Poniedziałek, 9 wrzesień 2024

„Prawo co dnia” w poniedziałkowej „Rzeczpospolitej” zamieszcza tekst: „Poszkodowany nie zapłaci więcej”. Odszkodowanie za zwrot gruntu w pogorszonym stanie to przychód z dzierżawy i może być opodatkowane ryczałtem. Dobre wieści dla podatników, którzy oddają swoje grunty w dzierżawę. W jednym z ostatnich wyroków Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) potwierdził, że mogą opodatkować ryczałtem nie tylko należny im czynsz, ale też inne należności wynikające z umowy dzierżawy, w tym odszkodowania. W omawianej sprawie sąd uznał-  wbrew twierdzeniom fiskusa, że przychodem z dzierżawy oprócz wynagrodzenia wynikającego bezpośrednio z umowy, czyli czynszu, może być także wszystko to, co wydzierżawiający uzyskuje na jej podstawie. W konsekwencji WSA nie miał wątpliwości, że np. odszkodowanie uzyskane na mocy porozumienia z uwagi na zwrot gruntu w stanie pogorszonym bez zasiewów jest przychodem z tytułu umowy dzierżawy. I nie można takiej należności zakwalifikować do przychodów z innych źródeł z ustawy o PIT. A skoro tak, to skarżący ma możliwość opodatkowania spornego odszkodowania ryczałtem. Więcej szczegółów- na 13 stronie głównego wydania.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 09.09.2024.).

„Rz” w części poświęconej tegorocznej edycji Forum Ekonomicznego zamieszcza tekst: „Budujemy mieszkania, na jakie stać Polaków”. W naszej ofercie 75 proc. mieszkań jest w cenach poniżej 500 tys. zł – mówi dr Iwona Sroka, członek zarządu Murapolu. Oceniając obecną sytuację na deweloperskim rynku mieszkaniowym wskazuje: Z punktu widzenia klienta obecnie jest bardzo dobry moment na zakup mieszkania, bo na rynku mamy szeroką ofertę nowych mieszkań wprowadzonych do sprzedaży przez deweloperów. Jest więc w czym wybierać. Co prawda mamy wciąż wymagający poziom stóp procentowych, co powoduje, że kredyt jest mniej dostępny.  Ich poziom jest aktualnie dużo wyższy niż na innych europejskich rynkach, gdzie warunki uzyskania kredytu są o wiele korzystniejsze niż w Polsce. Mimo to w ocenie rozmówczyni „Rz”,  zawsze warto kupić własne mieszkanie i spłacać swój kredyt, niż ponosić koszty najmu cudzego lokalu. W perspektywie do 2025 r. oczekuje też obniżki stóp procentowych, czemu sprzyjają uwarunkowania makroekonomiczne, a zwłaszcza stabilizacja inflacji i wzrost gospodarczy w naszym kraju. Istnieją zatem uzasadnione przesłanki do łagodzenia polityki monetarnej i tego oczekujemy. W jej ocenie branża po okresie koncentracji na odbudowie podaży oraz ostatnich miesiącach odsuwania w czasie decyzji zakupowych przez klientów, którzy oczekiwali szybkiego wprowadzenia rządowych programów mieszkaniowych, będzie notowała satysfakcjonujące wyniki sprzedażowe i ciekawy popyt. Pełny tekst rozmowy- na 21 stronie części ekonomicznej głównego wydania.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 09.09.2024.).

„Rz” w innym miejscu zastanawia się: „Kupować czy czekać na tańsze mieszkania?”. Zdaniem deweloperów i ekspertów rynku nieruchomości widoczny dziś duży wybór lokali i stabilizacja ich cen mogą niedługo się skończyć. Czy warto czekać na spadek cen mieszkań? – pytał Marcin Piasecki, redaktor zarządzający „Rz”, rozpoczynając w Karpaczu debatę „Oferta–ceny–dostępność; jak rynek deweloperski odpowiada na potrzeby mieszkaniowe Polaków?”. Największy od kilku lat wybór mieszkań potwierdzają też dane rynkowe. Jak wyliczała Katarzyna Kuniewicz, dyrektorka działu badań w Otodom Analytics, w siedmiu największych miastach Polski w ofercie deweloperów jest obecnie 52,5 tys. lokali, podczas gdy przed rokiem było ich 37 tys., a półtora roku wcześniej – 34 tys. Biorąc zaś pod uwagę również okolice dużych miast (tzw. obwarzanki), oferta deweloperów obejmuje 75 tys. lokali. – Obecnie mamy też dawno niewidzianą stabilizację cen mieszkań, które w Polsce nadal są tańsze niż na zachodzie i północy Europy czy w Czechach – przypominał Mateusz Bonca, prezes firmy JLL, według którego w perspektywie najbliższych lat na polskim rynku mieszkaniowym nie będzie taniej. Więcej szczegółów- na 27 stronie części ekonomicznej głównego wydania.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 09.09.2024.).

Kolejny dodatek „Rz”„Podatki i rachunkowość” zamieszcza tekst: „Firma w domu- czy zapłacimy wyższy podatek od nieruchomości”. Jeżeli lokal cały czas służy celom mieszkalnym przedsiębiorcy, to nie można mówić o jego zajęciu na prowadzenie działalności gospodarczej. Choć obecny projekt nowelizacji ustawy o podatku od nieruchomości nie przewiduje (na razie) większych modyfikacji w konstrukcji samych stawek podatku, to nie jest wykluczone, że ustawodawca zechce w niedalekiej przyszłości uporządkować także tę kwestię tym bardziej, że – jak wskazują dane udostępnione przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii – w samym pierwszym półroczu 2024 r. do rejestru CEIDG wpłynęło ponad 150 tys. wniosków dotyczących założenia jednoosobowej działalności gospodarczej. U osób zmagających się z dopełnieniem formalności związanych z założeniem jednoosobowej działalności gospodarczej i mających zamiar wykonywania jej we własnym mieszkaniu powstaje pytanie: czy konieczne będzie złożenie korekty informacji na podatek od nieruchomości i od kolejnego miesiąca opodatkowanie mieszkania niemal 30 razy wyższą stawką podatku od nieruchomości? Przy mieszkaniu o powierzchni 50 metrów kwadratowych różnica mogłaby wynieść nawet 1600 zł rocznie! Odpowiedź na to pytanie nie jest niestety jednoznaczna. Co to znaczy, że budynek jest zajęty na prowadzenie działalności gospodarczej? O tym bardziej szczegółowo- na drugiej i trzeciej stronie dodatku.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 09.09.2024.).

„Życie Regionów” w „Rz” zauważa natomiast: „Po jednych trudnych negocjacjach, przed kolejnymi”. W najbliższym czasie to parlamentarzyści będą decydowali o przyszłych dochodach samorządowych, jednak dyskusja nad systemem wspomagającym rozwój lokalny jest dopiero przed rządem i organizacjami samorządowymi. Jeszcze do niedawna staliśmy nad przepaścią, a teraz zrobiliśmy duży krok wstecz ku normalności, aby były przejrzyste finanse samorządowe – tak Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku, skomentował ostateczny, rządowy projekt ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Z samorządowych analiz wynika, że deficyt operacyjny zaplanowano w niespełna 900 miastach i gminach, a deficyt operacyjny netto (po odliczeniu bieżących spłat zobowiązań) jest przewidywany w 1562 gminach, w tym 49 miastach na prawach powiatu, 185 gminach miejskich i 477 miejsko- -wiejskich. Dlatego tak ważne są zmiany zapewniające większe dochody lokalne. Rząd w zeszłym tygodniu przyjął projekt ustawy i wysłał do parlamentu. Jak sam stwierdził, rozwiązania w nim zawarte mają zapewnić stabilny system finansowania jednostek samorządu terytorialnego. Podstawowa zmiana to sposób obliczania dochodów z tytułu PIT i CIT. Podstawą nie będą podatki, a dochody mieszkańców i firm. Po reformie samorządy mają otrzymać o niespełna 25 mld zł więcej w przyszłym roku, niż gdyby jej nie było. Ma to być też o ponad 35 mld zł więcej, niż zaplanowano pieniędzy na ten rok. Jednak – na co zwrócił także uwagę prezydent Białegostoku – ważne dla kondycji, szczególnie finansowej, samorządów jest to, że w IV kwartale otrzymają dodatkowe 10 mld zł, by wesprzeć ich tegoroczne budżety. Efekt finansowy nowej ustawy oznacza według szacunków zapisanych w ocenie skutków regulacji, dołączonych do projektu, że: dochody JST w 2025 r. będą nie mniejsze niż 106 proc. ich dochodów z 2024 r. i 104 proc. ich dochodów z 2025 r. według obecnych przepisów. Rząd zaznaczył jednak, że szacunki są opracowane nie na podstawie rzeczywistych wpływów podatkowych, tylko planów z wiosny tego roku. Mają wzrosnąć dochody: gmin (o 18,5 mld zł w porównaniu z rokiem bieżącym, średni wzrost o 21,1 proc.), miast na prawach powiatu (o 11,2 mld zł, 15,7 proc.), powiatów (o 4,5 mld zł, 14,6 proc.), województw (o 900 mln zł, czyli 3,8 proc. Więcej szczegółów- na pierwszej stronie dodatku.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 09.09.2024.).

„Życie Regionów” zauważa też: „Problem z niechcianymi reklamami… i uchwałami”. Za kilka dni minie dziewięć lat obowiązywania ustawy krajobrazowej. Niewiele samorządów zdecydowało się jednak w tym czasie na podjęcie próby uporządkowania wspólnej przestrzeni. Od 11 września 2015 roku, kiedy weszła w życie ustawa krajobrazowa, samorządy mogą podejmować uchwały krajobrazowe, których zadaniem jest m.in. blokowanie reklam zakłócających ład przestrzenny i porządkowanie wspólnej przestrzeni. Prawie dekada to sporo czasu, jednak do tej pory uchwały krajobrazowe powstały w niewielu gminach.
Każda z prawie 2500 gmin w kraju może – ale nie musi – uchwalić własne prawo lokalne dotyczące reklam, ogrodzeń i obiektów tzw. małej architektury (np. kapliczki, wiaty śmietnikowe i przystankowe, stojaki na rowery). Jednak do tej pory uchwały krajobrazowe powstały zaledwie w ok. 80 gminach, co stanowi niecałe 2 proc. wszystkich. Z danych GUS wynika, że przygotowania do sporządzenia/procedowania uchwał podjęło zaledwie ok. 180 kolejnych samorządów. Na pewno są problemy już na początku, ze skonstruowaniem projektu uchwały, jej zapisów i zgodności z ustawą krajobrazową, która – jak wiadomo – także zawierała nieścisłości. Uchwały krajobrazowe powstają od 2015 roku. Doczekały się ich m.in. samorządy: Krakowa, Warszawy, Poznania, Gdańska, Łodzi, Opola, Sopotu, Tarnowa, Nowego Sącza, Torunia, ale też Ciechanowa, Piaseczna czy Bielska-Białej. Jednak w wielu przypadkach podjęte uchwały nie weszły w życie. Od 2016 roku wojewodowie unieważnili w całości lub częściowo zapisy kilku takich uchwał. Tak stało się m.in. w Poznaniu, Warszawie i Ciechanowie. Przyjętą w styczniu 2020 roku uchwałę radnych stolicy wojewoda mazowiecki unieważnił w całości, wskazując na naruszenie trybu jej sporządzenia.  Niektóre samorządy zawiesiły prace nad uchwałą krajobrazową – m.in. Szczecin i Toruń – po opublikowaniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który zapadł w grudniu ubiegłego roku. W dużym skrócie: wyrok ten precyzował, że nie można nakazywać dostosowania legalnych nośników reklamowych do przepisów uchwały krajobrazowej bez odszkodowania. Szczecin wstrzymał wszelkie prace dotyczące uchwały krajobrazowej, chociaż wcześniej przygotowywał się do jej uchwalenia bardzo dokładnie, m.in. zinwentaryzowane zostały wszystkie reklamy w przestrzeni miejskiej. Należy więc spodziewać się istotnej zmiany przepisów regulujących problematykę ochrony krajobrazu, w zakresie obowiązku dostosowania istniejących reklam do przepisów uchwały. Zmiany te powinny zmierzać do powiązania ustaleń uchwał krajobrazowych wywołujących skutki prawne dla właścicieli legalnych reklam z obowiązkiem odszkodowawczym obciążającym gminę. Więcej- na drugiej stronie dodatku.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 09.09.2024.).

„Dziennik Gazeta Prawna” zamieszcza z kolei tekst: „Przedsiębiorcy sięgną do kieszeni? Szykują się większe podatki od nieruchomości”. W najnowszym projekcie zmian ustawy o podatkach i opłatach lokalnych, przygotowanym przez Ministerstwo Finansów, wprowadzono modyfikacje, które mogą wpłynąć na wysokość podatków od nieruchomości, jakie będą musiały płacić przedsiębiorstwa. Chodzi o zmianę definicji budynku i budowli. Jednym z najważniejszych elementów nowelizacji jest doprecyzowanie definicji budynku oraz budowli. Nowa definicja budynku obejmuje obiekty wzniesione w wyniku robót budowlanych, które są trwale związane z gruntem, mają fundamenty, dach oraz ściany budowlane, a także instalacje zapewniające możliwość użytkowania zgodnie z przeznaczeniem. Warto zaznaczyć, że z definicji budynku wyłączono jednak obiekty przeznaczone do magazynowania materiałów sypkich, ciekłych i gazowych, których podstawowym parametrem technicznym jest pojemność. Nowa definicja budowli jest bardziej rozbudowana i obejmuje obiekty niewpisujące się w definicję budynku, takie jak elektrownie wiatrowe i jądrowe, a także fundamenty pod maszyny oraz różnego rodzaju rurociągi. Największe zmiany, które mogą wpłynąć na wzrost obciążeń podatkowych, dotyczą opodatkowania różnego rodzaju zbiorników oraz budowli wewnątrz budynków. Projekt przewiduje, że wszystkie urządzenia przypominające zbiorniki, które służą do gromadzenia materiałów sypkich, ciekłych czy gazowych, będą opodatkowane jako budowle.  Dotyczy to m.in. zbiorników LPG czy zbiorników na gaz techniczny, a także tych, w których zachodzą procesy technologiczne, np. oczyszczania. Wartość takich zbiorników może wynosić od kilkuset tysięcy do nawet miliona złotych, a objęcie ich 2-procentową stawką podatku od budowli może oznaczać istotny wzrost podatków dla przedsiębiorstw. Przedsiębiorcy zwracają uwagę, że zmiana ta wpłynie negatywnie na wiele firm, które dotychczas nie były zobowiązane do płacenia podatków od tego rodzaju instalacji. W praktyce może to prowadzić do znacznego zwiększenia kosztów działalności dla firm, które wykorzystują takie instalacje w procesach produkcyjnych.

(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 09.09.2024.).

„DGP” zauważa też: „Niezgodność treści oferty z wymaganiami zamawiającego przesądza o jej odrzuceniu”. Zamawiający nie może się domyślać, czy oferta spełnia postawione w przetargu warunki. Nawet jeśli proponowany sprzęt można skonfigurować i dostosować do jego potrzeb, ale nie wynika to z treści oferty, to nie może uznać jej za poprawną – uznała Krajowa Izba Odwoławcza w wyroku, którego uzasadnienie niedawno opublikowano. Opolskie Centrum Rozwoju Gospodarki zorganizowało przetarg na dostawę urządzeń drukujących. Postawiło w nim konkretne wymagania wobec jakości oferowanego wydruku – rozdzielczość miała wynosić 600 × 600 dpi. Dwóch wykonawców zaproponowało sprzęt oferujący wyższą jakość wydruku. Jeden z nich w ofercie wpisał jednak wymagane 600 × 600 dpi, a drugi 1800 × 1200 dpi. Pierwszego zamawiający poprosił o wyjaśnienia, ofertę drugiego odrzucił. Wyeliminowany przedsiębiorca w odwołaniu wniesionym do Krajowej Izby Odwoławczej przekonywał, że ukarano go „za uczciwość”. Proponowane przez niego urządzenia również bowiem można skonfigurować tak, by osiągały wymaganą, gorszą jakość wydruku. Niezrozumiałe więc jest, dlaczego jednego przedsiębiorcę poproszono o wyjaśnienia i ostatecznie zaakceptowano jego ofertę, a drugiego odrzucono, choć w praktyce obydwie drukarki mają te same właściwości. KIO nie zgodziła się z tą argumentacją. Jej zdaniem kluczowe było to, że oferty różniły się swoją treścią. W jednej wskazano wprost, że oferowane urządzenie spełnia wymagania (choć może drukować w lepszej jakości), w drugiej wskazano wyższą, ale równocześnie niezgodną z ustalonymi parametrami rozdzielczość- czytamy.

(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 09.09.2024.).

„Głos Szczeciński” odnotowuje: „Międzyzdroje najbogatszym miastem w Polsce według rankingu >>Wspólnoty<<”. W rankingu „Wspólnoty”, czasopisma samorządowców, które tym razem zrobiło zestawienie najbogatszych samorządów 2023 na czele nie jest ani Warszawa, ani Sopot, ani Świnoujście. Najbogatszym miastem w Polsce per capita okazały się być Międzyzdroje. Zestawienie najbogatszych miast dla czasopisma „Wspólnota” przygotowali Paweł Swianiewicz, profesor ekonomii, kierownik Zakładu Studiów Społeczno-Ekonomicznych w Instytucie Gospodarki Przestrzennej Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu oraz Julita Łukomska adiunkt w Katedrze Rozwoju i Polityki Lokalnej na Wydziale Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego. Zbadali sytuację finansową samorządów u progu nowej kadencji.
Okazało się, że najbogatszym miastem w Polsce są Międzyzdroje, w którym to na głowę mieszkańca przypada 16266,76 zł. To ranking zamożności mieszkańców- czytamy na łamach „Głosu”.

(Źródło: „Głos Szczeciński”– 09.09.2024.).

Zobacz również