Środa, 4 sierpnia 2021
¨Rosną małe miasta¨
¨Polska powiatowa napędza boom¨
¨Telewizor w działalności prawnika? Skarbówka nie ma nic przeciwko¨
¨Czekając na uchwałę w sprawie frankowiczów¨
¨mBank nie porzuca frankowych ugód?¨
¨Ile za parkowanie na ziemi, a ile pod ziemią¨
¨Spółkom miejskim grożą milionowe kary za zrzuty ścieków do rzek¨
¨Projekt nowelizacji prawa spółdzielczego wciąż jest szlifowany¨
¨Małe miasta chcą równych szans rozwojowych¨
Więcej poniżej.
¨Rzeczpospolita¨ odnotowuje: ¨Rosną małe miasta¨. To małe ośrodki napędzają dziś mieszkaniowy boom. W aglomeracjach nastroje są raczej kiepskie. W I połowie 2021 r. w Polsce deweloperzy ruszyli z budową 87,7 tys. mieszkań i uzyskali pozwolenia na postawienie 109 tys. lokali. To rekordowe wartości i imponujące, 32- proc. zwyżki względem dotychczas najlepszych okresów: I połowy 2019 r. (lokale w budowie) i I połowy 2018 r. (pozwolenia). Jednak jeszcze cztery lata temu zarówno pod względem uruchamianych inwestycji, jak i uzyskanych pozwoleń, sześć największych w kraju aglomeracji odpowiadało za połowę rynku. Obecnie to odpowiednio 32 i 28 proc. Dokładając 60 kolejnych miast na prawach powiatu, udziały wynoszą odpowiednio 62 i 57 proc. To sygnał, że na realny obraz polskiej mieszkaniówki składa się mnóstwo niewielkich projektów w małych ośrodkach. W części dużych miast doszło do takiego paraliżu wydawania decyzji budowlanych, że firmy szukają ujścia na mniejszych rynkach. W Warszawie oferta mieszkaniowa jest najniższa od 13 lat- wskazują dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich. Organizacja od dawna apeluje o uwolnienie gruntów z zasobów państwowych i samorządowych, by ustabilizować rynek i ceny. Inny cytowany ekspert ocenia, że to małe miejscowości, a nie aglomeracje, borykają się ze strukturalnym brakiem lokali o nowoczesnym standardzie, tymczasem ostatnia dekada pokazała, że są tam solidne podstawy ekonomiczne dla popytu konsumenckiego i inwestowania w wynajem- czytamy na pierwszej stronie głównego wydania.
(Źródło: ¨Rzeczpospolita¨– 04.08.2021.).
¨Rz¨ kontynuuje wątek w kolejnym tekście: ¨Polska powiatowa napędza boom¨. Mieszkaniowe statystyki kipią, ale to nie w aglomeracjach idzie główne natarcie deweloperskiej ofensywy. Mieszkańcy małych miast mogą się cieszyć, a dużych będą ponosić konsekwencje niewystarczającej podaży. Znacząco zmieniła się struktura rynku. Duzi deweloperzy koncentrują się na sześciu największych ośrodkach. W tych w I połowie br. ruszyła budowa ponad 28 tys. lokali, co jest wartością stabilną wobec średniej z okresu 2017- 2019, jednak Warszawa notuje potężną zapaść: rozpoczęto tu budowę 7,8 tys. mieszkań, podczas gdy w pierwszych półroczach lat 2016- 2018 było to średnio 11 tys. W 60 kolejnych monitorowanych przez GUS miastach na prawach powiatu ruszyła budowa łącznie 25,9 tys. lokali, co jest absolutnym rekordem i wzrostem o 55 proc. wobec średniej z lat 2017- 2020, kiedy w statystykach uwidacznia się wzrost aktywności deweloperów na tych rynkach. Lublin, Katowice, Szczecin, Rzeszów, Białystok, Gorzów Wielkopolski, Bydgoszcz- to tu rozpoczęło się wznoszenie po 1- 2 tys. lokali. Statystyki wydanych pozwoleń na budowę jeszcze dobitniej świadczą o tym, że mieszkaniowy boom napędzany jest przez rozwój mniejszych miast. W ¨wielkiej szóstce¨ deweloperzy w I połowie br. dostali zielone światło na postawienie 30 tys. lokali, i tu również rzuca się w oczy zapaść stolicy. Kolejna sześćdziesiątka miast to pozwolenia na budowę 32,2 tys. mieszkań, o 51 proc. więcej względem średniej z lat wzmożonej aktywności, czyli 2018- 2020. O eksplozji przyszłej podaży można mówić w Lublinie i Katowicach, gdzie pozwolenia objęły po grubo ponad 3 tys. lokali, a po ponad 1 tys. mieszkań deweloperzy będą mogli zbudować w Słupsku, Bydgoszczy, Białymstoku, Szczecinie, Rzeszowie czy Kielcach. Przyczyną szukania przez deweloperów nowych lokalizacji, obok coraz większych problemów wynikających z długotrwałych procedur administracyjnych spotęgowanych przez pandemię, jest również brak działek budowlanych o akceptowalnej cenie w największych aglomeracjach. Pewne znaczenie może mieć też regionalne zróżnicowanie kosztów budowy. Więcej szczegółów- na 24 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: ¨Rzeczpospolita¨– 04.08.2021.).
¨Prawo co dnia¨ zamieszcza z kolei tekst: ¨Telewizor w działalności prawnika? Skarbówka nie ma nic przeciwko¨. Przedsiębiorca, który w czasie epidemii koronawirusa świadczy swoje usługi zdalnie, może rozliczyć w podatkowych kosztach wydatki na sprzęt codziennego użytku. Interpretacje są na tak. Zagrożenie koronawirusem spowodowało, że część przedsiębiorców, także z branży prawniczej, musiało opuścić dobrze wyposażone biura i samemu zadbać o sprzęt do dalszego prowadzenia biznesu. Fiskus pozwala rozliczać go w podatkowych kosztach, co pokazuje najnowsza interpretacja Krajowej Informacji Skarbowej. Więcej szczegółów- na 16 stronie głównego wydania.
(Źródło: ¨Rzeczpospolita¨– 04.08.2021.).
W ¨Rz¨ znajdziemy także obszerny tekst: ¨Czekając na uchwałę w sprawie frankowiczów¨. Sugestia, że ochrona konsumenta przed nieuczciwymi warunkami w umowach kredytu denominowanego lub indeksowanego do waluty obcej może zagrażać stabilności całego sektora bankowego, wskazywałaby, że sektor ten nie jest w stanie funkcjonować na uczciwych warunkach- piszą radcy prawni w ramach wstępu. Przełomów w sprawach frankowych miało być już kilka. Frankowicze nadal jednak muszą czekać. Tym razem na odkładana uchwałę Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Kolejny termin wyznaczony na 2 września też wydaje się być niepewny. Dalej czytamy: Jednostronne ustalanie wysokości świadczeń przez bank jest nie do pogodzenia z naturą umowy cywilnoprawnej i zasadami współżycia społecznego, w tym z zasadą równości. Zasad współżycia społecznego nie można przy tym uchylić za dodatkową opłatą lub w zamian za upust. Pełny tekst dla zainteresowanych- na 17 stronie głównego wydania.
(Źródło: ¨Rzeczpospolita¨– 04.08.2021.).
¨Rz¨ zastanawia się w innym miejscu: ¨mBank nie porzuca frankowych ugód?¨. Zarząd deklaruje, że prace trwają i w najbliższych miesiącach chciałby przedstawić frankowiczom propozycję porozumień. Prezes mBanku deklaruje chęć zawierania ugód, które okażą się trwałe. Dodaje, że w jego ocenie banki nie naruszały ¨fundamentalnego interesu klienta¨. Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby w odniesieniu do miliona umów w skali sektora uznać, że są one nieważne, w oparciu o nieprecyzyjne lub nieczytelne przesłanki- uważa, odnosząc się do podważania przez frankowiczów tabel kursowych banków, co prowadzi ostatnio najczęściej do unieważnień umów hipotek frankowych. Ocenia, że zarówno klienci, jak i banki nie przewidzieli tak dużej skali umocnienia franka szwajcarskiego i ¨jakaś forma podzielenia się zmaterializowanym ryzykiem ma uzasadnienie¨. Zapowiada też, że trwają podjęte przez bank prace, zmierzające do ustalenia modelu ugód i gwarancji prawnych. W perspektywie najbliższych miesięcy mają być doprowadzone do takiego stanu, że bank będzie mógł odpowiedzialnie takie ugody oferować- deklaruje prezes mBanku. Więcej szczegółów- na 21 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: ¨Rzeczpospolita¨– 04.08.2021.).
¨Rz¨ zamieszcza również tekst: ¨Ile za parkowanie na ziemi, a ile pod ziemią¨. Nie na każdym osiedlu można kupić mieszkanie bez miejsca do parkowania. Średnie ceny stanowisk to 30- 40 tys. zł- podaje RynekPierwotny.pl. Mieszkania systematycznie drożeją. W stolicy średnia cena ofertowa mkw. nowych lokali przekroczyła 11 tys. zł. W Krakowie 10,5 tys. zł- podaje RynekPierwotny.pl. A trzeba jeszcze doliczyć cenę miejsca parkingowego. Nie każdy deweloper sprzeda lokal bez miejsca postojowego. Ceny stanowisk zależą od adresu i standardu osiedla. Dla przykładu na osiedlu Dzielnica Mieszkaniowa Metro Zachód na warszawskim Bemowie stanowisko w hali garażowej kosztuje 35 tys. zł, a na zewnątrz- 24 tys. zł.- informuje dyrektor działu sprzedaży Dom Development. Tłumaczy, że liczbę miejsc parkingowych narzucają warunki zabudowy lub plany zagospodarowania. Deweloper ma w ofercie lokale, które można kupić bez miejsca postojowego. Na jednym z krakowskich osiedli ceny stanowisk w hali to 39 tys. zł, zewnętrznych miejsc- 19 tys. zł. Miejsca garażowe są z kolei na celowniku inwestorów. Zwłaszcza gdy przedmiotem inwestycji jest duże mieszkanie, np. na wynajem. Inwestorzy, chcąc uatrakcyjnić ofertę, dobierają do mieszkania jedno- dwa miejsca postojowe. Spekulacyjne zakupy stanowisk zdarzają się na osiedlach, gdzie ich brakuje- odnotowano na 24 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: ¨Rzeczpospolita¨– 04.08.2021.).
¨Dziennik Gazeta Prawna¨ informuje z kolei: ¨Spółkom miejskim grożą milionowe kary za zrzuty ścieków do rzek¨. Wody Polskie kontrolują przedsiębiorstwa wodno- kanalizacyjne i wytykają poważne nieprawidłowości, m.in. brak pozwoleń wodnoprawnych i dokumentów potwierdzających, ile nieczystości i jakiego rodzaju trafia do rzek. Na pierwszy ogień poszło wrocławskie Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji (MPWiK). Spółka ma 21 aktywnych przelewów burzowych, ale nie ma pozwoleń wodnoprawnych na korzystanie z nich. Przelewy burzowe w miastach, w których woda opadowa spływa razem ze ściekami w ramach jednej kanalizacji, powinny być uruchamiane tylko w sytuacjach wyjątkowych, m.in. podczas nawalnych deszczy. Wtedy zrzucanie do rzek wody ze ściekami to konieczność. Koszty ponosi jednak środowisko, bo nieoczyszczone ścieki trafiają prosto do zbiorników wodnych. W wyniku kontroli Wód Polskich okazało się, że MPWiK we Wrocławiu nie tylko nie ma pozwoleń wodnoprawnych na korzystanie z przelewów burzowych, ale do tego tylko w przypadku dwóch z nich rejestruje liczbę zrzutów nieczystości i ich ilość. Jakie konsekwencje grożą spółkom wodno- kanalizacyjnym? Jeśli przedsiębiorstwo nie ma pozwolenia wodnoprawnego, spółka powinna płacić pięciokrotnie podwyższoną opłatę za zrzut ścieków. Kwestia uruchamiania przelewów burzowych staje się tematem ważkim w związku ze zmianami klimatycznymi. Miasta będą musiały przyjrzeć się gospodarowaniu wodami opadowymi, jeśli nie chcą ponosić kosztów usuwania skutków nawałnic. Z wypowiedzi przedstawicieli Wód Polskich wynika, że ponadnormatywne zrzucanie wody z nieczystościami będzie przez nich skrupulatnie rozliczane- czytamy na pierwszej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: ¨Dziennik Gazeta Prawna¨– 04.08.2021.).
¨DGP¨ informuje również: ¨Będzie łatwiej zbudować wspólny dom¨. Eksperci są zgodni, że projektowane zmiany w prawie są korzystne dla kooperatyw. Będzie to jednak opcja dla osób stosunkowo zamożnych i aktywnych. Wyczekiwany przez organizacje pozarządowe i aktywistów projekt ustawy o kooperatywach mieszkaniowych pod koniec lipca trafił do konsultacji. To ostatni element tzw. pakietu mieszkaniowego Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii. Kooperatywy to instytucja dla tych, którzy nie chcą lub nie mogą pozwolić sobie na własny dom, ale pragną wybrać najbliższych sąsiadów. W tym przypadku mamy wpływ na to, z kim zamieszkamy. Kupując mieszkanie od dewelopera czy na rynku wtórnym, albo stając się członkiem spółdzielni lub TBS- takiego wpływu nie mamy- podkreśla promotorka projektu Joanna Sekuła, senator KO, była dyrektorka Miejskiego Zakładu Zasobów Lokalowych w Sosnowcu. Kooperatywa, podobnie jak nowo założona spółdzielnia, będzie miała możliwość preferencyjnego nabywania gruntów od gmin. Oznacza to wsparcie dla powstawania nowych spółdzielni mieszkaniowych. Jednak na kolejne inwestycje spółdzielnie już takiego bonusu nie dostaną. Efektem będzie zatem pączkowanie spółdzielni, powstających dla jednej inwestycji. Eksperci mają jednak uwagi do projektu. Podstawowa jest taka, że regulacje dotyczące minimalnej treści umowy są zbyt ogólne. Tymczasem, jeżeli w ustawie nie będzie konkretów w sprawie m.in. rachunkowości, to każdy będzie robić według własnego uznania, co rodzi ryzyko dla członków kooperatywy. Umowa ma ich bowiem zabezpieczyć na wypadek konfliktu czy takich sytuacji jak opóźnienie inwestycji albo nierzetelność wykonawcy, które wydłużają cały proces zwiększając koszty. Projekt wskazuje, że umowa kooperatywy będzie zawierana w formie aktu notarialnego. Ma to powodować kontrolę notarialną nad postanowieniami umowy. Więcej szczegółów- na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: ¨Dziennik Gazeta Prawna¨– 04.08.2021.).
¨DGP¨ zauważa też: ¨Projekt nowelizacji prawa spółdzielczego wciąż jest szlifowany¨. W odpowiedzi na pytania ¨DGP¨ Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii wskazuje, że proponowany kształt nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, prawa spółdzielczego i ustawy o własności lokali może być jeszcze modyfikowany na kolejnych etapach rządowego procesu legislacyjnego. Do projektu przygotowanego przez resort rozwoju, wiele krytycznych uwag przedstawiło Rządowe Centrum Legislacji. Odnosiły się one zwłaszcza do sposobu realizacji wyroku TK nakazującego ustawodawcy stosowanie przepisów tak, by były zgodne z ustawą zasadniczą. Poprzednia zmiana prawa przez pomyłkę pozbawiła bowiem członkostwa w spółdzielniach m.in. osoby, którym przysługiwała ekspektatywa spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu. W ocenie RCL obecne propozycje w tym zakresie mogą spowodować, że ustawodawca znów pozbawi część uprawnionych prawa do członkostwa i oprze ponownie włączenie konkretnych grup osób w poczet spółdzielni na arbitralnych przesłankach. Więcej- także na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: ¨Rzeczpospolita¨– 04.08.2021.).
¨DGP¨ odnotowuje w innym miejscu: ¨Małe miasta chcą równych szans rozwojowych¨. Samorządowcy domagają się, aby mniejsze ośrodki w równym stopniu mogły konkurować z sąsiednimi, większymi aglomeracjami o inwestorów i pieniądze na rozwój. Ponad 80 miejscowości jest wykluczonych z dodatkowego wsparcia, bo m.in. ma za mało mieszkańców. Część środków w ramach programów unijnych i krajowych jest przeznaczona tylko dla miast liczących powyżej 15 tys. mieszkańców, tracących funkcje społeczno- gospodarcze. Natomiast te o mniejszej liczbie nie mogą z nich skorzystać. Przez limit 15 tys. mieszkańców ok. 80 miast powiatowych jest w gorszej sytuacji, ponieważ nie spełnia tego warunku. Domagamy się równych szans dla wszystkich miast powiatowych, których jest obecnie 335- wyjaśnia Krzysztof Kołtyś- burmistrz Janowa Lubelskiego. Argumentuje, że limit 15 tys. mieszkańców będzie tylko pogłębiał różnice między miastami, prowadzące m.in. do dalszego wyludniania mniejszych miejscowości czy zahamowania ich rozwoju. Za zamieszanie odpowiedzialna jest Polska Akademia Nauk. Wskazuje ona, które miasta znajdują się w najgorszej sytuacji i wymagają zwiększonej interwencji ze strony państwa, aby ich pozycja nie ulegała dalszemu pogorszeniu i marginalizacji. Na jej podstawie wyznaczono tzw. obszary strategicznych interwencji, do których należą miasta średnie, tracące funkcje społeczno- gospodarcze i obszary zagrożone trwałą marginalizacją. Te mogą liczyć na dodatkowe pieniądze. Delimitacja określona przez PAN ma swoje konsekwencje w miastach poniżej przyjętego progu. Samorządowcy proszą więc o ponowną weryfikację danych. Domagają się także zmiany kryteriów ilościowych w drodze ubiegania się przedsiębiorców o zwolnienie z podatku dochodowego oraz ujednolicenia programu dla małych miast poniżej 15 tys. mieszkańców, będących siedzibami powiatu i miast średnich tracących funkcje społeczno gospodarcze- czytamy na ósmej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: ¨Dziennik Gazeta Prawna¨– 04.08.2021.).