Środa, 7 luty 2024

„Prawo co dnia” we wtorkowej „Rzeczpospolitej” odnotowuje: „Dom w budowie nie wyklucza ulgi w PCC”. Kupujący mieszkanie nie zapłaci 2 proc. podatku. Pod warunkiem, że to jego pierwsze lokum. Zwolnienia nie wyklucza posiadanie nieskończonego domu. Coraz więcej osób pyta skarbówkę o zwolnienie z PCC na zakup pierwszego mieszkania. Chcą z niego skorzystać również ci, którzy mają już dom, ale z powodu niezakończenia budowy nie można w nim mieszkać. Z interpretacji wynika, że fiskus nie ma nic przeciwko. Przypomnijmy, że umowa sprzedaży mieszkania bądź domu na rynku wtórnym jest obciążona 2-proc. podatkiem. Musi go zapłacić kupujący. Jeśli mieszkanie/dom kosztuje np. milion, PCC wynosi 20 tys. zł. Od 31 sierpnia 2023 r. kupujący jest zwolniony z podatku, jeśli nabywa swoje pierwsze lokum. Obowiązujący od tego dnia przepis (art. 9 pkt 17 ustawy o PCC) wymienia prawo własności lokalu mieszkalnego stanowiącego odrębną nieruchomość, prawo własności budynku mieszkalnego jednorodzinnego, spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu dotyczące lokalu mieszkalnego albo domu jednorodzinnego. Nabywca nie płaci podatku, jeśli w dniu transakcji oraz wcześniej nie przysługiwało mu żadne z tych praw (ani udział). Od tej zasady jest wyjątek. Otóż kupujący może mieć w dniu transakcji (albo wcześniej) połowę (lub mniej) nieruchomości otrzymanej w spadku. Nie pozbawia go to prawa do zwolnienia. Czy z ulgi można skorzystać także wtedy, gdy mamy dom w budowie?W odpowiedzi na wniosek kobiety fiskus orzekł:   „Skoro Pani własnością jest wyłącznie budynek, w którym nie można zamieszkać, to w takiej sytuacji przy zakupie mieszkania możliwe jest zastosowanie zwolnienia z podatku” – czytamy w interpretacji. Podobnie było we wcześniejszej sprawie, także dotyczącej zakupu mieszkania. Kobieta, która wystąpiła z wnioskiem o interpretację, podkreślała, że jest to jej pierwsze lokum. Więcej- na 13 stronie głównego wydania.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 07.02.2024.).

„Rz” zauważa w innym miejscu: „Nadpłacanie kredytów już tak nie kusi Polaków”. Im niższa inflacja i stopy procentowe, tym mniejsze napięcia w budżetach gospodarstw domowych. To m.in. dlatego skłonność do szybszego spłacania długów zaczęła wyraźnie spadać.W sumie w całym 2023 r. na nadpłatę swoich kredytów Polacy przeznaczyli ok. 16,7 mld zł – wynika z danych uzyskanych przez „Rzeczpospolitą” w Biurze Informacji Kredytowej. To wciąż imponująco duża kwota na tle np. 2021 r., gdy było to tylko 8,4 mld zł, ale o ok. 27 proc. niższa od rekordowego pod tym względem 2022 r. (wówczas było to 22,8 mld zł). Takie spadki mogą nieco dziwić, skoro koszty obsługi zobowiązań w 2023 r. wciąż były duże, średnie oprocentowanie kredytów zmniejszyło się tylko trochę (z 8,7 proc. w grudniu 2022 r. do 7,7 proc. w grudniu 2023 r.), a stopy procentowe RPP ścięła łącznie o 1 pkt proc. dopiero jesienią 2023 r. Analityk Biura Informacji Kredytowej, wskazuje, że do spadku wartości nadpłat i przedterminowych spłat przyczynia się też ożywienie na rynku nieruchomości w II półroczu 2023 r. w efekcie programu „Bezpieczny kredyt 2 proc.”, co z kolei spowodowało wzrost popytu na nowe kredyty mieszkaniowe. Więcej szczegółów- na 15 stronie części ekonomicznej głównego wydania.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 07.02.2024.).

W odrębnym dodatku „Rz”„Moje Pieniądze. Poradnik Inwestycyjny” znajdziemy natomiast obszerną rozmowę z Bartoszem Turkiem, analitykiem HRE Investments. W tekście „Rządowe programy mieszkaniowe powinny być długookresowe” rozmówca „Rz” ocenia najpierw program „Bezpieczny kredyt 2 proc.”: Co prawda program miał słabe strony – doprowadził do wykupienia oferty na rynku nieruchomości mieszkaniowych i wzrostu cen mieszkań, ale przyniósł też sporo pozytywnych efektów. Choćby wspierał młodych w zakupie pierwszego mieszkania, dał impuls do rozpoczęcia większej liczby budów przez deweloperów, utrudnił ekspansję funduszy inwestycyjnych tworzących w Polsce swoje portfele mieszkań na wynajem. Zmniejszył także presję popytową na najem, dzięki czemu czynsze w minionym roku nie rosły tak mocno. W pewnym stopniu wsparł też dynamikę PKB. Oczywiście, wpływ programu na rynek był za duży, ale był to skutek przede wszystkim najgorszego z możliwych sposobu realizacji. Ostatecznie działał jedynie sześć miesięcy. Błędem było, że nie zdecydowano się utrzymać go dłużej. W październiku i listopadzie deweloperzy zaczęli nadążać za popytem, oferta zaczęła się odbudowywać, a presja na wzrost cen zmalała. Później jednak gruchnęła wieść, że pieniądze się kończą i znowu mieliśmy gwałtowne uderzenie popytu. To dodatkowo podbiło i tak już wyraźny wzrost cen mieszkań. Gdyby „Bezpieczny kredyt 2 proc.” nie został wygaszony w końcu 2023 r., lecz na przykład tak zmodyfikowany, aby był to kredyt np. na 3 czy 4 proc., to jego wpływ na rynek nie byłby aż tak destrukcyjny, a mielibyśmy więcej czasu, aby docenić jego zalety. Pełny tekst rozmowy- na czwartej i piątej stronie dodatku.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 07.02.2024.).

„Dziennik Gazeta Prawna” odnotowuje z kolei: „Niższe podatki dla wynajmujących mieszkania? Przełomowy wyrok sądu”. Przełom dla wynajmujących mieszkania? Zgodnie z orzeczeniem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, najemcy mieszkań mogą płacić niższe podatki, a nawet ubiegać się o zwrot nadwyżki zapłaconych podatków. Decyzja ta otwiera pole do walki z błędnymi interpretacjami przepisów podatkowych. Nowy wyrok sądu w Warszawie zmienia zasady opodatkowania wynajmu mieszkań, dając nadzieję na niższe podatki dla wynajmujących.

O sprawie pisze „Gazeta Wyborcza”. Najwyższym podatkiem od nieruchomości będą objęte wyłącznie budynki faktycznie wykorzystywane do celów działalności gospodarczej. Właściciele nieruchomości mogą teraz liczyć na zwrot nadpłaconych podatków, co może mieć duże znaczenie dla wielu przedsiębiorców. Decyzja ta otwiera pole do walki z błędnymi interpretacjami przepisów podatkowych. Sąd orzekł, że jeśli właściciel mieszkania wynajmuje nieruchomość w celu prowadzenia działalności gospodarczej, to powinien zapłacić się wyższy podatek. Do tej interpretacji przychyliło się Ministerstwo Skarbu twierdząc, że wyższe podatki obowiązują w przypadku, gdy wynajmujący prowadzi działalność gospodarczą i rejestruje dochody z wynajmu z tytułu działalności gospodarczej. W tej sytuacji wysokość podatku wzrasta do 28,78 zł za mkw. Jednak z tak kategoryczną interpretacją nie zgodził się z Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. Rozpatrywał on sprawę spółki, która wynajmowała osobom fizycznym mieszkania wyłącznie na cele mieszkaniowe. W opinii burmistrza oraz Samorządowego Kolegium Odwoławczego – spółka, która prowadziła działalność gospodarczą, powinna zapłacić wyższy podatek. Jednak do WSA wpłynęła skarga. Pełnomocnik spółki zaznaczał, „aby budynek mieszkalny lub jego część mogły zostać opodatkowane stawką właściwą dla budynków związanych z prowadzoną działalnością gospodarczą, to muszą być zajęte na prowadzenie takiej działalności”. Zgodził się z tym sąd, który stwierdził, że tylko te budynki, które faktycznie są zajęte do prowadzenia działalności, podlegają najwyższej stawce opodatkowania podatkiem od nieruchomości. Wyrok Sądu Warszawskiego otwiera drogę przedsiębiorcom, którzy padli ofiarą błędnej profiskalnej interpretacji przepisów przez organy podatkowe, do skorygowania zaległości w podatku od nieruchomości. Przedsiębiorcy mogą ubiegać się o zwrot nadpłaconych podatków.

(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 07.02.2024.).

„DGP” zamieszcza również tekst: „Świadectwo energetyczne. Czy twój dom musi je mieć?”. Świadectwo energetyczne jest obowiązkowe w Polsce od 28 kwietnia 2023 r. Właściciele domów jednorodzinnych muszą przygotować się na kontrole i audyty energetyczne. Dowiedz się, kto musi posiadać świadectwo energetyczne, ile kosztuje i jakie grożą konsekwencje za brak tego dokumentu. Właściciele domów jednorodzinnych w Polsce stoją przed nowymi wyzwaniami związanymi z obowiązkowym świadectwem energetycznym. Od 28 kwietnia 2023 r. ten dokument stał się wymogiem dla określonych typów nieruchomości, co wiąże się z koniecznością przeprowadzania regularnych przeglądów systemów grzewczych. Koszt świadectwa energetycznego zależy głównie od rozmiaru nieruchomości i jej lokalizacji. Zazwyczaj oscyluje między 500 zł a 800 zł, ale dla dużych domów jednorodzinnych w dużych miastach może sięgnąć nawet 1000 zł lub więcej. Aby uzyskać świadectwo energetyczne, trzeba przeprowadzić audyt energetyczny, który mogą wykonać osoby z odpowiednimi kwalifikacjami budowlanymi lub specjalistyczne firmy audytorskie.

(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 07.02.2024.).

„Głos Szczeciński” odnotowuje: „Dron walczy ze smogiem. W ciągu dwóch lat  strażnicy miejscy nałożyli jeden mandat”. Zaledwie miesiąc temu, 10 stycznia 2024 roku w Szczecinie zanotowano temperaturę w nocy minus 10 stopni. Tego dnia też wykresy pomiarów jakości powietrza w mieście poszybowały. Piki odnotowano stężenia pyłów PM2,5 i PM10, tlenku węgla (CO) i dwutlenku siarki (SO2). Wszystkie stężenia były powyżej normy, a niektóre nawet dwukrotnie. W Szczecinie, te najbardziej szkodliwe stężenia odczuwają mieszkańcy Pogodna, Śródmieścia, Dąbia, osiedla Arkońskie, Gumieniec, ale też Skolwina, Stołczyna i Warszewa. Wszędzie tam, gdzie szczecinianie jeszcze nie pozbyli się kopciuchów, pieców kaflowych albo dogrzewają się rozpalając dodatkowe piecyki czy rozpalają kominki. Tymczasem pod koniec grudnia ubiegłego roku radny Przemysław Słowik poprosił prezydenta Szczecina o dane ze Straży Miejskiej dotyczące kontroli jakości powietrza i sprawdzania zawartości palenisk.  W imieniu prezydenta miasta odpowiedzi udzieliła Anna Szotkowska, jego zastępczyni. Z odpowiedzi tej wynika między innymi, że w 2022 roku żaden szczecinianin nie został ukarany mandatem po sprawdzeniu dronem, a w 2023 roku z kolei strażnicy miejscy nałożyli tylko mandat w ten sposób. Jeśli kontroli dronem w 2023 roku było 593, a nałożono zaledwie jedną karę pieniężną, to coś tu nie działa – mówi i dodaje, że z liczby zgłoszeń od mieszkańców, ale również z jego własnych doświadczeń, kiedy gryzący dym zanieczyszcza miejskie powietrze, zaskakujące jest, że przez całe ostatnie 4 lata nałożono zaledwie 13 kar z tytułu zanieczyszczania powietrza.

(Źródło: „Głos Szczeciński”– 07.02.2024.).

Zobacz również