Poniedziałek, 2 lipca 2018
Rok komisji Jakiego: przywracanie sprawiedliwości czy kampania wyborcza, Rzeczpospolita
Obrót komórkami nie taki prosty, Rzeczpospolita
Taka zmiana na pewno zatrzęsie rynkiem, Rzeczpospolita
Nie tylko kredyt hipoteczny da ulgę, Rzeczpospolita
Preferencja nie tylko dla hipoteki, Dziennik Gazeta Prawna
Dla najemcy marmury i taras z jacuzzi na dachu, Rzeczpospolita
Balustradę wymienia wspólnota, maluje właściciel, Rzeczpospolita
Zgłaszanie domów to wciąż wielka rzadkość, Rzeczpospolita
Deweloperzy notowani na GPW powiększają ofertę, Rzeczpospolita
Nie skazujemy ludzi na dożywotnie kredyty hipoteczne, Rzeczpospolita
Papiery Murapolu pod lupą KNF, Dziennik Gazeta Prawna
Garaż nie pozbawia prawa do zwrotu VAT, Dziennik Gazeta Prawna
Smog podwójnie trafiony uchwałą, Dziennik Gazeta Prawna
Więcej poniżej.
"Prawo co dnia" w poniedziałkowej "Rzeczpospolitej" odnotowuje: "Rok komisji Jakiego: przywracanie sprawiedliwości czy kampania wyborcza". 74 decyzje dotyczące zwrotu nieruchomości wydała dotąd komisja weryfikacyjna. Ich wartość wyniosła 700 mln zł. Komisja weryfikacyjna funkcjonuje już od roku. Podsumowując pracę, jej przewodniczący podał, że wszczęła 693 postępowania, 180 czynności sprawdzających, 56 postępowań rozpoznawczych oraz wydała 74 decyzje. Wśród nich były te dotyczące zwrotu miastu m.in. Chmielnej 70, Twardej, Noakowskiego 16, Marszałkowskiej 43 czy Nabielaka 9, gdzie do śmierci mieszkała znana działaczka lokatorska Jolanta Brzeska. Z informacji wynika, że wartość odzyskanych nieruchomości to ok. 700 mln zł, a łączna kwota orzeczonych przez komisję zwrotów nienależnego świadczenia- blisko 74 mln zł. Od początku prac komisji towarzyszyły jednak liczne kontrowersje. Krytykuje się ją za byt szerokie kompetencje, jakie posiada. Zarzuca się również, że powstała tylko po to, aby Patryk Jaki mógł zbić kapitał polityczny, który pozwoli mu kandydować w jesiennych wyborach na prezydenta Warszawy. Po rozpoczęciu prac komisji zamarła również reprywatyzacja stołecznych nieruchomości. Miasto wstrzymało praktycznie wszystkie zwroty. Nie wykonuje również prawomocnych wyroków nakazujących oddanie nieruchomości dekretowcowi lub jego rodzinie. Działania komisji mają również wpływ na warszawski rynek nieruchomości. Wzmianki, które wpisuje ona do ksiąg wieczystych nieruchomości, powodują, że zamiera obrót nimi. Coraz częściej z tego powodu kłopoty mają również deweloperzy budujący w stolicy- czytamy na 13 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 02.07.2018.).
"Prawo co dnia" zauważa też: "Obrót komórkami nie taki prosty". Przepisy nie regulują wprost, czy wolno sprzedać komórkę lokatorską, chociaż jest ona pomieszczeniem przynależnym do innego mieszkania. Są Okręgowy w Warszawie wystąpił z pytaniem prawnym do Sądu Najwyższego. Chodzi o rozstrzygnięcie, czy deweloper miał prawo sprzedać komórkę lokatorską swojemu klientowi, skoro była ona pomieszczeniem przynależnym do innego lokalu. Sąd rejonowy uznał, że nie jest to możliwe. Odmówił więc wpisu do hipoteki zabezpieczającej kredyt mieszkaniowy zaciągnięty na zakup mieszkania, tarasu oraz komórki lokatorskiej. Sąd tłumaczył, że z orzecznictwa SN jasno wynika, iż komórka lokatorska jako pomieszczenie przynależne jest częścią składową mieszkania. Oznacza to, że nie można ustanowić odrębnej własności tylko dla komórki lokatorskiej i następnie ją sprzedać. Deweloper odwołał się do Sądu Okręgowego w Warszawie, a ten nabrał wątpliwości prawnych. SO przyznał, że nie ma przepisów, które wprost zakazywałyby obrotu pomieszczeniami przynależnymi. Zdaniem SO odłączenie pomieszczenia przynależnego (czyli części składowej) od jednego mieszkania i przyłączenie do drugiego należy zakwalifikować jako szczególny przypadek podziału nieruchomości i połączenia (scalenia) z innym mieszkaniem. SO miał również wątpliwości, czy w takim wypadku potrzebna jest zgoda wspólnoty. Ma on nadzieję, że SN rozwieje wszelkie wątpliwości prawne. Więcej szczegółów- także na 13 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 02.07.2018.).
"Prawo co dnia" zamieszcza również obszerną rozmowę z Grzegorzem Kiełpszem, prezesem Polskiego Związku Firm Deweloperskich o pomyśle likwidacji rachunków powierniczych bez zabezpieczenia, także o tym, czy w rok powstanie 100 tys. mieszkań oraz czy deweloperzy wezmą udział w rządowym programie "Mieszkanie+". W tekście "Taka zmiana na pewno zatrzęsie rynkiem", prezes PZFD ocenia projekt likwidacji otwartych rachunków: Ich likwidacja będzie zagrożeniem dla rynku. Dziś 90 proc. firm buduje, wykorzystując je. Jak zostaną one zlikwidowane duże firmy jakoś sobie poradzą, gorzej z małymi deweloperami. A to oni obecnie budują większość mieszkań na rynku. Według raportu firmy doradczej REAS, sporządzonego na zlecenie związku, banki przeznaczają na kredytowanie budownictwa mieszkaniowego niecałe 7 mld zł, a całe finansowanie rynku mieszkaniowego wynosi obecnie ok. 70 mld zł. Oznacza to, że ponad 60 mld zł pochodzi z otwartych rachunków powierniczych. I tych środków może zabraknąć. Na banki nie ma co liczyć. Nie będą w stanie wygenerować aż tyle środków. Na ten temat Polski Związek Firm Deweloperskich wielokrotnie rozmawiał ze Związkiem Banków Polskich i bankami finansującymi budownictwo mieszkaniowe, a także prowadzącymi rachunki powiernicze. Mówią wprost, że w ciągu kilku lat może uda się podwoić poziom finansowania. Wciąż jednak będzie brakowało ok. 50 mld zł. Więcej szczegółów- na 14 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 02.07.2018.).
"Prawo co dnia" informuje też: "Nie tylko kredyt hipoteczny da ulgę". Umowa pożyczki, z której nie wynika, że została zaciągnięta na cel mieszkaniowy, nie wyklucza zwolnienia z PIT od sprzedaży nieruchomości. NSA oddalił skargę kasacyjną fiskusa, który odmówił podatniczce preferencji w sprzedaży nieruchomości. Spór dotyczył sprzedaży domu czy mieszkania podlegającej PIT, gdy nieruchomość mieszkalna jest zbywana przed upływem pięciu lat, licząc od końca roku nabycia (wybudowania). Nawet w takiej sytuacji PIT można nie zapłacić, bo jest zwolnienie dla osób, które pieniądze zez zbycia przeznaczą w odpowiednim czasie na wskazane cele mieszkaniowe. Jednym z nich jest spłata kredytu (pożyczki). Podatniczka w pytaniu wyjaśniła, że w 2013 r. zaciągnęła pożyczkę, którą sfinansowała zakup domu. W 2014 r. stała się właścicielką domu syna po jego śmierci. Postanowiła szybko go sprzedać i z tego spłacić pożyczkę. Chciała wiedzieć, czy pieniądze ze sprzedaży jednego domu przeznaczone na spłatę pożyczki na zakup innego korzystają ze zwolnienia. Fiskus odpowiedział, że nie. Jego zdaniem, aby pożyczka dała "ulgę", z umowy musi wyniknąć, że była zaciągnięta na cel mieszkaniowy. Z tym nie zgodził się warszawski WSA, a potem NSA. Uznały, że sam brak w umowie celu mieszkaniowego, na jaki została zaciągnięta pożyczka, nie przekreśla zwolnienia- czytamy na 15 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 02.07.2018.).
Wyrok NSA zauważa również "Dziennik Gazeta Prawna" w tekście: "Preferencja nie tylko dla hipoteki". Preferencja podatkowa dotyczy spłaty każdej pożyczki bankowej, jeśli tylko faktycznie została ona zaciągnięta na własny cel mieszkaniowy, np. na zakup domu- potwierdza NSA, orzekając, że o uldze mieszkaniowej nie decydują zapisy umowy pożyczki, tylko jej przeznaczenie. Podkreślił, iż ustawa o PIT nie wprowadza ograniczeń co do sposobu wykazania przez podatnika celu pożyczki i nie zawiera wymogu, by cel pożyczki był wpisany w umowie- czytamy na drugiej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 02.07.2018.).
"Nieruchomości mieszkaniowe" w "Rz" zauważają z kolei: "Dla najemcy marmury i taras z jacuzzi na dachu". Sześciopokojowy apartament o powierzchni 336 mkw. z 153- metrowym tarasem na dachu można wynająć na warszawskim Mokotowie za 45 tys. zł miesięcznie. Najemca tego mieszkania wykończonego materiałami najwyższej jakości, z meblami na zamówienie, będzie miał do dyspozycji także dwie prywatne windy. 39,8 tys. zł to miesięczny czynsz za 262- metrowy lokal na stołecznym Żoliborzu. Także do tego lokalu podjeżdża prywatna winda. Prestiżowe mieszkania na wynajem można znaleźć także w innych miastach. Luksusowych apartamentów na rynku najmu wcale jednak nie ma zbyt wiele, choć oferta rośnie- odnotowano na pierwszej stronie dodatku.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 02.07.2018.).
Wracamy na ziemię, w kolejnym tekście na łamach "Nieruchomości…" pod hasłem: "Balustradę wymienia wspólnota, maluje właściciel". Kto ma wyremontować balkon, który w każdej chwili może spaść na głowę przechodniom? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko zależy od tego, jakie elementy trzeba naprawić. Remont balkonów i tarasów we wspólnotach przysparza wielu problemów. Nie ma bowiem jasnych wytycznych w przepisach. Właściciele lokali ponoszą wydatki związane z ich utrzymaniem. Uczestniczą też w kosztach zarządu związanych z utrzymaniem nieruchomości wspólnej. Takimi kosztami są m.in. wydatki na remonty i bieżącą konserwację. Przepisy nie precyzują, co należy rozumieć pod pojęciem nieruchomości wspólnej. Nigdzie wprost nie mówią o balkonach lub tarasach. Jak więc je traktować? Jako części wspólne czy nie? Spór o balkony gościł dwukrotnie na wokandzie Sądu Najwyższego. Za każdym razem sąd orzekał inaczej. W wyroku z 3 października 2002 r. stwierdził, że balkon służy wyłącznie do użytku właścicieli poszczególnych mieszkań. Długo jednak to orzeczenie się nie utrzymało. W uchwale z 7 marca 2008 r. SN przesądził, że elementy architektoniczne konstrukcji balkonu, które są trwale połączone z bryłą budynku, należy uznać za część wspólną budynku. Oznacza to, że właściciele malują barierki i kładą terakotę. Natomiast remont obejmujący elementy istotne dla całego budynku, np. podpory konstrukcyjne albo elewację całego budynku, obciąża całą wspólnotę. Zasadami tej uchwały wspólnoty kierują się do dziś. Podobnie jest w przypadku sporów rozstrzyganych przez sądy. Więcej szczegółów- na drugiej stronie dodatku.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 02.07.2018.).
"Nieruchomości…" informują też: "Zgłaszanie domów to wciąż wielka rzadkość". Od trzech lat można budować domy jednorodzinne na zgłoszenie. Większość inwestorów wybiera jednak pozwolenia na budowę, bo to im się bardziej opłaca. I nic nie wskazuje na to, aby ten trend się zmienił. Uproszczone formalności wprowadzono w II półroczu 2015 r. Wtedy cieszyły się one największą popularnością. Zgłoszenie miało znacznie skrócić czas załatwiania formalności budowlanych. Tak się jednak nie stało. Różnica pomiędzy tymi formalnościami jest niewielka. W wypadku zgłoszenia inwestor musi odczekać 21 dni. Jeżeli starosta nie wniesie sprzeciwu, wolno ruszyć z pracami. Natomiast na pozwolenie na budowę, tam gdzie nie ma stron postępowania, czeka się niewiele dłużej. Zwykle jest to miesiąc, tylko w sprawach bardziej skomplikowanych trochę dłużej. Dość długo banki nie chciały udzielać kredytów na budowę domów jednorodzinnych na zgłoszenie. Tego problemu już nie ma. Banki chętnie udzielają kredytów, nie ma jednak chętnych. Szczegóły- na trzeciej stronie dodatku.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 02.07.2018.).
"Nieruchomości…" odnotowują też: "Deweloperzy notowani na GPW powiększają ofertę". Popyt na mieszkania nie słabnie. Deweloperzy systematycznie odbudowują ofertę, kładąc jednak nacisk na to, by mimo wzrostu kosztów budowy i gruntów zachować dotychczasowe marże. Popyt na mieszkania utrzymuje się wciąż na wysokim poziomie. Nadal duży odsetek lokali kupowanych jest na wynajem. Na brak klientów deweloperzy nie narzekają, ale kłopotem są rosnące koszty wykonawstwa i parceli. Duzi gracze, z rozbudowanymi bankami ziemi i zasobami finansowymi są w lepszej sytuacji niż mniejsi konkurenci, ale wielu z nich deklaruje, że warto celowo spowolnić tempo sprzedaży, by elastyczniej kształtować ceny mieszkań. Według danych GUS liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto w pierwszych pięciu miesiącach br., wyniosła 91,4 tys. (na deweloperów przypadało 53,4 tys.), czyli o 9 proc. więcej niż rok wcześniej. Wtedy jednak rynek notował 22- proc. wzrost. Więcej szczegółów- także na trzeciej stronie dodatku.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 02.07.2018.).
"Nieruchomości…" również krótko: 4,9 tys. zł- to średnia cena mkw. gruntu w relacji do PUM (powierzchnia użytkowa mieszkań) na stołecznym Śródmieściu. Przeciętny udział ceny ziemi pod osiedla wielorodzinne w inwestycjach centrum Warszawy wynosi 28 proc. Najtańsze parcele są na Białołęce, gdzie średnia cena mkw. gruntu do PUM to 1 tys. zł. Stanowi to ok. 16 proc. wartości inwestycji mieszkaniowych powstających w tej dzielnicy.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 02.07.2018.).
"Nieruchomości…" rozmawiają też z Arturem Soboniem, sekretarzem stanu w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju. W tekście "Nie skazujemy ludzi na dożywotnie kredyty hipoteczne" czytamy: Specustawa mieszkaniowa ma uwolnić atrakcyjne obszary. Będzie można wznosić zabudowę wielorodzinną na terenach, gdzie plany na to nie zezwalają. Mieszkania+ nie będzie można jednak realizować na terenach np. ogródków działkowych- zwraca uwagę redakcja. W odpowiedzi rozmówca "Rz" zauważa: Nie będzie można i nie mamy intencji, by budować na terenach zielonych, leśnych czy na terenach ogródków działkowych. Specustawa mieszkaniowa z pięć lat do jednego roku może natomiast skrócić czas potrzebny do przygotowania inwestycji. Dalej czytamy: wprowadziliśmy umowę najmu instytucjonalnego z opcją dojścia do własności, żeby nie skazywać ludzi na dożywotnie kredyty hipoteczne. Dajemy wybór rodzinom, czy chcą wynajmować mieszkania na zwykłych zasadach, czy też stopniowo dochodzić do ich własności. Jednocześnie zdecydowanie odchodzimy od wcześniejszych modeli programów mieszkaniowych, takich jak MdM, w ramach których pomoc państwa trafiała do rodzin stosunkowo zamożnych, mających zdolność kredytową. Rodziny, które takiej zdolności nie miały, to ok. 40 proc. społeczeństwa. Do nich nie trafiała żadna pomoc- były za bogate na mieszkanie komunalne lub socjalne i za biedne, by państwo dopłacało im do kredytu. Program Mieszkanie+ to inwestycja w ich lepszą przyszłość- czytamy na czwartej stronie dodatku.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 02.07.2018.).
"Dziennik Gazeta Prawna" zwraca uwagę: "Papiery Murapolu pod lupą KNF". Nadzór przygląda się jednemu z liderów polskiego rynku deweloperskiego. KNF chce otrzymać szczegółowe informacje dotyczące wyników sprzedaży obligacji Murapolu i jego firm zależnych (w tym liczby inwestorów indywidualnych, do których trafiły papiery) oraz korzystania przez brokerów z usług pośredników (tzw. agentów firmy inwestycyjnej). Urząd Komisji Nadzoru Finansowego poprosił też o "przedstawienie szczegółowego systemu wynagradzania podmiotu z tytułu pośrednictwa w proponowaniu nabycia obligacji". Takie pismo ewidentnie oznacza, że nadzór ewidentnie skierował reflektor na konkretnego emitenta. Murapol w I kwartale był liderem polskiego rynku mieszkaniowego pod względem zakontraktowanych mieszkań. Podpisał umowy na 926 lokali. Firma jest obecna praktycznie we wszystkich największych miastach Polski. Ostatnio spółka zawarła serię umów sprzedaży aktywów, dzięki którym w ciągu kilku tygodni ma pozyskać ok. 80 mln zł- czytamy na pierwszej stronie głównego wydania. "DGP" wraca do sprawy w kolejnym tekście: "Obligacje dewelopera do weryfikacji"- na drugiej stronie głównego wydania.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 02.07.2018.).
"DGP" informuje też: "Garaż nie pozbawia prawa do zwrotu VAT". Jeśli garaż znajduje się w budynku, to nie trzeba wliczać go do limitu powierzchni domu jednorodzinnego, wyliczanego na potrzeby odzyskania podatku za materiały budowlane- potwierdził dyrektor KIS. Osoby budujące swój pierwszy dom mogą tylko do końca września br. kupować materiały budowlane objęte zwrotem VAT. Chodzi o rekompensatę na podstawie ustawy o pomocy państwa w nabyciu pierwszego mieszkania przez młodych ludzi. Więcej szczegółów- na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 02.07.2018.).
W "DGP" czytamy również: "Smog podwójnie trafiony uchwałą". Kolejne regiony dołączają do antysmogowej krucjaty przeciwko najgorszym odmianom węgla i najstarszym piecom. Od wczoraj najtańsze i najdotkliwiej kopcące piece, wykorzystujące przy spalaniu paliwa stałe, takie jak węgiel brunatny, floty, muły i drobne miały są na cenzurowanym na Dolnym Śląsku i Mazowszu. Wrzucenie takiego opału do pieca jest już przestępstwem, za które grozi kara do 5 tys. zł. To skutki uchwał antysmogowych przyjętych przez władze tych województw jeszcze w zeszłym roku. Część zapisów zaczęła obowiązywać 1 lipca. W tym pierwszym przypadku mowa właściwie o trzech osobnych aktach prawnych: dla Wrocławia, gmin uzdrowiskowych i pozostałych jednostek z całego regionu. Do tej pory podobne uchwały podjęły województwa: małopolskie, śląskie, łódzkie, opolskie, wielkopolskie, a także Kraków, Wrocław, Poznań, Kalisz. Restrykcje w stosowaniu najgorszego węgla to jedno. Obostrzenia dotyczą bowiem też instalowania nowych kotłów i pieców. Od dziś nikt na Dolnym Śląsku lub na Mazowszu kto zdecyduje się na taką metodę ogrzewania, nie będzie mógł już legalnie zamontować w domu urządzenia niespełniającego co najmniej 5 klasy. Obecnie wykorzystywane instalacje będą też musiały być stopniowo wymieniane. Szczegóły- na dziewiątej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 02.07.2018.).