Piątek, 20 lipca 2018
Spory w konsorcjum to jego wewnętrzna sprawa, Rzeczpospolita
Nieruchomości komercyjne i mieszkaniowe, Rzeczpospolita
Domy to wciąż priorytet rządu, Rzeczpospolita
Odszkodowanie za sprzedanie lokalu z wadą, Rzeczpospolita
Polscy inwestorzy podbijają Hiszpanię, Rzeczpospolita
Karty rozdają kupujący mieszkania za gotówkę, Rzeczpospolita
Kiedy osiedlowa kamera jest legalna, Rzeczpospolita
Wtargnął do mieszkania matki swojej eks, a teraz zapłaci, Rzeczpospolita
Rząd rezerwuje pulę przetargów dla MSP, Brukseli może się to nie spodobać, Dziennik Gazeta Prawna
Rodzina może pożyczyć prawie pół miliona, Gazeta Wyborcza
Więcej poniżej.
"Prawo co dnia" w piątkowej "Rzeczpospolitej" odnotowuje: "Spory w konsorcjum to jego wewnętrzna sprawa". Zamawiający rozlicza się z tego co zostało wykonane w ramach przetargu publicznego z liderem, i jego sprzeczki z partnerem go nie interesują. W szczególności wynagrodzenie zamawiający reguluje zgodnie z umową. To sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego, zwłaszcza dla zamówień publicznych, w których konsorcja często występują i, co poniekąd naturalne, w trakcie realizacji zamówienia może dochodzić do sporu. Oczywiście konsorcjum zawiera umowę z zamawiającym (a wcześniej składa ofertę), w której określone są w szczególności zasady zapłaty za wykonane prace. Rozpatrując jedną ze spraw SN uznał, że ustrój konsorcjum bywa różnie kształtowany, ale dla zamawiającego wykonawca jest jeden i jego członkowie mają trwać w tej relacji do końca, jego wiąże umowa z konsorcjum. Więcej szczegółów- na 14 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 20.07.2018.).
"Rz" w połączonym dodatku "Nieruchomości komercyjne i mieszkaniowe" informuje natomiast: "Mieszkania drogie jak przed kryzysem". W I półroczu w sześciu największych aglomeracjach deweloperzy sprzedali (wliczając płatne rezerwacje) 34,1 tys. mieszkań, czyli o 6 proc. mniej niż rok wcześniej- szacuje firma REAS. W samym II kw. sprzedaż skurczyła się o 11 proc., do 15,6 tys. lokali. To drugi spadkowy kwartał z rzędu. Analitycy REAS szacują, że po rekordowym 2017 r., kiedy kupiono 72,7 tys. mieszkań, pierwszy raz od pięciu lat nastąpił spadek sprzedaży. Powinno to być jednak postrzegane jako stabilizacja rynku na wysokim poziomie- zniżka powinna być kilkuprocentowa, a w ciągu ostatnich pięciu lat rynek rósł w tempie blisko 19 proc. rocznie. Jak podkreślają analitycy REAS, spadek sprzedaży to pochodna niższej oferty deweloperów, a po części także ciągłego wzrostu cen oraz wygaszenia "MdM" pod koniec 2017 r. Na koniec czerwca liczba nowych mieszkań w ofercie przedsiębiorstw skurczyła się do 44,4 tys.- o ponad 11 proc. mniej niż rok wcześniej. W I półroczu deweloperzy wprowadzili na rynek 30,3 tys. lokali, nie tylko o ponad 9 proc. mniej niż rok wcześniej, ale i blisko 4 proc. mniej niż dwa lata wcześniej. A wzrost cen jest wyraźny. Licząc średnio dla sześciu rynków, mamy za sobą piąty z rzędu kwartał wzrostu. W Warszawie średnia cena za mkw. lokali w ofercie wyniosła 9,18 tys. zł (o ponad 13 proc. więcej niż rok wcześniej). W Krakowie 7,33 tys. zł za mkw. (wzrost o 8,2 proc. rok do roku). Z kolei 8,2 tys. zł w Trójmieście (wzrost o 16,4 proc. r./r.), to o ok. 10 proc. więcej niż przed kryzysem. Jednak inaczej niż przed dekadą, dziś wzrost cen jest pchany wyższymi kosztami, a nie wyższymi marżami deweloperów- czytamy. Więcej szczegółów- na pierwszej stronie dodatku.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 20.07.2018.).
"Nieruchomości…" zauważają też: "Domy to wciąż priorytet rządu". W miastach i pod nimi jak grzyby po deszczu będą wyrastać bloki. Nieważne, że będzie to sprzeczne z planami. Na jesieni miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego przestaną być świętością. Wejdzie w życie specustawa mieszkaniowa, która pozwoli budować wbrew ich zapisom. Gminy zgodnym chórem krytykują nowe przepisy. Inwestorzy są mniej radykalni, ale również widzą wiele zagrożeń. Specustawa mieszkaniowa przemknęła przez Sejm i Senat jak burza. Nowe przepisy mają pomóc pozyskać grunty pod budowę bloków, bo coraz bardziej doskwiera ich brak. Winny jest obowiązujący od dwóch lat zakaz obrotu ziemią rolną. Tymczasem tysiące hektarów po dawnych zakładach przemysłowych, kolejowych czy pocztowych leżą odłogiem. Wolno na nich budować po przekwalifikowaniu ich na grunty, co jest bardzo trudne. Specustawa mieszkaniowa przewiduje drogę na skróty i, co ciekawe, nie dotyczy tylko gruntów w miastach, ale i poza nimi. Oznacza to dalszy proces suburbanizacji, z czym do niedawna usiłował walczyć rząd. Nowe przepisy przewidują, że inwestor nie musi być właścicielem ani użytkownikiem wieczystym gruntu. Wystarczy, ze znajdzie interesującą go działkę i złoży wniosek do wójta, burmistrza czy prezydenta miasta o ustalenie lokalizacji inwestycji. Przed budowaniem w szczerym polu mają chronić standardy urbanistyczne. Wśród nich m.in. dostęp do mediów, do drogi publicznej, komunikacji miejskiej, a także przedszkola i szkoły. Specustawa pozwala jednak również budować bloki wbrew zapisom miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Niby inwestycja nie może być sprzeczna ze studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego oraz uchwałą o utworzeniu parku kulturowego, ale wiele studiów jest bardzo ogólnych i na wiele pozwala. Specustawa mieszkaniowa przewiduje również odrolnienie gruntów. Więcej szczegółów- na drugiej stronie dodatku.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 20.07.2018.).
"Nieruchomości…" informują również: "Odszkodowanie za sprzedanie lokalu z wadą". Biuro pośrednictwa w obrocie nieruchomościami musi informować klienta o ryzyku związanym z zakupem lokalu w condohotelu. W przeciwnym razie słono zapłaci za swój błąd. Sąd Okręgowy w Warszawie zasądził na rzecz klientki biura pośrednictwa w obrocie nieruchomościami 196 tys. zł. To odszkodowanie za straty, jakie poniosła w wyniku inwestycji. Pośrednik namówił ją na zakup lokalu w nowobudowanym condohotelu, w atrakcyjnej lokalizacji nad morzem. Nie poinformował jej jednak, że deweloper, który budował obiekt, miał kłopoty finansowe, przez które później ogłosił upadłość. Budowy condohotelu nigdy więc nie dokończył. Pośrednik bronił się, że zawodowo zajmuje się tylko pośrednictwem w obrocie nieruchomościami, a nie doradztwem inwestycyjnym. Sąd wytknął pośrednikowi, ze na stronie internetowej zapewnia o profesjonalizmie swoich pracowników, a także o szczegółowym sprawdzaniu przez siebie stanu faktycznego i prawnego każdej oferowanej nieruchomości. W tym zaś przypadku były to puste zapewnienia. Zdaniem sądu biuro dopuściło się nieuczciwej praktyki rynkowej wobec swojej klientki. Naruszyło również prawne zasady wykonywania pośrednictwa w obrocie nieruchomościami. Więcej szczegółów- na trzeciej stronie dodatku.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 20.07.2018.).
W szerszym zakresie wyrok warszawskiego Sądu Okręgowego analizuje tygodnik "Biznes" w "Rz": Pośrednik, który namawia klientów do zakupu lokalu od dewelopera zagrożonego upadłością, ponosi wobec nich odpowiedzialność odszkodowawczą- czytamy w tekście "Pośrednik słono zapłaci za swoją chciwość". Więcej- na drugiej stronie dodatku.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 20.07.2018.).
W "Nieruchomościach…" znajdziemy również tekst: "Polscy inwestorzy podbijają Hiszpanię". Liczba Polaków inwestujących w Hiszpanii systematycznie rośnie. Stajemy się coraz liczniejszą, obok np. Brytyjczyków i Francuzów, grupą obcokrajowców kupujących nieruchomości w tym regionie. Lubimy Hiszpanię i chcemy cieszyć się słońcem o każdej porze roku. Ceny nieruchomości na Półwyspie Iberyjskim są często niższe niż w Warszawie. Apartament na Costa Blanka można kupić za ok. 100 tys. euro. Takie nieruchomości cieszą się wśród Polaków dużym zainteresowaniem. Egzotyką powieje na czwartej stronie dodatku.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 20.07.2018.).
Rozmówca "Nieruchomości…"– dyrektor ds. marketingu sieciowej agencji Metrohouse przypomniał z kolei: "Karty rozdają kupujący mieszkania za gotówkę". Na pytanie, czy wobec drożejących nowych mieszkań klienci przeniosą się ponownie na rynek wtórny, rozmówca "Rz" odpowiada: Rynek pierwotny i wtórny to naczynia połączone. Rynek pierwotny przeżywa swój złoty okres. Mieszkania sprzedają się na pniu, deweloperzy nie nadążają z produkcją. Właśnie dzięki temu mieszkania z drugiej ręki sprzedają się najlepiej, a w każdym dużym mieście ceny są znacznie wyższe niż przed rokiem. Wielu klientów zdaje sobie sprawę, że dziś nie kupi nowego mieszkania, które będzie gotowe jeszcze w tym roku. Coraz częściej na lokal trzeba czekać dwa lata. Zakup gotowego mieszkania wymagającego niewielkiego remontu jest ciekawszym rozwiązaniem niż kilkanaście miesięcy oczekiwania na lokal. Okazje tak szybko, jak się pojawiają, tak szybko znikają. Na każdą przypada przynajmniej kilku inwestorów z gotówką, którzy są w stanie błyskawicznie zawrzeć transakcję. Okazja oznacza możliwość zakupu mieszkania w cenie o ponad 20 proc. niższej od rynkowej. Jeżeli więc w danym kwartale ulic w centrum Warszawy mkw. lokalu kosztuje ok. 10 tys. zł, to za atrakcyjną cenę można uznać tę poniżej 8 tys. zł. Szczegóły- na ósmej stronie dodatku.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 20.07.2018.).
"Prawo co dnia" odnotowuje natomiast: "Kiedy osiedlowa kamera jest legalna". Zamazywanie twarzy na nagraniu z monitoringu zainstalowanego na bloku mieszkalnym na ogół nie jest potrzebne. Na wielu osiedlach mieszkaniowych i domach jednorodzinnych wiszą kamery. Dzięki nim mieszkańcy czują się bezpieczniej. Nowe przepisy o RODO nie mówią jednak o monitoringu na nieruchomościach, co wywołuje wiele problemów. Jeszcze do niedawna wystarczyło wywiesić tabliczki z informacją, że nieruchomość jest monitorowana. Teraz to podobno za mało. Lokatorzy mogą żądać anonimizacji swojej twarzy na monitoringu, tylko że taki monitoring pozbawiony jest sensu- wskazuje jeden z zarządców nieruchomości. W warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Energetyka kamery wiszą nie tylko na domach, ale i w windach. Nowa ustawa o ochronie danych osobowych nie reguluje tymczasem monitorowania osiedli mieszkaniowych, pojedynczych bloków ani domów jednorodzinnych. Przepisy z nowej ustawy dotyczą zakładów pracy i administracji publicznej. Stosowane więc są odpowiednio do monitoringu prowadzonego przez podmioty prywatne, w tym do nieruchomości. Może więc dochodzić do sporów, bo każdy może interpretować RODO po swojemu. Zdaniem prawników tak jak do tej pory monitoring można zamontować, by zagwarantować sobie bezpieczeństwo. Trzeba o nim poinformować, wywieszając tabliczki, ale sam piktogram z kamerą lub informacja, że na osiedlu działa monitoring, to za mało. Tabliczka powinna mówić, kto administruje osiedlem (blokiem) oraz gdzie się zgłosić, żeby obejrzeć monitoring, jeżeli będzie taka potrzeba. Nie na każdej tabliczce musi być komplet informacji, ale te z kompletem powinny być łatwo dostępne. Odpowiednia informacja musi widnieć również na domach jednorodzinnych, jeżeli kamery zahaczają o przestrzeń publiczną lub posesję sąsiada. W takim wypadku nie ma administratora, dlatego właściciel, który montuje kamerę, musi podać swoje dane, a więc imię i nazwisko, oraz formę kontaktu. Więcej szczegółów- na 15 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 20.07.2018.).
"Prawo co dnia" zauważa też: "Wtargnął do mieszkania matki swojej eks, a teraz zapłaci". Były zięć musi przeprosić swą dawną teściową za naruszenie miru domowego, czym naruszył również jej dobra osobiste. Zdaniem Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, naruszenie nietykalności mieszkania to zarówno wdarcie się do cudzego mieszkania (domu), odmowa jego opuszczenia wbrew żądaniu osoby uprawnionej, jak i utrudnianie takiej osobie określonego sposobu (niezakłóconego i spokojnego) korzystania. Zdaniem sądu nie ulega wątpliwości, że działanie pozwanego, który nie zastosował się do polecenia właścicielki nieruchomości i pomimo jej stanowczego żądania nie opuścił domu, należy uznać za zachowanie zaburzające korzystanie z mieszkania, utrudniające normalne funkcjonowanie domowników i godzące w ich poczucie bezpieczeństwa, a tym samym naruszające dobro osobiste w postaci nietykalności mieszkania- czytamy na 15 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 20.07.2018.).
"Tygodnik Gazety Prawnej" zamieszcza natomiast obszerny tekst pod hasłem: "Rząd rezerwuje pulę przetargów dla MSP, Brukseli może się to nie spodobać". Mały ma zawsze pod górkę- nawet w przetargach. Ale czy rzeczywiście dobrym sposobem na to, by małym i średnim firmom było łatwiej walczyć o zamówienie publiczne, jest zagwarantowanie im z góry określonej puli w zamówieniach podprogowych? Taką propozycję przedstawiło niedawno Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii w ramach koncepcji nowego prawa zamówień publicznych. Był to tylko jeden z wielu pomysłów poddanych pod publiczną dyskusję, ale właśnie on znalazł się w ogniu krytyki, Konfederacja Lewiatan już podnosi larum, że próbę wprowadzenia sztywnej puli gwarantowanej dla MSP zablokuje nam Komisja Europejska, bo takie prawo łamać będzie unijną zasadę niedyskryminacji i ograniczy konkurencję na rynku. Resort zaznacza, że przy pomyśle się nie upiera, bo to tylko przyczynek do dyskusji, jak pomóc MSP sięgnąć po zamówienia publiczne. Przy czym pomysłów jest więcej- jak choćby nowe rozwiązania dotyczące płatności, w tym stosowanie zaliczkowania, a także podział zamówień na części. I te wychodzą naprzeciw oczekiwaniom małych firm, które unikają przetargów chociażby ze względu na skomplikowane procedury, przewlekłość postępowań, wysokie wymogi odnośnie zabezpieczeń- czytamy w ramach wstępu. Cykl tekstów zainteresowani znajda na drugiej, trzeciej oraz czwartej i piątej stronie "Tygodnika…".
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 20.07.2018.).
"Gazeta Wyborcza" w dodatku "Dom" odnotowuje: "Rodzina może pożyczyć prawie pół miliona". Popyt na kredyt studzony jest nie tylko przez regulujący rynek KNF, ale też same banki pozostają zachowawcze wobec hossy na rynku mieszkaniowym. Efekt? Od czterech miesięcy konsekwentnie maleje zdolność kredytowa- wynika z cyklicznej ankiety Open Finance. Trzyosobowa rodzina, w której oboje rodzice pracują, przynosząc do domu po średniej krajowej, może dziś pożyczyć na mieszkanie niecałe 499 tys. zł- wynika z ankiety przeprowadzonej przez Open Finance. Liczba ta jest medianą, a więc połowa banków jest skłonna pożyczyć mniej, a połowa więcej. Lipiec dołączył tym samym jako czwarty z rzędu do listy tegorocznych miesięcy, w których zmalała zdolność kredytowa modelowej rodziny. W marcu mogła pożyczyć na mieszkanie 513 tys. zł- o niemal 15 tys. zł więcej niż dziś. Dane napływające z BIK pokazują natomiast, że od stycznia 2017 r. do działów hipotecznych banków Polacy zgłaszają się po coraz więcej pieniędzy. Powodem jest nie tylko rosnąca liczba chętnych na kredyt, ale w dużej mierze popyt rośnie dlatego, ze za mieszkanie trzeba płacić więcej- czytamy. Szczegóły- na pierwszej stronie dodatku.
(Źródło: "Gazeta Wyborcza"- 20.07.2018.).