Środa, 28 marzec 2018
Spółdzielnia musi usunąć rupiecie z garażu, Rzeczpospolita
Ulga tylko dla właściciela, Rzeczpospolita
Hipoteki o stałej stopie wciąż nie interesują Polaków, Rzeczpospolita
Coworki podbijają rynek, Rzeczpospolita
O spłatę starego długu będzie można najwyżej poprosić, Dziennik Gazeta Prawna
Data wymagalności w każdym pozwie, Dziennik Gazeta Prawna
Elektronizacja zamówień publicznych po polsku czyli z użyciem poczty e- mail, Dziennik Gazeta Prawna
Rząd ociepli domy najuboższym. Dopłaci też samorząd, Dziennik Gazeta Prawna
Umowa może uregulować odszkodowanie za drogę publiczną, Dziennik Gazeta Prawna
ZKZL będzie budować komunalne wieżowce przy rondzie Żegrze, Gazeta Wyborcza
Więcej poniżej.
"Prawo co dnia" w "Rzeczpospolitej" przypomina: "Spółdzielnia musi usunąć rupiecie z garażu". Zarządca ma obowiązek usunąć z garażu prywatne rzeczy właściciela lokalu, gdy grożą pożarem. Komendant Powiatowy Państwowej Straży Pożarnej doszukał się wielu uchybień w korzystaniu z garażu podziemnego pod blokiem należącym do spółdzielni mieszkaniowej. W związku z tym nakazał przeprowadzenie kontroli instalacji elektrycznej oraz przewodów wentylacji mechanicznej. Zażądał też usunięcia materiałów palnych z wentylatorni (pomieszczenia technicznego) przyległego do garażu a także usunięcia samochodu stojącego na drodze ewakuacyjnej do garażu i leżących na niej rzeczy. Spółdzielnia mieszkaniowa odwołała się do komendanta wojewódzkiego straży pożarnej, a ten częściowo decyzję uchylił. Chodziło m.in. o obowiązek przeprowadzenia przeglądu okresowego instalacji elektrycznej. Okazało się, że spółdzielnia to zrobiła. Spółdzielnia wniosła skargę do WSA w Szczecinie. Jej zdaniem nie może ona odpowiadać za rzeczy pozostawione w garażu, bo nie są jej własnością. Wykonanie nakazów komendanta PSP doprowadziłoby do popełnienia przez spółdzielnię czynu zagrożonego karą. WSA uznał skargę za zasadną. W jego ocenie organy straży pożarnej prawidłowo określiły, że to na spółdzielni spoczywa odpowiedzialność za wykonanie nałożonych obowiązków. Bez znaczenia z punktu widzenia przepisów przeciwpożarowych jest sposób ich wykonania. Więcej szczegółów- na 14 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 28.03.2018.).
"Prawo co dnia" informuje też: "Ulga tylko dla właściciela". Fiskus odmawia zwolnienia z podatku osobom, które inwestują w budowę na działce małżonka. Jest jednak rozwiązanie. Coraz więcej małżeństw spiera się z fiskusem o ulgę mieszkaniową. Kłopoty mają osoby, które sprzedały własne mieszkanie i zainwestowały pieniądze w nieruchomość należącą wyłącznie do ich małżonka. Skarbówka bardzo restrykcyjnie interpretuje przepisy ustawy o PIT, czego potwierdzeniem jest jedna z najnowszych interpretacji. Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej uznał, że mężowi nie przysługuje zwolnienie z podatku, jeśli zainwestował pieniądze w budowę na działce żony. Fiskus jest nieugięty także w podobnych sprawach. Uznał, że z ulgi nie skorzysta też kobieta, która chce sprzedać mieszkanie podarowane jej przez rodziców i dokończyć budowę na działce, którą jej mąż otrzymał w darowiźnie od swoich rodziców. Szczegóły- na 16 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 28.03.2018.).
"Rz" odnotowuje też: "Hipoteki o stałej stopie wciąż nie interesują Polaków". Klienci, zaciągający kredyty mieszkaniowe, biorą pod uwagę tylko bieżącą wysokość rat, a nie to, że stopy procentowe mogą wzrosnąć. Polska wciąż znajduje się w ogonie Europy pod względem udzielania hipotek o stałym oprocentowaniu. Taką ofertę mają u nas trzy banki. Niemal całość nowych i istniejących kredytów mieszkaniowych oprocentowana jest według zmiennej stopy. Na przykład BZ WBK ma hipotekę o stałym oprocentowaniu na pięć lat, ale w 2017 r. sprzedano tylko 758 takich kredytów o wartości 165 mln zł. Dla porównania w całym sektorze w 2017 r. udzielono ponad 204 tys. hipotek wartych 46,4 mld zł. Problemem kredytów o stałym oprocentowaniu jest cena. Są droższe od tych o zmiennej stopie. Klienci podejmują decyzję o kredycie głównie przez pryzmat wysokości bieżącej raty, a nie tego, czy stopy za pięć- dziesięć lat wzrosną i jaka wtedy będzie rata. Obecnie różnica w cenie takich kredytów wynosi 0,5- 0,6 pkt proc., co przekłada się na ratę kredytową wyższą o ok. 5- 7 proc. Prezes ING Banku Śląskiego postulował wprowadzenie produktu, który będzie możliwie zbliżony cenowo do kredytu na zmienną stopę procentową. Jednak, aby tak się stało, konieczne są zmiany regulacyjne. Branża liczyła, że wprowadzi je ustawa o kredycie hipotecznym, która weszła w życie w lipcu 2017 r. Tak się jednak nie stało. KNF wciąż nie wydała rekomendacji w tej sprawie, ale z ostatnich wypowiedzi jej przedstawicieli i banku centralnego wynikało, że instytucje te nie zamierzają faworyzować hipotek o stałej stopie. Przewodniczący KNF podkreślał też, że obowiązywanie stałego oprocentowania nie jest na zawsze- zwykle na pięć, dziesięć lat, po których dostosowuje się je do bieżących warunków, więc i tak możliwy jest skokowy wzrost raty. Przekonywał, że ryzyko kredytowe nie wynika z samej zmienności oprocentowania, ale i niewłaściwej oceny zdolności kredytowej- czytamy na 21 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 28.03.2018.).
"Rz" zauważa również: "Coworki podbijają rynek". Przybywa elastycznych powierzchni do pracy. 129 tys. mkw. elastycznej powierzchni biurowej oferuje pięć głównych rynków w Polsce (Warszawa, Kraków, Poznań, Wrocław, Łódź). Biura serwisowane i coworkingowe działają w 174 obiektach. Liderem jest Warszawa, ale to regiony mają największy potencjał rozwoju – podaje firma doradcza Savills w najnowszym raporcie. W stolicy jest 94 tys. mkw. elastycznych biur, z czego 80 proc. znajduje się w nowoczesnych biurowcach. W ubiegłym roku operatorzy biur serwisowanych i coworków podpisali w stolicy umowy najmu na 31,3 tys. mkw. Udział elastycznych powierzchni w całkowitym popycie na nowoczesne biura w Warszawie stanowił niemal 4 proc. Oznacza to niemal czterokrotny wzrost w ciągu dwóch lat. Nadal jest to znacznie mniej niż w Londynie czy Berlinie, ale za to prześcignęliśmy Amsterdam, Madryt i Wiedeń. Mimo że powierzchni przybywa, polski rynek wciąż nie jest nasycony. Przed nami kolejne otwarcia elastycznych miejsc pracy. Savills prognozuje, że w najbliższych latach przybędzie w Polsce co najmniej 52 tys. mkw. tego typu biur. Więcej szczegółów- na 26 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 28.03.2018.).
"Dziennik Gazeta Prawna" odnotowuje natomiast: "O spłatę starego długu będzie można najwyżej poprosić". Zaległe zobowiązania nie tylko przedawnią się szybciej. Wierzycielom znacznie trudniej będzie je wyegzekwować. Składając pozew np. o zapłatę, obowiązkowo trzeba będzie wskazać datę wymagalności roszczenia. Dzięki temu sąd będzie mógł łatwo ustalić, czy upłynął już termin przedawnienia, czy nie. Taką poprawkę do nowelizacji kodeksu cywilnego i kodeksu postępowania cywilnego, nad którą pracuje Sejm, zgłosił PiS. Dziś nie ma problemu z uzyskaniem nakazu zapłaty, nawet jeśli roszczenie jest przedawnione. Bez trudu można więc nabyć stare długi za ułamek wartości i uzyskać korzystny wyrok. Wszystko dlatego, że kwestia przedawnienia nie jest badana z urzędu, tylko dopiero wtedy, gdy sam pozwany zwróci na nią uwagę. Jeśli sprawa toczy się bez jego udziału (lub nie zdaje on sobie sprawy, że dług się przedawnił), sąd zobowiąże go do zapłaty. Projekt nowelizacji nakazuje sądom badanie z urzędu, czy doszło do przedawnienia w sprawach przeciwko konsumentom. Jednak data wymagalności ma być wskazywana we wszystkich pozwach o zasądzenie roszczenia. Dzięki temu również pozostali dłużnicy (czyli np. firmy) będą mogli łatwiej podnieść zarzut przedawnienia- czytamy na 1 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 28.03.2018.).
"DGP" wraca do sprawy w tekście: "Data wymagalności w każdym pozwie". W Sejmie trwają prace nad nowelizacją kodeksu cywilnego i kodeksu postępowania cywilnego, która skraca ogólny termin przedawnienia roszczeń majątkowych z 10 do 6 lat. Nowelizacja ma utrudnić dochodzenie roszczeń już przedawnionych. Nowelizacja wprowadza badanie kwestii przedawnienia z urzędu, choć tylko w przypadku roszczeń przeciwko konsumentom. Jednak na skutek poprawki przyjętej przez sejmową komisję, być może także w pozostałych sprawach pozwani będą mogli skuteczniej korzystać z prawa do obrony, wskazując przedawnienie. Nowe rozwiązanie będzie miało duże znaczenie przede wszystkim w sprawach rozpoznawanych na posiedzeniu niejawnym, np. nakazowym albo upominawczym, które odbywa się bez udziału stron. Szczegóły- na szóstej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 28.03.2018.).
"Samorząd i Administracja" w "DGP" zamieszcza obszerny tekst: "Elektronizacja zamówień publicznych po polsku czyli z użyciem poczty e- mail". Już za trzy tygodnie zamawiający nie będą mogli przyjmować Jednolitego Europejskiego Dokumentu Zamówienia na papierze. Jedyną dopuszczalną będzie forma elektroniczna. Elektronizacja, która w założeniu ma ułatwić życie urzędnikom, przez pewien czas będzie przysparzała im niemałych problemów. Choć nie powinna, bo na przygotowanie się do zmian w przetargach Polska, tak jak inne kraje, miała cztery lata. Przesądzono to już w lutym 2014 r. uchwalając dyrektywę 2014/24/UE w sprawie zamówień publicznych. To właśnie ten akt wprowadził jednolity europejski dokument zamówienia (dalej: JEDZ) i to ona wyznaczyła 18 kwietnia 2018 r. jako ostateczną datę, od której można go składać wyłącznie w formie elektronicznej. Niestety rządy zarówno PO jak i PiS nie zdążyły przygotować narzędzi, które by to umożliwiały. W efekcie zamawiający będą musieli posługiwać się zwykłą pocztą elektroniczną, choć zakładano, że będą mogli korzystać ze specjalnej e- platformy. W praktyce składanie JEDZ będzie teraz bardziej uciążliwe, niż gdyby dokument ten nadal był składany wraz z ofertą w formie papierowej. Więcej szczegółów- na czwartej i piątej stronie dodatku.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 28.03.2018.).
"DGP" informuje w innym miejscu: "Rząd ociepli domy najuboższym. Dopłaci też samorząd". Rządzący przedstawili szczegóły finansowania szumnie zapowiadanego programu termomodernizacji budynków jednorodzinnych, z którego miałyby skorzystać rodziny dotknięte ubóstwem energetycznym. Jak przekonuje Piotr Woźny, pełnomocnik rządu ds. programu "Czyste Powietrze", za kompleksowy audyt energetyczny i docieplenie domów nie zapłacą oni ani złotówki. Koszt inwestycji wezmą na siebie państwo i samorząd: w proporcjach 70 do 30 proc. Oznacza to, że przy ok. 1,3 mln gospodarstw i średnim koszcie termomodernizacji wynoszącym ok. 53 tys. zł, na ocieplenie wszystkich budynków w Polsce trzeba będzie wydać ok. 50 mld zł. Większość tych środków będzie pochodzić z budżetu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Resztę dopłacą: marszałek województwa (25 proc.) i rada gminy (5 proc.). Pierwsze przymiarki do tych inwestycji już trwają. Swoistym poligonem doświadczalnym dla rządzących jest miejscowość Skawina w woj. małopolskim, która jako pierwsza została objęta pilotażowym programem "STOP SMOG". Wypracowane w trakcie pilotażu rozwiązania zostaną wykorzystane do opracowania ogólnopolskiego programu termomodernizacji budynków mieszkalnych- czytamy na siódmej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 28.03.2018.).
"DGP" zamieszcza również tekst: "Umowa może uregulować odszkodowanie za drogę publiczną". Dopiero brak uzgodnienia może skierować spór na drogę administracyjną- uznał Sąd Najwyższy. Spółka zajmująca się deweloperką, zawarła w 2009 r. umowę z gminą, w wyniku której na nabytym przez nią gruncie miało zostać zbudowane niewielkie osiedle domów jednorodzinnych (tzw. szeregowców) i jeden blok mieszkalny wielorodzinny. Spółka miała też partycypować w kosztach budowy infrastruktury, którą z kolei zobowiązała się wykonać gmina- chodziło m.in. o oświetlenie, instalacje wodno- kanalizacyjne itp. Przez osiedle miała także przebiegać ulica poprowadzona przez dwie działki wydzielone z nieruchomości, mająca status drogi gminnej. Działki, o ustalonej w umowie powierzchni łącznej ok. 2200 mkw., miała przejąć gmina za odszkodowaniem. Podział gruntu został zatwierdzony przez wójta, tyle że wydzielone działki były mniejsze- o niecałe 200 mkw. Powstał więc problem, w jakiej kwocie powinno być wypłacone odszkodowanie. Spór wszedł na drogę administracyjną; spółka skierowała bowiem do starosty powiatu wniosek o podjęcie decyzji ustalającej odszkodowanie. Więcej szczegółów- na ósmej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 28.03.2018.).
"Gazeta Wyborcza" w poznańskim dodatku informuje natomiast: "ZKZL będzie budować komunalne wieżowce przy rondzie Żegrze". Kilkunastopiętrowe wieżowce mają powstać w Poznaniu przy rondzie Żegrze, u zbiegu ulic Hetmańskiej i Unii Lubelskiej. Miasto szacuje, ze może tu powstać od 1000 do 1500 mieszkań. Miejska Pracownia Urbanistyczna, na polecenie władz miasta, przygotowała propozycje gruntów, które mogą zostać wykorzystane pod budownictwo komunalne. To nieruchomości należące do miasta lub Skarbu Państwa o powierzchni co najmniej 5 tys. mkw. Na tym terenie nie ma jeszcze miejscowego planu zagospodarowania, ale prace nad nim są już mocno zaawansowane. Dokumenty planistyczne zakładają, ze powinny tam powstać 11- piętrowe wieżowce, a przy samym rondzie tzw. dominanta, czyli budynek nawet 30- piętrowy. Miasto szacuje, że przy Unii Lubelskiej może powstać 1000- 1500 mieszkań. Na razie czeka na analizę architektoniczną. Ma określić dokładniej liczbę mieszkań, które można zbudować w tym miejscu- czytamy na trzeciej stronie poznańskiej "Gazety".
(Źródło: "Gazeta Wyborcza"- 28.03.2018.).