Piątek, 6 czerwiec 2025

  • Piątkowa „Rzeczpospolita” odnotowuje: „Brak rządowej strategii utrudnia transformację ciepłownictwa”. Polskie ciepłownie systemowe, które w 60 proc. są nadal oparte na węglu, potrzebują zmian. Rząd rusza z konsultacjami strategii dla branży. Analitycy wskazują, że bez niej będzie trudno o spójną transformację sektora. W cieniu dyskusji o odejściu od węgla w produkcji energii elektrycznej, trwa dyskusja dotycząca modernizacja polskiego ciepłownictwa. Chodzi o ogromną branżę – do sieci ciepłowniczych podłączonych jest ponad 15 mln mieszkańców Polski, a udział gospodarstw domowych korzystających z ciepła systemowego przekracza obecnie 52 proc. Polska jest też europejskim liderem pod względem zainstalowanej mocy cieplnej. Dysponując ok. 53 GWt odpowiada za 16 proc. całkowitej mocy zainstalowanej w Europie, która w 2022 r. wyniosła ok. 333,4 GWt. Udział ciepłownictwa systemowego w dostawie ciepła do sektora mieszkaniowego wynosi 40 proc., co lokuje nasz kraj na jednej z najwyższych pozycji w porównaniu z innymi krajami Unii Europejskiej.  „Rz” dotarła do raportu firmy doradczej EY, poświęconego wyzwaniom, przed jakimi stoi branża. Jednym z podstawowych jest przestarzała infrastruktura, która w wielu przypadkach liczy sobie kilkadziesiąt lat. Infrastruktura wytwórcza nadal oparta jest na węglu, co wiąże się z rosnącymi kosztami operacyjnymi wynikającymi z cen surowca (szczególnie krajowego) oraz uprawnień EU ETS (opłaty za emisję CO2). O ile duże ciepłownie należące do spółek elektroenergetycznych jeszcze mogą poradzić sobie na rynku, o tyle mniejsze, nazywane powiatowymi ciepłowniami, mogą mieć z tym problem. Mała skala działalności wielu przedsiębiorstw ciepłowniczych skutkuje bowiem trudnościami w pozyskiwaniu finansowania, bo marża na sprzedaży ciepła nie pozwala na inwestycje- czytamy na 16 stronie części ekonomicznej głównego wydania.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 06.06.2025.).

  • „Rz” zastanawia się w innym miejscu: „Stopy w dół dopiero po wakacjach?”. RPP nie będzie się spieszyć z kolejną obniżką stóp – oceniają analitycy. Tymczasem popyt na kredyty mieszkaniowe mocno odbił. Choć bieżąca inflacja nieco zmalała oraz pojawiły się informacje o prawdopodobnym spadku cen gazu od lipca, to wzmocniły się fundamentalne czynniki mogące wzmacniać presję inflacyjną w dłuższym okresie – ocenił podczas czwartkowej konferencji prezes NBP Adam Glapiński. Przypomnijmy: według szybkiego szacunku GUS inflacja w maju spadła z 4,3 proc. do 4,1 proc., wciąż pozostając (jeszcze) daleko od celu inflacyjnego NBP, czyli 2,5 proc. Urząd Regulacji Energetyki zatwierdził z kolei nową taryfę na sprzedaż gazu dla PGNiG, zgodnie z którą od 1 lipca cena gazu w taryfie spadnie o blisko 15 proc. Jednocześnie wzrost wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw przyspieszył w kwietniu do 9,3 proc. r./r. (z 7,7 proc. w marcu), a sprzedaż detaliczna urosła aż o 7,6 proc. r./r. Majowa obniżka stóp procentowych o 50 pkt baz. (oczekiwana i wyceniana np. w rynkowej stopie WIBOR) oraz wizja kolejnych w drugiej połowie roku oraz w 2026 r. pobudziły popyt na kredyty mieszkaniowe. Z najnowszych danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że w maju wnioskowało o nie około 38,6 tys. osób, o 3 tys. więcej niż w kwietniu (wzrost o ponad 8 proc.) i ponad 11,5 tys. więcej niż w maju 2024 r. (wzrost o ponad 43 proc.).  To najwyższy wynik od października 2021 r., z wyjątkiem dwóch impulsów: z marca 2022 r., gdy wystąpiło przyspieszenie składania wniosków o kredyt w związku z zapowiedzią zwiększenia bufora na stopę procentową od kwietnia 2022 r., oraz z okresu drugiego półrocza 2023 r. w wyniku wprowadzenia programu „Bezpieczny kredyt 2 proc.”. BIK wyliczył, że wartość zapytań o kredyty mieszkaniowe była w maju br. o ponad 46 proc. wyższa niż przed rokiem.  Spadek stóp procentowych, a wraz z nim wzrost popytu stały się istotnym punktem zwrotnym mobilizującym kredytobiorców. Wysokie stopy procentowe w okresie czerwiec 2022 r. – czerwiec 2023 r. praktycznie „zamroziły” popyt na kredyty mieszkaniowe. Wskazuje też na inny czynnik stymulujący zainteresowanie zakupem mieszkania: stabilną sytuację cenową na rynku nieruchomości, w tym oznaki spadku cen rok do roku na rynku wtórnym.  Więcej- na17 stronie części ekonomicznej głównego wydania.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 06.06.2025.).

  • „Rz” informuje też: „Duże metraże konkurują z domami”. Wielopokojowe duże mieszkania często wyprzedają się szybciej niż małe lokale. Ich ceny za metr są niższe nawet o 20 proc. Oferta nie jest imponująca. Z dużymi mieszkaniami rywalizują segmenty na obrzeżach miast. Wysokie ceny nieruchomości i drogie kredyty hipoteczne większości klientów nie pozwalają na zakup dużych mieszkań. Na ich celowniku są głównie kawalerki i mieszkania dwupokojowe. Ale nie brak chętnych i na większe metraże. Co oferuje im rynek wtórny? Zaledwie co ósme mieszkanie w ofercie ma ponad 75 mkw. powierzchni. Wybór nie jest wcale tak duży, dlatego poszukujący takich lokali nie mogą się czuć w pełni usatysfakcjonowani – ocenia ekspert Metrohouse.  Duża powierzchnia powoduje, że na taki zakup pozwala sobie co dziesiąty nabywca. Jak dalej zaznacza, cena metra kwadratowego dużych trzy- i czteropokojowych mieszkań na rynku wtórnym jest zazwyczaj niższa niż cena metra mniejszych lokali. W przypadku nowszego budownictwa różnica nie jest tak znacząca niż na „starszym” rynku wtórnym. Ceny całkowite dużych nieruchomości są, oczywiście, wyższe. Jak mówi ekspert Metrohouse, kupujący duże mieszkania zwykle dokonują tzw. transakcji wiązanej: sprzedają poprzedni, mniejszy lokal i kupują większy, często ze wsparciem kredytu. Z analiz Metrohouse wynika, że podaż dużych mieszkań jest dość stabilna.  Analizując jej strukturę, brakuje jednak lokali oddanych w ostatnich kilkunastu latach, a właśnie o takie mieszkania klienci pytają najczęściej. Duże mieszkania muszą konkurować z domami. Ich właściciele muszą przygotować ofertę, która przekona konkretnego kupca. Ceny dużych mieszkań, zwłaszcza w dzielnicach sypialnianych, spadają szybciej niż w innych segmentach rynku. To właśnie tam kupujący najczęściej stają przed wyborem: duże mieszkanie czy dom z działką. I coraz częściej wybierają dom. Jeśli mieszkanie nie oferuje dodatkowych atutów – windy, dwóch miejsc parkingowych, dużego ogrodu lub tarasu, trudno o sukces.  Korekty rzędu 100–200 tys. zł to już nie wyjątek, a raczej standard w wielu lokalizacjach. Na rynku deweloperskim, jak wynika z analiz portalu Tabelaofert.pl, mieszkania czteropokojowe i większe stanowią maksymalnie kilkanaście proc. całej oferty, najczęściej to niespełna 10 proc.- czytamy na 18 stronie części ekonomicznej głównego wydania.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 06.06.2025.).

  • Niżej „Rz” zamieszcza tekst: „YIT chce sprzedawać w Polsce tysiąc lokali rocznie”. To wydaje się celem bardzo ambitnym, ale do osiągnięcia w perspektywie trzech lat – ocenia Leszek Stankiewicz, nowy prezes YIT Polska. To deweloper mieszkaniowy należącego do budowlanodeweloperskiej grupy notowanej na giełdzie w Helsinkach. Nowy prezes YIT Polska wcześniej przez 6 lat związany był z grupą Dom Development, ostatnie 4 lata jako wiceprezes ds. finansowych. Jak podkreśla rozmówca „Rz”, firma W I kwartale 2025 r. sprzedała 148 mieszkań. Dla porównania, w całym 2024 r. było to 431 lokali, w 2023 – 355, a w 2022 – 230. Na koniec marca 2025 roku jej oferta obejmowała 405 mieszkań, jednak w II kwartale znacząco zwiększyła aktywność. W całym bieżącym roku planuje wprowadzenie pięciu nowych projektów w Warszawie i Gdańsku, obejmujących łącznie ponad 620 lokali. W efekcie oferta zbliży się do 1 tys. mieszkań – co stanowi solidną bazę do prowadzenia działalności na wysokim poziomie. Jak dalej podkreśla, celem strategicznym YIT jest dalszy rozwój i rozwój działalności w kolejnych miastach – dziś jesteśmy obecni w Warszawie, Gdańsku i Krakowie. Jeśli chodzi o liczby, deweloper chce sprzedawać około tysiąca mieszkań rocznie, co wydaje się celem bardzo ambitnym, ale możliwym do osiągnięcia w perspektywie trzech lat. Pełny tekst rozmowy- także na 18 stronie części ekonomicznej głównego wydania.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 06.06.2025.).

  • „Tygodnik Przedsiębiorcy”– kolejny dodatek piątkowej „Rz”– zamieszcza natomiast obszerny tekst: „Local content a zamówienia publiczne”. Czy ideę local content, czyli preferowanie krajowych przedsiębiorstw, można pogodzić z podstawowymi zasadami ud zielania zamówień publicznych, tj. niedyskryminacji i równego traktowania? Można. Ale nie jest to łatwe zadanie. Idea local content leży na przeciwnym biegunie względem idei globalizacji. Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) w „Wymogach dotyczących zawartości lokalnej” z lutego 2019 r., zauważa, że wymogi dotyczące lokalnej zawartości są częścią szerszego zestawu polityk „lokalizacyjnych”, które faworyzują przemysł krajowy w stosunku do konkurencji zagranicznej, wymagając od przedsiębiorstw i rządu włączania w przedsięwzięcia towarów lub usług produkowanych w kraju. Wartość dodana generowana przez lokalne towary i usługi w ramach globalnych łańcuchów dostaw jest niekwestionowalna. To tworzenie miejsc pracy na miejscu, co przekłada się na realne korzyści dla całych społeczności. Dzięki idei local content, działania gospodarcze nie tylko przynoszą zyski przedsiębiorstwom, ale również wspierają rozwój lokalny, budując silniejszą i bardziej zrównoważoną ekonomię. Jednakże działania mające na celu promowanie zawartości lokalnej nie spotykają się z akceptacją Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Dobrym przykładem dla wykazania, jak zasady niedyskryminacji i równego traktowania wykonawców blokują działania mające na celu promocję local content jest sprawa C-243/89 Komisja Wspólnot Europejskich przeciwko Królestwu Danii. Mimo to aktualnie wskazuje się, że local content jest możliwy, z uwagi na dyrektywy zamówieniowe z 2014 roku. Motyw 2 dyrektywy klasycznej (i odnośnie 4 sektorowej i 3 koncesyjnej), wskazuje, że zamówienia publiczne odgrywają kluczową rolę w unijnej strategii rozwoju EUROPA 2020, jako jeden z instrumentów rynkowych wykorzystywanych dla osiągnięcia inteligentnego, trwałego wzrostu gospodarczego, sprzyjającego włączeniu społecznemu, przy jednoczesnym zagwarantowaniu najbardziej efektywnego wykorzystania środków publicznych. To właśnie to podejście, traktowane jest jako przełomowe, gdyż dopuszcza instrumentalne traktowanie zamówień publicznych, tj. wykorzystywania ich do realizacji celów polityki rozwojowej. Więcej szczegółów- na drugiej stronie dodatku.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 06.06.2025.).

  • „Tygodnik…” zauważa też w innym miejscu: „Kiedy siła wyższa zwalnia z odpowiedzialności za niewykonanie zobowiązania”. Wystąpienie zdarzenia zewnętrznego, niemożliwego do przewidzenia i zapobieżenia, które może wpłynąć na realizację zobowiązań umożliwia stronom umowy jej renegocjację. Dotyczy to zarówno umów realizowanych na podstawie prawa zamówień publicznych, jak i wzorców kontaktowych FIDIC. Zjawiska ekstremalne, niemożliwe do przewidzenia i zapobieżenia, nawet przy dołożeniu najwyższej staranności, takie jak przykładowo pandemia, wojna czy katastrofy naturalne, wystawiają na próbę nie tylko społeczeństwa, ale również gospodarkę i mechanizmy prawne regulujące relacje pomiędzy stronami kontaktu. Jednym z kluczowych mechanizmów, który w takich okolicznościach staje się przedmiotem licznych analiz i sporów, jest klauzula siły wyższej – instytucja prawa cywilnego mająca zastosowanie również w kontraktach realizowanych w trybie prawa zamówień publicznych oraz w umowach opartych o wzorce kontraktowe FIDIC.W polskim systemie prawa zamówień publicznych, obowiązującym na podstawie ustawy z dnia 11 września 2019 r. – Prawo zamówień publicznych, pojęcie siły wyższej nie występuje w sposób bezpośredni. Niemniej jednak przepisy tej ustawy, a w szczególności art. 455, dopuszczają możliwość zmiany umowy w sprawie zamówienia publicznego w przypadku wystąpienia okoliczności, których strony nie mogły przewidzieć. Tym samym mechanizm ten funkcjonuje jako swoisty ekwiwalent klauzuli siły wyższej, pozwalając na modyfikację terminu realizacji zamówienia, zakresu prac lub wynagrodzenia. Dodatkowo warto zwrócić uwagę na art. 48 ustawy z dnia 7 października 2022 r. o zmianie niektórych ustaw w celu uproszczenia procedur administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców. Wyżej wskazana ustawa, która weszła w życie 10 listopada 2022 r., wprowadza niezależną od prawa zamówień publicznych podstawę prawną zmian umów w sprawie zamówienia publicznego będących w trakcie realizacji w dacie wejścia w życie ustawy. Lektura dla zainteresowanych- na trzeciej stronie dodatku.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 06.06.2025.).

  • „Kurier Szczeciński” odnotowuje: „Zielony Dwór znów na sprzedaż”. Będzie nowa próba zbycia opuszczonego kompleksu dawnego Zielonego Dworu przy ul. Walecznych w Szczecinie. Miasto już kilka razy próbowało znaleźć nabywcę dla tego rozległego terenu wraz z zabudowaniami. Nieruchomość licząca ponad 9 ha z budynkami wpisanymi do wojewódzkiego rejestru zabytków od kilkunastu lat jest niszczejącym pustostanem. Trzy przetargi ogłaszane kilka lat temu nie przyciągnęły żadnego nabywcy. Wtedy miasto postanowiło uczynić tę nieruchomość bardziej atrakcyjną dla ewentualnego inwestora. Teraz wyraża gotowość podjęcia kolejnej próby jej zbycia, prosząc radnych o zgodę. Dziewięciohektarowy teren zajmują otoczone zabytkowym parkiem budynki XIX-wiecznego szczecińskiego oddziału DMK (Diakonissen Mutterhaus Kinderheil) – dawnego szpitala dziecięcego, przekształconego w sierociniec, do którego jeszcze w okresie przedwojennym dobudowano szpital oraz szkołę. Do 2012 r. funkcjonował tam Państwowy Dom Dziecka nr 2. Po jego zamknięciu budynki planowano zaadaptować dla potrzeb domu pomocy społecznej. Jednak koszt przekształcenia objętego ochroną konserwatorską obiektu okazał się dla miasta zbyt duży. Dlatego podjęło trzy próby zbycia tej nieruchomości. Pokazały, że stawiane przed potencjalnym inwestorem warunki czyniły Zielony Dwór niesprzedawalnym. Zaporową okazywała się nie tylko cena (choć z kolejnymi przetargami istotnie obniżana – z 12 do 9 milionów złotych). Potencjalnych nabywców skutecznie zniechęcał miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego z zapisami ustalającymi funkcje i przeznaczenie tego terenu: pod zabudowę usługową i zieleń parkową. Dopuszczono tam usługi w zakresie: zdrowia, edukacji, kultury, sportu, rekreacji, opieki społecznej. Do tego: konieczność trwałego zachowania zabudowy wpisanej do rejestru zabytków i historycznego zagospodarowania terenu wraz z zespołem komponowanej zieleni. Po trzecim fiasku zbycia Zielonego Dworu miasto zapowiedziało, że rozpocznie prace nad zmianami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego terenu „Zdroje-Walecznych”, polegające na wprowadzeniu zapisów, które spowodują wzrost atrakcyjności nieruchomości dla potencjalnych inwestorów. Nowy plan został przyjęty w ubiegłym roku, na wrześniowej sesji. Więcej szczegółów- na pierwszej i trzeciej stronie „Kuriera”.

(Źródło: „Kurier Szczeciński”– 06.06.2025.).

Zobacz również