Środa, 18 lipca 2018

Szwankuje informacja o nowych przepisach antysmogowych, Dziennik Gazeta Prawna
Rolą regulatora nie jest karanie kogokolwiek, Dziennik Gazeta Prawna
Ceny prądu pod wysokim napięciem, Dziennik Gazeta Prawna
"<<Mieszkanie plus>> jak za Gierka, Gazeta Wyborcza
Dopłaty do czynszów, Gazeta Wyborcza

Więcej poniżej.

 

"Dziennik Gazeta Prawna" zwraca uwagę: "Szwankuje informacja o nowych przepisach antysmogowych". Zamiast walczyć z zanieczyszczonym powietrzem, większość dolnośląskich gmin chowa głowę w piasek. Aż 82 proc. z nich nie informuje mieszkańców o nowych zakazach wprowadzonych przez trzy uchwały antysmogowe, które obowiązują na terenie województwa. Ledwie co dziesiąty tamtejszy urząd jakkolwiek zawiadomił o tym, że od lipca nie wolno już palić najgorszym węglem i montować w domach tzw. kopciuchów. To ustalenia Dolnośląskiego Alarmu Smogowego, który pod lupę wziął oficjalne strony internetowe 169 gmin, sprawdzając, czy zamieszczono na nich komunikat o uchwałach. Informacje znaleźć można było na witrynach tylko 23 samorządów, co więcej- jak zwracają uwagę aktywiści- pisane albo lakonicznie, albo urzędowym językiem. W ocenie organizacji, w kwestii realizacji uchwał zawodzi jednak nie tylko polityka informacyjna samorządów. Szwankuje też egzekucja przepisów. Z ustaleń aktywistów wynika bowiem, że zakazany uchwałami węgiel wciąż jest łatwo dostępny. Najbardziej trujące i zakazane uchwałą paliwa są nadal reklamowane w internecie- czytamy na ósmej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 18.07.2018.).

 

"DGP" rozmawia też z Joanną Kopczyńską, zastępcą prezesa Wód Polskich. W tekście "Rolą regulatora nie jest karanie kogokolwiek" czytamy: Proces weryfikacji taryf za wodę i ścieki trwa już wiele miesięcy. Wygląda jednak na to, że mimo trudnych początków Wody Polskie wypracowały kompromis z gminami i przedsiębiorstwami; w wielu przypadkach udało się uniknąć drastycznych podwyżek. Zdecydowana większość wniosków taryfowych (ok. 2 tys. z ponad 2,1 tys. zaakceptowanych przez Wody Polskie) jest już zatwierdzona i są to taryfy z cenami obniżonymi, utrzymanymi na stałym poziomie. W praktyce więc- zwłaszcza w większych aglomeracjach, gdzie działa efekt skali- mieszkańcy najprawdopodobniej nawet nie odczują różnicy w rachunkach między dotychczasową a nową taryfą. Rozmówczyni "DGP" przewiduje, że weryfikacja wniosków zakończy się jesienią. Nie można oczywiście wykluczyć odwołań do sądów ze strony niezadowolonych spółek. Ale przy obecnej liczbie 80 odwołań na ponad 2,6 tys. złożonych wniosków Wody Polskie nie obawiają się, by sądy zalała fala skarg. Regulator przyjrzy się też planom modernizacji i rozwoju sieci kanalizacyjnej, co jest istotne w związku z ciążącymi zobowiązaniami, które wynikają z Krajowego Programu Oczyszczania Ścieków Komunalnych- czytamy na ósmej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 18.07.2018.).

 

"DGP" zauważa również: "Ceny prądu pod wysokim napięciem". Konflikt w sprawie opodatkowania napowietrznych linii energetycznych może skutkować podwyżkami cen energii nawet o 84 zł rocznie. Wzrosnąć mogłyby także ceny gazu, wody, odprowadzania ścieków i usług telekomunikacyjnych. Resort energii zarzuca gminom, że nakładają zbyt duże obciążenia na infrastrukturę energetyczną, czyli linie napowietrzne. Grunty leśne pod tymi liniami w jednej gminie są opodatkowane podatkiem leśnym, a w innej- podatkiem od nieruchomości, według najwyższej stawki związanej z działalnością gospodarczą. Różnice są gigantyczne. Podatek leśny za grunty pod liniami wynosi 756 tys. zł (42 zł za 1 ha), zaś podatek od nieruchomości 162 mln zł (9 tys. zł za 1 ha). Na terenach zadrzewionych jest ok. 41 tys. km linii. Część gmin zaczyna domagać się od nadleśnictw korekty zobowiązań podatkowych. Ministerstwo Energii przestrzega, że gdyby wszystkie grunty pod liniami zostały opodatkowane najwyższą stawką podatku od nieruchomości, przeciętne gospodarstwo domowe musiałoby płacić za energię elektryczną o ok. 7 zł miesięcznie więcej. Wzrosnąć mogłyby także ceny gazu, wody i odprowadzania ścieków oraz usług telekomunikacyjnych. Przedstawiciele Lasów Państwowych tłumaczą, że skoro gminy podnoszą im opłaty, to one muszą je podnosić energetykom, bo nie mogą dokładać do energetycznego biznesu. Gminy z kolei powołują się na wyroki sądów. Lasy przyznają, że w świetle aktualnego orzecznictwa WSA i NSA dotychczasowe opodatkowanie gruntów pod liniami napowietrznymi podatkiem leśnym okazuje się nieprawidłowe. Jednocześnie LP mają poważny problem z egzekwowaniem wyższych opłat z egzekwowaniem opłat od energetyki, a część sporów kończy się w sądzie. Problem ten znany jest już Urzędowi Regulacji Energetyki. Jego prezes wielokrotnie wskazywał na konieczność jednoznacznego uregulowania kwestii podatkowych. Z kolei eksperci nie mają wątpliwości: stosowanie najwyższej stawki podatku od nieruchomości doprowadzi do podwyżek cen energii. Dziś Komisja Finansów Publicznych ma rozpatrzyć przygotowany przez ministra energii rządowy projekt nowelizacji ustawy o podatku rolnym, ustawy o podatkach i opłatach lokalnych oraz ustawy o podatku leśnym. W projekcie wprowadzono zasadę, że posadowienie elektroenergetycznej infrastruktury na gruntach osób trzecich, z których przedsiębiorstwo liniowe korzysta w sposób ograniczony, nie wpłynie na wzrost podatków gruntowych. Samorządy nie zgadzają się z argumentacją resortu, ale zapowiadają, że od torpedowania projektu ważniejsze jest uporządkowanie stanu prawnego. Więcej szczegółów- na ósmej stronie głównego wydania.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 18.07.2018.).

 

 

"Gazeta Wyborcza" rozmawia natomiast z Arturem Soboniem, wiceministrem inwestycji i rozwoju. Tekst wywiadu sygnowany jest nieco przewrotnym tytułem: "<<Mieszkanie plus>> jak za Gierka". Na pytanie, po co resortowi rozwoju przejęte w spadku kukułcze jajo w postaci "Mieszkania plus", rozmówca "Gazety" odpowiada: To jeden z najważniejszych programów społecznych i gospodarczych obecnego rządu i tak go traktuję. Jeśli program jest opóźniony, to tym bardziej chcemy dynamicznie przygotować zarówno ramy prawne, jak i realizację inwestycji, by pokazać, że potrafimy budować na dużą skalę. Redakcja stawia jednak zarzut, że wybudowane już w ramach pilotażu mieszkania w Białej Podlaskiej wcale nie są tanie. Za oferowany 50- metrowy lokal trzeba zapłacić miesięcznie 812 zł i jeszcze zainwestować w jego wykończenie, a za takiej samej wielkości umeblowane mieszkanie w centrum, na wolnym rynku płaci się 700- 800 zł. Wiceminister inwestycji i rozwoju odpowiada, że te czynsze są tańsze niż na rynku. Po przyjęciu niezbędnych przepisów zainteresowani będą mieli gwarancję najmu z opcją dojścia do własności, a część z nich także dopłaty- o ile spełnią kryteria dochodowe. Nawet jeśli czynsz w 60- metrowym mieszkaniu zajmowanym przez 4- osobową rodzinę wynosi 20 zł za mkw. i miesięcznie kosztowałby ją 1200 zł, to w ramach ustawy o dopłatach ta rodzina otrzyma niemal 400 zł wsparcia co miesiąc przez 15 lat. Dalej czytamy: do 2025 roku na budownictwo komunalne z budżetu państwa wydamy 6 mld zł. Na dopłaty do czynszów przewidujemy natomiast maksymalnie 3,2 mld zł rocznie od 2034 r. Nasze programy są długookresowe, ale w międzyczasie będą przechodziły przeglądy i weryfikację. Według szacunków w 2019 r. wydamy na dopłaty do 200 mln zł. Te pieniądze przesunięte zostaną z programów popytowych, które nie będą kontynuowane, m.in. "Mieszkanie dla młodych". Na kolejny zarzut, że w ramach "Mieszkania plus" inwestycje realizowane są w małych miastach pada odpowiedź: Niebawem pokażemy konkursy architektoniczne dla inwestycji w największych miastach, w których chcemy uzyskać efekt skali z uwagi na zwiększony popyt. I dalej: chciałbym mieszkać na spójnym, funkcjonalnym i zapewniającym komfort życia osiedlu, a takie będą inwestycje w ramach "Mieszkania plus". To dzisiejsze realia pozwalają budować byle gdzie, byle jak, byleby sprzedać. Nie ma planów zagospodarowania, osiedla powstają w oparciu o decyzje o warunkach zabudowy, przez co doświadczamy suburbanizacji i upychania jak największej liczby lokali na małej przestrzeni. Właśnie dzięki temu, że do specustawy mieszkaniowej wprowadziliśmy wymóg koncepcji urbanistyczno- architektonicznej, która pokaże proporcje zabudowy mieszkaniowej i infrastruktury towarzyszącej, otoczenie osiedli będzie przemyślane jeszcze przed rozpoczęciem budowy. Więcej- na 10 stronie "Gazety".

(Źródło: "Gazeta Wyborcza"- 18.01.2018.).

 

"Gazeta" zamieszcza również obszerny tekst pod hasłem: "Dopłaty do czynszów". Osobom, które zarabiają za mało, by dostać kredyt w banku, ale za dużo, by dostać mieszkanie komunalne, rząd będzie dopłacał do czynszu w wynajmowanym mieszkaniu. Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o pomocy państwa w ponoszeniu wydatków mieszkaniowych w pierwszych latach najmu mieszkania. Dopłaty zaczną się od stycznia 2019 r. Wciąż brakuje mieszkań dla osób, które zarabiają za mało, by dostać kredyt w banku, ale za dużo, by otrzymać mieszkanie komunalne. Według rządu w takiej sytuacji jest ok. 40 proc. społeczeństwa. Nowy program ma zachęcać do budowania mieszkań czynszowych, których, jak podawał wiceminister rozwoju Artur Soboń, w Polsce jest ok. 5 proc., podczas gdy w Europie średnia to ok. 30 proc. Dopłatę dostaną osoby, które zdecydują się wynająć nowe mieszkanie. Ustawa mówi, że chodzi o lokale "zasiedlane po raz pierwszy". Mogą to być nowo wybudowane mieszkania lub mieszkania po remoncie, albo przebudowie. Dopłatę otrzymamy, jeśli średni miesięczny dochód naszego gospodarstwa jednoosobowego nie przekroczy 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Biorąc pod uwagę dane za cały 2017 r., byłoby to ok. 2563 zł netto. Limit będzie zwiększany o 30 pkt proc. (ok. 1281 zł) za każdą kolejną osobę w gospodarstwie domowym. Nabór chętnych do otrzymania wsparcia będą prowadzić gminy. Jak wynika z danych GUS, czynsz w lokalach komunalnych (dotowanych przez gminę) wynosi średnio 4,51 zł za mkw. Rząd chce dopłacać do mieszkań, w których czynsz jest "na poziomie rynkowym" 25- 40 zł za mkw. Dopłata ma wynieść ok. 6 zł za mkw. Pieniądze przysługują danej osobie tylko na jedno mieszkanie- warunkiem udzielenia pomocy jest faktyczne zamieszkiwanie w lokalu objętym prawem do dopłat. W ustawie czytamy, że inwestorzy mają budować nowe mieszkania pod wynajem. Ale jeśli inwestor będzie chciał wynająć mieszkania dotowane przez państwo, będzie musiał podpisać umowę z gminą, na terenie której buduje. Kwota dopłaty ma zależeć od przeciętnych kosztów budowy mieszkań na terenie danej gminy i powierzchni normatywnej mieszkania, uzależnionej od liczby osób zamieszkujących lokal. Im więcej osób, tym większe dopłaty. Więcej szczegółów- na 18 stronie "Gazety".

(Źródło: "Gazeta Wyborcza"- 18.01.2018.).

 

Zobacz również