Piątek, 7 luty 2025
Piątkowa „Rzeczpospolita” informuje: „Nie ma przesłanek, aby obniżać stopy”. Członkowie RPP wyczekują momentu, gdy będą mogli obniżać stopy. Nacisk jest bardzo silny. Ale obecnie nie ma ku obniżce przesłanek – uważa prezes NBP Adam Glapiński.
Środowa decyzja o stabilizacji stóp procentowych podyktowana jest tym, że inflacja pozostaje wysoka – wyjaśniał Glapiński podczas czwartkowej konferencji prasowej. Jako czynniki wpływające na obecny poziom inflacji (4,7 proc. w grudniu, około 5 proc. w styczniu) prezes Glapiński wymieniał m.in. silny wzrost cen energii (od lipca 2024 r.), wzrost VAT na żywność (od kwietnia ub.r.)i podwyżki akcyzy na papierosy i alkohol oraz cen zimnej wody i usług kanalizacyjnych. Przypomnijmy, że cel inflacyjny NBP to 2,5 proc. (z przedziałem odchyleń +/- 1 punkt procentowy w średnim okresie)
Więcej szczegółów na dziewiętnastej stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita” – 07.02.2025 r.).
Piątkowy dodatek „Rz” – „Nieruchomości Komercyjne i Mieszkaniowe” zamieszcza tekst: „Rynek premium też ma trudniej”. W 2024 r. spadła sprzedaż i wzrosła oferta lokali z najwyższej półki. Jakie czynniki chłodzą popyt najzamożniejszych?
Przy wciąż wysokich stopach procentowych i trudnym dostępie do finansowania bankowego karty na rynku mieszkaniowym w ostatnich kwartałach znów – jak w 2022 r. – rozdają osoby zamożniejsze. W zaledwie trzy lata rynek zmienił się dramatycznie. Jak wynika z danych Otodom Analytics, w bardzo trudnym 2022 r. – okresie kredytowego paraliżu – średnia całkowita cena kupionych mieszkań wynosiła 550–600 tys. zł. W 2023 r. – podkręconym „Bezpiecznym kredytem” – ceny urosły do 600–700 tys. zł, by w 2024 r. osiągnąć już pułap 750–800 tys. zł. Z kolei szacunki JLL pokazują że przy 31-proc. spadku sprzedaży w ujęciu ilościowym w 2024 r., wartościowy spadek sięgnął 16,8 proc., do 33,2 mld zł – i był to drugi wynik po rekordowym 2023 r. Średnia wartość przypadająca na jeden sprzedany lokal wyniosła w ub.r. 838 tys. zł – o 20 proc. więcej niż w rekordowym dotychczas 2023 r. i 36 proc. więcej niż w 2022 r. W 2022 r. zauważalny był, o czym pisaliśmy, trend wzrostu apetytu na mieszkania z wyższej półki. Czy teraz jest podobnie?
Eksperci KPMG zauważają, że rynek topowych nieruchomości spowalnia –ale i dojrzewa. O ile w przeszłości luksusowa nieruchomość miała demonstrować status właściciela, o tyle obecnie – szczególnie dotyczy to młodszych pokoleń – uwaga przesuwa się na takie kwestie, jak efektywność energetyczna, zrównoważony rozwój, ekologia czy technologie poprawiające komfort życia. Zakup nieruchomości to sposób na dywersyfikację aktywów, a także zapewnienie sobie bezpiecznej przystani na wypadek ekstremalnych sytuacji.
Więcej szczegółów na pierwszej stronie dodatku.
(Źródło: „Rzeczpospolita” – 07.02.2025 r.).
W „Nieruchomościach…” czytamy również: „Co zamiast dopłat do kredytów”. Klienci zaczynają powoli wracać do biur deweloperów. Firmy przyciągają m.in. atrakcyjnymi harmonogramami płatności.
Rządząca koalicja jest coraz bardziej skłócona w sprawie mieszkalnictwa. Programu tanich kredytów nie ma, mniejszy niż zapowiadano ma być też budżet na budownictwo społeczne. Rynek zdaje się jednak już nie czekać na dopłaty do kredytów. W styczniu, jak wynika z analiz portalu Tabelaofert.pl, sprzedaż nowych mieszkań w 15 największych miastach wzrosła w porównaniu z grudniem o 8,4 proc. O ożywieniu na rynku mówią też analitycy portalu RynekPierwotny.pl. I choć klienci zdają się wracać do biur sprzedaży, ceny ofertowe nowych mieszkań stabilizują się.
Deweloperzy próbują przyciągać klientów, tworząc własne programy.
Ofertę „Mieszkaj bez kredytu” ma Okam. Pilotażowy program obejmuje 30 lokali na osiedlu Now przy ul. Dowborczyków w Łodzi. Harmonogram płatności jest taki: wpłata 20 proc. ceny przy podpisaniu umowy deweloperskiej, wpłata kolejnych 20 proc. po zakończeniu budowy, odbiór kluczy i możliwość wykończenia i przeprowadzki do nowego mieszkania, spłata w 18-miesięcznych ratach po 3 tys. zł – od momentu uzyskania pozwolenia na budowę i wpłata pozostałej kwoty. Do nowego mieszkania można się wprowadzić po wpłaceniu 40 proc. jego wartości.
Klienci analizują ofertę jako atrakcyjną alternatywę – jako odpowiedź rynku nieruchomości na brak rządowej pomocy.
Szczegóły na drugiej stronie dodatku.
(Źródło: „Rzeczpospolita” – 07.02.2025 r.).
Niżej w „Nieruchomościach…” czytamy: Ujawnianie cen mieszkań w ofercie to nic nadzwyczajnego”. Deweloperzy muszą się dużo bardziej starać jako sprzedawcy. Brak programu dopłat i obniżki stóp procentowych – czy to w drugiej połowie roku, czy w 2026 r. – będą wspierać powrót popytu na mieszkania – mówi Robert Maraszek, wiceprezes Inpro.
Posłowie Polski 2050 przygotowali projekt ustawy obligujący deweloperów do podawania cen mieszkań w internecie pod rygorem kary. Inpro jest w gronie firm, które cenniki na swoich stronach pokazują. Różne są tłumaczenia branży, dlaczego cenę klienci mogą poznać dopiero w biurze sprzedaży.
Rozmówca wyjaśnia, że taką politykę prowadzą od lat i taki model sprzedaży uważają za dobry. W efekcie klient, który decyduje się na spotkanie w naszym biurze sprzedaży, jest znacznie bardziej zdecydowany na nasz produkt, bo bardzo dużo informacji otrzymał w internecie.
Na pytanie czy ustawowy obowiązek pod rygorem kar to dobry pomysł rozmówca wyjaśnia: „Zawsze trudno to ocenić, ponieważ jest jakaś swoboda działalności gospodarczej, są jakieś praktyki rynkowe, mamy różne branże. Pytanie, czy motywacją tej ustawy jest to, by coś poprawić, czy to po prostu zabieg marketingowy. Klient zawsze otrzymywał ceny w takim czy innym modelu. To nie kwestia tego, czy pokażemy w internecie ceny, jak to wpłynie na decyzje o zakupie mieszkania. Kupowanie będzie zależeć od popytu. Chciałbym zaapelować do obozu rządzącego, żeby jednak skupił się na tym, żeby młodym ludziom pomóc, niż stosować zabiegi PR-owe”.
Pełny tekst rozmowy także na drugiej stronie dodatku.
(Źródło: „Rzeczpospolita” – 07.02.2025 r.).
„Nieruchomości…” informują również: „Więcej domów na przedmieściach”. Trudno jest sprzedać nie tylko domy wybudowane w starej technologii, ale też nowe na infrastrukturalnym pustkowiu.
Ofert sprzedaży domów na przedmieściach dużych miast systematycznie przybywa – wynika z analizy eksperta Grupy Morizon-Gratka. Jak tłumaczy, wynika to z ograniczonego popytu. – Głównymi przyczynami – podobnie jak w przypadku mieszkań – jest znaczny wzrost cen tego typu nieruchomości w ostatnich latach oraz drogie i trudno dostępne kredyty. Ekspert mówi też o rosnących kosztach utrzymania domów – ogrzewania, remontów.
Dla wielu osób rozważających zamieszkanie w domu pod miastem czy na jego obrzeżach ważna jest komunikacja, czyli czas dojazdu autem do i z pracy, dostępność środków transportu publicznego. Dla rodzin z dziećmi kluczowa jest bliskość przedszkoli i szkół – wylicza ekspert Morizona. Dlatego też, jak dodaje, większym zainteresowaniem cieszą się domy względnie nowe, w dogodnych lokalizacjach, z łatwym dostępem do infrastruktury handlowo-usługowej, z dobrą komunikacją. – Trudno jest sprzedać dom wybudowany w starej technologii, wymagający kosztownych remontów i modernizacji, ale też nowy, tyle że wzniesiony na infrastrukturalnym pustkowiu. Jego zdaniem najbliższe miesiące nie zapowiadają radykalnej zmiany na rynku sprzedaży domów.
Więcej szczegółów na trzeciej stronie dodatku.
(Źródło: „Rzeczpospolita” – 07.02.2025 r.).
„Nieruchomości…” informują także: „Fiskus źle odczytał cel zmian w amortyzacji w CIT”. Ustawodawcy nie chodziło o to, żeby od 1 stycznia 2022 r. spółki nieruchomościowe były w ogóle pozbawione prawa do dokonywania odpisów amortyzacyjnych.
Dobra wiadomość dla spółek nieruchomościowych. Naczelny Sąd Administracyjny w precedensowych wyrokach uznał, że fiskus źle interpretuje wprowadzone od 1 stycznia 2022 r. zmiany w zasadach rozliczania w koszty odpisów amortyzacyjnych. Spór zaczął się w maju 2022 r., gdy spółka wystąpiła do fiskusa o interpretację podatkową. We wniosku wskazała, że wchodzi w skład międzynarodowej grupy działającej w branży nieruchomości magazynowych. Działalność – głównie w zakresie wynajmu – prowadzi od 2018 r. Firma podkreśliła, że jest tzw. spółką nieruchomościową w rozumieniu art. 4a pkt 35 ustawy o CIT. Jest właścicielem środka trwałego sklasyfikowanego w grupie 1 KŚT – hali magazynowej. Ta jest wykorzystywana wyłącznie do działalności gospodarczej i jest ujmowana w bilansie jako „nieruchomość inwestycyjna”. Zgodnie z brzemieniem art. 15 ust. 6 ustawy o CIT ma prawo do zaliczenia do kosztów odpisów, gdy dla celów bilansowych nieruchomość nie stanowi środka trwałego podlegającego odpisom amortyzacyjnym. Fiskus na taką wykładnię zielonego światła jednak nie dał. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu uwzględnił skargę spółki. Ostatecznie NSA skasował ten wyrok i oddalił skargę spółki, ale w zasadniczej kwestii rację przyznał podatniczce.
Więcej szczegółów na trzeciej stronie dodatku.
(Źródło: „Rzeczpospolita” – 07.02.2025 r.).
„Nieruchomości…” zauważają również: „Apartamenty luksusowe to coś znacznie więcej niż niebotyczna cena”. Nowych projektów powstaje niewiele, a popyt rośnie wraz z rosnącą liczbą zamożnych Polaków. Rynek premium to u nas de facto rynek wtórny – mówi Katarzyna Goryszewska, szefowa nowej agencji nieruchomości premium w Walter Herz.
Według rozmówczyni definicja apartamentów premium wyznacza: „Standard wykończenia apartamentów i części wspólnych musi się wyróżniać sznytem pięciogwiazdkowego hotelu. Podobnie obsługa, bo to jednak ludzie tworzą ten prestiż: recepcja, concierge, ekipy sprzątające i techniczne, które reagują błyskawicznie na na potrzeby klienta. Dopiero gdy to wszystko zaistnieje razem, możemy mówić o nieruchomości premium. Tak więc wymagania są naprawdę duże. Nie padła przy tym żadna powalająca z nóg cena za metr kwadratowy… Oczywiście, niektórzy próbują zrobić to od tej strony: damy wysoką cenę i już mamy nieruchomość premium. Ale za tym często nie idzie jakość, o której mówimy. Zacznijmy od jakości, a cena, nawet wysoka, obroni się. W tej chwili ceny na rynku nieruchomości premium zaczynają się od ponad 50 tys. zł za mkw. w Warszawie, która jest i jeszcze długo będzie rynkiem wyznaczającym trendy”. W ocenie rozmówczyni część klientów nigdy nie zainteresowałaby się apartamentem w znanym wieżowcu, dla części przeciwnie, to bardzo istotny czynnik. Często klienci pytają ile pięter ma budynek. Mają pytania, czy jakiś nowy wieżowiec powstanie w Warszawie, Wrocławiu, czy w Krakowie – więc jest to bardzo ważny czynnik. Cosmopolitan i Złota 44 świetnie się sprzedały – i mamy tu rozwijający się rynek wtórny. Zresztą rynek nieruchomości luksusowych w Polsce to de facto rynek wtórny. Oferta na rynku pierwotnym jest nieduża, a popyt rośnie, bo rośnie grupa osób zamożnych w Polsce.
Więcej na czwartej stronie dodatku.
(Źródło: „Rzeczpospolita” – 07.02.2025 r.).
W „Nieruchomościach…” czytamy także: „Gdzie kupujemy największe mieszkania z drugiej ręki”. Kupujący mieszkania na rynku wtórnym w Warszawie płacą za nie średnio 842 tys. zł, w Krakowie – 726 tys. zł, a w Łodzi – 359 tys. zł. Jak duże lokale znikają z rynku?
Ile faktycznie płacimy za mieszkania używane, analizuje sieciowa agencja Metrohouse. W IV kwartale ubiegłego roku średnia transakcyjna cena metra kwadratowego lokali na warszawskim rynku wtórnym przekraczała 16 tys. zł. Roczny wzrost wynosi 22,7 proc. Ale w porównaniu z III kwartałem ub.r. przeciętne ceny transakcyjne na rynku wtórnym w Warszawie spadły o 3,2 proc. Średnia wielkość kupowanych w stolicy lokali to 53 mkw., a średnia cena całkowita nabywanych mieszkań – 842 tys. zł. Nabywcy lokali w Krakowie w ostatnim kwartale ubiegłego roku płacili za nie średnio ponad 14,4 tys. zł za mkw. – o 17,9 proc. więcej w ujęciu rok do roku, ale o 2,2 proc. mniej kwartał do kwartału. Przeciętna cena całkowita lokali kupowanych na krakowskim rynku wtórnym to 726 tys. zł, a przeciętny metraż – 50 mkw.
Także w Gdańsku w IV kwartale klienci kupowali mieszkania o średniej powierzchni 50 mkw. Przeciętna cena całkowita lokali sprzedanych na gdańskim rynku wtórnym to 632 tys. zł. We Wrocławiu kupujący używane mieszkania w IV kwartale ubiegłego roku płacili za nie przeciętnie niemal 11,8 tys. zł za mkw. Roczny wzrost cen to 7 proc. Najmniejsze mieszkania kupowano w Łodzi. Średnia powierzchnia to 45 mkw.
Szczegółowa analiza na czwartej stronie dodatku.
(Źródło: „Rzeczpospolita” – 07.02.2025 r.).
„Dziennik Gazeta Prawna” w magazynowym wydaniu zamieszcza rozmowę pod hasłem: „Miasto jest dobrem wspólnym”.
„DGP” rozmawia z Danutą Kłosek-Kozłowską, prof. dr hab. inż. architekt – urbanista, historyk urbanistyki i konserwator, pracownik naukowy w Zakładzie Dziedzictwa Architektonicznego i Sztuki na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej, przewodnicząca komisji ds. dziedzictwa miast Europy Środkowej i Wschodniej Międzynarodowej Rady Ochrony Zabytków i Miejsc Zabytkowych; ekspert ds. oceny nominacji na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Odpowiadając na pytanie – czy jest sens odbudowywać przedwojenną miejską zabudowę? Podkreśla: „Jeśli mówimy o budynkach użyteczności publicznej, to niewątpliwie tak. W dziejach miast zawsze tworzyły się istotne elementy tożsamości przestrzennej, z którą identykują się mieszkańcy. Stąd i dziś, z uwagi na wojny, klęski żywiołowe i nieprzewidziane zdarzenia, obserwujemy zainteresowanie odbudową utraconego dziedzictwa w wielu miastach na świecie. To zupełnie naturalne, że staramy się, by nasz utracony obraz lokalnego świata nie tylko zachowywać w pamięci, lecz także – jeśli tylko jest to możliwe – przywrócić poprzez wiarygodne odtworzenie. Taką właśnie lekcję wynieśliśmy z powojennej odbudowy Warszawy”.
Pełny tekst rozmowy w piątkowym „DGP”.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” – 07.02.2025 r.).
„Kurier Szczeciński” w piątkowym wydaniu odnotowuje: „Mają dość błota i obietnic”. Mieszkańcy bloków wybudowanych w ramach osiedla Zielone Ogrody przy ul. Broniewskiego w Stargardzie mają dość. Od miesięcy walczą z deweloperem. Jak mówią, wszechobecne błoto i kałuże na wjeździe na osiedle uniemożliwiają im normalne funkcjonowanie. Dostawcy czy taksówkarze pod adresy na Żybułtowskiej jeździć nie chcą. Deweloper odpowiada, że pretensje mieszkańców dotyczące degradacji nawierzchni przejazdu przy blokach są dla niego niezrozumiałe. – Przecież dojazd do nowo realizowanego osiedla zorganizowany jest w taki sposób, że w żadnym miejscu nie prowadzi przez ciągi komunikacyjne i działki będące we władaniu mieszkańców ani wspólnot mieszkaniowych – odpowiada na zarzuty mieszkańców Oskar Bujnowski z WIZART Bujnowski Spółka Komandytowa.
Osiedle Zielone Ogrody, które powstało po drugiej stronie os. Pyrzyckiego za torami, to zespół 6 budynków z 187 mieszkaniami. Jak czytamy na stronie internetowej dewelopera, mieszkania są wyprzedane, a osiedle skończone. Zdaniem jego mieszkańców, do końca spełnienia wszystkich obietnic złożonych przez dewelopera, jeszcze droga daleka.
Szczegóły na drugiej stronie magazynu „Kuriera”.
(Źródło: „Kurier Szczeciński” – 07.02.2025 r.).
„Kurier” informuje również: „Czy architekt miasta może zażegnać konflikt?” Od wielu miesięcy śledzimy wydarzenia związane z przerwaną budową przy ulicy Szymanowskiego. Gazety i media społecznościowe stanęły natychmiast po stronie „pokrzywdzonych” przez dewelopera mieszkańców, jeszcze na długo, zanim wojewódzki sąd administracyjny wydał wyrok w sprawie prawomocności pozwolenia na budowę, a sąd pierwszej instancji je uchylił. Deweloper odwołał się oczywiście od tego wyroku do wyższej instancji i może już za 3 lata… i to jak dobrze pójdzie, poznamy wyrok naczelnego sądu administracyjnego w tej sprawie.
Albo ku zdumieniu mieszkańców sąsiedniego domu rozpocznie się jednak budowa zgodnie z zatwierdzonym projektem, albo wieloletni proces z oskarżenia dewelopera, który pozwie Skarb Państwa (gdyż ostateczność pozwolenia na budowę potwierdził Urząd Wojewódzki) o wielomilionowe odszkodowanie. Wówczas za to, aby mieszkańcy budynku przy ul. Herbowej mieli niezmieniony widok z okien, zapłacimy my wszyscy.
Każde z tych rozwiązań pozostawi miasto z piętnem nieudolności i niemocy.
Co zatem można i należy zrobić dzisiaj? Trzeba uchwalić nowy plan i zmienić linię zabudowy dla nowego budynku. Ponieważ miejscowy plan zagospodarowania z 1999 roku, na podstawie którego wydano pozwolenie, nie wyznaczył linii zabudowy wzdłuż ulicy Szymanowskiego, przyjęto, że tę linię dla projektowanego budynku należy wytyczyć w oparciu o narożny budynek przy ulicy Moniuszki. Tymczasem również ten budynek jest zbyt oddalony od ulicy, niezgodnie z historycznym założeniem urbanistycznym, co pokazują archiwalne plany i zdjęcia.
Więcej szczegółów na trzeciej stronie magazynu „Kuriera”.
(Źródło: „Kurier Szczeciński” – 07.02.2025 r.).