Czwartek 16 stycznia 2025

„Rzeczpospolita” zamieszcza tekst pod hasłem: „Zakończyć chaos w przestrzeni”. Rzecznik praw obywatelskich chce większej ochrony środowiska oraz udziału lokalnej społeczności. Wprowadzenie jasnych wymogów, którym gminy będą musiały podporządkować swoje plany zagospodarowania przestrzennego, nacisk na ochronę środowiska, obowiązkowy i stały udział obywateli w procesie decydowania o tym, jak wygląda otaczająca ich przestrzeń oraz decydujący głos wojewody – to główne założenia tzw. ustawy o przestrzeni, której koncepcję przygotowali specjaliści działający przy rzeczniku praw obywatelskich. Prof. Marcin Wiącek oraz zrzeszeni wokół niego eksperci Komisji ds. Klimatu i Przestrzeni chcą, aby te założenia skutecznie rozwiązywały problemy obywateli, których skargi wciąż trafiają na jego biurko. Do tych problemów należy choćby niekontrolowany hałas (uliczny, jak i wywoływany przez imprezy masowe) czy odór powodowany działalnością ferm i chlewni. Część Polski w ogóle nie jest pokryta planami zagospodarowania, i wiele osób skarży się na pomysły, którymi zaskakiwani są przez lokalne organy. Kolejnym problem jest powstawanie nowoczesnych osiedli, których mieszkańcy, z powodu ich lokalizacji, pozbawieni zostają w praktyce dostępu do podstawowych usług publicznych. 

Komisja chce również jasnego podziału zadań. Dziś ochrona środowiska i zapewnienie zrównoważonego rozwoju to przede wszystkim kompetencja władz centralnych. Z drugiej strony – zagospodarowanie przestrzenne – to jedna z kompetencji jednostek samorządu terytorialnego. W ocenie rzecznika praw obywatelskich należy to wypośrodkować. Przewodniczący Komisji Ryszard Kowalski wskazał, że największym nieszczęściem jest to, że urynkowiliśmy przestrzeń w najgorszym tego słowa rozumieniu. A w związku z tym, że jest to dobro skończone, jego wykorzystanie musi być racjonalne. Uznał, że obywatele muszą mieć ciągły dostęp do informacji o tym, co dzieje się na ich terenie. 

„Środowiskowy dokument zarządczy” stanowi kluczowy element założeń tzw.  ustawy o przestrzeni. Będzie stanowił punt wyjścia do prac nad dokumentami planistycznymi. 

(Źródło: „Rzeczpospolita”- 16.01.2025 r.).

W „Rz” czytamy również: „SBB: czas na walkę z kredytami złotowymi”. Rusza ofensywa przeciwko bankom w kwestii kredytów hipotecznych z WIBOR oraz kredytów konsumenckich – podkreśla stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu. „Przy tych sprawach spory frankowe mogą okazać się niewinną igraszką”. Po wygranej batalii w sprawie kredytów frankowych, organizacje kredytobiorców i prawnicy zapowiadają walkę o kredyty złotowe. Aleksander Szcześniak, prezes stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu (SBB) podkreśla, że z WIBOR od początku coś jest nie tak. Po hasłem walki z kredytami złotowymi kryją się przede wszystkim zastrzeżenia do wskaźnika referencyjnego WIBOR, który jest podstawą oprocentowania kredytów hipotecznych, a także wobec stosowania sankcji kredytu darmowego oraz zachowań banków przy nieautoryzowanych transakcjach. 

Z analiz prawnych, jak wyliczał radca prawny Kacper Sampławski, ma wynikać, że wskaźnik WIBOR ma charakter nieuczciwy (abuzywny) na gruncie prawa UE i w związku z tym powinien być usunięty z umowy z mocą wsteczną. Skutkiem tego zaś może być nieważność umowy, albo tzw. od-WIBOR-owanie, tj. ustalenie oprocentowania stałego opartego na marży banku oraz zwrot zawyżonych rat, co oznaczałoby obniżkę rat nawet 50% na przyszłość. 

Prezes SBB poinformował, że pozwał GPW Benchmark za sposób naliczania WIBOR. W sądach jest pond tysiąc pozwów od kredytobiorców, a pierwsze pytania trafiły do TSUE. 

Podobna sytuacja dotyczy Sankcji kredytu darmowego (SKD), która może mieć zastosowanie przy kredytach konsumenckich. Ten rynek to 190 mln umów o wartości 190 mld zł. Ta grupa klientów złożyła już kilkanaście tysięcy pozwów do sądu a do TSUE wpłynęło 15 pytań prejudycjalnych. Pierwsze wyroki Trybunału spodziewane są w tym roku. 

(Źródło: „Rzeczpospolita”- 16.01.2025 r.).

W „Gazecie wyborczej” czytamy: „Mieszczuchy też chcą fotowoltaiki”. 2-3 tysiące złotych kosztują lekkie zestawy fotowoltaiki na balkon, które można kupić nawet w markecie. Ostatnią barierą przed obniżką rachunków za energię jest niechęć spółdzielni mieszkaniowych do takich instalacji. 

Fotowoltaika na balkonie zyskuje popularność. O ile rynek domowej fotowoltaiki montowanej na dachach domów jednorodzinnych jest nasycony (1 na 5 domów ma instalację), to do zagospodarowania pozostaje kilka milionów balkonów. Lokatorzy domów wielorodzinnych też chcieliby oszczędzać na wydatkach za prąd, ale decydują się na to nieliczni. Problemem pozostają niejasne przepisy dotyczące tego, do kogo należy balkon: do właściciela nieruchomości czy wspólnoty mieszkaniowej. 

Łukasz Stolarz, menadżer ds. produktów z firmy Xene tłumaczy – zewnętrzna część elewacji bloku traktowana jest jako część wspólna i powinniśmy za każdym razem pytać o pozwolenie zarządcy budynku, np. przy montażu anteny satelitarnej, klimatyzatora czy modułów fotowoltaicznych. Spółdzielnie i wspólnoty są w większości przeciwne montowaniu fotowoltaiki. Wynika to w części z obaw o jakość montażu i odpowiedzialność w razie odpadnięcia paneli. 

Pytanie w sprawie balkonowej fotowoltaiki skierował do Ministerstwa Klimatu i Środowiska Rafał Pobierowski z firmy One.StepSolar. Jednak spółdzielcy i zarządcy nie chcą zmian w przepisach. MKiŚ zapewnia natomiast, że będzie omawiać kwestie objęcia fotowoltaiki balkonowej podatkową ulgą termomodernizacyjną i dotacjami programu Mój Prąd. 

Tradycyjny moduł PV waży 10-19 kg, a potrzeba ich kilka co daje 60-120 kg na balkon. Odpowiedzią na wątpliwości montażu 20-kilogramowych paneli jest rosnąca oferta lekkich o mocy do 800W, które nie wymagają zgłoszenia do firmy energetycznej. 

(Źródło: „Gazeta Wyborcza”- 16.01.2025 r.).

„Głos Szczeciński” odnotowuje: „Nasze firmy stają się mniej konkurencyjne”. A chodzi o podatki od gruntów i nieruchomości. Zdaniem przedstawicieli gospodarki morskiej niższe opłaty do budżetu Szczecina zwiększą ich konkurencyjność na świecie. 

Przedstawiciele firm związanych z gospodarką morską w Szczecinie rozmawiali z przedstawicielami władz miasta i radnymi na tematy najbardziej ich nurtujące na środowej Komisji Rady Miasta ds. gospodarki morskiej, rozwoju i promocji. Najważniejszym tematem były podatki, jakie przedsiębiorstwa płacą miastu jako opłaty lokalne związane z nieruchomościami i gruntami. Michał Przepiera, zastępca prezydenta Szczecina wyjaśniał, że obniżenie tych opłat nie jest takie proste. Miasto ma swoje zobowiązania i nie może w ogóle zrezygnować z podatków od nieruchomości, bo z nich działa. Przypomniał, że UE nie zgadza się na pewne ulgi i zwolnienia, pilnując równych szans dla wszystkich firm. Dodał, że magistraccy urzędnicy mają pewne pomysły aby ulżyć przedsiębiorcom. 

Arkadiusz Tomczak, wiceprzewodniący Rady Klastra Morskiego Pomorza Zachodniego wskazał, że ich również obowiązuje prawo: prawo rynku. Stwierdził, że są przedsiębiorstwa, które w obecnej chwili wyższe podatki od nieruchomości niż płacą CIT. Coraz częściej pojawiają się wśród nich stwierdzenia, że jeśli nic się nie zmieni to trzeba będzie zamknąć firmy i przenieść się w inne miejsce. Podkreślał, że nasze przedsiębiorstwa gospodarki morskiej stają się coraz mniej konkurencyjne na świecie, bo niszczą ich różne opłaty i jeśli nie będzie udogodnień ze strony miasta to upadną. 

Michał Przepiera, zastępca prezydenta Szczecina zadeklarował, że wola aby pomóc szczecińskim firmom z branży morskiej jest spora. 

(Źródło: „Głos Szczeciński”- 16.01.2025 r.).

Zobacz również