Poniedziałek, 10 września 2018

Nie jest łatwo kupić działkę rolną pod dom, Rzeczpospolita
Zapotrzebowanie i ceny będą coraz wyższe, Rzeczpospolita
Konieczne wyższe nakłady na inwestycje budowlane, Rzeczpospolita
Rząd i samorządy planują częściej stosować partnerstwo, Rzeczpospolita

Więcej poniżej.

 

"Prawo co dnia" w poniedziałkowej "Rzeczpospolitej" odnotowuje: "Nie jest łatwo kupić działkę rolną pod dom". Rejenci nadal będą mogli odmawiać sporządzenia umów sprzedaży działek rolnych, na których kupujący chcą wybudować domy jednorodzinne. W piątek Sąd Najwyższy podjął ważną uchwałę dotyczącą obrotu nieruchomościami rolnymi. Przesądził, że Artur i Magdalena B. mieli prawo nabyć w postępowaniu egzekucyjnym 8 ha ziemi na starych, bardziej liberalnych zasadach, obowiązujących przed 30 kwietnia 2016 r. Nie oznacza to jednak, że mogą teraz podzielić ją na mniejsze działki i swobodnie sprzedawać jako budowlane. Przy każdej tego rodzaju transakcji trzeba bowiem sprawdzać, czy zostały spełnione warunki z ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego w brzmieniu obowiązującym po 30 kwietnia 2016 r. Dopiero wtedy notariusz może sporządzić akt notarialny. Z pytaniem prawnym w tej sprawie do SN zwrócił się Sąd Okręgowy w Sieradzu. Rozpatrywał on spór na tym tle. Notariusz odmówił małżeństwu przeniesienia własności niezabudowanej działki rolnej o powierzchni 1000 mkw. Okazało się, że działka powstała na skutek podziału 8 ha nieruchomości. Miało to duże znaczenie. Ograniczenia w obrocie ziemią nie obowiązują dla działek do 3 tys. mkw. Wiele osób korzysta więc z tej furtki w przepisach. Więcej szczegółów- na 13 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 10.09.2018.).

 

"Prawo co dnia" w "Rz" rozmawia także o tym, dlaczego nie mamy w Polsce planów zagospodarowania przestrzennego z prawdziwego zdarzenia oraz co powoduje, że nie potrafimy zaprojektować dobrej przestrzeni do życia. Sytuację w zakresie prawa i praktyki ocenia zastępca dyrektora Biura Unii Metropolii Polskich prof. Igor Zachariasz. Rozmówca "Rz" przypomina: Brakuje nam systemu planistycznego z prawdziwego zdarzenia, takiego jak w innych państwach europejskich. W tym systemie władza publiczna na poziomie państwa, regionu i gminy powinna podejmować decyzje, gdzie lokalizować przedsięwzięcia infrastrukturalne, które tereny chronić etc. Powinna to robić na podstawie planów, które wiązałyby ją w działaniach skierowanych do mieszkańców. Dziś ani koncepcja przestrzennego zagospodarowania kraju, ani plan zagospodarowania województwa nie są wiążące przy realizacji inwestycji publicznych czy podejmowaniu decyzji chroniących tereny przed zabudową. Dalej czytamy: Rządzi woluntaryzm właściciela lub inwestora, czego słynny już "lex deweloper" jest najlepszym przykładem. Rola prawa sprowadza się tylko do legalizacji jego woli. W przeciwieństwie do innych państw europejskich nie za bardzo kierujemy się w zagospodarowaniu przestrzeni podstawowymi zasadami właściwymi dla współczesnego państwa prawnego, jak choćby koniecznością zapewnienia trwałego rozwoju czy dbaniem o proporcjonalność podejmowanych rozstrzygnięć. Wciąż przeznaczamy nowe tereny pod budownictwo, prowadzimy politykę ekspansji zabudowy, zamiast sanacji terenów już zabudowanych. Pełny tekst rozmowy- na 16 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 10.09.2018.).

 

"Rz" informuje też: "Zapotrzebowanie i ceny będą coraz wyższe". Wysokie koszty surowców, energii i pracy oraz dobra koniunktura w branży i gospodarce sprzyjają podwyżkom. W tym roku producenci materiałów budowlanych systematycznie podnoszą ceny swoich wyrobów, ale nie tak mocno jak wynikałoby to ze zwyżkujących kosztów ich produkcji. Polskie firmy pracują na niskich marżach, dlatego tak trudno akceptują podwyżki cen, których same nie będą mogły w 100 procentach przełożyć na odbiorców. Tymczasem kolejne zwyżki cen materiałów budowlanych są nieuniknione m.in. z powodu zwyżki kosztów surowców, energii i płac- czytamy na 20 stronie części ekonomicznej głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 10.09.2018.).

 

Obok w "Rz" czytamy: "Konieczne wyższe nakłady na inwestycje budowlane". Boom napędza wzrost kosztów- na rynku trwają przepychanki, kto ma je ponieść: inwestorzy czy wykonawcy. Rynek budowlany nawiedziła klęska urodzaju. W niemal wszystkich sektorach trwa inwestycyjny boom, ale powoduje to kumulację prac, a więc wzrost popytu na pracowników i materiały. Obserwowany od II połowy ub.r. gwałtowny wzrost kosztów wciąż wywołuje perturbacje na rynku. Marże w kontraktach zawieranych przed II połową ub. R. topnieją, są też kłopoty z zawieraniem nowych zleceń. Na nierównowagę między rozmachem inwestorów a niewystarczającym potencjałem wykonawczym branży nakładają się inne czynniki, m.in. wprowadzenie odwróconego VAT i split paymentu. Jak szacuje Krajowy Rejestr Długów, łączny dług branży budowlanej sięgał na koniec czerwca 2,41 mld zł, o 200 mln zł więcej niż rok wcześniej. Więcej szczegółów- także na 20 stronie części ekonomicznej głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 10.09.2018.).

 

"Rz" relacjonując objęte patronatem Redakcji XXVIII Forum Ekonomiczne w Krynicy, zamieszcza tekst pod hasłem: "Rząd i samorządy planują częściej stosować partnerstwo". Realizacja większej liczby przedsięwzięć w formule partnerstwa publiczno- prywatnego ma sprzyjać nie tylko nowelizacja ustawy o PPP i innych aktów, ale i fakt, że PPP może być alternatywą dla szczuplejszych po 2020 r. środków z UE. Na koniec 2017 r. na podstawie ustawy o PPP z 2008 r. zawarto niewiele umów. Instytucje publiczne realizowały 117 inwestycji w formule PPP. Ich wartość to 5,6 mld zł. Niemal wszystkie to projekty samorządowe. Rząd uruchomił zaledwie jedną taką inwestycję. Teraz jednak ma dojść do przyspieszenia zarówno na poziomie centralnym, jak i lokalnym. Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju przygotowało bardziej przyjazne przepisy, nowelizując ustawę o PPP i 19 innych aktów prawnych. Szczególnie pozytywnie oceniane przez rynek jest rozwiązanie pozwalające na zawarcie umowy o PPP spółce córce partnera prywatnego, która nie brała udziału w przetargu. Inne rozwiązanie pozwala bankowi na przejęcie projektu PPP w skrajnym przypadku, kiedy partner prywatny nie jest w stanie zrealizować umowy. Pozwala to na kontynuowanie projektu z innym partnerem wybranym przez bank, zamiast rozpisywania przetargu od nowa. Dobrym rozwiązaniem jest też pozostawienie zamawiającemu decyzji co do wysokości wymaganego zabezpieczenia projektu i wyłączenie prawa zamówień publicznych, które nakazuje odnoszenie się do wartości zamówienia. Więcej szczegółów- na 24 stronie części ekonomicznej głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 10.09.2018.).

 

Zobacz również