Środa, 2 maja 2018
Ulga tylko na swoje mieszkanie, Rzeczpospolita
Mieszkanie dla całej rodziny nie daje podatkowej ulgi, Rzeczpospolita
To, że nie ma gdzie parkować, nie jest w sporze argumentem, Rzeczpospolita
Grillując, nie zapominaj o sąsiedzie, Rzeczpospolita
Tniemy drzewa za płotem, Rzeczpospolita
Zamienili życie lokatorów w piekło, Gazeta Wyborcza
Klucz do sukcesu? Mieszkania dla każdego, Gazeta Wyborcza
Więcej poniżej.
"Rzeczpospolita" odnotowuje: "Ulga tylko na swoje mieszkanie". Ze zwolnienia z PIT nie skorzysta ten, kto kupuje lokum dla całej rodziny. Fiskus każe płacić podatek od sprzedaży mieszkania także wtedy, gdy pieniądze z transakcji wydamy na nowe. Nie podoba mu się, że w nowym lokum mieszka cała rodzina. Tak wynika z ostatnich interpretacji. Przepisy o uldze mieszkaniowej od lat budzą wątpliwości, na dodatek skarbówka ostatnio zaostrzyła swoje stanowisko. Chodzi o obowiązek przekazania pieniędzy ze sprzedaży prywatnej nieruchomości na własne cele mieszkaniowe. Jeśli tego nie zrobimy w ciągu dwóch lat, zapłacimy podatek od dochodu z transakcji (chyba że mieszkanie mamy ponad pięć lat). Zdaniem fiskusa pełna ulga nie przysługuje kobiecie, która ze sprzedaży mieszkania wybudowała dom. Dlaczego? Bo mieszka w nim też jej córka wraz ze swoim mężem i trójką dzieci. To nie jest realizacja własnych potrzeb mieszkaniowych- twierdzą urzędnicy. Podobnie było w sprawie innej kobiety, która kupiła dwa mieszkania, jedno dla siebie, drugie dla rodziny- czytamy na pierwszej stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 02.05.2018.).
"Rz" wraca do sprawy w dodatku "Prawo co dnia", zamieszczając tekst: "Mieszkanie dla całej rodziny nie daje podatkowej ulgi". Zwolnienie z PIT przysługuje tylko na lokal, w którym sami mieszkamy- twierdzi fiskus. Zła wiadomość dla tych, którzy inwestują w lokum dla całej rodziny. Skarbówka ogranicza im ulgę mieszkaniową. Fiskus zaostrzył stanowisko w tej sprawie, choć przepisy nie zmieniły się od lat. Pojęcie "własne cele mieszkaniowe" fiskus rozumie bardzo ściśle: jako zapewnienie sobie, a nie np. całej rodzinie, dachu nad głową. Przekonała się o tym kobieta, która sprzedała mieszkanie. Pieniądze przeznaczyła na budowę domu oraz spłatę kredytu zaciągniętego na inwestycję. W domu są dwa lokale. W większym mieszka ona z mężem i córką, w mniejszym druga córka ze swoim mężem i trójką dzieci. Czy kobieta może skorzystać ze zwolnienia podatkowego? Tylko w części przeznaczonej na większy lokal. W nim bowiem mieszka. Zwolnienie od podatku realizować ma cel, jakim jest zaspokojenie własnych potrzeb mieszkaniowych podatnika, a nie zapewnienie dachu nad głową innym osobom- podkreślił fiskus. I przypomniał, że przepisy o ulgach, jako wyjątek od zasady powszechności opodatkowania, należy interpretować ściśle. Zdaniem ekspertów podatkowych, to bezduszne stanowisko, niczym nieuzasadnione. Fiskusa nie powinno interesować, kto mieszka w jednym domu razem z właścicielem. Nie ma to znaczenia dla podatkowej ulgi. Więcej szczegółów- na 13 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 02.05.2018.).
"Prawo co dnia" zauważa też: "To, że nie ma gdzie parkować, nie jest w sporze argumentem". Wspólnota mieszkaniowa będzie musiała zlikwidować parking, który wykonała pod blokiem. Powód? Zrobiła to wadliwie i teraz zalewa wodą sąsiadów. WSA w Białymstoku orzekł na niekorzyść Wspólnoty mieszkaniowej. Zanim sprawa trafiła do sądu Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego nakazał Wspólnocie zlikwidować parking, który urządziła kosztem terenów zielonych. Jednocześnie nakazał na nowo urządzić je w tym samym miejscu. Wspólnota zaprotestowała, utrzymując, że drzewa i krzewy wycięła legalnie. Wspólnota poskarżyła się do wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego. Ten uchylił decyzję powiatowego inspektora. Ale zrobił to tylko po to, by nałożyć na Wspólnotę swoje własne nakazy. Chciał, by usunęła część wykonanego utwardzenia gruntu oraz wykonała zabezpieczenie utwardzenia gruntu w taki sposób, by woda opadowa nie spływała na sąsiednie nieruchomości. Wspólnota wystąpiła więc ze skargą do WSA. Ten uznał, że nie zasługuje ona na uwzględnienie. Zdaniem WSA wykonanie utwardzenia było wadliwe. Dla wyniku sprawy nie ma znaczenia- w ocenie WSA- to, czy wolą mieszkańców było utwardzenie gruntu w celu wykonania spornego parkingu. Wyrok sądu, że Wspólnota powinna podporządkować się nakazowi nadzoru- czytamy na 15 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 02.05.2018.).
Majówkowe klimaty dają o sobie znać również w tekście: "Grillując, nie zapominaj o sąsiedzie". Majówka sprzyja przypiekaniu kiełbasek, np. na balkonie. Nie zawsze jednak można robić to legalnie. Polacy lubią spędzać wolny czas przy grillu. Nie ma problemu, gdy kiełbaski przypieka się w ogrodzie lub na działce. Niektórzy do tego celu potrafią niestety wykorzystywać taras lub balkon w bloku. A wtedy o problemy nietrudno. Przepisy nie zabraniają co prawda rozpalenia grilla na balkonie, ale towarzyszy temu dym, a czasem także głośne rozmowy. A to są już immisje (czyli działania właściciela, których skutki odczuwają sąsiedzi). Mówi o nich kodeks cywilny. W razie konfliktu najlepszym wyjściem jest rozmowa z sąsiadem. Tyle że nie zawsze skutkuje. Wtedy warto sięgnąć po regulamin porządku domowego. Niektóre zawierają też zakaz grillowania. Regulaminy nie są jednak prawem powszechnie obowiązującym. Sąsiad może się więc im podporządkować, ale nie musi. Czasami pomóc może pismo ze zwróceniem uwagi na niestosowne zachowanie. W skrajnych przypadkach wspólnota może wystawić mieszkanie miłośnika grilla lub imprezowicza na licytację. Musi to być jednak drastyczna sytuacja, jak np. wywołanie pożaru w bloku, który doprowadził do kosztownych zniszczeń lub narażenia życia mieszkańców. Są też pierwsze orzeczenia w sprawie grillowania. Przykładem jest wyrok Sądu Okręgowego w Olsztynie, w którym sąd oceniał uchwałę wspólnoty zakazującą grillowania na balkonach, tarasach i loggiach. Doszedł do wniosku, że dostęp do balkonów jest możliwy wyłącznie z poszczególnych lokali, z których korzystają tylko właściciele. A to oznacza, ze są pomieszczeniami przynależnymi w rozumieniu art. 2 ust. 4 ustawy o własności lokali. Wspólnota nie może więc ingerować w to, co właściciel robi na swoim balkonie. Więcej szczegółów- na 16 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 02.05.2018.).
"Prawo co dnia" zauważa też: "Tniemy drzewa za płotem". Kością niezgody potrafią być zwisające gałęzie, rzucające cień, a często nawet spadające owoce. O zwisających gałęziach czy spadających jabłkach mówi kodeks cywilny. Z jego art. 149 wynika, że można wejść na sąsiednią nieruchomość w celu usunięcia zwieszających się z drzew gałęzi lub owoców. Właściciel sąsiedniego gruntu może jednak żądać naprawienia wynikłej stąd szkody. Może też sam obciąć korzenie, gałęzie i zerwać owoce, które zwieszają się z sąsiedniego gruntu nad jego działką. Nie musi na to mieć nawet zgody sąsiada, ani kierować sprawy do sądu- czytamy także na 16 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 02.05.2018.).
"Gazeta Wyborcza" odnotowuje: "Zamienili życie lokatorów w piekło". Piotr Ś., który nękał lokatorów pięciu poznańskich kamienic, by zmusić ich do wyprowadzki, ma pójść na dwa lata do więzienia. Skazano także jego dwóch wspólników- również na bezwzględne kary pozbawienia wolności. Sąd potwierdził, że w latach 2011- 13 ofiarami uporczywego nękania ze strony "czyścicieli" padli lokatorzy pięciu poznańskich kamienic. Miasto oddało te budynki spadkobiercom dawnych właścicieli. Potem przejęły je spółki powiązani z poznańskim Neobankiem. Właściciele mogli podwyższyć czynsz lub wypowiedzieć umowy najmu, ale z trzyletnim okresem wypowiedzenia, tak jak przewiduje prawo. Wybrali jednak drogę na skróty. Zwracali się do Fabryki Mieszkań i Ziemi (firma "czyścicieli"). Więcej szczegółów- na czwartej stronie głównego wydania.
(Źródło: "Gazeta Wyborcza"- 02.05.2018.).
"Gazeta" w dodatku "Mój Biznes" zamieszcza obszerną rozmowę z Nikodemem Iskrą, prezesem firmy Murapol. W tekście "Klucz do sukcesu? Mieszkania dla każdego" czytamy: W minionym roku Murapol sprzedał 3,6 tys. mieszkań, co było drugim wynikiem na polskim rynku. Rozmówca "Gazety" przypomniał, że firma została założona w 2001 r. przez trzech krajowych przedsiębiorców, na bazie dość niskiego kapitału- 50 tys. zł. Dzisiaj jest jednym z najprężniej działających deweloperów, starając się mieć dość szeroką ofertę, jednak z naciskiem na metraże klasyczne, czyli ok. 40- 50 mkw., dokładnie takie, jakie cieszyły się dużą popularnością w polskim budownictwie na przełomie ostatnich dekad. Średnia cena mieszkań z segmentu popularnego to 5- 6 tys. zł za mkw. Dalej czytamy: W latach 2015- 2017 polscy deweloperzy zanotowali rekordową liczbę kontraktacji mieszkań. One cały czas są w budowie, a w najbliższym czasie będą wydawane klientom. Deweloperzy z tego tytułu osiągają niemałe zyski. Nie ma więc specjalnych przesłanek upoważniających do wieszczenia zdecydowanego załamania koniunktury na naszym rynku. Więcej szczegółów- na czwartej i piątej stronie dodatku.
(Źródło: "Gazeta Wyborcza"- 02.05.2018.).