Środa, 19 sierpnia 2020

¨Mieszkańcy chcą spokoju, a tego brak¨
¨Komornicy apelują o e- egzekucję¨
¨Ekologia to już nie tylko moda¨
¨Ulga tylko na własny cel mieszkaniowy¨
¨Miasta zarobią na betonowych działkach¨

Więcej poniżej.

¨Prawo co dnia¨ w ¨Rzeczpospolitej¨ odnotowuje: ¨Mieszkańcy chcą spokoju, a tego brak¨. Nielegalne kwatery robotnicze na osiedlach jednorodzinnych to prawdziwa plaga. Trudno się ich pozbyć, choć są i tacy, którym się to udaje. Hotel robotniczy na spokojnym willowym osiedlu bywa utrapieniem dla mieszkańców. I choć z reguły są nielegalne, próby ich likwidacji przypominają walkę z wiatrakami. Jak zauważa radca prawny poznańskiego Urzędu Miasta, prawo nie zabrania właścicielom domów jednorodzinnych posiadania pięciu czy dziesięciu łazienek. Mogą też dzielić dom na tyle pokoi, ile chcą, stawiając dowolną liczbę łóżek. Rozwiązanie problemu może ułatwić miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, jeżeli zakazuje zmiany sposobu użytkowania domów na cele inne niż jednorodzinne. W takim wypadku można zgłosić hotel robotniczy do urzędu miasta lub gminy. Burmistrz czy prezydent miasta ma prawo narzucić przywrócenie pierwotnej funkcji domowi na podstawie art. 59 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Ale egzekucja tej decyzji w praktyce jest bardzo trudna i ciągnie się latami. Ale są i tacy, którym udaje się zlikwidować nielegalny hotel. Świadczy o tym bogate orzecznictwo sądów administracyjnych. Wynika z niego jednoznacznie, że adaptacja budynku mieszkalnego, nawet bez podejmowania jakichkolwiek prac budowlanych, na budynek mieszkalny dla osób, które nie tworzą wspólnego gospodarstwa domowego, np. dla pracowników budowlanych czy jako pokoje dla studentów, to zmiana sposobu użytkowania budynku mieszkalnego na budynek zamieszkiwania zbiorowego. W tekście wspomniano przy okazji, że 99,8 tys. pozwoleń na budowę domów jednorodzinnych wydano w ub. roku. Oddano też wówczas 91,6 tys. domów do użytkowania, najwięcej w woj. mazowieckim. Szczegóły- na 11 stronie głównego wydania.

(Źródło: ¨Rzeczpospolita¨– 19.08.2020.).

¨Prawo co dnia¨ informuje też: ¨Komornicy apelują o e- egzekucję¨. Jedyną drogą odblokowania zapaści w ściągalności długów jest pełna elektronizacja postępowań egzekucyjnych- mówi ¨Rz¨ Rafał Łyszczek, prezes Krajowej Rady Komorniczej. Rozmówca ¨Rz¨ przyznaje, że KRK szuka rozwiązań nie tylko na czas  pandemii, ale również na to, co będzie w przyszłości. Zaproponowano więc wdrożenie możliwości przeprowadzania licytacji nieruchomości w formie elektronicznej oraz ich uproszczenie. Jednak są to jedynie rozwiązania częściowe, które mają odwrócić tendencję spadkową w sferze egzekucji z nieruchomości. Jak dalej czytamy, przy obecnym stanie prawnym propozycje samorządu komorniczego w sprawie przeprowadzenia niektórych licytacji nieruchomości za pomocą systemu teleinformatycznego, są jedynym możliwym sposobem na choćby częściową i niewielką zmianę wskaźników, które pokazują dramatyczny spadek egzekucji z nieruchomości. Zdalna licytacja- bez fizycznego udziału uczestników- wyeliminowałaby też przy okazji patologiczne zjawisko tzw. zmów cenowych, niekorzystne zarówno dla dłużników, jak i wierzycieli. Propozycja samorządu komorniczego sprowadza się więc do wykorzystania funkcjonującego od 28 lutego systemu e-licytacji, który zostałby zmodyfikowany i dostosowany do przepisów k.p.c. dotyczących egzekucji z nieruchomości. Więcej szczegółów- na 12 stronie głównego wydania.

(Źródło: ¨Rzeczpospolita¨– 19.08.2020.).

¨Rz¨ w innym miejscu zwraca natomiast uwagę: ¨Ekologia to już nie tylko moda¨. Za ekologicznie certyfikowane biurowce inwestorzy skłonni są płacić więcej. W wypadku mieszkań tak różowo już nie jest. Klienci deweloperów mocniej liczą się z wydatkami. Bardziej zależy im też na zieleni niż na panelach słonecznych. Jak wpływa na rynek nieruchomości zmiana klimatu? Czy projektując bloki i biurowce, uwzględnia się zachodzące zmiany? Ile kosztuje ekologia oraz czy skłonni jesteśmy za nią płacić więcej? Na te m.in. tematy dyskutowali uczestnicy debaty ¨Zmiany klimatyczne. Ekomus, czy ekościema¨. Było to kolejne spotkanie w ramach tegorocznej edycji Real Estate Impactor- przedsięwzięcia organizowanego przez redakcję ¨Rz¨. Jego uczestnicy podkreślają m.in., że ekologia w biurowcach to już standard, a nie żadna moda. Komercyjni inwestorzy zwracają uwagę na projekt i sposób  realizacji budynków. Certyfikaty są więc powszechne od wielu lat. Dzięki nim firmy budują zrównoważone energetycznie budynki, co ma ogromne znaczenie dla środowiska. Z kolei Konrad Płochocki z Polskiego Związku Firm Deweloperski zauważył: W przypadku budownictwa biurowego rzeczywiście inwestorzy oczekują od dewelopera, że przedstawi namacalne dowody świadczący o zrównoważonym projekcie budynku. Natomiast w przypadku mieszkaniówki certyfikacja jest wyjątkiem od reguły.  W kraju budowanych jest ok. 200 tys. mieszkań rocznie. Za dwie trzecie odpowiadają deweloperzy. Certyfikowanych budynków jest natomiast nieco ponad 20- czytamy na 20 stronie części ekonomicznej głównego wydania.

(Źródło: ¨Rzeczpospolita¨– 19.08.2020.).

¨Dziennik Gazeta Prawna¨ odnotowuje z kolei: ¨Ulga tylko na własny cel mieszkaniowy¨. Kto za pieniądze ze sprzedaży nieruchomości przed upływem pięciu lat od jej nabycia kupuje mieszkanie dla małżonka, musi zapłacić PIT, nawet gdy dzięki tej transakcji sam stanie się jedynym właścicielem nieruchomości, w której obecnie mieszka. To wniosek z niedawnej interpretacji dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej. Zasadniczo, kto sprzedaje nieruchomość przed upływem pięciu lat od nabycia, musi zapłacić podatek dochodowy. Można go jednak uniknąć, przeznaczając pieniądze ze sprzedaży na realizację własnego celu mieszkaniowego, np. na zakup innego mieszkania lub domu. Od 2019 r. podatnicy mają na to trzy lata. Z ulgi chciał skorzystać mężczyzna, który przed laty kupił z żoną mieszkanie, stanowiące ich wspólność małżeńską. Od 2014 r. małżonkowie byli jednak w separacji, a dwa lata później (w 2016 r.) zdecydowali się na rozdzielność majątkową. Każdy z nich uzyskał 50 proc. udziałów we wspólnym dotąd mieszkaniu. Potem jednak mężczyzna chciał zostać jedynym jego właścicielem. Zamierzał więc sprzedać inny lokal, który otrzymał w darowiźnie od córki) i cała kwotę przeznaczyć na zakup mieszkania dla żony. Problem w tym, że darowizna miała miejsce w 2016 r. Nie minęło więc jeszcze pięć lat. Mężczyzna spytał, czy jeśli za pieniądze ze zbycia podarowanego lokalu kupi mieszkanie dla żony, sam stając się jedynym właścicielem dotychczasowego lokum, to skorzysta z ulgi mieszkaniowej. Dyrektor KIS uznał, że w tym przypadku ulga się nie należy, bo mężczyzna nie zaspokoił własnych potrzeb mieszkaniowych. Więcej szczegółów- na trzeciej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: ¨Dziennik Gazeta Prawna¨– 19.08.2020.).

¨DGP¨ zauważa też: ¨Miasta zarobią na betonowych działkach¨. Właściciel 600- metrowej działki zapłaci rocznie nawet 450 zł, jeśli tylko polowa nieruchomości nie jest zabetonowana. Obniży opłatę, jeśli będzie gromadził wodę deszczową. Od blisko 4 mln zł w przypadku dużych miejscowości, do ok. 30 tys. zł w małych miastach i gminach- tyle mają wynieść wpływy do lokalnych budżetów z tytułu opłaty za zmniejszoną retencję. Tak szacuje Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Jest ona pobierana od obszarów, na których woda nie może wsiąkać w glebę, bo powierzchnia jest np. zabetonowana lub zajmuje ją nieruchomość. Rządowy projekt specustawy obniża próg powierzchni nieruchomości, od którego opłata będzie naliczana (z 3,5 tys. mkw. do 600 mkw.). Obejmuje więc znacznie więcej nieruchomości. Obecnie opłatę za zmniejszoną retencję płacą przede wszystkim właściciele hipermarketów wyposażonych w wybetonowane parkingi. Nowy obowiązek zapewne obejmie większość właścicieli niedużych działek w zabudowie jednorodzinnej. Projekt obniża bowiem także próg utraconej biologicznie czynnej powierzchni nieruchomości, poniżej którego pobierana będzie opłata za utraconą retencję (z 70 proc. do 50 proc.). Projekt podnosi także stawki za mkw. zabetonowanej powierzchni. W przypadku nieruchomości bez urządzenia do gromadzenia wody opłata wzrośnie z 50 gr do 1,5 zł, a z urządzeniem o mniejszej pojemności- z 30 gr do 90 gr. W przypadku urządzenia o większej pojemności stawka wyniesie 45 gr zamiast dotychczasowych 15 gr.  Ministerstwo szacuje, że z tytułu opłaty za zmniejszoną retencję wpływy wzrosną z obecnych 6,2 mln zł do 180 mln zł. 75 proc. zebranej sumy ma trafiać do budżetu Wód Polskich, a reszta do gmin. Autorzy projektu podkreślają, że do samorządowych budżetów zamiast obecnych 700 tys. zł wpłynie w sumie rocznie 45 mln zł. Więcej szczegółów- na dziewiątej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: ¨Dziennik Gazeta Prawna¨– 19.08.2020.).

Zobacz również