Środa, 19 lipca 2017

Woda: nowa danina nieunikniona, Rzeczpospolita
Każdy Polak dopłaci rocznie 100 zł za wodę, Rzeczpospolita
Wyższy podatek dla bogatych wynajmujących, Rzeczpospolita
Ogrodzenie już tylko do rozbiórki, Rzeczpospolita
Możliwy nowy rekord, Rzeczpospolita
Kolejne objaśnienia, ale wiele pytań wciąż bez odpowiedzi, Dziennik Gazeta Prawna
Przedsiębiorcy nie chcą wchodzić na rynek zamówień publicznych, Dziennik Gazeta Prawna
Firma energetyczna jako posiadacz samoistny działki może zasiedzieć służebność, Dziennik Gazeta Prawna
Drużyny prezesa do rozwiązania. Po naszym tekście, Dziennik Gazeta Prawna
Konkretne klauzule abuzywne niekoniecznie w sprzeciwie, Dziennik Gazeta Prawna
Przewalutować z pomocą banków, Gazeta Wyborcza

Więcej poniżej.

 

"Rzeczpospolita" odnotowuje: "Woda: nowa danina nieunikniona". Rząd szacuje, że korzystanie z zasobów wód będzie nas kosztować do 1,5 mld zł więcej niż teraz. Opozycja wytyka, że PiS nie policzył wszystkiego. Wbrew pojawiającym się pogłoskom o zaniechaniu prac nad projektem ustawy- Prawo wodne Sejm powinien przegłosować ten projekt na trwającym jeszcze posiedzeniu. Przewiduje on, że 1 stycznia 2018 r. wejdzie w życie szereg opłat za tzw. usługi wodne. Przepisy ustawy są dosyć skomplikowane. Projekt nie dotyczy wprost stawek za tzw. wodę w kranie, ale w efekcie nowych regulacji także za nią zapłacimy więcej. Pytanie, o ile więcej. Odpowiedź na nie jest utrudniona. W sumie- jak wyliczył rząd- dochody nowej spółki Wody Polskie mają wynosić od 2,3 mld zł do nawet 4,3 mld zł rocznie, co w przeliczeniu na jednego Polaka daje od 60 do 112 zł rocznie. Spore różnice widać natomiast w szacunkach dotyczących obciążeń dla gospodarstw domowych. Resort środowiska podkreślał niedawno, że koszty roczne dla 4- osobowej rodziny (wynikające z wprowadzenia opłaty stałej w celu racjonalnego wykorzystania zasobów wodnych) wzrosną maksymalnie o 20 zł rocznie. Z kolei Izba Gospodarcza Wodociągi Polskie miesiąc temu wyliczała, że będzie to 40 zł na gospodarstwo. Dziś pytani przez "Rz" eksperci z Wodociągów Polskich podkreślają, że ustawę będą komentować dopiero po przegłosowaniu. Więcej szczegółów- na drugiej i trzeciej stronie części ekonomicznej.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 19.07.2017.).

 

"Rz" wraca do sprawy w dodatku "Prawo co dnia". W tekście "Każdy Polak dopłaci rocznie 100 zł za wodę" czytamy: Sejm ma jednak uchwalić nowe przepisy, które dotkną 225 tys. posiadaczy zezwoleń np. na pobór wód powierzchniowych i podziemnych. Projekt ustawy- Prawo wodne znalazł się ponownie w porządku obrad, tym razem 46. posiedzenia Sejmu. Podczas poprzedniego został wycofany. Ustawa to rewolucja w zarządzaniu wodą i inwestycjami wodnymi. Zakłada powołanie nowej centralnej instytucji- Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie. Ma ona odpowiadać za wszystko: ochronę przeciwpowodziową, przed suszą, a także za wydawanie pozwoleń wodnoprawnych. Do tej pory wydawali je, na mocy zadania zleconego przez rząd, marszałkowie i starostowie. Wody Polskie będą też odpowiedzialne za pobór opłat za wodę, ścieki i wodę deszczową. Diametralnie zmienia się system opłat za wodę, co oznacza, że wszyscy zapłacimy więcej. Likwiduje bowiem wiele zwolnień z opłat za korzystanie z wody. Oficjalnie celem ustawy była konieczność implementacji dyrektywy wodnej UE. Termin minął w końcu czerwca 2017 r. i Komisja Europejska zagroziła Polsce zawieszeniem refundacji środków z tej dziedziny, w wysokości 3,5 mld euro. Implementację wykorzystano jednak do wprowadzenia drastycznych opłat za wodę. Przy okazji wprowadzono też nową, tzw. stałą opłatę za pobór wody i odprowadzanie ścieków do wód lub ziemi. O jej wysokości zdecyduje prezes Wód Polskich. Szczegóły- na piątej stronie dodatku.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 19.07.2017.).

 

"Prawo co dnia" informuje również: "Wyższy podatek dla bogatych wynajmujących". Ministerstwo Finansów chce, by najlepiej zarabiający właściciele wynajmowanych mieszkań nie mogli rozliczać się prostym i niskim ryczałtem. Sto tysięcy złotych rocznie- tyle ma wynosić limit przychodów dla wynajmujących, którzy chcą płacić 8,5 proc. ryczałt. Jeśli go przekroczą, odprowadzą 18 lub 32 proc. PIT liczony od dochodu. Taką zmianę proponuje Ministerstwo Finansów w projekcie nowelizacji ustawy o podatkach dochodowych i ryczałcie. Obecnie o możliwości opodatkowania najmu ryczałtem nie decyduje wysokość przychodów. Z tej formy rozliczenia wyłączani są jednak ci, którzy zajmują się nim na dużą skalę, co uzasadnia uznanie ich za przedsiębiorców. I o to są głównie spory z fiskusem. Z przepisów nie wynika, kiedy najem jest prywatny, a kiedy firmowy. Interpretacje są niejednolite, wyroki też różne. Nowy limit ma obowiązywać od 1 stycznia 2019 r. W uzasadnieniu do projektu znalazła się informacja, że w 2015 r. średni przychód z najmu wyniósł 18 240 zł. Większość wynajmujących nadal będzie mogła wybrać ryczałtowe rozliczenie- czytamy na czwartej stronie dodatku.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 19.07.2017.).

 

"Prawo co dnia" zauważa też: "Ogrodzenie już tylko do rozbiórki". Właściciel nieruchomości, który wykonał prace budowlane niezgodnie ze zgłoszeniem, nie może liczyć na taryfę ulgową. Potwierdziły to wyroki WSA w Gliwicach i NSA. Zamiar wykonania ogrodzenia został zgłoszony w 2011 r., a budowę rozpoczęto w 2012 r. Podczas kontroli dwa lata później okazało się, że roboty wykonano niezgodnie ze zgłoszeniem. Ogrodzenie, które powinno być zlokalizowane w odległości 3 metrów od środka drogi, znajdowało się w odległości 1,5 metra od środka działki i na całym przebiegu naruszało linię rozgraniczającą drogę. Więcej szczegółów- na szóstej stronie dodatku.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 19.07.2017.).

 

"Rz" informuje również: "Możliwy nowy rekord". Jak szacuje firma doradcza REAS, w I połowie 2017 r. w sześciu największych aglomeracjach Polski deweloperzy sprzedali 36,4 tys. mieszkań, czyli o blisko 24 proc. więcej niż rok wcześniej- przy czym analitycy REAS za sprzedaż uznają zarówno umowy deweloperskie, jak i płatne rezerwacje. W I połowie br. do oferty wprowadzono 33,4 tys. lokali, o ponad 6 proc. więcej niż rok wcześniej. Na koniec czerwca w ofercie deweloperów znajdowało się 50 tys. mieszkań, z czego 6,3 tys. (niemal 13 proc.) to lokale w ukończonych inwestycjach. W samym II kwartale deweloperzy sprzedali 17,6 tys. mieszkań i jest to trzeci z rzędu tak dobry trzymiesięczny okres- po IV kwartale 2016 r. (18,1 tys. lokali) oraz rekordowym I kwartale br. (18,8 tys.). Eksperci podkreślają, że zgodnie z oczekiwaniami brak wsparcia dopłatami z programu MdM w II kwartale zmniejszył nieco sprzedaż w segmencie najtańszych lokali. Można oczekiwać, że pozytywny efekt na tegoroczną sprzedaż przyniesie nowelizacja ustawy o MdM, pozwalająca na uruchomienie dodatkowych funduszy na dopłaty do lokali planowanych do oddania w tym roku. Nie maleje popyt inwestycyjny. Stabilizacja inflacji na poziomie ok. 2 proc. przy jednoczesnym utrzymaniu stopy referencyjnej NBP na poziomie 1,5 proc. oznacza, że nadal mamy ujemne realne stopy procentowe, co silnie wspiera popyt na mieszkania kupowane na wynajem. Nic nie wskazuje na to, by popyt ten w najbliższych miesiącach miał osłabnąć. Zdaniem analityków REAS można zakładać, że w całym 2017 r. padnie nowy roczny rekord sprzedaży mieszkań oraz liczby lokali wprowadzonych do oferty. W 2016 r. deweloperzy znaleźli nabywców na 62 tys. mieszkań, w całym 2017 r. może to być 72 tys. Z analiz wynika natomiast, że w II kwartale br. wyraźnie wzrosły ceny lokali świeżo wprowadzanych do oferty względem odnotowanych w tym czasie cen transakcyjnych oraz cen mieszkań dostępnych w ofercie. Więcej szczegółów- na ósmej stronie części ekonomicznej.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 19.07.2017.).

 

"Dziennik Gazeta Prawna" odnotowuje z kolei: "Kolejne objaśnienia, ale wiele pytań wciąż bez odpowiedzi". Firmy budowlane nadal nie wiedzą, czy mogą dzielić świadczenia złożone, jak sprawdzić, czy świadczą usługę jako podwykonawcy, oraz w jaki sposób rozliczać podatek, gdy refakturują jedynie część wykonanej usługi. Na te pytania i wątpliwości nie ma odpowiedzi w opublikowanych przez Ministerstwo Finansów w zeszłym tygodniu kolejnych objaśnieniach dotyczących odwrotnego obciążenia VAT przy usługach budowlanych. Nowe objaśnienia (datowane na 3 lipca) są bardziej szczegółowe niż poprzednie (z 17 marca), ale- jak wskazują eksperci- podatnicy nie znajdują w nich odpowiedzi na kluczowe pytania. Objaśnienia nie rozwiązują podstawowego problemu- kogo należy traktować jako podwykonawcę (tylko oni są objęci odwrotnym obciążeniem) oraz jak to weryfikować. Ministerstwo Finansów posługuje się jedynie definicją słownikową- czytamy na trzeciej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 19.07.2017.).

 

"DGP" zauważa też: "Przedsiębiorcy nie chcą wchodzić na rynek zamówień publicznych". Prawie 40 proc. polskich przetargów kończy się złożeniem tylko jednej oferty- pokazują najnowsze dane. Najmniejsza konkurencja jest przy dostawach, największa przy robotach budowlanych. Od lat jednym z największych problemów polskiego systemu zamówień publicznych jest mała konkurencyjność przetargów. Jak pokazują najnowsze, niepublikowane jeszcze dane Urzędu Zamówień Publicznych za 2016 r., mimo wprowadzonej nowelizacji przepisów nic się nie poprawiło, ale nieznacznie nawet pogorszyło. Średnia liczba ofert składanych w przetargach poniżej progów unijnych wyniosła 2,87. Rok wcześniej było to 2,90. Odsetek postępowań, w których złożono tylko jedną ofertę, utrzymał się na wcześniejszym poziomie i wyniósł 39 proc. Dlaczego w Polsce jest tak źle? Większość ekspertów uważa, że to nie tyle przepisy, ile zachowanie zamawiających odstrasza firmy od startu w przetargach. Przede wszystkim te z sektora MSP, które zwyczajnie nie mają środków, by ryzykować. A ze względu na nierówność stron zamawiający przerzucają wszystkie możliwe ryzyka właśnie na wykonawców. Przykładem mogą być bardzo wysokie kary umowne za opóźnienia, ale też odroczone terminy płatności. Kolejnym powodem nie tyle nawet odstraszającym, ile wręcz uniemożliwiającym start w przetargach mogą być wyśrubowane warunki udziału w nich. Zwłaszcza te dotyczące doświadczenia. Więcej szczegółów- na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 19.07.2017.).

 

"DGP" informuje również: "Firma energetyczna jako posiadacz samoistny działki może zasiedzieć służebność". Jeżeli dawna decyzja administracyjna o lokalizacji i budowie linii energetycznej zostanie unieważniona, to przedsiębiorstwo może uzyskać służebność gruntową lub przesyłu w drodze zasiedzenia. To sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego. Szczegóły- także na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 19.07.2017.).

 

"DGP" odnotowuje z satysfakcją: "Drużyny prezesa do rozwiązania. Po naszym tekście". Miesiące ignorowania głosu spółdzielców. A potem błyskawiczna wolta. Senacka komisja, wbrew swemu wcześniejszemu stanowisku, uznała, że najwyższy czas skończyć z tzw. członkami oczekującymi. 11 lipca odbyło się spotkanie senackiej komisji infrastruktury. Rozpatrywała ona projekt nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, który ma na celu wykonanie trzech wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Rzecz w tym, że zdaniem organizacji spółdzielczych oraz senator Lidii Staroń, było wprost przeciwnie. Projekt przygotowany w resorcie infrastruktury i budownictwa prowadził do zabetonowania prezesów w spółdzielniach. Senacka komisja infrastruktury uznała, że żadnych poprawek do projektu wprowadzać nie trzeba. Sprawa wydawała się przesądzona. W poniedziałkowym wydaniu "DGP" ukazał się tekst: "Spółdzielczy bubel na finiszu". Wskazano w nim, że z powodu 16 nadwyżkowych słów ustawa zamiast być wybawieniem dla mieszkańców spółdzielni, utrwali patologie. A dalej sprawy potoczyły się błyskawicznie. Już wczoraj o 8 rano odbyło się posiedzenie senackiej komisji. Przegłosowano na nim poprawki Lidii Staroń, które w praktyce uniemożliwiają prezesom spółdzielni przyjmowanie członków oczekujących- czytamy. Więcej- na piątej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 19.07.2017.).

 

"DGP" informuje też: "Konkretne klauzule abuzywne niekoniecznie w sprzeciwie". Broniąc się przed nakazem zapłaty, wystarczy zarzucić bankowi, że do przeliczenia rat kredytu stosuje arbitralnie ustalony kurs waluty obcej. Wskazać, które konkretnie postanowienie umowne zawiera zapis z prawami konsumenta, można w kolejnych pismach procesowych. Takie wnioski płyną z wyroku Sądu Apelacyjnego w Łodzi. Szczegóły- na piątej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 19.07.2017.).

 

"Gazeta Wyborcza" uważa z kolei: "Przewalutować z pomocą banków". Prezes NBP Adam Glapiński uważa, że przygotowywana przez prezydenta Dudę nowa ustawa frankowa powinna "zamknąć sprawę" frankowiczów. Bankowi prawnicy liczą na utrzymanie korzystnej linii orzeczniczej w sądach. Te dwie okoliczności łącznie zwiastują trudne kompromisy dla frankowiczów, którzy mają nadzieję, że banki zapłacą za udzielanie kredytów walutowych. W kancelarii prezydenta powstaje bowiem kolejny projekt rozwiązania sporu frankowiczów z bankami. Co prawda kurs franka szwajcarskiego spadł w ostatnich dniach wyraźnie poniżej 4 zł, zaś wysokość rat kredytów jest niższa dzięki ujemnym stopom procentowym w Szwajcarii i obniżeniu przez banki spreadów walutowych, ale część frankowiczów wciąż liczy na to, że banki wezmą na siebie negatywne różnice kursowe. Najnowszym pomysłem jest ustawa, która skłania banki do dobrowolnego porozumienia z klientami oraz oferowania im przewalutowania kredytów gdzieś po kursie pomiędzy z dnia udzielenia kredytu a obecnym. Projekt nie jest jeszcze gotowy, ale wiadomo, że ma się opierać na bankowej zrzutce do subfunduszu, powołanego przez Fundusz Wsparcia Kredytobiorców działający od zeszłego roku i udzielający klientom w tarapatach zwrotnych, nisko oprocentowanych pożyczek. Więcej- na 10 stronie "Gazety".

(Źródło: "Gazeta Wyborcza"- 19.07.2017.).

 

Zobacz również