolejnym etapem będą rozmowy ze wszystkimi samorządami, które borykają się z problemem fatalnej jakości powietrza, by także dla nich przygotować adekwatne programy. Więcej szczegółów- na 12 i 13 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 07.03.2018.).

 

"Gazeta Wyborcza" zamieszcza tekst pod hasłem: "Miłosierdzie gminy ma granice". Samorządy zajrzą lokatorom do portfeli. Bogatsi zapłacą wyższe czynsze albo się wyprowadzą. Ubodzy powinni krócej czekać w kolejkach po lokal. Przepisy właśnie się zmieniają. Niedawno Sejm przyjął ustawę o finansowym wsparciu lokali socjalnych. Jedna z ważniejszych zmian jest taka, że lokatorzy nie będą dziedziczyć mieszkań po zmarłych krewnych. Przed podpisaniem umowy najmu urzędnicy zweryfikują ich dochody. Jeśli będą mogli sobie pozwolić na wynajem lub kupno mieszkania na wolnym rynku, nie będą mogli z gminnego lokalu korzystać. Gmina zyska prawo bieżącego weryfikowania dochodów lokatorów. Ci, którzy zaczną zarabiać dużo, mogą zapłacić wyższy czynsz- nawet o 200 proc. Więcej szczegółów- na szóstej stronie "Gazety".

(Źródło: "Gazeta Wyborcza"- 07.03.2018.).

 

"Gazeta" informuje też: "Najgorszy węgiel zakazany". Rząd przyjął normy jakości dla węgla. Jeśli resort energii nie popsuje ich liberalnymi parametrami, Polska zyska wreszcie najważniejsze narzędzie do walki ze smogiem. Na wtorkowym posiedzeniu rząd przyjął ustawę o monitorowaniu i kontrolowaniu jakości paliw, powszechnie zwaną "normami dla węgla". Ze sprzedaży do domowych pieców ministrowie chcą usunąć "najbardziej szkodliwe paliwa w postaci mułów i flotokoncentratów". Ustawa zakłada także wyeliminowanie z rynku węgla niesortowanego, który w całości pochodzi z importu. Co równie ważne, ustawa wprowadza nieistniejące do tej pory narzędzie dla konsumenta- świadectwo jakości węgla, które klienci otrzymywać będą od sprzedawców węgla. Normy dla węgla to najważniejszy przepis w walce ze smogiem. Określa bowiem, jaki węgiel może być sprzedawany do ogrzewania domów, a jaki nie. Szacuje się, że w Polsce ponad 3,5 mln Polaków ogrzewa domy, korzystając z pieców, a co roku kupują ok. 10 mln ton węgla, co odpowiada za 70 proc. zanieczyszczeń nad Polską. To zaledwie kilka procent ogólnego wydobycia polskich kopalń, ale w tej masie aż milion ton to muł- odpad powstający przy sortowaniu i płukaniu rudy węgla. To właśnie jego spalanie powoduje, że jesteśmy najbardziej zanieczyszczonym państwem UE. Co nowe przepisy oznaczają dla prywatnych odbiorców? Kopalnianych odpadów nie będzie można już legalnie kupić, wzrosną koszty ogrzewania. Tona mułu i flotu kosztowała od 160 do 400 zł, za węgiel dobrej jakości, z niższą zawartością siarki i popiołu, trzeba zapłacić ok. 800- 1100 zł. Ogrzewanie domów węglem podrożeje więc z mniej więcej 2,3 tys. zł do blisko 4 tys. zł rocznie- szacowała jesienią 2017 r. Polska Grupa Górnicza, już wtedy wycofując odpady węglowe ze sprzedaży do domów- czytamy na dziewiątej stronie "Gazety".

(Źródło: "Gazeta Wyborcza"- 07.03.2018.).

 

"Gazeta" informuje też: "Franki znów w Sejmie". W połowie marca mają zostać wznowione prace nad prezydenckim projektem ustawy frankowej. Z wypowiedzi polityków wynika, że w połowie marca posłowie zajmą się tematem pomocy dla frankowiczów, czyli prezydenckim projektem ustawy frankowej. Prace mają zostać wznowione już nawet w przyszłym tygodniu. To przełom. Pierwsze czytanie prezydenckiego projektu ustawy frankowej przeprowadzono w połowie października, później ustawa trafiła do sejmowej komisji finansów publicznych. I choć propozycja prezydenta Dudy zebrała pozytywne rekomendacje KNF i NBP, leży tam do dziś. Teraz Polacy zadłużeni we frankach mogą mieć nadzieję, że tym razem rządzący dotrzymają słowa. To banki proponowałyby kredytobiorcom warunki zamiany franków na złote (kurs przewalutowania). Fundusz restrukturyzacyjny pokrywałby z kolei koszty umorzonej części kredytu we frankach. Cały proces byłby rozłożony na kilkanaście lat, co roku banki wpłacałyby do Funduszu 2,3- 3 mld zł. Prezes Związku Banków Polskich przypomina z kolei, że wyniki sondaży opinii społecznej pokazują, iż polscy podatnicy nie są przychylni wielkiemu programowi przewalutowania, bo to doprowadziłoby do uprzywilejowania jednej grupy klientów. Najbardziej przeciwni temu są posiadacze lokat i inni kredytobiorcy, którzy nie chcą partycypować w kosztach przewalutowania frankowych długów. Więcej szczegółów- na 10 stronie "Gazety".

(Źródło: "Gazeta Wyborcza"- 07.03.2018.).

 

"Gazeta" obszernie radzi także w tekście: "Zakładowe i spółdzielcze". Dzisiaj jest około 70 tys. mieszkań zakładowych. Polskie Koleje Państwowe mają 16,7 tys. lokali, Agencja Mienia Wojskowego- 26,8 tys., a Lasy Państwowe- ponad 9 tys. mieszkań służbowych (tutaj definicja mieszkań zakładowych formalnie nie istnieje). Przy sprzedaży większości mieszkań zakładowych stosuje się przepisy ustawy z 15 grudnia 2000 r. o zasadach zbywania mieszkań będących własnością przedsiębiorstw państwowych, niektórych spółek handlowych z udziałem skarbu państwa, państwowych osób prawnych oraz niektórych mieszkań będących własnością skarbu państwa. O warunkach wykupu mieszkań zakładowych i przekształceniu spółdzielczego lokatorskiego prawo do lokalu w prawo własności, bardziej szczegółowo i wyczerpująco- na 16 stronie "Gazety".

(Źródło: "Gazeta Wyborcza"- 07.03.2018.).

 

"Głos Szczeciński" odnotowuje: "W Stargardzie jeszcze około dwustu rodzin korzysta z toalet na klatkach lub podwórzu". Ponad 1,3 mln złotych miasto zamierza wydać w najbliższym czasie na podniesienie standardu tych mieszkań komunalnych, w których nie ma toalet. Aż trudno uwierzyć, ale jeszcze wiele stargardzkich rodzin musi za potrzebą wychodzić na dwór. W nieco lepszej- mogłoby się zdawać- sytuacji są ci, którzy wychodek mają na klatkach schodowych. Bywa, że jest wspólny dla kilku rodzin. Brak toalet w mieszkaniach to problem dla około 200 rodzin w Stargardzie. Stare kamienice sprzed II, ale i także I wojny światowej znajdują się przede wszystkim przy ul. Wojska Polskiego. Toalety w mieszkaniach są uruchamiane sukcesywnie. Prace nabrały tempa w ubiegłym roku. Stargardzkie TBS rozpoczęło wtedy realizację przedsięwzięcia pod nazwą "Likwidacja toalet zewnętrznych i budowa toalet wewnątrz budynków w Stargardzie". W roku 2017 udało się zmodernizować 21 mieszkań. Obecnie trwa opracowywanie dokumentacji projektowej dla kolejnych 159 mieszkań, w których będą ubikacje. Przewidywany koszt tej modernizacji wyniesie około 1,3 mln zł- czytamy na 13 stronie "Głosu".

(Źródło: "Głos Szczeciński"- 07.03.2018.).

 

"Kurier Szczeciński" zauważa: "Miasto sypnie groszem. Apetyt na zielone". Do wzięcia są w sumie 3 miliony złotych. Bo taką kwotę w tym roku miasto zamierza wesprzeć wspólnoty mieszkaniowe chcące zmienić otoczenie swych nieruchomości na lepsze. Pretendentów ubiegających się o zielone dotacje jest 32. Kto je zdobędzie- przekonamy się w kwietniu. Tylko do 1 marca (włącznie) w Zarządzie Budynków i Lokali Komunalnych były przyjmowane wnioski o uzyskanie wsparcia z tzw. zielonych programów pomocowych miasta: "Zielonych podwórek Szczecina" oraz "Zielonych przedogródków". Dziś już wiadomo, że o wsparcie z pierwszego ubiega się 16 wspólnot mieszkaniowych i tyleż samo z drugiego. Gmina wspiera tworzenie zielonych podwórek i przedogródków, pokrywając w 75 proc. koszty inwestycji. Tylko budujący plac zabaw mogą liczyć na więcej- dotację w wysokości 95 proc. poniesionych nakładów. Pierwsze "Zielone podwórka Szczecina" pojawiły się na mapie miasta w 2008 r. Przez 10 lat trwania programu odebranych zostało już 113 projektów. W ramach programu wspólnoty otrzymały ponad 10 mln zł dofinansowania. Natomiast "Zielone przedogródki Szczecina" ruszyły w 2015 r. Od tego czasu w ramach tego programu zrealizowano 37 projektów, które gmina sfinansowała kwotą 2,2 mln zł- czytamy na 20 stronie "Kuriera".

(Źródło: "Kurier Szczeciński"- 07.03.2018.).

 

Zobacz również