Poniedziałek, 5 listopad 2018

Uwłaszczenie nie zablokuje obrotu mieszkaniami, Rzeczpospolita
BTE wciąż ma moc, choć się go już nie stosuje, Rzeczpospolita
Nie można spać, bo klimatyzator hałasuje, Rzeczpospolita
Gminy nie oddadzą podatku właścicielom farm wiatrowych, Rzeczpospolita
Odroczenie podatku przysługuje nie tylko inwestorom, którzy budowali, Dziennik Gazeta Prawna
Zasiedzenie możliwe mimo apelacji byłego właściciela, Dziennik Gazeta Prawna

Więcej poniżej.

 

"Prawo co dnia" w poniedziałkowej "Rzeczpospolitej" zauważa: "Uwłaszczenie nie zablokuje obrotu mieszkaniami". Nie cztery miesiące, lecz 30 dni będzie się czekać na zaświadczenie o przekształceniu użytkowania. Na wpis w wykazie prac legislacyjnych Rady Ministrów oczekuje projekt zmian w ustawie o Krajowym Zasobie Nieruchomości. Przy okazji znowelizuje on także ustawę dotycząca powszechnego uwłaszczenia pod mieszkaniówką. "Rz" dotarła do założeń projektu. Dokument finalizuje przede wszystkim legislacyjne instrumentarium, mające posłużyć sprawniejszemu realizowaniu programu Mieszkanie+. Cel jest taki, by KZN nie był tylko bankiem ziemi, ale stał się aktywnym graczem na rynku nieruchomości. Stąd wzięły się rozwiązania umożliwiające mu nawiązywanie współpracy ze spółkami prawa handlowego, do których KZN będzie mógł wnosić swoje nieruchomości. Projekt wieści również koniec idei czynszów regulowanych. W budynkach wzniesionych na gruntach należących do zasobu, kwota komornego ma być indywidualnie kalkulowana- uwzględniając specyfikę danego obiektu. Takie rozwiązanie ma zagwarantować KZN zainteresowanie współpracą wśród deweloperów. Co więcej, KZN ma zyskać uprawnienia do pozyskiwania terenów również od spółek Skarbu Państwa oraz instytutów badawczych. Na zmianach zyskają także użytkownicy wieczyści, którzy myśleli o sprzedaży swoich mieszkań i domów, a na przeszkodzie stanęły im przepisy o przekształceniu prawa użytkowania wieczystego we własność. Choć do przekształcenia z mocy prawa ma dojść już 1 stycznia 2019 r., to potwierdzeniem tej zmiany ma być specjalne zaświadczenie. Na jego wydanie samorządom ustawodawca dał 12 miesięcy (albo cztery- jeśli zostanie złożony wniosek). Projekt zakłada natomiast, że przed wydaniem indywidualnego zaświadczenia wydawane będzie zaświadczenie dla całego uwłaszczonego gruntu. Na jego sporządzenie samorządy dostaną zaś 30 dni- czytamy na 11 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 05.11.2018.).

 

"Prawo co dnia" przypomina też: "BTE wciąż ma moc, choć się go już nie stosuje". Bankowy tytuł egzekucyjny, mimo że nie jest już dokumentem urzędowym, stanowi pełnoprawny środek dowodowy. Podkreślił to Sąd Najwyższy w uzasadnieniu postanowienia, w którym wskazał, że BTE nie skorzysta z domniemania, iż jego treść jest zgodna ze stanem rzeczywistym. Oznacza to, że BTE jako dokument prywatny stanowi pełnoprawny środek dowodowy i może być podstawa ustaleń faktycznych oraz wyrokowania. W ramach swobodnej oceny dowodów sąd może uznać jego treść za zgodną ze stanem rzeczy. BTE utraciły diametralnie swój status dokumentu urzędowego po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 14 kwietnia 2015 r. BTE zniknęły także z prawa bankowego, wraz z nowelą z 17 listopada 2015 r. Dłużnicy bankowi odczuli wówczas znaczną ulgę, łatwiej było bowiem uwolnić się od zaciągniętego zobowiązania. Dlatego SN kolejny raz przypomina, że nie warto bagatelizować mocy wystawionego BTE, który choć utracił moc dokumentu urzędowego, pozostaje dokumentem prywatnym, na podstawie którego sąd może wyrokować i ustalać przebieg faktycznego stanu sprawy. Więcej- na 12 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 05.11.2018.).

 

"Prawo co dnia" odnotowuje również: "Nie można spać, bo klimatyzator hałasuje". Nadzór budowlany nie był w stanie przez 1,6 roku sprawdzić, czy hałas ze sklepowego urządzenia przekracza dopuszczalne normy. Naruszył tym przepisy. WSA w Kielcach przyznał rację właścicielce domu, która skarżyła się na opieszałość powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Chodziło o ograniczenie hałasu klimatyzatora. Znajdował się on na zewnętrznej ścianie sklepu Delikatesy Centrum. Właścicielka domu zwróciła się 17 maja 2017 r. do powiatowego inspektora z prośbą o interwencję. Ten kontrolę przeprowadził. Nie stwierdził jednak żadnych naruszeń i postępowanie umorzył. Wówczas poskarżyła się wojewódzkiemu inspektorowi, a ten uchylił postanowienie umarzające i nakazał zająć się sprawą jeszcze raz, bardziej wnikliwie. Na wniosek powiatowego inspektora wojewódzki inspektor ochrony środowiska przeprowadził badanie głośności klimatyzatora. Wykazało ono, że doszło do przekroczenia dozwolonych norm hałasu. Badania nie można jednak było wykorzystać jako dowodu w sprawie, ponieważ nie było ono przeprowadzone przez akredytowane laboratorium. Od tego czasu następowała kolejna wymiana pism. W końcu właścicielka poskarżyła się na opieszałość powiatowego inspektora, który jej zdaniem ograniczył się jedynie do wymiany korespondencji z WIOŚ i wyznaczaniem kolejnych terminów załatwienia sprawy. Spór dotarł do kieleckiego WSA, który nie miał wątpliwości, że powiatowy inspektor dopuścił się rażącej przewlekłości. Więcej szczegółów- także na 12 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 05.11.2018.).

 

Kolejny dodatek- "Podatki i "Księgowość" zamieszcza tekst pod hasłem: "Gminy nie oddadzą podatku właścicielom farm wiatrowych". NSA w siedmioosobowym składzie orzekł, że w 2017 r. trzeba było płacić podatek od nieruchomości zarówno od części budowlanych wiatraków, jak i od ich elementów technicznych. Spór, który doczekał się rozstrzygnięcia w wyroku 7 sędziów (wyrok z 22 października 2018 r.), dotyczył zakresu opodatkowania podatkiem od nieruchomości elektrowni wiatrowych. NSA uznał, że w stanie prawnym obowiązującym od 1 stycznia do 31 grudnia 2017 r. przedmiotem opodatkowania podatkiem od nieruchomości objęte były fundament i wieża oraz elementy techniczne elektrowni wiatrowej. Przekazanie sprawy do rozstrzygnięcia wyrokiem siedmiu sędziów podyktowane było jej dalekosiężnymi konsekwencjami. Od werdyktu miało bowiem zależeć rozstrzygnięcie m.in. kwestii zrekompensowania gminom utraconego dochodu- czytamy na pierwszej stronie dodatku.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 05.11.2018.).

 

"Dziennik Gazeta Prawna" zauważa natomiast: "Odroczenie podatku przysługuje nie tylko inwestorom, którzy budowali". Zasada opodatkowania nowo wybudowanych budynków lub budowli dopiero od 1 stycznia następnego roku dotyczy nie tylko ich właścicieli, którzy je wznieśli, lecz także nabywców- orzekł NSA. Wykładnia ta wydaje się oczywista, odkąd NSA orzekł 10 marca 2010 r., że odroczenie momentu opodatkowania dotyczy również nabywców, mimo że to nie oni wybudowali obiekt. NSA przypomniał, że trudno doszukiwać się art. 6 ust. 2 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych kryterium podmiotowego, które różnicowałoby sytuację podatników ze względu na to, jak stali się właścicielami lub posiadaczami budynku bądź budowli- czy je wybudowali, czy nabyli. Podkreślił, że obowiązek podatkowy jest związany z własnością lub posiadaniem nieruchomości, a to może być wynikiem różnych zdarzeń. W przeciwnym razie doszłoby do nierównego traktowania podatników- stwierdził sąd. Szczegóły- na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 05.11.2018.).

 

"DGP" informuje też: "Zasiedzenie możliwe mimo apelacji byłego właściciela". Początkiem sprawy był wniosek Lasów Państwowych o stwierdzenie zasiedzenia kilku działek, których właściciel w latach 70. XX w. wyemigrował do Niemiec. Grunty w kolejnych latach gmina przekazała miejscowemu nadleśnictwu. Choć decyzje wywłaszczeniowe zostały unieważnione przez wojewodę w 2013 r., Lasy Państwowe złożyły do sądu wniosek o stwierdzenie nabycia własności tych nieruchomości. Sąd I instancji stwierdził zasiedzenie w różnych terminach dla różnych działek, co wynikało z różnych terminów objęcia ich w posiadanie faktyczne. Apelację od tego postanowienia złożył syn byłego właściciela. Wskazał, że przez błędne uznanie, iż Skarb Państwa był samoistnym posiadaczem nieruchomości leśnej, las był faktycznie wyłączony z obrotu cywilnego, a więc nie mogło być mowy o zasiedzeniu- czytamy. Więcej szczegółów- na siódmej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 05.11.2018.).

 

"Prawo co dnia" w poniedziałkowej "Rzeczpospolitej" zauważa: "Uwłaszczenie nie zablokuje obrotu mieszkaniami". Nie cztery miesiące, lecz 30 dni będzie się czekać na zaświadczenie o przekształceniu użytkowania. Na wpis w wykazie prac legislacyjnych Rady Ministrów oczekuje projekt zmian w ustawie o Krajowym Zasobie Nieruchomości. Przy okazji znowelizuje on także ustawę dotycząca powszechnego uwłaszczenia pod mieszkaniówką. "Rz" dotarła do założeń projektu. Dokument finalizuje przede wszystkim legislacyjne instrumentarium, mające posłużyć sprawniejszemu realizowaniu programu Mieszkanie+. Cel jest taki, by KZN nie był tylko bankiem ziemi, ale stał się aktywnym graczem na rynku nieruchomości. Stąd wzięły się rozwiązania umożliwiające mu nawiązywanie współpracy ze spółkami prawa handlowego, do których KZN będzie mógł wnosić swoje nieruchomości. Projekt wieści również koniec idei czynszów regulowanych. W budynkach wzniesionych na gruntach należących do zasobu, kwota komornego ma być indywidualnie kalkulowana- uwzględniając specyfikę danego obiektu. Takie rozwiązanie ma zagwarantować KZN zainteresowanie współpracą wśród deweloperów. Co więcej, KZN ma zyskać uprawnienia do pozyskiwania terenów również od spółek Skarbu Państwa oraz instytutów badawczych. Na zmianach zyskają także użytkownicy wieczyści, którzy myśleli o sprzedaży swoich mieszkań i domów, a na przeszkodzie stanęły im przepisy o przekształceniu prawa użytkowania wieczystego we własność. Choć do przekształcenia z mocy prawa ma dojść już 1 stycznia 2019 r., to potwierdzeniem tej zmiany ma być specjalne zaświadczenie. Na jego wydanie samorządom ustawodawca dał 12 miesięcy (albo cztery- jeśli zostanie złożony wniosek). Projekt zakłada natomiast, że przed wydaniem indywidualnego zaświadczenia wydawane będzie zaświadczenie dla całego uwłaszczonego gruntu. Na jego sporządzenie samorządy dostaną zaś 30 dni- czytamy na 11 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 05.11.2018.).

 

"Prawo co dnia" przypomina też: "BTE wciąż ma moc, choć się go już nie stosuje". Bankowy tytuł egzekucyjny, mimo że nie jest już dokumentem urzędowym, stanowi pełnoprawny środek dowodowy. Podkreślił to Sąd Najwyższy w uzasadnieniu postanowienia, w którym wskazał, że BTE nie skorzysta z domniemania, iż jego treść jest zgodna ze stanem rzeczywistym. Oznacza to, że BTE jako dokument prywatny stanowi pełnoprawny środek dowodowy i może być podstawa ustaleń faktycznych oraz wyrokowania. W ramach swobodnej oceny dowodów sąd może uznać jego treść za zgodną ze stanem rzeczy. BTE utraciły diametralnie swój status dokumentu urzędowego po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 14 kwietnia 2015 r. BTE zniknęły także z prawa bankowego, wraz z nowelą z 17 listopada 2015 r. Dłużnicy bankowi odczuli wówczas znaczną ulgę, łatwiej było bowiem uwolnić się od zaciągniętego zobowiązania. Dlatego SN kolejny raz przypomina, że nie warto bagatelizować mocy wystawionego BTE, który choć utracił moc dokumentu urzędowego, pozostaje dokumentem prywatnym, na podstawie którego sąd może wyrokować i ustalać przebieg faktycznego stanu sprawy. Więcej- na 12 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 05.11.2018.).

 

"Prawo co dnia" odnotowuje również: "Nie można spać, bo klimatyzator hałasuje". Nadzór budowlany nie był w stanie przez 1,6 roku sprawdzić, czy hałas ze sklepowego urządzenia przekracza dopuszczalne normy. Naruszył tym przepisy. WSA w Kielcach przyznał rację właścicielce domu, która skarżyła się na opieszałość powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Chodziło o ograniczenie hałasu klimatyzatora. Znajdował się on na zewnętrznej ścianie sklepu Delikatesy Centrum. Właścicielka domu zwróciła się 17 maja 2017 r. do powiatowego inspektora z prośbą o interwencję. Ten kontrolę przeprowadził. Nie stwierdził jednak żadnych naruszeń i postępowanie umorzył. Wówczas poskarżyła się wojewódzkiemu inspektorowi, a ten uchylił postanowienie umarzające i nakazał zająć się sprawą jeszcze raz, bardziej wnikliwie. Na wniosek powiatowego inspektora wojewódzki inspektor ochrony środowiska przeprowadził badanie głośności klimatyzatora. Wykazało ono, że doszło do przekroczenia dozwolonych norm hałasu. Badania nie można jednak było wykorzystać jako dowodu w sprawie, ponieważ nie było ono przeprowadzone przez akredytowane laboratorium. Od tego czasu następowała kolejna wymiana pism. W końcu właścicielka poskarżyła się na opieszałość powiatowego inspektora, który jej zdaniem ograniczył się jedynie do wymiany korespondencji z WIOŚ i wyznaczaniem kolejnych terminów załatwienia sprawy. Spór dotarł do kieleckiego WSA, który nie miał wątpliwości, że powiatowy inspektor dopuścił się rażącej przewlekłości. Więcej szczegółów- także na 12 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 05.11.2018.).

 

Kolejny dodatek- "Podatki i "Księgowość" zamieszcza tekst pod hasłem: "Gminy nie oddadzą podatku właścicielom farm wiatrowych". NSA w siedmioosobowym składzie orzekł, że w 2017 r. trzeba było płacić podatek od nieruchomości zarówno od części budowlanych wiatraków, jak i od ich elementów technicznych. Spór, który doczekał się rozstrzygnięcia w wyroku 7 sędziów (wyrok z 22 października 2018 r.), dotyczył zakresu opodatkowania podatkiem od nieruchomości elektrowni wiatrowych. NSA uznał, że w stanie prawnym obowiązującym od 1 stycznia do 31 grudnia 2017 r. przedmiotem opodatkowania podatkiem od nieruchomości objęte były fundament i wieża oraz elementy techniczne elektrowni wiatrowej. Przekazanie sprawy do rozstrzygnięcia wyrokiem siedmiu sędziów podyktowane było jej dalekosiężnymi konsekwencjami. Od werdyktu miało bowiem zależeć rozstrzygnięcie m.in. kwestii zrekompensowania gminom utraconego dochodu- czytamy na pierwszej stronie dodatku.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 05.11.2018.).

 

"Dziennik Gazeta Prawna" zauważa natomiast: "Odroczenie podatku przysługuje nie tylko inwestorom, którzy budowali". Zasada opodatkowania nowo wybudowanych budynków lub budowli dopiero od 1 stycznia następnego roku dotyczy nie tylko ich właścicieli, którzy je wznieśli, lecz także nabywców- orzekł NSA. Wykładnia ta wydaje się oczywista, odkąd NSA orzekł 10 marca 2010 r., że odroczenie momentu opodatkowania dotyczy również nabywców, mimo że to nie oni wybudowali obiekt. NSA przypomniał, że trudno doszukiwać się art. 6 ust. 2 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych kryterium podmiotowego, które różnicowałoby sytuację podatników ze względu na to, jak stali się właścicielami lub posiadaczami budynku bądź budowli- czy je wybudowali, czy nabyli. Podkreślił, że obowiązek podatkowy jest związany z własnością lub posiadaniem nieruchomości, a to może być wynikiem różnych zdarzeń. W przeciwnym razie doszłoby do nierównego traktowania podatników- stwierdził sąd. Szczegóły- na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 05.11.2018.).

 

"DGP" informuje też: "Zasiedzenie możliwe mimo apelacji byłego właściciela". Początkiem sprawy był wniosek Lasów Państwowych o stwierdzenie zasiedzenia kilku działek, których właściciel w latach 70. XX w. wyemigrował do Niemiec. Grunty w kolejnych latach gmina przekazała miejscowemu nadleśnictwu. Choć decyzje wywłaszczeniowe zostały unieważnione przez wojewodę w 2013 r., Lasy Państwowe złożyły do sądu wniosek o stwierdzenie nabycia własności tych nieruchomości. Sąd I instancji stwierdził zasiedzenie w różnych terminach dla różnych działek, co wynikało z różnych terminów objęcia ich w posiadanie faktyczne. Apelację od tego postanowienia złożył syn byłego właściciela. Wskazał, że przez błędne uznanie, iż Skarb Państwa był samoistnym posiadaczem nieruchomości leśnej, las był faktycznie wyłączony z obrotu cywilnego, a więc nie mogło być mowy o zasiedzeniu- czytamy. Więcej szczegółów- na siódmej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 05.11.2018.).

 

"Prawo co dnia" w poniedziałkowej "Rzeczpospolitej" zauważa: "Uwłaszczenie nie zablokuje obrotu mieszkaniami". Nie cztery miesiące, lecz 30 dni będzie się czekać na zaświadczenie o przekształceniu użytkowania. Na wpis w wykazie prac legislacyjnych Rady Ministrów oczekuje projekt zmian w ustawie o Krajowym Zasobie Nieruchomości. Przy okazji znowelizuje on także ustawę dotycząca powszechnego uwłaszczenia pod mieszkaniówką. "Rz" dotarła do założeń projektu. Dokument finalizuje przede wszystkim legislacyjne instrumentarium, mające posłużyć sprawniejszemu realizowaniu programu Mieszkanie+. Cel jest taki, by KZN nie był tylko bankiem ziemi, ale stał się aktywnym graczem na rynku nieruchomości. Stąd wzięły się rozwiązania umożliwiające mu nawiązywanie współpracy ze spółkami prawa handlowego, do których KZN będzie mógł wnosić swoje nieruchomości. Projekt wieści również koniec idei czynszów regulowanych. W budynkach wzniesionych na gruntach należących do zasobu, kwota komornego ma być indywidualnie kalkulowana- uwzględniając specyfikę danego obiektu. Takie rozwiązanie ma zagwarantować KZN zainteresowanie współpracą wśród deweloperów. Co więcej, KZN ma zyskać uprawnienia do pozyskiwania terenów również od spółek Skarbu Państwa oraz instytutów badawczych. Na zmianach zyskają także użytkownicy wieczyści, którzy myśleli o sprzedaży swoich mieszkań i domów, a na przeszkodzie stanęły im przepisy o przekształceniu prawa użytkowania wieczystego we własność. Choć do przekształcenia z mocy prawa ma dojść już 1 stycznia 2019 r., to potwierdzeniem tej zmiany ma być specjalne zaświadczenie. Na jego wydanie samorządom ustawodawca dał 12 miesięcy (albo cztery- jeśli zostanie złożony wniosek). Projekt zakłada natomiast, że przed wydaniem indywidualnego zaświadczenia wydawane będzie zaświadczenie dla całego uwłaszczonego gruntu. Na jego sporządzenie samorządy dostaną zaś 30 dni- czytamy na 11 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 05.11.2018.).

 

"Prawo co dnia" przypomina też: "BTE wciąż ma moc, choć się go już nie stosuje". Bankowy tytuł egzekucyjny, mimo że nie jest już dokumentem urzędowym, stanowi pełnoprawny środek dowodowy. Podkreślił to Sąd Najwyższy w uzasadnieniu postanowienia, w którym wskazał, że BTE nie skorzysta z domniemania, iż jego treść jest zgodna ze stanem rzeczywistym. Oznacza to, że BTE jako dokument prywatny stanowi pełnoprawny środek dowodowy i może być podstawa ustaleń faktycznych oraz wyrokowania. W ramach swobodnej oceny dowodów sąd może uznać jego treść za zgodną ze stanem rzeczy. BTE utraciły diametralnie swój status dokumentu urzędowego po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 14 kwietnia 2015 r. BTE zniknęły także z prawa bankowego, wraz z nowelą z 17 listopada 2015 r. Dłużnicy bankowi odczuli wówczas znaczną ulgę, łatwiej było bowiem uwolnić się od zaciągniętego zobowiązania. Dlatego SN kolejny raz przypomina, że nie warto bagatelizować mocy wystawionego BTE, który choć utracił moc dokumentu urzędowego, pozostaje dokumentem prywatnym, na podstawie którego sąd może wyrokować i ustalać przebieg faktycznego stanu sprawy. Więcej- na 12 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 05.11.2018.).

 

"Prawo co dnia" odnotowuje również: "Nie można spać, bo klimatyzator hałasuje". Nadzór budowlany nie był w stanie przez 1,6 roku sprawdzić, czy hałas ze sklepowego urządzenia przekracza dopuszczalne normy. Naruszył tym przepisy. WSA w Kielcach przyznał rację właścicielce domu, która skarżyła się na opieszałość powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Chodziło o ograniczenie hałasu klimatyzatora. Znajdował się on na zewnętrznej ścianie sklepu Delikatesy Centrum. Właścicielka domu zwróciła się 17 maja 2017 r. do powiatowego inspektora z prośbą o interwencję. Ten kontrolę przeprowadził. Nie stwierdził jednak żadnych naruszeń i postępowanie umorzył. Wówczas poskarżyła się wojewódzkiemu inspektorowi, a ten uchylił postanowienie umarzające i nakazał zająć się sprawą jeszcze raz, bardziej wnikliwie. Na wniosek powiatowego inspektora wojewódzki inspektor ochrony środowiska przeprowadził badanie głośności klimatyzatora. Wykazało ono, że doszło do przekroczenia dozwolonych norm hałasu. Badania nie można jednak było wykorzystać jako dowodu w sprawie, ponieważ nie było ono przeprowadzone przez akredytowane laboratorium. Od tego czasu następowała kolejna wymiana pism. W końcu właścicielka poskarżyła się na opieszałość powiatowego inspektora, który jej zdaniem ograniczył się jedynie do wymiany korespondencji z WIOŚ i wyznaczaniem kolejnych terminów załatwienia sprawy. Spór dotarł do kieleckiego WSA, który nie miał wątpliwości, że powiatowy inspektor dopuścił się rażącej przewlekłości. Więcej szczegółów- także na 12 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 05.11.2018.).

 

Kolejny dodatek- "Podatki i "Księgowość" zamieszcza tekst pod hasłem: "Gminy nie oddadzą podatku właścicielom farm wiatrowych". NSA w siedmioosobowym składzie orzekł, że w 2017 r. trzeba było płacić podatek od nieruchomości zarówno od części budowlanych wiatraków, jak i od ich elementów technicznych. Spór, który doczekał się rozstrzygnięcia w wyroku 7 sędziów (wyrok z 22 października 2018 r.), dotyczył zakresu opodatkowania podatkiem od nieruchomości elektrowni wiatrowych. NSA uznał, że w stanie prawnym obowiązującym od 1 stycznia do 31 grudnia 2017 r. przedmiotem opodatkowania podatkiem od nieruchomości objęte były fundament i wieża oraz elementy techniczne elektrowni wiatrowej. Przekazanie sprawy do rozstrzygnięcia wyrokiem siedmiu sędziów podyktowane było jej dalekosiężnymi konsekwencjami. Od werdyktu miało bowiem zależeć rozstrzygnięcie m.in. kwestii zrekompensowania gminom utraconego dochodu- czytamy na pierwszej stronie dodatku.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 05.11.2018.).

 

"Dziennik Gazeta Prawna" zauważa natomiast: "Odroczenie podatku przysługuje nie tylko inwestorom, którzy budowali". Zasada opodatkowania nowo wybudowanych budynków lub budowli dopiero od 1 stycznia następnego roku dotyczy nie tylko ich właścicieli, którzy je wznieśli, lecz także nabywców- orzekł NSA. Wykładnia ta wydaje się oczywista, odkąd NSA orzekł 10 marca 2010 r., że odroczenie momentu opodatkowania dotyczy również nabywców, mimo że to nie oni wybudowali obiekt. NSA przypomniał, że trudno doszukiwać się art. 6 ust. 2 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych kryterium podmiotowego, które różnicowałoby sytuację podatników ze względu na to, jak stali się właścicielami lub posiadaczami budynku bądź budowli- czy je wybudowali, czy nabyli. Podkreślił, że obowiązek podatkowy jest związany z własnością lub posiadaniem nieruchomości, a to może być wynikiem różnych zdarzeń. W przeciwnym razie doszłoby do nierównego traktowania podatników- stwierdził sąd. Szczegóły- na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 05.11.2018.).

 

"DGP" informuje też: "Zasiedzenie możliwe mimo apelacji byłego właściciela". Początkiem sprawy był wniosek Lasów Państwowych o stwierdzenie zasiedzenia kilku działek, których właściciel w latach 70. XX w. wyemigrował do Niemiec. Grunty w kolejnych latach gmina przekazała miejscowemu nadleśnictwu. Choć decyzje wywłaszczeniowe zostały unieważnione przez wojewodę w 2013 r., Lasy Państwowe złożyły do sądu wniosek o stwierdzenie nabycia własności tych nieruchomości. Sąd I instancji stwierdził zasiedzenie w różnych terminach dla różnych działek, co wynikało z różnych terminów objęcia ich w posiadanie faktyczne. Apelację od tego postanowienia złożył syn byłego właściciela. Wskazał, że przez błędne uznanie, iż Skarb Państwa był samoistnym posiadaczem nieruchomości leśnej, las był faktycznie wyłączony z obrotu cywilnego, a więc nie mogło być mowy o zasiedzeniu- czytamy. Więcej szczegółów- na siódmej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 05.11.2018.).

 

"Prawo co dnia" w poniedziałkowej "Rzeczpospolitej" zauważa: "Uwłaszczenie nie zablokuje obrotu mieszkaniami". Nie cztery miesiące, lecz 30 dni będzie się czekać na zaświadczenie o przekształceniu użytkowania. Na wpis w wykazie prac legislacyjnych Rady Ministrów oczekuje projekt zmian w ustawie o Krajowym Zasobie Nieruchomości. Przy okazji znowelizuje on także ustawę dotycząca powszechnego uwłaszczenia pod mieszkaniówką. "Rz" dotarła do założeń projektu. Dokument finalizuje przede wszystkim legislacyjne instrumentarium, mające posłużyć sprawniejszemu realizowaniu programu Mieszkanie+. Cel jest taki, by KZN nie był tylko bankiem ziemi, ale stał się aktywnym graczem na rynku nieruchomości. Stąd wzięły się rozwiązania umożliwiające mu nawiązywanie współpracy ze spółkami prawa handlowego, do których KZN będzie mógł wnosić swoje nieruchomości. Projekt wieści również koniec idei czynszów regulowanych. W budynkach wzniesionych na gruntach należących do zasobu, kwota komornego ma być indywidualnie kalkulowana- uwzględniając specyfikę danego obiektu. Takie rozwiązanie ma zagwarantować KZN zainteresowanie współpracą wśród deweloperów. Co więcej, KZN ma zyskać uprawnienia do pozyskiwania terenów również od spółek Skarbu Państwa oraz instytutów badawczych. Na zmianach zyskają także użytkownicy wieczyści, którzy myśleli o sprzedaży swoich mieszkań i domów, a na przeszkodzie stanęły im przepisy o przekształceniu prawa użytkowania wieczystego we własność. Choć do przekształcenia z mocy prawa ma dojść już 1 stycznia 2019 r., to potwierdzeniem tej zmiany ma być specjalne zaświadczenie. Na jego wydanie samorządom ustawodawca dał 12 miesięcy (albo cztery- jeśli zostanie złożony wniosek). Projekt zakłada natomiast, że przed wydaniem indywidualnego zaświadczenia wydawane będzie zaświadczenie dla całego uwłaszczonego gruntu. Na jego sporządzenie samorządy dostaną zaś 30 dni- czytamy na 11 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 05.11.2018.).

 

"Prawo co dnia" przypomina też: "BTE wciąż ma moc, choć się go już nie stosuje". Bankowy tytuł egzekucyjny, mimo że nie jest już dokumentem urzędowym, stanowi pełnoprawny środek dowodowy. Podkreślił to Sąd Najwyższy w uzasadnieniu postanowienia, w którym wskazał, że BTE nie skorzysta z domniemania, iż jego treść jest zgodna ze stanem rzeczywistym. Oznacza to, że BTE jako dokument prywatny stanowi pełnoprawny środek dowodowy i może być podstawa ustaleń faktycznych oraz wyrokowania. W ramach swobodnej oceny dowodów sąd może uznać jego treść za zgodną ze stanem rzeczy. BTE utraciły diametralnie swój status dokumentu urzędowego po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 14 kwietnia 2015 r. BTE zniknęły także z prawa bankowego, wraz z nowelą z 17 listopada 2015 r. Dłużnicy bankowi odczuli wówczas znaczną ulgę, łatwiej było bowiem uwolnić się od zaciągniętego zobowiązania. Dlatego SN kolejny raz przypomina, że nie warto bagatelizować mocy wystawionego BTE, który choć utracił moc dokumentu urzędowego, pozostaje dokumentem prywatnym, na podstawie którego sąd może wyrokować i ustalać przebieg faktycznego stanu sprawy. Więcej- na 12 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 05.11.2018.).

 

"Prawo co dnia" odnotowuje również: "Nie można spać, bo klimatyzator hałasuje". Nadzór budowlany nie był w stanie przez 1,6 roku sprawdzić, czy hałas ze sklepowego urządzenia przekracza dopuszczalne normy. Naruszył tym przepisy. WSA w Kielcach przyznał rację właścicielce domu, która skarżyła się na opieszałość powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Chodziło o ograniczenie hałasu klimatyzatora. Znajdował się on na zewnętrznej ścianie sklepu Delikatesy Centrum. Właścicielka domu zwróciła się 17 maja 2017 r. do powiatowego inspektora z prośbą o interwencję. Ten kontrolę przeprowadził. Nie stwierdził jednak żadnych naruszeń i postępowanie umorzył. Wówczas poskarżyła się wojewódzkiemu inspektorowi, a ten uchylił postanowienie umarzające i nakazał zająć się sprawą jeszcze raz, bardziej wnikliwie. Na wniosek powiatowego inspektora wojewódzki inspektor ochrony środowiska przeprowadził badanie głośności klimatyzatora. Wykazało ono, że doszło do przekroczenia dozwolonych norm hałasu. Badania nie można jednak było wykorzystać jako dowodu w sprawie, ponieważ nie było ono przeprowadzone przez akredytowane laboratorium. Od tego czasu następowała kolejna wymiana pism. W końcu właścicielka poskarżyła się na opieszałość powiatowego inspektora, który jej zdaniem ograniczył się jedynie do wymiany korespondencji z WIOŚ i wyznaczaniem kolejnych terminów załatwienia sprawy. Spór dotarł do kieleckiego WSA, który nie miał wątpliwości, że powiatowy inspektor dopuścił się rażącej przewlekłości. Więcej szczegółów- także na 12 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 05.11.2018.).

 

Kolejny dodatek- "Podatki i "Księgowość" zamieszcza tekst pod hasłem: "Gminy nie oddadzą podatku właścicielom farm wiatrowych". NSA w siedmioosobowym składzie orzekł, że w 2017 r. trzeba było płacić podatek od nieruchomości zarówno od części budowlanych wiatraków, jak i od ich elementów technicznych. Spór, który doczekał się rozstrzygnięcia w wyroku 7 sędziów (wyrok z 22 października 2018 r.), dotyczył zakresu opodatkowania podatkiem od nieruchomości elektrowni wiatrowych. NSA uznał, że w stanie prawnym obowiązującym od 1 stycznia do 31 grudnia 2017 r. przedmiotem opodatkowania podatkiem od nieruchomości objęte były fundament i wieża oraz elementy techniczne elektrowni wiatrowej. Przekazanie sprawy do rozstrzygnięcia wyrokiem siedmiu sędziów podyktowane było jej dalekosiężnymi konsekwencjami. Od werdyktu miało bowiem zależeć rozstrzygnięcie m.in. kwestii zrekompensowania gminom utraconego dochodu- czytamy na pierwszej stronie dodatku.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 05.11.2018.).

 

"Dziennik Gazeta Prawna" zauważa natomiast: "Odroczenie podatku przysługuje nie tylko inwestorom, którzy budowali". Zasada opodatkowania nowo wybudowanych budynków lub budowli dopiero od 1 stycznia następnego roku dotyczy nie tylko ich właścicieli, którzy je wznieśli, lecz także nabywców- orzekł NSA. Wykładnia ta wydaje się oczywista, odkąd NSA orzekł 10 marca 2010 r., że odroczenie momentu opodatkowania dotyczy również nabywców, mimo że to nie oni wybudowali obiekt. NSA przypomniał, że trudno doszukiwać się art. 6 ust. 2 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych kryterium podmiotowego, które różnicowałoby sytuację podatników ze względu na to, jak stali się właścicielami lub posiadaczami budynku bądź budowli- czy je wybudowali, czy nabyli. Podkreślił, że obowiązek podatkowy jest związany z własnością lub posiadaniem nieruchomości, a to może być wynikiem różnych zdarzeń. W przeciwnym razie doszłoby do nierównego traktowania podatników- stwierdził sąd. Szczegóły- na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 05.11.2018.).

 

"DGP" informuje też: "Zasiedzenie możliwe mimo apelacji byłego właściciela". Początkiem sprawy był wniosek Lasów Państwowych o stwierdzenie zasiedzenia kilku działek, których właściciel w latach 70. XX w. wyemigrował do Niemiec. Grunty w kolejnych latach gmina przekazała miejscowemu nadleśnictwu. Choć decyzje wywłaszczeniowe zostały unieważnione przez wojewodę w 2013 r., Lasy Państwowe złożyły do sądu wniosek o stwierdzenie nabycia własności tych nieruchomości. Sąd I instancji stwierdził zasiedzenie w różnych terminach dla różnych działek, co wynikało z różnych terminów objęcia ich w posiadanie faktyczne. Apelację od tego postanowienia złożył syn byłego właściciela. Wskazał, że przez błędne uznanie, iż Skarb Państwa był samoistnym posiadaczem nieruchomości leśnej, las był faktycznie wyłączony z obrotu cywilnego, a więc nie mogło być mowy o zasiedzeniu- czytamy. Więcej szczegółów- na siódmej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 05.11.2018.).

 

Zobacz również