Środa, 8 maja 2019
Inwestor nie zbuduje na małej działce, Rzeczpospolita
Tajne przez poufne w betonowych molochach, Dziennik Gazeta Prawna
Rząd przyśpiesza prace w sprawie śmieci, Dziennik Gazeta Prawna
Ciepłownictwo czeka na rozruch. Brak przepisów i pieniędzy, Dziennik Gazeta Prawna
Radni muszą określić wzór wniosku o dodatek energetyczny, Dziennik Gazeta Prawna
Więcej poniżej.
"Prawo co dnia" w "Rzeczpospolitej" odnotowuje: "Inwestor nie zbuduje na małej działce". Zmiany w handlu ziemią rolną nie będą takie korzystne. Kupi się wprawdzie 1 ha, ale trudno go będzie później sprzedać. Tak jak dotąd obrót ziemią rolną do 1 ha będzie ograniczony, bo nowe przepisy, nad którymi pracuje parlament, nie uwalniają go. Tak uważają prawnicy. We wtorek przepisy rozpatrywała senacka Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Nie zdecydowała się na wprowadzenie zmian. Chodzi o nowelizację ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego. Jej celem było poluzowanie rygorów w obrocie ziemią. Trzy lata temu został on poważnie ograniczony, także odnośnie prywatnej ziemi. Obecnie grunty rolne co do zasady mogą nabyć tylko osoby posiadające status rolnika indywidualnego. Swobodny obrót pozostawiono jedynie dla działek o powierzchni do 0,3 ha. Nowe przepisy miały zwiększyć swobodę obrotu ziemią do 1 ha. Okazuje się jednak, że tak nie jest. Wprawdzie nowelizacja zezwala na zakup gruntu do 1 ha zarówno na wsi, jak i w mieście, ale na wsi, podobnie jak dziś, nabywca takiego gruntu będzie mógł go sprzedać tylko rolnikowi indywidualnemu. W mieście tego ostatniego ograniczenia nie będzie. Sprzedać działkę do 1 ha będzie można każdemu. Nowe przepisy przewidują jednak prawo pierwokupu takich działek dla dyrektora Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Pierwotnie projekt nowelizacji ustawy w wersji rządowej przewidywał wyłączenie wszystkich gruntów rolnych położonych w granicach administracyjnych miast spod reguł kształtowania ustroju rolnego. Sejm jednak zdecydował się zmienić proponowane rozwiązanie i wprowadzić możliwość swobodnego obrotu ziemią tylko do 1 ha. Dlaczego? Na terenie miast znajduje się przeszło 800 tys. ha ziemi, często jest to ziemia uprawna. Całkowite wyłączenie jej spod rygoru ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego byłoby sprzeczne z polityką rządu- czytamy na 13 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 08.05.2019.).
"Dziennik Gazeta Prawna" powraca z kolei do jednego z ulubionych motywów, publikując tekst: "Tajne przez poufne w betonowych molochach". Fakt, że podczas ważnego głosowania był rwetes, a mieszkańcy zaglądali sobie w karty, nie oznacza jeszcze, że procedura była niezgodna z prawem spółdzielczym. Stwierdził tak Sąd Apelacyjny w Krakowie w sprawie istotnej dla wielu spółdzielni mieszkaniowych w Polsce oraz ich członków. Chodziło bowiem o interpretację budzącego wątpliwości art. 35 par. 2 ustawy- Prawo spółdzielcze. Określa on, że wybory do najważniejszych organów spółdzielni dokonywane są w głosowaniu tajnym. Czy można jednak mówić o tajności, gdy na niewielkiej powierzchni gromadzi się wiele osób? Z tą sprawą zmierzył się krakowski sąd apelacyjny. Niezadowoleni z wyników wyborów spółdzielcy jednej ze spółdzielni wnieśli do sądu powództwo o unieważnienie uchwał. W obu instancjach powodowie jednak przegrali. "O braku tajności można mówić wówczas, gdy wbrew woli głosujących treść aktu głosowania jest w chwili jego podejmowania znana innym członkom zgromadzenia, czy to z przyczyn organizacyjnych, niezapewniających swobody procesu decyzyjnego, czy będąc następstwem nieuprawnionego wpływu osób postronnych na ostateczną treść głosu uprawnionego"- wyjaśnił sąd apelacyjny. W tekście przypomniano, że w Polsce działa 3500 spółdzielni mieszkaniowych. W spółdzielczych zasobach mieszka 8 mln Polaków. Ponad 2,1 mieszkań zajmuje przeszło 102 mln mkw. Więcej szczegółów- na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 08.05.2019.).
"DGP" informuje w innym miejscu: "Rząd przyśpiesza prace w sprawie śmieci". Resort środowiska liczy, że projekt zmieniający zasady postępowania ze śmieciami trafi pod obrady Rady Ministrów jeszcze w maju. Opublikowano właśnie kolejną, piątą już wersję zmian. Maraton legislacyjny dotyczący projektu ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach trwa od sierpnia ubiegłego roku. Czasu na uchwalenie zmian jest już mało, a tempo prac wymuszają sejmowe wakacje i zbliżający się koniec kadencji. Nowe prawo ma wdrożyć przepisy unijne dotyczące poziomu segregacji śmieci. A także zachęcić do ich selektywnej zbiórki- stawka za śmieci zmieszane będzie dwukrotnie wyższa niż za odpady, które trafiają do różnych pojemników. Projekt zamieszczony na stronach RCL z datą 29 kwietnia jest wersja prawdopodobnie ostatnią. Prace przedłużały się m.in. przez brak poparcia strony samorządowej. Chodziło o zasady objęcia systemem gminnym śmieci z biurowców, instytucji i sklepów. Ostatnia propozycja zakłada, że gmina będzie podejmowała uchwałę w sprawie odbioru nieczystości z biurowców i sklepów, a właściciel nieruchomości będzie miał 30 dni na wyjście z systemu. Nowe przepisy mają tez ograniczyć wzrost cen za odbiór odpadów. Samorządy sygnalizowały, że stawki poszły w górę przez monopol na rynku, a sprawą zajął się UOKiK. System ma być także bardziej szczelny. Resort środowiska chce odejść od ryczałtowego rozliczania przedsiębiorcy odbierającego odpady komunalne od mieszkańców. Według ministerstwa gminom trudniej jest wówczas kontrolować strumień odpadów, a koszty systemu mogą być przeszacowane- czytamy na ósmej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 08.05.2019.).
"DGP" informuje również: "Ciepłownictwo czeka na rozruch. Brak przepisów i pieniędzy". Nieżyciowe prawo blokuje możliwość modernizacji i rozbudowy sieci ciepłowniczej. Efekt? Ponad 83 proc. instalacji nie spełnia dziś wymogów efektywności energetycznej. To zła wiadomość, bo właśnie ciepło systemowe uznawane jest za jedno z najbardziej ekologicznych źródeł ogrzewania. Brak możliwości podłączenia się do niego skazuje wielu mieszkańców domów jednorodzinnych na korzystania z pieców węglowych. Sęk w tym, że w wielu przypadkach samorządy nie mogą liczyć na odpowiednio wysokie dofinansowania na unowocześnienie sieci. Jedną z największych barier są przepisy, które pozwalają na udzielanie pomocy publicznej na modernizację i rozwój sieci tylko, gdy trafiające do niej ciepło pochodzi ze źródeł umożliwiających spełnienie wymagań "efektywnego systemu ciepłowniczego". Tego wymogu nie spełnia aż 83 proc. systemów ciepłowniczych w Polsce, głównie tych zlokalizowanych w miastach do 100 tys. mieszkańców. Rządzący zauważyli to wyzwanie. Ich odpowiedzią jest m.in. pilotażowy program Ciepłownictwo powiatowe, za który odpowiada Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Na wsparciu skorzystają spółki, w których większościowym udziałowcem jest samorząd (wymagane 70 proc.). Szczegóły- na ósmej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 08.05.2019.).
"DGP" zauważa też: "Radni muszą określić wzór wniosku o dodatek energetyczny". Gminy muszą w uchwale wskazać, jak ma wyglądać formularz, który powinny składać osoby ubiegające się o dopłatę do prądu. Są zaskoczone, bo nie widzą uzasadnienia dla takiej zmiany. Dodatek energetyczny to świadczenie, które przysługuje tzw. wrażliwym odbiorcom energii elektrycznej, czyli osobom uprawnionym do dodatku mieszkaniowego, pod warunkiem że maja zawarta umowę sprzedaży prądu. Uzyskanie go wymaga złożenia wniosku, przy czym jego wzór nie jest nigdzie określony. Dlatego gminy opracowywały własne druki. Teraz okazuje się, że muszą to zrobić w drodze uchwały. Więcej- na dziewiątej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 08.05.2019.).