Środa, 6 marzec 2019
Winda może powstać, mimo że inwestor się zmienił, Rzeczpospolita
Abolicja nie szanuje prawa, Rzeczpospolita
Biuro w mieszkaniu. Co wolno zaksięgować w koszty, Rzeczpospolita
Dużą nieruchomość trudniej sprzedać, Rzeczpospolita
Zysk nie przesądza jeszcze o działalności gospodarczej, Dziennik Gazeta Prawna
Elastyczne biura to nisza, ale bardzo szybko rosnąca, Rzeczpospolita
Nie ma prywatnego najmu w firmowym lokalu, Dziennik Gazeta Prawna
Umowy zawarte z najemcami nie przesądzają o istnieniu ZCP, Dziennik Gazeta Prawna
Miejski system energetyczny odpowiedzią na wzrost cen prądu, Dziennik Gazeta Prawna
Zaświadczenia przy przekształceniu gruntu. Jak postępować, by nie popełnić błędu, Dziennik Gazeta Prawna
Pomimo pieniędzy nie ma chętnych do ruszania azbestu, Dziennik Gazeta Prawna
Więcej poniżej.
"Prawo co dnia" w "Rzeczpospolitej" odnotowuje: "Winda może powstać, mimo że inwestor się zmienił". Przeniesienie na wspólnotę mieszkaniową pozwolenia na budowę nie naruszało rażąco prawa. Mieszkańcy budynków wznoszonych w przeszłości bez wind dopominają się obecnie o ich zainstalowanie. Spółdzielnie oraz wspólnoty mieszkaniowe nie kwapią do tego. W wielu budynkach jest to zresztą niemożliwe albo wymaga dużych nakładów i inwestora. Takim inwestorem w przebudowywanej kamienicy miała być początkowo spółka jawna. Prezydent miasta zatwierdził przedstawiony przez nią projekt przebudowy i rozbudowy kamienicy, m.in. o zewnętrzną windę i udzielił pozwolenia na budowę. Potem jeszcze trzykrotnie przenosił tę decyzję w części dotyczącej windy na innych adresatów, ostatnio na wspólnotę mieszkaniową. Wystąpił o to jej pełnomocnik. Gdy już to nastąpiło, wspólnota złożyła jednak wniosek o stwierdzenie nieważności decyzji prezydenta miasta. Pełnomocnik przekroczył bowiem zakres pełnomocnictwa, a złożony przez niego wniosek nie został poprzedzony uchwałą wspólnoty. Prezydent miasta, wojewoda, wreszcie główny inspektor nadzoru budowlanego odmówili unieważnienia decyzji o przeniesieniu pozwolenia na budowę. Do takiej oceny przyłączył się również WSA w Warszawie. Więcej szczegółów- na 14 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 06.03.2019.).
"Prawo co dnia" zauważa też: "Abolicja nie szanuje prawa". Nie wszystkim podoba się pomysł, by dom nielegalnie rozbudowany można było zalegalizować za darmo. Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju rozważa wprowadzenie abolicji dla starych samowoli budowlanych. I choć pomysł ten zebrał wiele pozytywnych opinii, jest też sporo negatywnych. Z wstępnej propozycji ministerstwa wynika, że abolicja obejmie samowole popełnione przed 1999 r., które mają najmniej 20 lat. Resort stawia jednak warunek: nigdy nie mogło toczyć się w ich sprawie postępowanie przed nadzorem budowlanym ani w sądzie. Abolicja będzie darmowa. Wniosek będzie się składało do powiatowego inspektoratu nadzoru budowlanego razem z niezbędnymi dokumentami, w tym ekspertyzą techniczną. Z tego ostatniego dokumentu ma wynikać, w jakim stanie jest nielegalny budynek. Taka samowola będzie mogła być sprzeczna z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Jednak problem jest bardziej złożony, bowiem samowola samowoli nierówna. Dziś trudno rozebrać budynek postawiony nielegalnie. Przykładem jest m.in. słynny warszawski hotel Czarny Kot. Wyjściem byłoby wprowadzenie opłaty towarzyszącej wydaniu nakazu rozbiórki oraz obciążenie hipoteki nieruchomości wybudowanej z naruszeniem prawa. Przeciwnicy proponowanego przez resort rozwiązania wskazują natomiast, że rząd powinien raczej rozważyć zmianę zasad legalizacji samowoli budowlanych. Obniżyć opłatę legalizacyjną, albo zmienić zasady jej ustalania. A nie uczyć społeczeństwo, że naruszanie przepisów nie jest niczym złym. W tekście przypomniano: 4127 nakazów rozbiórki samowoli budowlanych wydano w 2018 r. w Polsce. W ubiegłym roku rozebrano też 2408 obiektów na podstawie wcześniejszych nakazów. Z kolei 280 samowoli budowlanych zostało zalegalizowanych w 2018 r. Najwięcej dotyczyło domów. Szczegóły- na 15 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 06.03.2019.).
"Rachunkowość"– tygodnik w "Rz" radzi natomiast: "Biuro w mieszkaniu. Co wolno zaksięgować w koszty". Fiskus przestaje uzależniać odliczenie wydatków na lokal mieszkalny, wykorzystywany także w działalności gospodarczej, od fizycznego wyodrębnienia w nim pomieszczenia wyłącznie do celów firmowych. Zgodnie z utrwalonym poglądem organów podatkowych, gdy mieszkanie (lokal) lub jego część służy działalności gospodarczej, co do zasady, nie ma przeszkód do zaliczenia wydatków z nim związanych do kosztów uzyskania przychodów, w części wykorzystywanej na firmowe potrzeby, pod warunkiem, że część ta jest wyodrębniona. Jednak w ostatnim czasie fiskus zmienia zdanie w tym temacie. Aktualnie organy podatkowe przyjmują, że przepisy ustawy o PIT nie uzależniają możliwości zaliczenia omawianych wydatków do kosztów uzyskania przychodów od wyodrębnienia- w dosłownym (fizycznym) sensie- pomieszczenia, w którym prowadzona jest działalność gospodarcza. Podatnik powinien określić, jaka część nieruchomości faktycznie służy prowadzonej przez niego działalności gospodarczej, i wówczas może w odpowiedniej proporcji zaliczyć poniesione wydatki do kosztów podatkowych. Można zatem przyjąć, że wydatki związane z utrzymaniem lokalu mieszkalnego(tj. na czynsz, energie elektryczną, wodę, ogrzewanie) w części proporcjonalnie przypadającej na powierzchnię lokalu mieszkalnego zajęta na prowadzenie firmy, mogą być kosztem uzyskania przychodów, jeżeli zostaną racjonalnie i gospodarczo uzasadnione oraz właściwie udokumentowane- czytamy na ósmej stronie dodatku.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 06.03.2019.).
"Prawo co dnia" zauważa z kolei: "Dużą nieruchomość trudniej sprzedać". Wielość transakcji czy też podział gruntu nie zawsze oznacza, że podatnik prowadzi działalność gospodarczą. Spory o to, czy zyski zwykłego podatnika, który sfinalizował więcej transakcji sprzedaży, np. działek czy mieszkań, to już przychód z firmy czy jeszcze wyprzedaż majątku prywatnego, nie schodzą z wokand sądów administracyjnych. Szala zwycięstwa częściej przechyla się na stronę fiskusa. Zdarza się jednak, że wygrywa podatnik. Potwierdza to wtorkowy wyrok NSA. Tym razem spór nie był teoretyczny. Chodziło o rozliczenie PIT małżonków za 2010 i 2012 r. Oficjalnie nie prowadzili firmy. Fiskus zainteresował się jednak ich aktywnością w obrocie działkami. Ustalił, że w latach 90. kupili sporą nieruchomość od Agencji Własności Rolnej. Ta po latach została podzielona na 30 działek, z czego trzy małżonkowie sprzedali w 2010 r., a jedną w 2012 r. Fiskus uznał to za działalność gospodarczą. Małżonkowie przekonywali, że nie prowadzili żadnej firmy tylko wyprzedawali prywatny majątek. Rację urzędnikom przyznał WSA w Olsztynie. Zupełnie inaczej sytuację małżonków ocenił NSA. Zgodził się, że wyznaczenie granicy między wyprzedażą majątku prywatnego a działalnością gospodarcza bywa trudne, z uwagi na niezbyt wyraźną różnicę między tymi aktywnościami. Zdaniem NSA wyróżnikiem nie może być jednak sam zysk czy stopień zorganizowania, bo one zasadniczo występują w obu przypadkach. NSA nie miał wątpliwości, że działalnością gospodarczą w postaci obrotu nieruchomościami jest sytuacja, gdy zyski ze sprzedaży przeznaczane są na kolejne inwestycje. Ponadto wielość transakcji nie musi przesądzać o tym, że aktywność podatnika to już firma. W konsekwencji NSA uznał, że w spornej sprawie nastąpiła wyprzedaż majątku prywatnego. Wyrok jest prawomocny- odnotowano na 16 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 06.03.2019.).
Wyrok NSA publikuje także "Dziennik Gazeta Prawna". W tekście "Zysk nie przesądza jeszcze o działalności gospodarczej" czytamy. Z profesjonalnym obrotem nieruchomościami mamy do czynienia wtedy, gdy pieniądze ze sprzedaży jednych działek są przeznaczane na zakup kolejnych- orzekł NSA. Chodziło o definicję działalności gospodarczej na gruncie ustawy o PIT. Spór toczył się o trzy działki zbyte w 2010 r., i jedną sprzedaną w 2012 r. W poprzednich latach nieobjętych kontrola małżonkowie sprzedali 16 działek. Przekonywali, że nie robili tego profesjonalnie. Fiskus zwrócił jednak uwagę, że podatnicy na przestrzeni lat podjęli szereg działalności przygotowujących nieruchomość do sprzedaży: nie tylko podzielili grunt na mniejsze działki, ale też występowali o decyzje ustalające warunki zabudowy dla każdej z nich, wydzielili drogi dojazdowe, dążyli do ustalenia warunków przyłączenia do sieci wodociągowej i energetycznej, a także prowadzili działania marketingowe. Zachowywali się więc jak typowi handlowcy. Do tego samego wniosku doszedł olsztyński WSA. Inaczej jednak orzekł NSA. Stwierdził, że była to jednak sprzedaż majątku prywatnego. W uzasadnieniu wyjaśnił, że różnica nie zawsze jest wyraźna. Według NSA o sprzedaży w ramach firmy nie decyduje ani zysk (bo towarzyszy on niemal wszystkim transakcjom), ani liczba sprzedawanych działek (ze względu na to, że duże majątki trzeba często dzielić). Szczegóły- na trzeciej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 06.03.2019.).
W "Rzeczpospolitej" czytamy natomiast: "Elastyczne biura to nisza, ale bardzo szybko rosnąca". Wynajmowanie na dekadę biur, w których pracuje się po osiem godzin, odejdzie do lamusa? Gwałtownie rośnie popyt na powierzchnie zapewniające najemcom maksimum swobody. Warszawa jest w awangardzie tych zmian. Elastyczne biura stanowią mniej niż 2 proc. całkowitych zasobów na siedmiu głównych rynkach w Polsce. Według szacunków firmy JLL, nad Wisłą mamy 166 tys. mkw. działających powierzchni flex, a wkrótce zasoby urosną o 87 tys. mkw.- tyle objęte jest podpisanymi kontraktami z deweloperami. Ponad trzy czwarte powierzchni (tej działającej i zabezpieczonej umowami) przypada na stolicę, 9 proc. na Kraków, a 6 proc. na Wrocław. Głównym wyznacznikiem elastycznych biur jest krótki okres najmu. W przypadku klasycznego najmu kontrakty zawiera się na wiele lat, na z góry określoną powierzchnię. To nie przystaje do profilu wielu podmiotów poszukujących siedziby. Organizacją przestrzeni flex w biurowcach i zarządzaniem nimi zajmują się wyspecjalizowani operatorzy, którzy w tym celu wynajmują powierzchnie od właścicieli budynków. Odbiega ono bowiem od tradycyjnego zarządzania powierzchnią biurową. Niejednokrotnie model ten jest bliższy temu, który znamy z rynku hotelowego. Operator musi zapewnić odpowiedni poziom obsługi operacyjnej, w tym m.in. recepcji lub jej odpowiednika, ale też IT, bezpieczeństwa czy utrzymania powierzchni. Musi się też zmierzyć z wyższą "rotacją" najemców, co nie jest standardem dla wynajmujących powierzchnie biurowe. Napędzana przez zmiany pokoleniowe idea współdzielenia i współistnienia, która w biurach zaowocowała coworkingiem, pojawia się w innych obszarach nieruchomości. W grudniu inwestycje mieszkaniowe w Polsce ogłosił fiński deweloper. W budowanych przez niego mieszkaniach będzie się spać, a życie ma się toczyć we współdzielonych przestrzeniach- wielkiej kuchni, jadalni, Sali kinowej, siłowni, czasem pralni, a latem na tarasie. Więcej szczegółów- na 23 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 06.03.2019.).
"Dziennik Gazeta Prawna" zauważa: "Nie ma prywatnego najmu w firmowym lokalu". Przedsiębiorca, który najpierw przeznaczył całą nieruchomość na cele związane z działalnością gospodarczą, a potem wynajął prywatnie jej część, nie ma prawa do 8,5 proc. ryczałtu od najmu- wyjaśnił dyrektor KIS. Przypomniał, że w myśl art. 14 ust. 2 pkt 11 ustawy o PIT, do działalności gospodarczej są również zaliczane przychody z najmu składników majątku związanych z biznesem. Skoro podatnik sam stwierdził, że do tej pory całe mieszkanie wykorzystywał na cele firmowe, to niewątpliwie jest ono składnikiem majątku związanym z prowadzoną działalnością. Nie ma przy tym znaczenia, że nie zostało ono wprowadzone do ewidencji środków trwałych. Musi istnieć jedynie związek składnika majątku z działalnością gospodarczą, a taki związek w tym wypadku istnieje. Dyrektor KIS uznał więc, że przychody z wynajmu pokoju będą rozliczane tak samo, jak pozostałe przychody z działalności gospodarczej. Przedsiębiorca nie ma więc prawa do 8,5- proc. ryczałtu. Szczegóły- na trzeciej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 06.03.2019.).
"DGP" informuje również: "Umowy zawarte z najemcami nie przesądzają o istnieniu ZCP". Sprzedaż nieruchomości, bez wykazania ich organizacyjnego i finansowego wyodrębnienia, podlega VAT- orzekł NSA. Chodziło o sprzedaż galerii handlowej. Kupującym i sprzedającym były powiązane ze sobą spółki (miały tych samych członków zarządu). W trakcie kontroli urząd skarbowy doszedł do wniosku, że sprzedaż dotyczyła zorganizowanej części przedsiębiorstwa (ZCP). To oznaczało, że transakcja nie była opodatkowana, ale zarazem nie dawała firmie kupującej prawa do odliczenia podatku z otrzymanej faktury. NSA uznał jednak, że samo wstąpienie nabywcy w uprzednio zawarte umowy najmu nie świadczy o ZCP. Do prowadzenia działalności w zakresie najmu lokali konieczna jest jeszcze obsługa zarówno tych umów, jak i nieruchomości, w której znajdują się lokale (ochrona, sprzątanie, naprawy, remonty)- wyjaśnił sąd. Stwierdził, że w tej sprawie nie doszło do wyodrębnienia organizacyjnego, funkcjonalnego ani finansowego. Za niewystarczający NSA uznał regulamin funkcjonowania obiektu, bo- jak stwierdził- to tylko dokument, który stanowi o prawach i obowiązkach wynajmującego i najemców. Więcej szczegółów- także na trzeciej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 06.03.2019.).
"Samorząd i Administracja" w "DGP" zamieszcza z kolei tekst: "Miejski system energetyczny odpowiedzią na wzrost cen prądu". Samorządy nie zasypiają gruszek w popiele. Ostrów Wielkopolski ma już elektryczne autobusy zasilane energią z biomasy, a wkrótce zamierza przystąpić do budowy własnej sieci dystrybucji energii, w której popłynie prąd z odnawialnych źródeł. Podobne plany maja m.in. Siemiatycze. Bezpieczeństwo energetyczne powinno być budowane na poziomie gmin- mówią eksperci. Zarówno przedsiębiorcy, jak i samorządy zmagają się ze wzrostem cen energii na polskim rynku. Mimo że rząd wdraża przepisy mające zahamować podwyżki, to na razie nie udało się tego celu w pełni zrealizować. Spadają za to koszty wytwarzania energii z odnawialnych źródeł. Kolejne zjawisko to konieczność walki z zanieczyszczeniem powietrza z lokalnych pieców i transportu. Również mieszkańcy oczekują, że samorządy będą podejmować aktywne działania, by zapewnić im czyste powietrze i zdrowie- czytamy w ramach wstępu. Szczegóły- na drugiej stronie dodatku.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 06.03.2019.).
"Samorząd i Administracja" w "DGP" zamieszcza również wkładkę: "Zaświadczenia przy przekształceniu gruntu. Jak postępować, by nie popełnić błędu". W tekście wprowadzającym: "Jednostki samorządu sporo się natrudzą, by wydać dokumenty potwierdzające zmianę własności" czytamy: Wydawanie zaświadczeń potwierdzających jakieś fakty czy stan prawny sprawia urzędnikom niemałe kłopoty. A wkrótce takich orzeczeń będzie jeszcze więcej. Bo w tym roku każdemu beneficjentowi powszechnego uwłaszczenia trzeba będzie przesłać poświadczające ten fakt zaświadczenie. Obowiązek ten wynika z art. 4 ustawy z 20 lipca 2018 r. o przekształceniu prawa użytkowania gruntów zabudowanych na cele mieszkaniowe w prawo własności tych gruntów. Szczególnie dużo pracy będzie miał samorząd, bo zaświadczenia trzeba wysłać do 2,5 mln osób. Już z tego powodu jest to skomplikowana operacja. Do tego dochodzą jeszcze wątpliwości proceduralne. Wprawdzie wydawanie zaświadczeń jest postępowaniem odformalizowanym, to jednak z powodu skąpej regulacji powoduje dużo problemów. Zresztą forma potwierdzenia przekształcenia prawa użytkowania wieczystego we własność już na etapie projektu ustawy uwłaszczeniowej wzbudzała wiele kontrowersji- czytamy na pierwszej stronie wkładki.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 06.03.2019.).
"DGP" zauważa w innym miejscu: "Pomimo pieniędzy nie ma chętnych do ruszania azbestu". Gminy nie godzą się na malejące wsparcie finansowe i chcą większego zaangażowania władz centralnych w usuwanie tego materiału. Tyle że same opornie sięgają po oferowane im fundusze. Mimo wydanych miliardów złotych, kilkunastu lat pracy i wielu rządowych programów rakotwórczych azbest wciąż wpisuje się w pejzaż polskiej wsi. Z danych rządowej Bazy Azbestowej wynika, że na dachach domów, stodół i chlewni wciąż zalega prawie 5,4 mln ton eternitu. Najwięcej, bo prawie jedna piąta- na Mazowszu. Do 2032 r. po tym materiale nie powinno zostać ani śladu. Tak zakłada Program Oczyszczania Kraju z Azbestu na lata 2009- 2032, który pochłonie ponad 40 mld zł. Niestety, dotychczasowe tempo utylizacji nie zachwyca. Jeszcze w 2010 r., gdy rządzący opracowywali program, z szacunków wynikało, że samorządy będą musiały zrobić porządek z ponad 14,5 mln ton azbestu. Dziś, według najnowszych statystyk Bazy Azbestowej (współtworzą ją gminy, które aktualizują dane), usunęliśmy niespełna milion ton. Liczby te pokazują jednak tylko szczątkowy obraz. Zdaniem ekspertów od 15 do 20 proc. gmin nie aktualizuje regularnie bazy, a te, które to robią, mogą to czynić nierzetelnie. Innymi słowy, nie wiemy do końca, ile eternitu pozostało do unieszkodliwienia. Szczegóły- na siódmej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 06.03.2019.).