Środa, 26 lipca 2017
Zwrot Siennej 29 do weryfikacji, Rzeczpospolita
Wykluczeni z aglomeracji skazani na szambo, Rzeczpospolita
Okazje z dobrym adresem, Rzeczpospolita
Stare kotłownie zostaną wymienione, Rzeczpospolita
Inwestycja w powijakach to nie budynek, tylko teren pod zabudowę, Rzeczpospolita
Śmieciówki źle widziane w przetargach, Rzeczpospolita
Braki w jednolitym europejskim dokumencie zamówienia nie są podstawą do odrzucenia oferty, Dziennik Gazeta Prawna
Niechlujna zmiana, czyli drzewa pozornie chronione, Dziennik Gazeta Prawna
PiS odda polskie lasy deweloperom?, Gazeta Wyborcza
Więcej poniżej.
"Prawo co dnia" w "Rzeczpospolitej" odnotowuje: "Zwrot Siennej 29 do weryfikacji". Komisja reprywatyzacyjna zajęła się pierwszą działką położoną na warszawskim placu Defilad. We wtorek Komisja Weryfikacyjna ds. Reprywatyzacji badała sprawę działki przy Pałacu Kultury i Nauki na placu Defilad (przedwojenny adres: Sienna 29). Zwrócono ją w 2012 r. biznesmenowi Maciejowi M. (znanemu handlarzowi roszczeń). Planował wybudować na niej wysoki biurowiec. Pozwalał na to miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego uchwalony w 2010 r. W tej sprawie toczy się już postępowanie prokuratorskie. W poniedziałek krytyczną opinię o reprywatyzacji działki wyraziła rada społeczna przy komisji, składająca się głównie z przedstawicieli organizacji lokatorskich. Jej zdaniem w tej sprawie są wszystkie nieprawidłowości reprywatyzacji- od ustanawiania kuratorów po decyzje zapadające w urzędach oraz sądach. Komisja na razie uchyliła dwie decyzje wydane w 2014 r. o przyznaniu Maciejowi M. prawa użytkowania wieczystego dwóch nieruchomości przy ul. Twardej, na których jeszcze niedawno mieściło się gimnazjum. Po pojawieniu się roszczeń przeniesiono je w inne miejsce- czytamy na trzeciej stronie dodatku.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 26.07.2017.).
"Prawo co dnia" zauważa też: "Wykluczeni z aglomeracji skazani na szambo". Wieś nie ma szansy na budowę kanalizacji, jeżeli mieszka w niej zbyt mało osób, a inwestycja jest zbyt kosztowna. We wtorek NSA przesądził, że Sejmik Województwa Wielkopolskiego prawidłowo wytyczył granice aglomeracji Kórnik ustanowionej w celu rozbudowy sieci kanalizacji i oczyszczalni ścieków. O podłączeniu do niej decyduje przede wszystkim liczba mieszkańców i opłacalność inwestycji, a nie ekologia. Problem ten wystąpił w sprawie małżeństwa mieszkającego w Skrzynkach. Małżonkowie wystąpili przeciwko uchwale sejmiku, która choć objęła aglomeracją trzy gminy: Kórnik, Poznań i Mosina, to jednak nie uwzględniła wszystkich miejscowości z ich terenu, w tym wsi Skrzynki. Co prawda początkowo były takie plany, ale się z nich wycofano. WSA oddalając skargę, nie dopatrzył się naruszenia prawa. Jego zdaniem Sejmik Województwa Wielkopolskiego, podejmując decyzję o nieuwzględnieniu tej miejscowości, kierował się przesłankami prawa wodnego oraz rozporządzeniem ministra środowiska w sprawie sposobu wytyczania obszaru i granic aglomeracji. Zgodnie z tymi przepisami na każdy kilometr sieci powinno przypadać 120 mieszkańców. W wypadku Skrzynek rygor ten został nawet złagodzony. Wieś znajduje się bowiem na obszarze chronionego krajobrazu. W jej wypadku wystarczyło więc 90 mieszkańców na kilometr, ale i tego wymogu Skrzynki nie spełniały. Również i NSA nie dopatrzył się nieprawidłowości w rozstrzygnięciu sądu niższej instancji. Więcej szczegółów- na siódmej stronie dodatku.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 26.07.2017.).
"Rz" odnotowuje też: "Okazje z dobrym adresem". W Warszawie metr mieszkania z drugiej ręki kupimy średnio za 7,4 tys. zł- podaje Metrohouse w najnowszym raporcie. Ceny transakcyjne najtańszych lokali wynoszą 4,5 tys. zł Za tyle można mieć wymagającą remontu nieruchomość w gorszej lokalizacji. Z kolei średnia cena transakcyjna mkw. mieszkania w stołecznym Śródmieściu to ok. 10 tys. zł. Ale do oferty trafiają m.in. luksusowe apartamenty wyceniane nawet na ponad 40 tys. zł za mkw. Obok takich mieszkań można znaleźć lokale relatywnie tanie. Zależy to od standardu i wieku budynku. W Śródmieściu Maxon oferuje np. 86- metrowe czteropokojowe mieszkanie za 8,2 tys. zł za mkw. W portalu Morizon.pl znajdziemy jeszcze tańsze lokale. 48- metrowe lokum z dwoma pokojami przy al. Jana Pawła II jest wycenione na 7,3 tys. zł za mkw. Nieruchomość wymaga remontu. 6,1 tys. zł za metr żąda właściciel 160- metrowego mieszkania w kamienicy z 1910 r. na Starym Mieście. Wyremontowany musi być jednak nie tylko sam lokal, ale i cały budynek. We Wrocławiu najdrożej jest w ścisłym centrum przy Rynku. Drogie są też Krzyki (osiedle Borek) i Biskupin. Ceny mieszkań w zrewitalizowanych kamienicach przy Rynku sięgają 11 tys. zł za mkw., na Krzykach i w Biskupinie- 6- 7 tys. zł za mkw. Tańsze mieszkania w najdroższych wrocławskich dzielnicach trafiają się bardzo rzadko. Ceny ok. 4,3 tys. zł za mkw. mogą mieć całkowicie zrujnowane lokale albo mieszkania w starych kamienicach z toaletami na podwórzu. Z kolei w Łodzi najdroższymi dzielnicami są Śródmieście, Janów i Olechów. Ceny wykończonych w wysokim standardzie lokali w centrum przekraczają 6 tys. zł za metr. Bardzo zróżnicowany cenowo jest Gdańsk. Rozpiętość cen mkw. mieszkań jest spora. Różnice wynoszą nawet 20 tys. zł. Najdroższe jest Stare Miasto i pas nadmorski. Nowe apartamenty na Wyspie Spichrzów kosztują nawet 25 tys. zł za mkw.- czytamy. Więcej szczegółów- na ósmej stronie części ekonomicznej.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 26.07.2017.).
"Rz" w kolejnym dodatku- "Życie Mazowsza"– informuje: "Stare kotłownie zostaną wymienione". Na Mazowszu nie będzie można palić w piecach kiepskiej jakości węglem. Stare piece zostaną zastąpione przez nowe. Mazowsze wzięło przykład z Małopolski i Śląska, i rozpoczęło prace nad własną uchwałą antysmogową. 20 lipca ruszyły konsultacje społeczne nad tym przepisami. Potrwają one do 18 sierpnia. Uchwała ma wejść w życie 1 listopada 2017 r. Od tej daty wszystkie nowe kotły i instalacje grzewcze będą musiały spełniać wyśrubowane normy unijne. Natomiast stare, zainstalowane przed 1 listopada 2017 r. trzeba będzie dostosować do nowych wymogów. Główną przyczyną smogu na Mazowszu, tak jak w innych rejonach Polski, są zanieczyszczenia pochodzące z ogrzewania domów starymi piecami oraz kiepskiej jakości paliwami czy śmieciami. Nieco inaczej sytuacja wygląda w Warszawie. Na obrzeżach stolicy przeważają zanieczyszczenia napływające z sąsiednich gmin, czyli te pochodzące z ogrzewania domów. W centrum miasta problemem jest wysokie stężenie spalin samochodowych. Szczegóły- na trzeciej stronie dodatku.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 26.07.2017.).
"Ekspert Księgowego" w "Rz" odnotowuje z kolei: "Inwestycja w powijakach to nie budynek, tylko teren pod zabudowę". Sprzedaż niedokończonych obiektów, które mają jedynie wylane ławy oraz ściany fundamentowe żelbetowe z częściowo wykonanymi podejściami przyłączy mediów, nie korzysta ze zwolnienia z VAT. Spór w sprawie dotyczył zakresu zwolnienia z VAT przy inwestycjach budowlanych. We wniosku o interpretację jedna z państwowych jednostek organizacyjnych wyjaśniła, że gospodaruje mieniem państwowym, m.in. poprzez budowanie domów mieszkalnych. W jej zasobach znajdują się dwie nieruchomości, na których prowadzona była inwestycja polegająca na budowie domów mieszkalnych wielorodzinnych. Znajdujące się w budynku lokale mieszkalne miały być przeznaczone na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych sił zbrojnych. Jednostka nie odliczała VAT, bo inwestycja związana była z działalnością zwolnioną. Więcej szczegółów- na siódmej stronie dodatku.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 26.07.2017.).
"Dziennik Gazeta Prawna" odnotowuje: "Śmieciówki źle widziane w przetargach". Zamawiający coraz chętniej uwzględniają klauzule społeczne, zwłaszcza dotyczące zatrudnienia na etat. Niechlubnym wyjątkiem jest branża ochroniarska. Sprawozdanie Urzędu Zamówień Publicznych za 2016 r. po raz pierwszy uwzględnia dane dotyczące stosowania klauzul społecznych w polskich przetargach. Nie są one jeszcze w pełni miarodajne, gdyż dotyczą tylko drugiego półrocza. Od 28 lipca do końca grudnia 2016 r. udzielono 5412 zamówień uwzględniających klauzule społeczne o łącznej wartości 5,5 mld zł. Aby uzyskać dane za cały rok, należy posłużyć się pewnym uproszczeniem i pomnożyć je przez dwa. Okaże się wówczas, że społecznie odpowiedzialne przetargi stanowiły ok. 8 proc. wszystkich wszczętych (11 tys. wobec 130 tys.), a ich wartość wyniosła ok. 10 proc. wartości całego rynku zamówień publicznych (11 mld zł wobec 107 mld zł). Nowelizacja ustawy- Prawo zamówień publicznych nakazała zamawiającym określać w opisie przedmiotu zamówienia na usługi lub roboty budowlane (dostawy są z tego wyłączone) wymagania dotyczące zatrudniania na etat wszędzie tam, gdzie jest to uzasadnione. Wcześniej przepisy pozwalały na to zamawiającym, co było jednak najczęściej przez nich ignorowane- czytamy na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 26.07.2017.).
"DGP" w dodatku "Samorząd i Administracja" zamieszcza tekst: "Braki w jednolitym europejskim dokumencie zamówienia nie są podstawą do odrzucenia oferty". Taki m.in. wniosek płynie z najnowszego raportu Krajowej Izby Odwoławczej. Odpowiada on również na wiele innych pytań związanych ze stosowaniem przez zamawiających i oferentów znowelizowanego prawa zamówień publicznych. Opublikowana właśnie "Informacja o działalności Krajowej Izby Odwoławczej w 2016 r." zawiera nie tylko dane statystyczne, znajduje się w niej także część poświęcona działalności merytorycznej KIO. Jest ona o tyle istotna, że w połowie ubiegłego roku weszła w życie nowelizacja ustawy z 29 stycznia 2004 r.- Prawo zamówień publicznych, jedna z większych, jeśli nie największa od czasu jej uchwalenia. Z uwagi na powszechny zakres stosowania na pierwszy plan wysuwały się zagadnienia dotyczące jednolitego europejskiego dokumentu zamówienia (JEDZ), w tym kompletności tego oświadczenia, możliwości jego wyjaśniania, zakresu uzupełniania, prawnej doniosłości daty uzupełnionego oświadczenia. W orzeczeniach wydanych w tym roku ujawniają się kolejne problemy dotyczące JEDZ, które są związane z wykluczeniem wykonawcy na podstawie art. 24 ust. 5 pzp oraz relacją informacji wynikających z JEDZ oraz z treści oferty w przypadku zastosowania przy ocenie kryterium kwalifikacji personelu- wyjaśnia rzecznik KIO. Więcej szczegółów- na trzeciej stronie dodatku.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 26.07.2017.).
"DGP" zauważa też: "Niechlujna zmiana, czyli drzewa pozornie chronione". Miejscy urzędnicy nie blokują planowanych przez mieszkańców wycinek- wynika z informacji zebranych przez "DGP". Nowelizacja ustawy o ochronie przyrody, która weszła w życie 17 czerwca br., wprowadziła wymóg zgłoszenia w gminie zamiaru wycinki drzew. Była to reakcja na masowe wyręby na działkach, szykowanych m.in. na sprzedaż deweloperom. Na początku roku ustawa zniosła bowiem wymóg występowania o zezwolenie na wyrąb przez osoby fizyczne. Po kilku miesiącach posłowie zdecydowali się jednak ograniczyć tę możliwość. Z analizy wynika, że na ponad 100 zgłoszeń w sprawie zamiaru usunięcia drzew, które wpłynęły do warszawskiego magistratu, w żadnym przypadku urzędnicy nie zakazali wyrębu. Podobnie jest w Krakowie (60 zgłoszeń), Białymstoku (31) czy Bytomiu (14). Katalog przypadków, kiedy gmina może się nie zgodzić na usunięcie drzewa, jest wąski. Nic dziwnego, że urzędnicy nie mają możliwości zastopowania wycinki. Zgodnie z przepisami ustawy o ochronie przyrody gmina może (ale nie musi) wnieść sprzeciw w przypadku lokalizacji drzewa m.in. na: nieruchomości wpisanej do rejestru zabytków, terenie przeznaczonym w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego na zieleń czy obszarach objętych niektórymi formami ochrony przyrody. Ma natomiast taki obowiązek, jeżeli zgłoszenie dotyczy usunięcia rośliny objętej obowiązkiem uzyskania zezwolenia na wyrąb, albo gdy mimo wezwania nie uzupełniono dokumentacji. Eksperci na nowych przepisach nie pozostawiają suchej nitki. Ich zdaniem wymóg zgłoszenia zamiaru wycinki to sztuka dla sztuki. Znowelizowane przepisy nie zapewniają skutecznej ochrony zieleni. Urzędnicy muszą przeprowadzić pracochłonną procedurę, a i tak kończy się ona zgodą na wycinkę. Urzędy powinny mieć realne narzędzia, aby móc jej zakazać, kiedy jest to uzasadnione- czytamy na ósmej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 26.07.2017.).
"Gazeta Wyborcza" zastanawia się: "PiS odda polskie lasy deweloperom?". Lasy Państwowe mają przekazać do programu "Mieszkanie plus" aż 600 tys. hektarów gruntów. To miejsca cenne krajobrazowo, przyrodniczo, ale i dewelopersko. Po wycięciu tych drzew lesistość Polski spadnie o 4 proc.- alarmują leśnicy. Kiedy wszystkie oczy w Polsce śledzą losy ustawy o Sądzie Najwyższym, Sejm pracował nad rządowym projektem ustawy o Krajowym Zasobie Nieruchomości. Jej przyjęcie grozi wyrębem drzew na skalę dotychczas niespotykaną. W samej Warszawie ustawa dotyczy ponad 1,7 tys. ha gruntów. W Poznaniu 1,3 tys. ha- chodzi m.in. o Bazę Lotnictwa Taktycznego "Krzesiny", strzelnicę myśliwską Antoninek, rezerwat Meteoryt Morasko i użytek ekologiczny Darzybór. Bardzo cenne tereny mogą być zagrożone w Trójmieście- około 6 tys. ha, w tym duża część Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego oraz lasy na Wyspie Sobieszewskiej. We Wrocławiu (1,3 tys. ha) zagrożony będzie Las Rędziński. Krajowy Zasób Nieruchomości ma objąć grunty w całej Polsce. Będzie nimi zarządzał BGK. Wykorzystane zostaną w rządowym programie tanich mieszkań (z opcją dojścia do własności) "Mieszkanie plus". Za program jest odpowiedzialny minister budownictwa Andrzej Adamczyk. Jego plany budzą sprzeciw innych instytucji. Leśnicy z Lasów Państwowych wyliczyli, że na mocy ustawy będą musieli oddać do zasobu nieruchomości nawet 600 tys. ha lasów (z 7,6 mln, którymi zarządzają). Oficjalnie Lasy Państwowe wspierają "Mieszkanie plus" i są gotowe uczestniczyć w programie "wedle swoich możliwości". Według leśników, przy obecnym kształcie projektu jest ryzyko wykorzystania lasów nie tylko do poprowadzenia przez nie dróg, linii przesyłowych i innych instalacji nowych osiedli. Wprawdzie grunty zalesione we władaniu Krajowego Zasobu Nieruchomości nie będą sprzedawane deweloperom (i bezpośrednio wykorzystywane pod budowę "Mieszkań plus"), ale będą mogły być zbywane innym podmiotom. Zdaniem Lasów Państwowych zaproponowane przepisy otwierają furtkę do sprzedaży lasów deweloperom w przyszłości. KZN będzie miał bowiem dużą swobodę w dysponowaniu gruntami- czytamy. Więcej- na szóstej stronie "Gazety".
(Źródło: "Gazeta Wyborcza"- 26.07.2017.).
"Dziennik Zachodni" odnotowuje: Wiemy, jak będzie wyglądał Nowy Nikiszowiec, czyli pierwsze osiedle w ramach rządowego programu "Mieszkanie Plus" w Katowicach. Trzy wielorodzinne budynki. Wysokie na cztery kondygnacje, z obszernymi, zielonymi dziedzińcami. Wszystkie o ceglanym kolorze elewacji, które łącznie pomieszczą 500 mieszkań. Tak ma wyglądać Nowy Nikiszowiec, jedno z dwóch osiedli mieszkaniowych w Katowicach, wybudowane w ramach rządowego programu "Mieszkanie Plus". Konkurs na koncepcję osiedla, które ma powstać przy ulicy Górniczego Dorobku na Mrówczej Górce, wygrała warszawska pracownia 22Architekci. Osiedla w ramach rządowego programu będą w Katowicach dwa. Jedno powstanie właśnie przy ul. Górniczego Dorobku w sąsiedztwie Nikiszowca. Drugie przy ul. Korczaka w dzielnicy Szopienice. Na obu będzie łącznie około 1000 mieszkań. Budowa Nowego Nikiszowca, ale też i osiedla w Szopienicach ma się rozpocząć na wiosnę 2018 r. Natomiast do końca tego roku mają być gotowe projekty obu osiedli. Finał obu inwestycji zaplanowano na przełomie 2018 i 2019 r. Inwestorem programu Mieszkanie Plus w Katowicach będzie spółka celowa, której głównym udziałowcem jest BGK Nieruchomości, a do której katowicki TBS wnosi grunty pod inwestycje- czytamy.
(Źródło: "Dziennik Zachodni"- 26.07.2017.).
"Tygodnik Ciechanowski" interweniuje: Mieszkają w budynku przy ul. Młodzieżowej w Płońsku. Obiekt wygląda źle. Widać, że przeszedł tzw. termomodernizację. Drewniane schody stanowią jednak wyzwanie nawet dla zdrowego. Gdyby obiekt powstał teraz, z pewnością nadzór budowlany nie dopuściłby go do użytkowania. 25- letni Mariusz od dzieciństwa cierpi na upośledzenie umysłowe. Ma też inne problemy. Co jakiś czas dopada go epilepsja. Do tego młody mężczyzna staje się coraz grubszy i panicznie boi się stromych schodów. Komisja Mieszkaniowa już w 2012 r. orzekła, że rodzinie należy się drugie mieszkanie komunalne, ze względu na chorobę syna. Tyle, że na razie nic z tego nie wynika. Mieszkanie na parterze sprawiłoby, że łatwiej można byłoby wyjść na podwórko, czy pójść na spacer. Rodzina czuje się lekceważona przez burmistrza i jego zastępczynię. Sama oglądała mieszkanie w zasobach TBS. Choć było mniejsze i na parterze, to rodziny z chorym synem na lokal nie stać. Warunek najmu- 50 tys. zł kaucji- okazał się nie do pokonania. Urząd chciał pomóc, ale wymóg wpłaty kaucji jest ustawowy i przeskoczyć się go nie da- odnotowano.
(Źródło: "Tygodnik Ciechanowski"- 25.07.2017.).
"Gazeta Kołobrzeska" krótko: 54 miejsca parkingowe wykonano na osiedlu Ogrody. O potrzebie zwiększenia liczby miejsc parkingowych mieszkańcy mówili od dawna. Od jakiegoś czasu przyglądali się już ukończonej inwestycji i czekali na jej otwarcie. W końcu Kołobrzeskie TBS dokonało oficjalnego otwarcia. Taka ilość dodatkowych miejsc w sezonie letnim pozwoli mieszkańcom Ogrodów na swobodniejsze parkowanie. Jedyna uwaga dotycząca nowego parkingu to szerokość miejsc. Co prawda przepisy dopuszczają możliwość parkowania w obrębie 2,4 m, lecz kierowcy zwracają uwagę, że taka sytuacja może skończyć się niepotrzebnymi zarysowaniami aut- czytamy.
(Źródło: "Gazeta Kołobrzeska"- 21.07.2017.).
"Tygodnik Ostrołęcki" relacjonuje: W Ostrowi Mazowieckiej brakuje mieszkań komunalnych i socjalnych. Decyzja o rozbudowie trzech budynków komunalnych przy ul. Wołodyjowskiego była więc racjonalna. Na nowych trzecich kondygnacjach będzie 12 mieszkań socjalnych. Nie cieszy to jednak mieszkańców rozbudowywanych jednopiętrowych budynków, zwłaszcza tych z pierwszego piętra. Jeden z mieszkańców skarży się redakcji: W naszym bloku rozpoczęli roboty w marcu. Wtedy zdjęli dach i potem już zalewało nas kilka razy, co widać na sufitach i ścianach. Nie byli w stanie zabezpieczyć stropu i do mieszkania lało się strumieniami. Wszystkie pomieszczenia wymagają kapitalnego remontu. U sąsiadów jest podobnie. Lokatorzy z bloku nr 23 B twierdzą, że do takich sytuacji można było nie dopuścić, gdyby budową zajmowali się lepsi fachowcy. Lokatorzy boją się, że po zakończeniu budowy pozostaną ze zniszczonymi mieszkaniami. Byli w tej sprawie u kierownika w TBS, nadzorującym przebudowę. Obiecał, że wszystko będzie jak należy. Jednak mieszkańcy nie są tego pewni. Redakcja ich uwagi przekazała Urzędowi Miasta. Magistrat wyjaśnia, że odnośnie pozalewanych mieszkań, firma wykonująca roboty ma wykupioną polisę ubezpieczeniową, i w ramach ubezpieczenia lokale będą odnawiane. Dwa dni po redakcyjnej interwencji, w rozbudowywanym i zalewanym bloku, po nocnych opadach deszczu ponownie woda wdarła się do lokali na pierwszym piętrze…
(Źródło: "Tygodnik Ostrołęcki"-25.07.2017.).