Piątek, 9 sierpnia 2024

„Prawo co dnia” w piątkowej „Rzeczpospolitej” odnotowuje: „Środki trwałe bez składki? To wcale nie taka wielka ulga”. Przedsiębiorca, który sprzedał środek trwały, płaci z reguły wyższą składkę zdrowotną. Ale przy jego nabyciu może ją zmniejszyć, naliczając koszty. Czy zmiana tej zasady jest konieczna i korzystna dla firm? Całkiem możliwe, że szumnie zapowiadana w kampanii wyborczej reforma składki zdrowotnej dla biznesu ograniczy się na razie do likwidacji obowiązku płacenia jej przy sprzedaży środków trwałych. Tak wynika z ostatnich wypowiedzi rządzących. Czy to faktycznie będzie taka duża ulga dla przedsiębiorców? Eksperci twierdzą, że nie bardzo. Składka od sprzedaży środków trwałych była najbardziej dolegliwa na początku Polskiego Ładu. Potem jednak przepisy poprawiono.  Teraz środki trwałe mogą zarówno zwiększyć, jak i zmniejszyć składkę. Co się stanie, jeśli rządzący zniosą składkę od środków trwałych? Przedsiębiorcy nie będą musieli zwiększać składki przy sprzedaży, ale nie będą też mogli jej zmniejszać przy zakupach. Wielu na tym straci. Generalnie jednak eksperci zgodnie podkreślają, że biznesowi potrzebna jest gruntowna reforma składki zdrowotnej, a nie jej namiastka. W ich ocenie kosmetyczna zmiana polegająca na wyłączeniu środków trwałych nie ma sensu- czytamy na 10 stronie głównego wydania.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 09.08.2024.).

„Prawo co dnia” zauważa też: „Bez ułatwień dla małych wiatraków”. Rząd rezygnuje ze zmian, które miały uprościć budowę małych elektrowni wiatrowych. Zwyciężyły obawy o środowisko. Proponowane zmiany w prawie budowlanym polegały na rozszerzeniu katalogu inwestycji zwolnionych z pozwolenia na budowę (ale nadal wymagających zgłoszenia) o wolno stojące tzw. małe elektrownie wiatrowe. Chodziło o obiekty, których całkowita wysokość jest większa niż 3 metry, ale nie przekracza 12 metrów, a maksymalna moc turbiny wynosi 20 kW. Propozycja była częścią projektu ustawy deregulacyjnej przygotowanej przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Natomiast jeszcze mniejsze instalacje, których wysokość nie przekracza 3 metrów, planowano zwolnić zarówno z obowiązku uzyskania pozwolenia na budowę, jak i zgłoszenia. W przepisach znalazł się za to wymóg, by odległość od granic działki była większa niż wysokość wiatraka. Jednak zdaniem resortu klimatu, rozszerzenie katalogu obiektów niewymagających pozwolenia na budowę mogłoby skutkować wznoszeniem takich obiektów pomimo braku przeprowadzenia postępowania w sprawie oceny oddziaływania na środowisko z uwagi na ich położenie na terenach chronionych (parków narodowych, krajobrazowych, rezerwatów przyrody czy obszarów Natura 2000). Podobnie w przypadku wiatraków o wysokości do 3 metrów. Według ministerstwa poluzowanie rygorów mogłoby się skończyć posadowieniem tego rodzaju instalacji na terenach objętych formami ochrony przyrody, pomimo że mogą potencjalnie znacząco oddziaływać na środowisko. Więcej szczegółów- na 13 stronie głównego wydania.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 09.08.2024.).

„Rz” zamieszcza w innym miejscu obszerny tekst pod hasłem: „Mamy bardzo mało pieniędzy na wykorzystanie pieniędzy z KPO”. Finanse samorządów zniszczył Polski Ład, dotknęła je pandemia, swoje zrobiła wojna w Ukrainie. Wiele samorządów jest na granicy rozsądnego zadłużenia – mówi Jacek Karnowski, wiceminister funduszy i polityki regionalnej. Oceniając sytuację JST pod względem wykorzystania unijnych funduszy UE, zwłaszcza w kontekście wkładu własnego, wskazuje: Sytuacja finansów samorządów – po ośmiu latach rządów PiS – jest zła, żeby nie powiedzieć tragiczna. Normalnie był taki cykl w wielu samorządach, że zadłużały się one w środku okresu aplikacyjnego, kiedy były dostępne największe środki z UE, a potem zmniejszały to zadłużenie. Teraz mamy właściwie dopiero początek kolejnego okresu aplikacyjnego, bo perspektywa 2021–2027 jest opóźniona. Dopiero niedawno rozpoczęliśmy też realizację Krajowego Planu Odbudowy, bo wskutek niszczenia praworządności przez poprzedni rząd też jest ona bardzo mocno spóźniona. Tymczasem wiele samorządów jest na granicy rozsądnego zadłużenia. Odpowiadając na kolejne pytanie, czy JST zyskały na ostatniej rewizji KPO podkreśla: Zyskały, np. wsparcie dla szpitali powiatowych zostało przeniesione do części grantowej. Dosypano tam pieniędzy. Dosypano też środków na termomodernizację budynków wielorodzinnych. Byłoby może jeszcze lepiej, gdyby dodano też pieniędzy na termomodernizację budynków użyteczności publicznej. Tu jest bardzo dużo wykonanych realizacji. Pełny tekst rozmowy- na 21 stronie części ekonomicznej głównego wydania,

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 09.08.2024.).

Piątkowy dodatek „Rz”„Nieruchomości Komercyjne i Mieszkaniowe” odnotowuje z kolei: „Nasze bardzo drogie kawalerki”. Średnie ceny nowych kawalerek w Warszawie to niemal 21,4 tys. zł za mkw., w Krakowie 20,3 tys., w Gdańsku – ok. 19,5 tys. Z danych portalu Tabelaofert. pl wynika, że ceny nowych kawalerek są o ok. 27– 30 proc. wyższe niż średnia cena na osiedlu i o ok. 35–40 proc. niż lokali trzypokojowych i większych. W Warszawie kawalerki są wyceniane średnio na niemal 21,4 tys. zł/mkw., lokale dwupokojowe na ok. 17,2 tys. zł, a trzypokojowe na 15,6 tys. zł. Eksperci serwisu Tabelaofert. pl oceniają, że mimo wysokich cen deweloperom nie opłaca się budować kawalerek. Dla 30-metrowego lokalu trzeba wybudować dodatkowe 30 mkw. garażu: 12,5 mkw. to samo miejsce postojowe, reszta to przypadająca na nie powierzchnia dojazdu. Budowa podziemnej kondygnacji jest najdroższa. Na kawalerkę przypada część kosztów miejsca postojowego, reszta rozkłada się na pozostałe lokale. Cytowana w tekście główna analityczka REDNET Property Group, ocenia, że spora grupa nabywców preferuje kompaktowe mieszkania (jak najwięcej pomieszczeń na jak najmniejszej powierzchni).  Mieszkanie dwupokojowe jest bardziej komfortowe niż kawalerka. Jeśli mamy dwa ok. 30-metrowe lokale, to nabywcę szybciej znajdzie ten, w którym albo zaprojektowano dwa pokoje, albo można wydzielić dodatkową sypialnię. Tempo sprzedaży kawalerek zależy od adresu osiedla. Na tych centralnie położonych, w sąsiedztwie kompleksów biurowych czy uczelni, mieszkania jednopokojowe wyprzedają się bardzo szybko. Kompaktowe mieszkania niezmiennie cieszą się zainteresowaniem klientów. Zarówno kawalerki, jak i mieszkania dwupokojowe, to dobre rozwiązanie na start albo na inwestycję. Jak dalej czytamy, gdy na rynku jest sporo „wolnego” pieniądza albo rośnie inflacja lub też inwestorzy szukają bezpiecznych przystani do ulokowania nadwyżek, mieszkania, w tym kawalerki, stanowią dość popularną opcję inwestycyjną. Więcej szczegółów- na pierwszej stronie dodatku.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 09.08.2024.).

„Nieruchomości…” informują też: „Wielka płyta kusi ceną i adresem”. Mieszkania w blokach z wielkiej płyty są zwykle o ok. 10–18 proc. tańsze od lokali w nowoczesnych budynkach. Dwupokojowe, 41-metrowe mieszkanie z wielkiej płyty na warszawskiej Ochocie jest oferowane za ponad 14,9 tys. zł za mkw. Za trzypokojowy, 62-metrowy lokal na Bemowie właściciel chce 13,6 tys. zł/mkw. 61-metrowe mieszkanie z trzema pokojami na krakowskich Czyżynach wyceniono na 13 tys. zł, a 48-metrowy dwupokojowy lokal na Prokocimiu – na 12,4 tys. zł/ mkw. 68-metrowy lokal na wrocławskim Grabiszynie kosztuje ponad 10,1 tys. zł/mkw. Oferty znajdziemy na portalu Morizon.pl. Dla porównania – średnia cena ofertowa mkw. nowych mieszkań w Warszawie w lipcu to ponad 17,7 tys. zł/mkw., w Krakowie – 16,2 tys., we Wrocławiu – ponad 14,3 tys. zł za mkw. Cytowany w tekście ekspert Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości przewiduje, że jeśli program „Na start” stanie się faktem, to ceny mieszkań w płycie mogą pójść w górę. Jego zdaniem podwyżka nie będzie jednak tak gwałtowna jak w 2023 r.  Nie bez znaczenia będzie też współczynnik inflacyjny, który po dłuższej przerwie znów zaczyna mieć tendencję wzrostową. Z przekonaniem graniczącym z pewnością można jednak stwierdzić, że nie nadejdzie czas, kiedy cena metra kwadratowego mieszkań w wielkiej płycie będzie wyższa niż w nowym budownictwie. Więcej- na drugiej stronie dodatku.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 09.08.2024.).

Niżej w „Nieruchomościach…” czytamy: „100- metrowy dom w cenie małego mieszkania”. Od lat widzimy, że część popytu przepływa z aglomeracji do odleglejszych ośrodków. Małe miasta to dla deweloperów większe ryzyko – mówi Katarzyna Kuniewicz, ekspertka Otodom Analytics. Analizując rynek mieszkaniowy w Polsce, najczęściej mówimy o sześciu, siedmiu największych aglomeracjach. Dane GUS o rozpoczynanych budowach i pozwoleniach świadczą o tym, że naprawdę dużo się dzieje i w miastach na prawach powiatu: Lublinie czy Rzeszowie, a także w powiatach okalających duże ośrodki. Odpowiadając na pytanie, czy można mówić o przesuwaniu się popytu z droższych miast do tańszych ośrodków podmiejskich, rozmówczyni „Rz” wskazuje: W największych aglomeracjach skoncentrowany jest największy udział inwestycji deweloperskich. Niemniej pięć lat temu zaobserwowaliśmy renesans mniejszych miejscowości, miast na prawach powiatu. Prowadzimy w tej chwili monitoring już 12 ośrodków, do końca roku chcielibyśmy obserwować 16 miast wojewódzkich. Rzeczywiście siła tych mniejszych rynków jest dość duża. Zjawisko wypychania popytu poza granice administracyjne dużych miast trwa od lat i polega nie tylko na tym, że ktoś wybiera mieszkanie w Pruszkowie, który jest świetnie skomunikowany z Warszawą. Mam na myśli miejscowości oddalone o 20–30 km od dużych miast, gdzie deweloperzy jak najbardziej są aktywni, stawiają stumetrowe domy jednorodzinne czy w zabudowie szeregowej z cenami porównywalnymi z 40-metrowymi mieszkaniami w aglomeracjach. W mniejszych miastach buduje się też stosunkowo niewielkie obiekty wielorodzinne: niewielkie, czterokondygnacyjne budynki o niezbyt gęstej zabudowie. W mniejszych miastach od mniej więcej trzech lat widzimy dużą nadwyżkę mieszkań w pozwoleniach na budowę nad liczbą lokali w rozpoczynanych projektach. Jest więc możliwość szybkiej odbudowy podaży, gdyby pojawiło się rzeczywiście wsparcie popytu tej grupy klientów. Mniejsze rynki są jednak trochę uzależnione od tego, co dzieje się z popytem, z programami wspierającymi zakup na rynku pierwotnym czy wtórnym. Pełny tekst rozmowy- także na drugiej stronie dodatku.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 09.08.2024.).

„Nieruchomości…” przypominają w innym miejscu: „Sąsiad nie może zignorować nakazu”. Nadzór budowlany musi reagować na zagrożenia bezpieczeństwa, nawet gdy wymaga to prac na cudzej własności. Prawo własności jest święte, ale nie oznacza to, że nie podlega żadnym zasadom i nakazom. Właściciel ma określone obowiązki, które mogą być przymusowo egzekwowane przez nadzór budowlany, zwłaszcza w sytuacjach zagrażających bezpieczeństwu. Zdarza się jednak, że coś stanowi realne zagrożenie, a – z uwagi na własnościowe przepychanki – nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności za naprawę. O tym, co może wtedy zrobić nadzór budowlany, a zwłaszcza od kogo i czego może żądać, przypomniał ostatnio WSA w Gdańsku. Sprawa dotyczyła tzw. galerii – tarasu w bloku mieszkalnym. A schody zaczęły się, gdy jego kondycji postanowił przyjrzeć się nadzór budowlany. W czerwcu 2023 r. powiatowy inspektor nadzoru budowlanego  poinformował o wszczęciu postępowania w sprawie stanu technicznego tarasu, stanowiącego integralną część wielorodzinnego budynku mieszkalnego. To spotkało się z szybką reakcją działającej w nim wspólnoty mieszkaniowej. Stwierdziła, że pozostaje w sporze z samorządem o to, czy taras jest integralną częścią jej budynku. W ocenie wspólnoty taras jest ogólnodostępnym ciągiem pieszym, położonym na działce miasta. To nie zraziło urzędników do kontroli stanu technicznego tarasu, która wykazała jego zły stan użytkowy. I skończyła się nałożeniem na wspólnotę obowiązku wykonania zaleceń. Wspólnota odwołała się od nakazu, ale przyniosło to tylko taki skutek, że obowiązek napraw został nałożony na nią i… na miasto oraz dostały na to więcej czasu. Takie wyjście oprotestowało miasto, a WSA uwzględnił jego skargę. Podkreślił, że konieczność usunięcia nieprawidłowości stanu technicznego nie budzi jednak wątpliwości. Problemem jest to, kto powinien zostać zobowiązany do usunięcia nieprawidłowości. Sąd zgodził się, że w spornym przypadku kwestia położenia budynku z przekroczeniem granicy cudzej nieruchomości może być zagadnieniem wymagającym uregulowania w sporze cywilnym. Jednak jego położenie nie powoduje, że nie podlega on reżimowi prawa budowlanego- czytamy na trzeciej stronie dodatku.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 09.08.2024.).

„Nieruchomości…” odnotowują również: „Dział formalnej obsługi inwestycji na wagę złota”. Dział formalno-prawnej obsługi inwestycji jest jedną z kluczowych struktur biur projektowych – piszą członkinie zespołu SRDK. Rynek nieruchomości wywołuje gorące komentarze tu i teraz. Tymczasem proces inwestycyjny ma bardzo złożony przebieg i odbywa się w kontekście, który często i niespodziewanie się zmienia. Wystarczy spojrzeć – ustawa prawo budowlane w 2023 roku była modyfikowana dziesięć razy, a w tym roku już dwa razy. Rozporządzenie w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie, czyli absolutnie najważniejszy zbiór wytycznych dla projektantów, w 2024 roku zmieniło się już dwa razy. Przy czym zmiany te nie są ani kosmetyczne, ani jednoznaczne. Nie dziwi zatem, że jedną z kluczowych struktur biur projektowych jest dział formalno- prawnej obsługi inwestycji (FOI). Jego zadaniem jest zapobieganie ryzykom na etapie koncepcji przedsięwzięcia, a więc planowania, przygotowania strategii procesu projektowego i uzgodnieniowego dla danej inwestycji. Strategia ta determinuje to, czy projekt budowlany zostanie przygotowany w terminie i zakresie zgodnym z umową. Eksperci FOI muszą brać pod uwagę zmienne okoliczności, w tym także różnorodne podejście do interpretacji przepisów przez organy zatwierdzające czy uzgadniające. Oczywiste jest zatem codzienne monitorowanie przepisów i interpretacji prawa. Często ekspertami FOI są architekci, nierzadko z doświadczeniem pracy w administracji publicznej. Znając proces inwestycyjny w jego całym przebiegu, mogą skuteczniej działać na rzecz inwestycji. Więcej szczegółów- także na trzeciej stronie dodatku.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 09.08.2024.).

W „Nieruchomościach…” czytamy też: „Drugie półrocze może być czasem wytężonej pracy dla deweloperów”. Liczymy, że „Na start” wejdzie w życie, oczekiwania społeczne są olbrzymie – ocenia Damian Kapitan, prezes Spravii. Firma w I połowie roku podpisała 274 umowy deweloperskie, o 25 proc. mniej niż rok wcześniej. Odpowiadając na pytanie, z czego wynika ten spadek, podkreśla: Mniejsza liczba mieszkań sprzedanych w I półroczu br.  jest konsekwencją mniejszej liczby projektów wprowadzonych przez nas do sprzedaży. Dodatkowo część kupujących w tym czasie wstrzymywała się z decyzjami o zakupie, czekając na wejście nowego programu pomocowego. Jesteśmy jednak przekonani, że II półrocze będzie dla nas – i całej branży – czasem wytężonej pracy, ponieważ wszystko wskazuje na to, że program wsparcia wystartuje na początku przyszłego roku. Liczymy, że w 2024 r. uda nam się zrealizować budżet w zakresie podobnym do tego z ubiegłego roku. Odnosząc się do oczekiwanego programu „Na start” podkreśla natomiast: Każdy program wsparcia zakupu własnego mieszkania jest potrzebny. Ważne, aby rozwiązania te były przemyślane i przyczyniały się do zwiększenia zasobu mieszkaniowego. Przyjęte rozwiązania powinny także umożliwić kupującym – w zależności od indywidualnych potrzeb – wybór formy: czy będzie to mieszkanie własnościowe deweloperskie, czy budownictwo społeczne bądź spółdzielcze, czy w końcu budowa domu lub zasób komunalny. Jednak najważniejsza dla rynku nieruchomości jest dostępność działek i łatwiejszy, a przez to szybszy, proces budowlany (np. pozyskiwania zgód administracyjnych). Rozwiązanie tych problemów mogłoby przyczynić się do zwiększenia dostępności mieszkań. Rozmowa w całości- na czwartej stronie dodatku.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 09.08.2024.).

„Nieruchomości…” informują również: „Miliony metrów magazynów dla najemców. Popyt rośnie”. W II kwartale tego roku dostarczono na rynek ok. 786 tys. mkw. powierzchni magazynowej – podaje Polska Izba Nieruchomości Komercyjnych. Jak podaje PINK, zasoby nowoczesnych obiektów magazynowo- przemysłowych w Polsce pod koniec czerwca to już ponad 33,52 mln mkw. Najwięcej takiej powierzchni – ponad 6,7 mln mkw. – jest w województwie mazowieckim. Woj. śląskie oferuje ponad 5,6 mln mkw., a łódzkie – ponad 4,6 mln mkw. Z analiz wynika, że w II kwartale br. dostarczono na rynek ok. 786 tys. mkw. powierzchni. – Najwięcej w województwie dolnośląskim – 151 tys. mkw. W woj. łódzkim 124 tys., mazowieckim 110 tys., małopolskim – także 110 tys. mkw. W całej I połowie roku nowa podaż magazynów wyniosła łącznie ok. 1,638 mln mkw. Pod koniec czerwca deweloperzy budowali w całej Polsce 1,986 mln mkw. powierzchni magazynowej. Najwięcej przypadło na województwa: dolnośląskie (ok. 29 proc. budowanej powierzchni), mazowieckie (ok. 21 proc.) i śląskie (ok. 14 proc.). Pod koniec II kwartału wskaźnik pustostanów osiągnął 8,3 proc. – to wzrost o 0,1 pkt proc. w porównaniu z poprzednim kwartałem i o 1,6 pkt proc. w odniesieniu do analogicznego okresu w 2023 roku. W okresie kwiecień–czerwiec br. wynajęto niemal 1,77 mln mkw. powierzchni magazynowej. Jak podaje PINK, największym zainteresowaniem najemców cieszyły się województwa: dolnośląskie (456 tys. mkw.), mazowieckie (ok. 300 tys. mkw.) oraz śląskie (ok. 250 tys. mkw.). Analitycy firmy doradczej CBRE dodają, że w I półroczu wynajęto w Polsce ponad 2,7 mln mkw. powierzchni magazynowej – to o 24 proc. więcej niż w analogicznym okresie rok wcześniej. Eksperci CBRE zwracają też uwagę, że deweloperzy coraz częściej decydują się na wstrzymanie inwestycji prowadzonych na zasadzie spekulacyjnej, czyli bez odpowiedniej liczby umów najmu.  Rynek magazynowy po okresie boomu w minionych latach i spadku w ubiegłym roku powoli zaczyna wracać do tendencji zwyżkowej. Pozytywnym sygnałem jest duży wzrost zainteresowania wynajmem powierzchni, porównując rok do roku, jest to wzrost aż o 24 proc.- odnotowano także na czwartej stronie dodatku.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 09.08.2024.).

Kolejny dodatek „Rz”„Biznes” zamieszcza obszerny tekst: „Umowa konsorcjum- obowiązki, udziały, odpowiedzialność i zasady ponoszenia kosztów”. Konsorcjum pozwala na wykorzystanie potencjału każdego z konsorcjantów, tak aby możliwa była realizacja przedsięwzięcia. Wspólnie odnoszą oni korzyści, ale również wspólnie ponoszą ryzyko związane z realizacją przedsięwzięcia. Jak dalej czytamy, konsorcjum nie posiada osobowości prawnej. Poprzez zawarcie umowy konsorcjum nie powstaje osobny podmiot, który posiada zdolność prawną i zdolność do czynności prawnych. Oznacza to, że konsorcjum nie działa samo jako podmiot, a w jego imieniu działają członkowie tego konsorcjum, którzy posiadają zdolność prawną i zdolność do czynności prawnych. Celem umowy konsorcjum jest określenie przez strony zasad współpracy w ramach realizacji przedsięwzięcia.  Lektura dla zainteresowanych- na trzeciej stronie dodatku.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 09.08.2024.).

„Dziennik Gazeta Prawna” piątkowy „Poradnik Gazety Prawnej” w całości poświęca natomiast jednej kwestii: „Krajowy Plan Odbudowy po rewizji. Wsparcie dla przedsiębiorców i samorządów”. Rewizja KPO zakończyła się dla Polski pozytywnie. Komisja Europejska 1 lipca zaaprobowała większość przedstawionych przez Polskę propozycji zmian (jak wyliczyło Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej – ok. 95 proc.), natomiast 16 lipca zmiany te zaakceptowała Rada UE ds. Gospodarczych i Finansowych (ECOFIN). Wprowadzone przesunięcia środków między instrumentami, modyfikacje wymogów, aktualizacja harmonogramu płatności i inne poprawki mają zapewniać sprawniejsze i efektywniejsze wydatkowanie środków. Skoro więc worek z pieniędzmi KPO został już otwarty, o tym co za nami, a co jeszcze przed- bardziej szczegółowo dowiemy się na kolejnych stronach „Poradnika…”.

(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 09.08.2024.).

„Kurier Szczeciński” poinformował: „Kolejne szczecińskie kamienice do remontu”. Kolejna kamienica na północy Szczecina przejdzie kompleksowy remont. Tym razem będzie to budynek przy ul. Stołczyńskiej 134. W ubiegłym roku ZBiLK zakończył generalny remont czterech innych kamienic przy tej ulicy. Prace przy ul. Stołczyńskiej 134 już się rozpoczęły. Ich zakres obejmuje m.in.: remont dwóch klatek schodowych, ocieplenie budynku, odnowienie dachu i wykonanie obróbek blacharskich. Poza tym wymieniona będzie stolarka drzwiowa w częściach wspólnych, wykonane zostaną prace związane z wentylacją i instalacją elektryczną – podaje Tomasz Klek, rzecznik prasowy miasta do spraw mieszkalnictwa. Wykonawcą prac jest firma Krulan Łukasz Kruszyński. Koszt inwestycji to 435 tys. zł. Zgodnie z planem prace powinny się zakończyć we wrześniu tego roku. W ubiegłym roku Zarząd Budynków i Lokali Komunalnych zakończył generalny remont czterech budynków mieszkalnych przy ul. Stołczyńskiej 124, 126, 128 i 173. Zakres prac obejmował między innymi naprawy murów, ocieplenie ścian zewnętrznych, wykonanie izolacji ścian piwnic i ścian fundamentowych, docieplenie stropu poddasza, wymianę okien, remont klatek wraz z modernizacją instalacji elektrycznej. W przypadku budynków przy ul. Stołczyńskiej 124, 126 i 128 wykonano także remont dachu. Koszt remontów czterech budynków wyniósł ponad 3,2 mln zł.

(Źródło: „Kurier Szczeciński”– 09.08.2024.).

Zobacz również