Poniedziałek, 19 marzec 2018
Czy deweloperzy zyskają na chaosie, Rzeczpospolita
Za umowę najmu rejent weźmie więcej niż 13 zł, Rzeczpospolita
Wysokie ceny przy biurowych zagłębiach, Rzeczpospolita
Tanie mieszkanie komunalne dla wnuka, Rzeczpospolita
Deweloper może uzdrowić grunt, Rzeczpospolita
Warszawa pyta ministra, co zrobić z lokatorami, Rzeczpospolita
Ceny mieszkań rosną, ale popyt nie maleje, Rzeczpospolita
Szybkie decyzje w sprawie szybkich mieszkań, Dziennik Gazeta Prawna
Rządowym prezencie dla deweloperów, Gazeta Wyborcza
<<Frankowiczka>> w apelacji. Zostałam wprowadzona w błąd, Kurier Szczeciński
Więcej poniżej.
Poniedziałkowa "Rzeczpospolita" zastanawia się: "Czy deweloperzy zyskają na chaosie". Projekt specustawy mieszkaniowej może być bombą polityczną dla PiS. Ujawniony w ubiegłym tygodniu projekt zakłada m.in. szybką ścieżkę przekwalifikowywania gruntów w miastach pod budownictwo wielorodzinne. Do tego celu ma służyć decyzja o ustaleniu lokalizacji inwestycji mieszkaniowej wydawana przez wojewodę. Dzięki niej będzie można budować na terenach, na których dziś działać nie wolno. Nowe zapisy mają pomóc w szybszej realizacji rządowego programu Mieszkanie+. Projekt już teraz budzi ogromne kontrowersje. "Co to oznacza w praktyce? Boimy się nawet pomyśleć. Na pewno chaos, chaos i jeszcze raz chaos. Skorzystają na tym jedynie deweloperzy. Stracimy wszyscy". To fragment oświadczenia Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, które bije na alarm w sprawie tego rozwiązania. Projekt nie podoba się też samorządom, które są zdania, że specustawa ograniczy ich rolę. Eksperci wskazują natomiast, że z nowych przepisów będą korzystać nie tylko inwestorzy państwowi zajmujący się programem Mieszkanie+, ale też każdy deweloper, który będzie przepisy naciągać i omijać, aby zarobić jak najwięcej. Więcej szczegółów- na siódmej stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 19.03.2018.).
"Prawo co dnia" informuje z kolei: "Za umowę najmu rejent weźmie więcej niż 13 zł". Wynagrodzenie notariusza za przygotowanie oświadczeń niezbędnych do zawarcia umowy najmu okazjonalnego i instytucjonalnego wyniesie 210 zł. Będą nowe zasady wynagradzania rejentów. Zawiera je projekt specustawy mieszkaniowej. Chodzi o najem okazjonalny i instytucjonalny. Do zawarcia tych umów niezbędne są dokumenty sporządzone przez notariusza, w tym oświadczenie najemcy o poddaniu się dobrowolnej egzekucji. Projekt specustawy mieszkaniowej przewiduje, że wynagrodzenie notariusza za ogół czynności notarialnych wykonanych przy sporządzeniu oświadczenia wyniesie nie więcej niż 1/10 minimalnego wynagrodzenia za pracę, czyli obecnie będzie to 210 zł. Obecnie w tym zakresie panuje bałagan. Od 11 września 2017 r. obowiązuje ustawa o Krajowym Zasobie Nieruchomości (KZN). Zmienia ona zasady ustalania wynagrodzenia dla notariuszy w wypadku tego oświadczenia. Z projektu rozporządzenia Rady Ministrów wynika zaś, że wynagrodzenie notariusza za sporządzenie oświadczenia najemcy o poddaniu się dobrowolnej egzekucji wyniesie 13,43 zł zarówno przy najmie okazjonalnym, jak i instytucjonalnym. Do tej pory nie zakończono jednak prac nad projektem. Stawki z rozporządzenia nie weszły więc w życie. Szczegóły- na 14 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 19.03.2018.).
"Nieruchomości Mieszkaniowe" w "Rz" odnotowują natomiast: "Wysokie ceny przy biurowych zagłębiach". Odległość od miejsca pracy i wygodny transport to kluczowe kryteria wyboru mieszkania- podkreśla analityk firmy urban.one, która analizuje ceny transakcyjne nieruchomości w całym kraju. Raport o osiedlach w korporacyjnych zagłębiach "Rz" publikuje jako pierwsza. Analitycy urban.one sprawdzili, jak sąsiedztwo biur wpływa na ceny mieszkań. Pod uwagę wzięli lokale o powierzchni mniejszej niż 40 mkw. położone nie dalej niż 2 km od głównych biurowych ośrodków. Takie mieszkania w największej biznesowej dzielnicy w Polsce, czyli na warszawskim Służewcu, kosztują średnio 8,8 tys. zł za mkw. To o 16,6 proc. więcej niż średnia dla całego miasta (ponad przeciętna cena mkw. 7,5 tys. zł). Drogo jest także na osiedlach w rejonie ronda Daszyńskiego na warszawskiej Woli, która staje się nowym biznesowym centrum stolicy. Małe mieszkania są tu wyceniane średnio na niemal 9,5 tys. zł za mkw. To o 25 proc. więcej niż wynosi warszawska średnia. Popyt na niewielkie mieszkania w tej okolicy jest ogromny. W pozostałych dużych miastach powierzchnie biurowe są rozsiane. W Krakowie centra biurowe zlokalizowano na obrzeżach miasta. Kraków Business Park znajduje się zaś w Zabierzowie, już poza granicami miasta. Dużo biurowców w jednym punkcie można znaleźć niedaleko osiedla Europejskiego. Duża odległość od centrum i stosunkowo niewielka powierzchnia biurowa sprawiają, że ceny mieszkań nie są sporo wyższe. Wynoszą ok. 6,4 tys. zł za mkw., podczas gdy krakowska średnia to prawie 6,2 tys. zł. W Poznaniu analitycy sprawdzili ceny w rejonie ośrodka biurowego w pobliżu skrzyżowania ul. Bułgarskiej i Marcelińskiej. Mkw. lokalu w tej okolicy kosztuje ponad 5.9 tys. zł, prawie 10 proc. więcej niż średnia dla całego miasta. We Wrocławiu przeciętna cena mkw. małych lokali w pobliżu parku technologicznego to ponad 5,8 tys. zł, przy średniej dla miasta niemal 5,7 tys. zł. Więcej szczegółów- na pierwszej stronie dodatku.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 19.03.2018.).
"Nieruchomości…" zamieszczają również tekst: "Tanie mieszkanie komunalne dla wnuka". Nie zawsze potrzebny jest duży kredyt, by kupić duży i komfortowy lokal w atrakcyjnej okolicy. Niektórzy mogą taki mieć za naprawdę niewielką kwotę. Czy można kupić w Polsce mieszkanie za 10 lub 30 tys. zł? Oczywiście, że tak. Nie musi to być wcale klitka o powierzchni 18 mkw., ale duże mieszkanie w centrum miasta. Wystarczy być najemcą mieszkania komunalnego albo posiadaczem lokalu w spółdzielni mieszkaniowej. Najemcy lokali komunalnych nie mogą "zmusić" gminy do przeniesienia własności lokalu. Lokator może wysłać wniosek w tej sprawie do gminy, nie jest on jednak dla niej wiążący. W lepszej sytuacji są posiadacze lokatorskich i własnościowych mieszkań w spółdzielniach. Przepisy przyznają im roszczenie z tego tytułu. Warunki nabycia mieszkań komunalnych nie są jednolite. Zasady ogólne reguluje ustawa o gospodarce nieruchomościami. Każda gmina ma jeszcze swoje własne. Podobnie jest w spółdzielniach mieszkaniowych. Wiele gmin sprzedaje swoje lokale z wysokim upustem w cenie. Niektóre bonifikaty wynoszą nawet 95 proc. ceny mieszkania. Bonifikatę można jednak łatwo stracić- czytamy. Więcej- na drugiej stronie dodatku.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 19.03.2018.).
"Nieruchomości…" zauważają też: "Deweloper może uzdrowić grunt". Ziemia potrafi kryć niejedną niespodziankę. Niektóre potrafią być groźne dla ludzi. Chodzi o toksyczne substancje. Deweloper, zanim kupi ziemię pod inwestycję, sprawdza, czy wszystko jest z nią w porządku. Jeżeli istnieje ryzyko skażenia, bada jej skład chemiczny. Nie jest jednak w stanie przewidzieć wszystkiego. Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska prowadzi rejestr historycznych zanieczyszczeń powierzchni. Zawiera on ok. 300 pozycji. Rejestr działa od niedawna. Brakuje w nim jeszcze danych od starostw. Te mają przygotować swoje wykazy i przekazać je regionalnym dyrektorom ochrony środowiska. Właściciel gruntu, po stwierdzeniu na swoim terenie historycznego zanieczyszczenia powierzchni ziemi, zwraca się do regionalnego dyrektora ochrony środowiska z wnioskiem o ustalenie planu remediacji, załączając do niego jego projekt. RDOŚ analizuje dokumenty oraz uzyskuje opinie różnych instytucji, m.in. wojewódzkiego inspektora sanitarnego i wydaje decyzję ustalającą plan remediacji. Więcej szczegółów- na trzeciej stronie dodatku.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 19.03.2018.).
"Nieruchomości…" także krótko: 60 firm deweloperskich planuje w tym roku zakupy gruntów o wartości od 10 do 50 mln zł. 14 inwestorów jest gotowych do nabycia terenów wycenionych na 150- 200 mln zł. Z kolei fundusze typu private equity są przygotowane do wydania ok. 300 mln euro na zakupy dużych pakietów mieszkaniowych pod wynajem w celach inwestycyjnych- podaje firma JLL.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 19.03.2018.).
"Nieruchomości…" informują również: "Warszawa pyta ministra, co zrobić z lokatorami". Będą kłopoty ze stosowaniem przepisów ustawy- alarmuje stołeczny ratusz. W zeszłym tygodniu Witold Pahl, zastępca prezydenta Warszawy, przesłał do ministra sprawiedliwości list z prośbą o wykładnię prawa. Szereg wątpliwości dotyczy kwestii lokatorskich. Pod lupę wzięto chociażby nowo dodany do obowiązującej od 14 marca ustawy o komisji weryfikacyjnej art. 40b. Zgodnie z nim decyzje wydane przez komisję uchylające decyzję reprywatyzacyjną stanowią podstawę niezwłocznego przywrócenia posiadania nieruchomości warszawskiej lub jej odpowiedniej części najemcy lub innej osobie zajmującej nieruchomość na podstawie umowy zawartej z gminą lub Skarbem Państwa przed wydaniem decyzji reprywatyzacyjnej. Powyższe rozstrzygnięcia komisji mają rygor natychmiastowej wykonalności. Ratusz pyta ministra sprawiedliwości o ratio legis wskazanego przepisu i zauważa, że nie zawiera on żadnych szczegółowych warunków, od których mogłyby zależeć uprawnienia do odzyskania posiadania "części nieruchomości warszawskiej" przez jej dawnych lokatorów. Miasto pyta również, co w sytuacji, gdy sporne lokale zajmować będą osoby, które zawarły umowy najmu z nabywcami nieruchomości na skutek wydania decyzji reprywatyzacyjnych, a także co robić, gdy miasto udzieliło pomocy mieszkaniowej dawnemu lokatorowi w postaci wynajęcia lokalu mieszkalnego w innej nieruchomości- czytamy także na trzeciej stronie dodatku.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 19.03.2018.).
"Nieruchomości…" rozmawiają też z Renatą Cimaszewską, członkiem zarządu spółki m2 Group. W tekście "Ceny mieszkań rosną, ale popyt nie maleje" czytamy: Podczas całego okresu działania "MdM", który przeszedł już do historii, pomocy finansowej udzielono ponad 100 tys. kredytobiorców. Wpływ programu na wolny rynek nieruchomości mógłby być jednak dużo większy, gdyby wyznaczone limity cenowe w większym stopniu odzwierciedlały realia rynkowe. W największych miastach, jak Warszawa czy Kraków podaż lokali spełniających kryteria była bardzo ograniczona. Deweloperzy często przygotowywali w inwestycji zaledwie kilka mieszkań kwalifikujących się do dopłat. Większa oferta była okupiona mniej atrakcyjną lokalizacją. Na pytanie, czy rynek poradzi sobie bez państwowego wsparcia, rozmówczyni "Rz" odpowiada: Dobra sytuacja gospodarcza, rosnące wynagrodzenia oraz niskie stopy procentowe sprawiają, że Polacy coraz chętniej kupują nowe mieszkania, zarówno dla siebie, jak i inwestycyjnie. Pomimo rosnących cen popyt wciąż przewyższa podaż, więc rynek najprawdopodobniej nie odczuje zakończenia programu "MdM". Można się jednak spodziewać zmian preferencji klientów. Kupujący coraz częściej poszukują kompaktowych mieszkań- kawalerek oraz 45- metrowych dwupokojowych lokali w atrakcyjnych lokalizacjach. Jednocześnie widać rosnące zainteresowanie dużymi, ponad 90- metrowymi lokalami. Obie kategorie mieszkań, niezależnie od tego, czy pochodziły od dewelopera czy z rynku wtórnego, nie kwalifikowały się do "MdM" ze względu na wysokie ceny. Więcej- na czwartej stronie dodatku.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 19.03.2018.).
"Dziennik Gazeta Prawna" odnotowuje: "Szybkie decyzje w sprawie szybkich mieszkań". Za cenę prostszej i szybszej budowy mieszkań rząd chce dać deweloperom zielone światło do realizacji nowych inwestycji bez oglądania się na plany zagospodarowania przestrzennego czy przepisy środowiskowe. Zgodnie z przedstawionym pod koniec ubiegłego tygodnia projektem specustawy mieszkaniowej wznoszone na jej podstawie bloki nie będą objęte wymogami wynikającymi z ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Łatwo też będzie przygotować grunt pod inwestycje na obszarach leśnych i rolnych położonych w granicach miast (stosowanie przepisów ustawy o ochronie tych gruntów zostanie wyłączone na potrzeby budownictwa mieszkaniowego). Deweloperzy i specjaliści od prawa nieruchomości są zdania, że bez proponowanych regulacji nie da się obniżyć w Polsce deficytu lokali mieszkalnych. Inną optykę przyjmują urbaniści i aktywiści miejscy, którzy uważają, że nowe regulacje to zachęta do chaotycznego rozlewu zabudowy i jeszcze większej deformacji rodzimego ładu przestrzennego. Więcej szczegółów- na szóstej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 19.03.2018.).
Sobotnia "Gazeta Wyborcza" pisze z kolei o "Rządowym prezencie dla deweloperów". Kwartały dziesięciopiętrowych bloków w miejscu, w którym plan zagospodarowania nie pozwala na budowę domów? Drogę do takich inwestycji otwiera projekt specustawy mieszkaniowej. Wyłożona właśnie do konsultacji specustawa przedstawiana jest przez resort rozwoju jako narzędzie ułatwiające realizację inwestycji w ramach rządowego programu "Mieszkanie plus". Ale skorzystają z niej wszyscy deweloperzy, którzy chcą zbudować co najmniej dwa bloki na nie mniej niż 50 mieszkań- w projekcie nie ma ani słowa o tym, że przepisy mają ułatwić budowanie w ramach rządowego programu. Dzięki specustawie deweloperzy będą mogli zatem budować także tam, gdzie plan zagospodarowania dopuszcza tylko zabudowę jednorodzinną, albo nie dopuszcza budowania. Specustawa radykalnie upraszcza procedurę realizacji inwestycji sprzecznych z planem zagospodarowania: inwestor zgłasza wniosek do rady miasta, a radni- w trybie zwykłej uchwały i maksymalnie w ciągu 60 dni- muszą wyrazić zgodę lub odmówić. Ale ich głos nie będzie rozstrzygający- decyzję lokalizacyjną wyda jednoosobowo wojewoda- czytamy na trzeciej stronie "Gazety".
(Źródło: "Gazeta Wyborcza"- 17- 18.03.2018.).
"Kurier Szczeciński" zamieszcza tekst: "<<Frankowiczka>> w apelacji. Zostałam wprowadzona w błąd". Powódka: Bank nie udzielił mi rzetelnej informacji o istniejącym ryzyku związanym z wzięciem kredytu we frankach szwajcarskich. Przeciwnie, pracownicy banku zapewniali, że waluta jest stabilna. Bank: Każdy powinien wiedzieć, ze kurs waluty jest zmienny. Że w tego typu sytuacjach zawsze istnieje ryzyko. Niczego nie ukrywano. Obsługa klienta była prawidłowa. Danuta M. wzięła kredyt w wysokości 107 tys. franków szwajcarskich na sfinansowanie budowy. Po nastaniu światowego kryzysu i uwolnieniu tej waluty przez bank centralny, kurs tej waluty gwałtownie poszybował w górę. Tak jak inni "frankowicze" Danuta M. znalazła się w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Spłata pożyczki okazała się dla niej ogromnym ciężarem. Szczeciński Sąd Okręgowy w lipcu 2017 r. oddalił jej powództwo. Stwierdził, że argumenty podnoszone przez kobietę są bezzasadne. Szczecinianka odwołała się od decyzji sądu pierwszej instancji do Sądu Apelacyjnego. Wyrok zostanie ogłoszony w przyszłym tygodniu- czytamy na pierwszej stronie "Kuriera".
(Źródło: "Kurier Szczeciński"- 19.03.2018.).