Poniedziałek, 2 wrzesień 2024
Poniedziałkowa „Rzeczpospolita” zamieszcza tekst: „Ekonomiści: odbicie w przemyśle wciąż się oddala”. Sierpień nie przyniósł radykalnej poprawy w przetwórstwie, polscy producenci wciąż są pod presją zastoju w gospodarce niemieckiej. Na szczęście silny pozostaje nasz rynek pracy, choć płace będą rosły coraz wolniej. Na najbliższym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej nie obniży stóp procentowych i we wrześniu główna stopa, referencyjna, pozostanie na poziomie 5,75 proc. – tak przewidują wszyscy ekonomiści, którzy wzięli udział w najnowszej edycji konkursu miesięcznych prognoz „Parkietu” i „Rz”. Chodzi o wskaźniki makroekonomiczne, które będą publikowane we wrześniu, zwykle dotyczące kondycji gospodarki w sierpniu. Oczekiwania braku cięcia stóp procentowych umacnia wstępny szacunek inflacji podany przez Główny Urząd Statystyczny w piątek. W sierpniu ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły rok do roku o 4,3 proc. (mniej więcej zgodnie z konsensusem rynkowym), a miesiąc do miesiąca – o 0,1 proc. W lipcu roczna inflacja wynosiła 4,2 proc. Do końca br. RPP najpewniej nie zmieni poziomu stóp procentowych i jest to mało prawdopodobne także na początku przyszłego roku. W swoich decyzjach Rada Polityki Pieniężnej zwykle bierze też pod uwagę kondycję gospodarki, a ta w sierpniu nie wyglądała na wyjątkowo dobrą. Szczególnie jeśli chodzi o sektor przemysłowy. Zebrane prognozy wskazują, że produkcja sprzedana przemysłu w minionym miesiącu wzrosła jedynie o 0,8 proc. wobec 4,9 proc. rocznego wzrostu w lipcu (a który i tak był poniżej oczekiwań). Również szacowany przez ekonomistów wskaźnik PMI dla polskiego przemysłu pozostaje poniżej 50 pkt, co oznacza brak perspektyw na szybkie i wyraźne ożywienie. Więcej szczegółów- na 17 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 02.09.2024.).
„Rz” odnotowuje też: „Praca zdalna: czy przymusowy powrót do biur opłaca się firmom?”. Wraz z początkiem roku szkolnego ruszają powroty do biur. Nierzadko pod przymusem, co może być ryzykowną decyzją dla pracodawców. Według najnowszego raportu CBRE „European Office Occupier Sentiment Survey 2024”, w ciągu ostatniego roku odsetek osób pracujących stacjonarnie przez trzy lub więcej dni w tygodniu wzrósł w europejskich firmach z 37 do 43 procent. Na razie mocno trzyma się podział dwa dni pracy stacjonarnej i trzy dni zdalnej, według którego działa najwięcej, bo ponad siedmiu na dziesięciu pracowników. Z raportu wynika, że trzy na dziesięć badanych firm zamierzało podjąć działania zachęcające do pracy stacjonarnej. Również w Polsce sporo firm chciałoby zwiększyć jej udział, choć ambicje przyciągnięcia pracowników do biur na cały tydzień miało u nas jedynie 4 proc. uczestników badania CBRE. W sondażu Grant Thornton 15 proc. firm, które oferowały możliwość pracy zdalnej, zapowiadało w 2024 r. próby jej ograniczenia. Najczęściej przez zwiększenie liczby obowiązkowych dni w biurze, ale 7 proc. planowało powrót do pełnej pracy stacjonarnej. Więcej- na 19 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 02.09.2024.).
Dodatek „Rz”– „Podatki i rachunkowość” zamieszcza z kolei tekst: „Agroturystyka zwolniona z PIT, ale nie zawsze”. Wolne od podatku są dochody z wynajmu nie więcej niż pięciu pokoi gościnnych, w budynkach mieszkalnych znajdujących się na wsi w gospodarstwie rolnym, osobom będącym na wypoczynku. W sezonie letnim wiele osób mieszkających na wsi wynajmuje turystom pokoje w swoich domach lub w specjalnie zbudowanych obok domach letniskowych. Dochody z wynajmu nie więcej niż pięciu pokoi gościnnych, w budynkach mieszkalnych położonych na terenach wiejskich w gospodarstwie rolnym, osobom przebywającym na wypoczynku oraz dochody z tytułu wyżywienia tych osób są zwolnione z podatku dochodowego, co wynika z art. 21 ust. 1 pkt 43 ustawy o PIT. Przepis ten jest niby prosty, ale w niektórych przypadkach podatnicy nie wiedzą jak go interpretować- czytamy w ramach wstępu. Więcej dla zainteresowanych- na trzeciej stronie dodatku.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 02.09.2024.).
„Życie Regionów” w „Rz” zauważa natomiast: „Wiatraki na lądzie z nowymi problemami”. Nowa ustawa wiatrakowa w wersji, którą obecnie chce już we wrześniu przesłać do konsultacji Ministerstwo Klimatu i Środowiska, może utrudnić rozwój lądowych farm wiatrowych. Nowy projekt może wykluczyć z rozwoju i budowy nowych farm – jak wynika z materiałów Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej– duże obszary w Wielkopolsce oraz w Zachodniopomorskiem i na Pomorzu. O ile dotychczas budzący największe kontrowersje postulat zmniejszenia odległości lokowania farm wiatrowych od najbliższych zabudowań wydaje się niepodważalny i dystans będzie zmniejszony z 700 do 500 m, to na horyzoncie pojawia się nowe obostrzenie. Zaktualizowane zostaną minimalne odległości od form ochrony przyrody: parki narodowe – odległość min. 1500 m (dotychczas obwiązuje zasada10h), rezerwaty przyrody – 500 m, obszary Natura 2000 ustanowione w celu ochrony ptaków i nietoperzy – 1500 m. Branża wiatrowa podkreśla, że powierzchnia obszarów Natura 2000 w Polsce to ok. 70 tys. km kw., czyli aż 20 proc. powierzchni kraju. W praktyce nowa regulacja będzie hamować powstawanie nowych projektów wiatrowych -uważa PSEW.
Innego zdania jest resort. Według jego szacunków wprowadzenie minimalnej odległości elektrowni wiatrowej od zabudowań na poziomie 500 m oraz 1500 m od parków narodowych umożliwi lokalizowanie lądowych farm wiatrowych na ok. 22 proc. powierzchni kraju. Obecne regulacje umożliwiają to na ok. 15,7 proc. powierzchni kraju. Jest to zatem przyrost o blisko połowę – uważa ministerstwo. Szczegóły- na trzeciej stronie dodatku.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 02.09.2024.).
„Życie Regionów” zamieszcza również tekst: „Mieszkania komunalne na rafach”. Brak terenów, pieniędzy, duża pula już posiadanych lokali – z tych powodów samorządy nie budują lokali komunalnych. Bywa, że samorządy nie starają się o nowe mieszkania, bo mają ich wystarczająco dużo. Ale to wyjątkowa sytuacja. W latach 2015–2022 Kraków na potrzeby pomocy mieszkaniowej dla mieszkańców przeznaczył 3184 mieszkania, w tym 716 nowo pozyskanych i 2468 mieszkań odzyskanych z zasobu, wyremontowanych i przekazanych do użytkowania. Stolica Małopolski nie buduje zbyt wiele. Ale nie dlatego, że ma nadmiar wolnych lokali. – Rezerwa gminnych terenów pod budownictwo wielorodzinne jest niewielka. Ze względu na deficyt gminnych terenów Kraków może realizować ustawowe zadanie własne w postaci gminnego budownictwa mieszkaniowego w bardzo ograniczonym zakresie- przyznaje krakowski magistrat. Stolica Małopolski znalazła jednak sposób. W ubiegłym roku Rada Miasta Krakowa wyraziła zgodę na utworzenie spółki KZN SIM Ziemia Krakowska. A 13 października 2023 r. podpisano umowę spółki, której udziałowcami został Kraków oraz gminy: Alwernia, Charsznica, Gdów, Gołcza, Iwanowice, Pałecznica, Skała, Raciechowice, Wieprz oraz Krajowy Zasób Nieruchomości. W tym roku do udziałowców spółki dołączyła gmina Sułoszowa. – Realizacja projektu Społecznej Inicjatywy Mieszkaniowej (SIM) pozwoli na uzupełnienie oferty mieszkaniowej miasta i zmniejszenie tzw. luki czynszowej oraz zwiększenie dostępności mieszkań dla osób posiadających zdolność czynszową, ale nieposiadających zdolności kredytowej. Więcej szczegółów- na czwartej stronie dodatku.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 02.09.2024.).
„Dziennik Gazeta Prawna” zauważa natomiast: „Nie wszystkie samorządy karały za nieopróżnianie szamb”. Część gmin poprzestała na pouczeniu mieszkańców. Same samorządy muszą się jednak liczyć z karami, jeśli w ostatnich dwóch latach nie skontrolowały odpowiedniej liczby nieruchomości. Chociaż gminy już wcześniej miały obowiązek sprawdzania tego, co dzieje się z nieczystościami ze zbiorników bezodpływowych (szamb) czy przydomowych oczyszczalni ścieków, to w 2022 r. uregulowano częstotliwość kontroli. Mają się one odbywać co najmniej raz na dwa lata. Pierwszy cykl kontroli zakończył się w sierpniu. Chodziło o to, aby inspekcja ochrony mogła zweryfikować wywiązywanie się z obowiązków przez lokalnych włodarzy. Te gminy, którym się to nie udało, podlegają karze od 10 tys. zł do 50 tys. zł.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 02.09.2024.).
„DGP” przypomina też: „Ostatni miesiąc na wniosek o bon energetyczny. Kto się spóźni, wsparcia nie dostanie”. Trwa nabór wniosków o bon energetyczny. Resort środowiska przewiduje, że ze wsparcia może skorzystać około 3,5 mln gospodarstw domowych o niższych dochodach. W połowie sierpnia Ministerstwo Cyfryzacji poinformowało, że w ciąg dwóch pierwszych tygodni od uruchomienia naboru złożono ponad 155 tys. wniosków o bon energetyczny. W tym 100 tys. wniosków zostało złożonych w aplikacji mObywatel, a 55 tys. na portalu gov.pl. To już ostatni miesiąc na złożenie wniosku o bon energetyczny. Termin ten upływa bowiem 30 września 2024 r. Przyznanie świadczenia nie wymaga decyzji administracyjnej, co zdaniem cytowanego w tekście eksperta stanowi spore ułatwienie dla administracji samorządowej, na której barkach spoczywa wypłata bonu energetycznego- czytamy na łamach „DGP”.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 02.09.2024.).
W „DGP” czytamy również: „Nawet 28 tys. zł dofinansowania na te urządzenia. Rusza program Mój Prąd 6.0”. Od 2 września 2024 roku rusza szósta edycja programu Mój Prąd, która ma wspierać rozwój odnawialnych źródeł energii. Program oferuje dofinansowanie do mikroinstalacji fotowoltaicznych (PV) oraz urządzeń dodatkowych, takich jak magazyny energii i magazyny ciepła, z budżetem 400 mln złotych. Wnioski można składać do 20 grudnia 2024 roku lub do wyczerpania środków. W ramach Mój Prąd 6.0 wsparcie finansowe jest dostępne dla prosumentów, czyli osób lub gospodarstw domowych produkujących energię elektryczną na własne potrzeby i wprowadzających nadwyżki do sieci. Aby uzyskać dofinansowanie prosumenci muszą spełnić określone warunki. Najważniejszym z nich jest obowiązek zgłoszenia do przyłączenia do sieci mikroinstalacji fotowoltaicznej po 1 sierpnia 2024 roku i wyposażenie jej w magazyn energii.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 02.09.2024.).
„DGP” odnotowuje również: „Branża meblarska w dołku”. Po trwającym od dekady paśmie sukcesów nie ma już śladu. W tym roku znów spadną produkcja, eksport i sprzedaż. Jak dalej czytamy, jeszcze nie było tak, by dwa lata z rzędu były kryzysowe dla sektora. W I kw. branża liczyła jeszcze na odbicie w całym roku. Dziś już wiadomo, że ono nie nastąpi. Nawet, jeśli nadejdzie bardzo dobra koniunktura, nie da się już odrobić spadków z poprzednich miesięcy. W I półroczu przemysł sprzedał meble za 28,3 mld zł. To wynik o 6 proc. słabszy od ubiegłorocznego. Najnowsze dane Głównego Urzędu Statystycznego pokazują, że w lipcu trend spadkowy został utrzymany. Chodzi głównie o rynek niemiecki, na który idzie rocznie 35–40 proc. polskiego eksportu. Tymczasem tamtejsza gospodarka od dwóch lat ma zadyszkę. To przekłada się na wybory konsumentów. Podstawowym czynnikiem staje się cena, a nie jakość i innowacje. Polska jeszcze do niedawna była znana w świecie z tanich, ale dobrej jakości mebli. Teraz ich dostępność cenowa zaczyna się pogarszać.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 02.09.2024.).