Poniedziałek, 16 lipca 2018

Podatek <<galeryjny>> nie tylko od biur i hipermarketów, Rzeczpospolita
Krajobraz wciąż nieuporządkowany, Rzeczpospolita
Choć zawalił architekt, odpowiada deweloper, Dziennik Gazeta Prawna
Domy w pobliżu lotniska tracą na wartości, Dziennik Gazeta Prawna
Sąd ma wezwać do zapłaty reszty ceny za kupioną na licytacji nieruchomość, Dziennik Gazeta Prawna
Warszawa podkręca tempo przed sezonem grzewczym, Dziennik Gazeta Prawna
Urząd Marszałkowski wesprze termomodernizację budynków komunalnych w Policach, Kurier Szczeciński

Więcej poniżej.

 

Poniedziałkowa "Rzeczpospolita" w dodatku "Podatki i księgowość" odnotowuje: "Podatek <<galeryjny>> nie tylko od biur i hipermarketów". Od przyszłego roku podatek od przychodów z tytułu własności środka trwałego zapłacą właściciele wszystkich budynków (także mieszkalnych, przemysłowych i magazynowych), jeżeli obiekty te generują przychody z najmu lub dzierżawy. Na podstawie ustawy z 15 czerwca 2018 r. wprowadzono zmiany do obowiązujących od 1 stycznia br. przepisów ustawy o CIT oraz ustawy o PIT. Zmiana dotyczy przepisu o minimalnym podatku dochodowym od nieruchomości komercyjnych. Nowelizacja została przeprowadzona w następstwie roboczych konsultacji z Komisją Europejską. W wyniku nowelizacji minimalnym podatkiem dochodowym zostały objęte wszystkie budynki, niezależnie od ich klasyfikacji (m.in. mieszkalne, niemieszkalne, przemysłowe, magazynowe) położone na terytorium Polski, jeżeli generują przychody z najmu, dzierżawy lub innej umowy o podobnym charakterze. Z zakresu tego podatku zostały wyłączone jedynie przychody z budynków mieszkalnych oddanych do używania w ramach realizacji programów rządowych i samorządowych dotyczących budownictwa społecznego, przy spełnieniu warunków określonych w ustawie. Po zmianach podatek określony przez ustawodawcę jako "podatek od przychodów z budynków" obciąży wynajęte budynki niezależnie od tego, jaką działalność prowadzi tam podatnik. Ponadto, limit 10 mln zł dotyczy wszystkich posiadanych przez podatnika budynków, a nie- jak dotychczas- jednej nieruchomości. Więcej szczegółów- na trzeciej stronie dodatku.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 16.07.2018.).

 

"Rz" w odrębnym dodatku "Życie regionów" zamieszcza obszerny tekst pod hasłem: "Krajobraz wciąż nieuporządkowany". Do wielkomiejskiej walki ze szpetnymi reklamami włączają się także mniejsze gminy. Ale do opanowania chaosu jeszcze daleko. Od uchwalenia ustawy "krajobrazowej" mijają trzy lata, a wizerunek polskich miast pozostaje taki, jaki był. Nad miejskimi uchwałami (ich wprowadzenie umożliwia ustawa) pracują duże ośrodki- Poznań, Szczecin, Wrocław, Katowice, Warszawa. Na początku roku odpowiednie przepisy przyjęli radni Gdańska i Sopotu. Jednak do uporządkowania swoich poletek zabrały się także mniejsze gminy, przykładem mogą być podwarszawskie Piaseczno o Konstancin- Jeziorna. Walka o uporządkowanie krajobrazu jest szczególnie ważna tam, gdzie przebiegają drogi dojazdowe do dużych miast- upstrzone reklamową tandetą. Rada miejska w Piasecznie już w 2016 r. podjęła uchwałę w sprawie projektu uchwały ustalającej "zasady i warunki sytuowania obiektów małej architektury, tablic reklamowych i urządzeń reklamowych oraz ogrodzeń, ich gabaryty, standardy jakościowe oraz rodzaje materiałów budowlanych, z jakich mogą być wykonane". Gmina Konstancin- Jeziorna wyłożyła projekt swojej uchwały krajobrazowej do publicznego wglądu już w marcu, jednak w świetle zebranych uwag konieczne okazało się przeprowadzenie dalszych analiz, zatem projekt zostanie przedstawiony mieszkańcom raz jeszcze. Uchwalenie nowego prawa przewiduje się we wrześniu lub w październiku. Jednak wprowadzenie przepisów nie daje pewności pełnego zwycięstwa nad reklamowym bałaganem. Przykładem może być jeden z pierwszych krajowych kodeksów reklamowych, uchwalonych w 2016 r. w Łodzi. Uchwała została zaskarżona przez wojewodę, w efekcie WSA uznał jej nieważność, jako jedną z przyczyn podając brak zapisu o warunkach dostosowania istniejących urządzeń reklamowych do nowego prawa. Miasto złożyło skargę kasacyjną do NSA. Podobne było uzasadnienie dla uchylenia uchwały krajobrazowej w Opolu, którą zaskarżyła firma reklamy zewnętrznej. Tego losu zamierza uniknąć Szczecin, gdzie przewidziano zachowanie urządzeń reklamowych, które umieszczono do tej pory zgodnie z przepisami. To oznacza, że niektóre stare billboardy nie znikną ze szczecińskich ulic, mimo że nie spełnią wymogów zawartych w planowanej uchwale. Więcej szczegółów- na 12 i 13 stronie dodatku.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 16.07.2018.).

 

"Dziennik Gazeta Prawna" zauważa natomiast: "Choć zawalił architekt, odpowiada deweloper". Spółka, która wzniosła budynek, nie może uwolnić się od odpowiedzialności odszkodowawczej z powodu wadliwego projektu budowlanego. Stwierdził tak Sąd Apelacyjny w Warszawie. Sprawa zaczęła się w 2007 r. Wówczas pewne małżeństwo zawarło umowę z deweloperem, w ramach której zobowiązał się on wybudować segment mieszkalny o powierzchni 131 mkw. w zamian za 519 tys. zł. W 2009 r. doszło do przekazania budynku. Szybko pojawiły się jednak problemy. Okazało się, że w lokalu są wilgotne ściany. Wilgoć jest zaś tak duża, ze zagrzybione były nie tylko ściany, lecz znajdujące się także w pomieszczeniach meble. W 2010 r. spółka przyznała, że istnieje problem związany z "niewystarczająco sprawnym systemem odwodnienia osiedla". Deweloper w związku z tym zaproponował wykonanie szeregu prac naprawczych, do którego ostatecznie nigdy nie doszło. Małżeństwo najpierw zawezwało sprzedawcę do zawarcia ugody, a gdy to nie przyniosło efektu, skierowało sprawę do sądu. Zażądało blisko 50 tys. zł odszkodowania za zniszczenia powstałe wskutek zawilgoceń oraz zwrotu 150 tys. zł tytułem obniżenia ceny lokalu z powodu wady fizycznej. Sądy obu instancji orzekły podobnie: nie było podstaw do obniżenia ceny o 150 tys. zł, ale nie budzi wątpliwości, że odszkodowanie się należy. Sąd apelacyjny- potwierdzając ustalenia sądu okręgowego- nie miał wątpliwości, że w grę wchodzi odpowiedzialność odszkodowawcza spoczywająca na deweloperze. Bez znaczenia jest to, że kłopot wynikł z wadliwego projektu. Co więcej, zdaniem sądu można wręcz mówić o zatajeniu wady przed powodami. Należy bowiem zakładać, że pozwana spółka- profesjonalista w obrocie- zdawała sobie sprawę lub bez trudu mogła się dowiedzieć, że projekt budowlany, w oparciu o który wzniesiony został segment powodów, jest nieprawidłowy- czytamy. Więcej szczegółów- na szóstej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 16.07.2018.).

 

"DGP" informuje również: "Domy w pobliżu lotniska tracą na wartości". Już samo objęcie domu strefą ograniczonego użytkowania przy lotnisku może oznaczać utratę jego wartości. Nie ma znaczenia, czy startujące samoloty rzeczywiście powodują hałas czy też nie. Tak uznał poznański sąd apelacyjny. W 2012 r. Sejmik Województwa Wielkopolskiego podjął uchwałę o poszerzeniu strefy ograniczonego użytkowania przy porcie lotniczym Poznań- Ławica. Na tym obszarze zwiększono dopuszczalną głośność do 55 db w dzień i 45 db w nocy. W granicach nowej strefy znalazła się działka wraz z domem małżeństwa K. Zażądało ono od spółki zarządzającej lotniskiem rekompensaty za spadek wartości nieruchomości. Ta odmówiła, argumentując, że obecnie nie ma mowy o żadnym spadku cen. Sprawa trafiła do sądu, a ten w I instancji zasądził łącznie ok. 89 tys. zł wraz z odsetkami. Zarządca lotniska nie zgodził się z wyrokiem. W apelacji przekonywał, że nie udowodniono, by zachodził związek między wejściem w życie uchwały, a spadkiem wartości nieruchomości. Sąd Apelacyjny w Poznaniu nie zgodził się z tą argumentacją. Uznał bowiem, że zlecona przez sąd I instancji opinia wydana przez biegłego, wystarcza do oszacowania strat. Jednocześnie zwrócił uwagę, że nie ma znaczenia, czy w tej chwili jest już głośniej na działce powodów, czy jeszcze nie. Spadek wartości nieruchomości nastąpił bowiem przez sam fakt wydania uchwały poszerzającej strefę wokół lotniska i nie wiąże się bezpośrednio z rzeczywistym hałasem- czytamy na siódmej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 16.07.2018.).

 

"DGP" informuje również: "Sąd ma wezwać do zapłaty reszty ceny za kupioną na licytacji nieruchomość". Jeżeli wierzytelność, zgłoszona przez nabywcę licytacyjnego do zaliczenia na poczet ceny nieruchomości za zgodą wierzyciela, nie pokryje w całości tej ceny, sąd musi wezwać do zapłaty brakującej części. Nie może z powodu niedopłaty odmawiać przybicia, anulując tym samym skutki licytacji- uchwalił Sąd Najwyższy. Sprawa dotyczyła nabycia lokalu mieszkalnego na licytacji komorniczej. Lokal sprzedano za ok. 294 tys. zł, przy czy, rękojmia opiewała na niecałe 44 tys. zł. Nabywca- spółka K.- uzyskała przybicie od sądu rejonowego i po dwóch tygodniach od zakończenia licytacji jej pełnomocnik otrzymał wezwanie do zapłaty blisko 250 tys. zł- pozostałej części ceny za lokal. W wezwaniu oznaczono 14- dniowy termin na zapłatę pod rygorem utraty rękojmi i uchylenia skutków przybicia. Wkrótce po otrzymaniu pisma spółka złożyła wniosek o zaliczenie na poczet ceny wierzytelności banku, wraz z poświadczoną notarialnie zgodą banku na takie zaliczenie. Nieoczekiwanie jednak sąd rejonowy wydał decyzję o wygaśnięciu skutków przybicia i utracie rękojmi, cofając tym samym skutki nabycia licytowanego mieszkania. Rozpatrujący zażalenie spółki sąd okręgowy stwierdził, że w sprawie istnieje poważny problem prawny: czy w takich warunkach nabywca licytacyjny powinien być wezwany przez sąd do uiszczenia reszty ceny, gdy wcześniej błędnie przyjmował, że wierzytelność, którą zgłosił na poczet ceny, pokryje ją w całości. Problem ten przedstawił do rozstrzygnięcia Sądowi Najwyższemu. SN w odpowiedzi wydał uchwałę, w której stwierdził, że nabywca licytacyjny nieruchomości, który dokonuje na podstawie art. 968 par. 2 k.p.c. zaliczenia na poczet ceny wierzytelności innego wierzyciela za jego zgodą i błędnie przy tym przyjmuje, że wierzytelność ta znajduje pokrycie w cenie nabycia, powinien zostać wezwany przez sąd do uiszczenia brakującej części wpłaty. SN wskazał w uzasadnieniu, że nabywca licytacyjny nie jest stroną w postępowaniu egzekucyjnym, toteż nie ma szansy na ustalenie, jaki jest podział kwot uzyskanych z egzekucji. Więcej szczegółów- na ósmej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 16.07.2018.).

 

"DGP" zauważa też: "Warszawa podkręca tempo przed sezonem grzewczym". Nawet 100 proc. kosztów wymiany pieca pokryje stołeczny ratusz po głośnym apelu aktywistów z Warszawy Bez Smogu. Na modernizację przestarzałych instalacji stolica zamierza przeznaczyć do 20 tys. zł na gospodarstwo domowe. Tak wysokie (od 50 do 100 proc. wkładu własnego) wsparcie gwarantuje pilotażowy program osłonowy. Udzielane jest ono na podstawie kryteriów dochodowych. Dodatkowy nabór wniosków o dofinansowanie tra do końca lipca. Z początkiem września ruszy kolejna tura przyznawania pieniędzy na 2019 r. Co więcej, osoby, które zlikwidują kotły na paliwo stałe, mogą otrzymać "Zielone wsparcie", czyli zasiłek celowy na pokrycie różnicy zwiększonych kosztów ogrzewania. Aktywiści alarmowali wcześniej, że w całym 2017 r. wymieniono zaledwie 262 kotły, podczas gdy w Krakowie było to ponad 6 tys. Stolica nie może pozwolić sobie na opieszałość, bo zgodnie z wymogami uchwały antysmogowej dla województwa mazowieckiego wszystkie stare kotły muszą zniknąć do końca 2022 r. W praktyce oznacza to, że wymienianych powinno być przynajmniej 270 kotłów miesięcznie, a nie rocznie- odnotowano na dziewiątej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 16.07.2018.).

 

"Kurier Szczeciński" odnotowuje: "Urząd Marszałkowski wesprze termomodernizację budynków komunalnych w Policach". Termomodernizacja budynków mieszkalnych przy ul. Bankowej w Policach otrzyma zastrzyk eurofunduszy od marszałka województwa. Dotacja przeznaczona zostanie na prace przy systemie ogrzewania, punktach oświetlenia i elewacji ścian. Unijna pomoc trafi do Gminy Police w wyniku umowy, którą podpisali w Szczecinie marszałek województwa i burmistrz Polic. Termomodernizacja dotyczy budynków przy ul. Bankowej 20 oraz 22, dla których 100 proc. mieszkań ma charakter komunalny. W ramach inwestycji przewidziano prace przy systemie centralnego ogrzewania, ociepleniu dachu i ścian zewnętrznych, wymianie okien, drzwi, a także instalacji elektrycznej, w tym oświetlenia w częściach wspólnych obiektu. Roboty renowacyjne mają się zacząć najpóźniej we wrześniu 2019 r. Ich koszt to ponad 3,2 mln zł, z czego blisko 2,5 mln zł pochodzić będzie z RPO województwa. Więcej szczegółów- na 18 stronie "Kuriera".

(Źródło: "Kurier Szczeciński"- 16.07.2018.)

 

Zobacz również