Piątek 20 grudnia 2024
„Prawo co dnia” w „Rzeczpospolitej” odnotowuje: „Ministerstwo Finansów ukróci swawolę skarbówki”. Nie będzie oskarżania podatników o przestępstwa tylko po to, by wydobyć z nich zaległe podatki. Ministerstwo Finansów zapowiada usunięcie kontrowersyjnego przepisu, który na to pozwala. Przez wiele lat pod koniec każdego roku podatnicy drżeli ze strachu, pytając: przyjdą czy nie przyjdą? Mowa o kontrolerach skarbowych, którzy nie tylko chcieli przyglądać się firmowym rozliczeniom. Wszczynali też pod pierwszym lepszym pretekstem procedurę karną przeciwko księgowym czy prezesom firmy. Nie chodziło nawet o podejrzenie realnego przestępstwa, ale o wydłużenie pięcioletniego okresu przedawnienia zobowiązań podatkowych. Tak zdarzało się w setkach przypadków co roku. Na taki właśnie trik pozwala art. 70 par. 6 pkt 1 ordynacji podatkowej. Przepisy będą złagodzone, bo fiskus przegrywa- sytuacja dojrzała do zmiany. Więcej szczegółów- na 13 stronie głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 20.12.2024.).
„Prawo co dnia” zauważa też: „Zawarcie ugody nie oznacza, że wydatek jest kosztem”. Fiskus twierdzi, że odszkodowanie wypłacone sąsiedniej firmie za spalony budynek nie jest podatkowym kosztem. Nie ma bowiem związku z przychodem z działalności. Urzędników nie przekonuje argument, że dogadanie się z poszkodowanym sąsiadem jest rozsądniejsze niż toczenie procesu sądowego. Pokazuje to interpretacja dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej. Wystąpiła o nią spółka, której spaliła się hala produkcyjna. Opisuje szczegółowo okoliczności pożaru. Między innymi to, że hydrant przeciwpożarowy nie zapewniał ciśnienia wody, doszło także do awarii sieci wodociągowej. Fiskus stwierdził, że zawarcie ugody w celu uniknięcia zasądzenia wyższego odszkodowania nie stanowi wystarczającej podstawy do uznania, iż wynikający z niej wydatek został poniesiony w celu uzyskania, zachowania czy zabezpieczenia źródła przychodów (co jest warunkiem zaliczenia go do kosztów). Ustawy o PIT i o CIT wyłączają z kosztów niektóre kategorie odszkodowań. Fiskus w interpretacjach podkreśla jednak, że nie oznacza to, iż inne mogą być bezrefleksyjnie do kosztów zaliczane. Więcej- także na 13 stronie dodatku.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 20.12.2024.).
„Prawo co dnia” zamieszcza również tekst: „Do reformy składki ciągle daleko”. Przedsiębiorcy i księgowi liczyli na uproszczenie zasad liczenia firmowej składki zdrowotnej. Na razie się na to nie zanosi – mówi Beata Boruszkowska, prezes Krajowej Izby Biur Rachunkowych, właścicielka biura rachunkowego. Jak podkreśla, Nowelizacja, która ma obowiązywać od 1 stycznia 2025 r., wyszła z Sejmu dopiero 6 grudnia i gdy rozmawiamy (19 grudnia), ciągle nie ma jej jeszcze w Dzienniku Ustaw. Zła tradycja „obdarowywania” przedsiębiorców nowymi przepisami na święta Bożego Narodzenia zostanie więc podtrzymana. Nowelizacja wprowadza zmiany w zasadach liczenia składki zdrowotnej przy sprzedaży firmowego majątku. Jak mówią ministrowie i posłowie – likwidujemy absurd składki od środków trwałych. W ocenie rozmówczyni „Rz”, mówienie o absurdzie jest obecnie mocno przesadzone. I to nie rozliczenie środków trwałych jest największym problemem biznesu. Przedsiębiorcy oczekiwali, zgodnie z obietnicami wyborczymi, zmniejszenia składki i uproszczenia zasad jej liczenia. Zmniejszenie będzie, bo w 2025 r. ma być niższa minimalna składka. Ile przedsiębiorcy na tym zaoszczędzą? Zależy, jak policzymy. Jeśli w stosunku do kwoty minimalnej składki, którą płacimy teraz, to oszczędność wyniesie 66,82 zł miesięcznie. Jeśli uwzględnimy kwotę, którą płacilibyśmy, gdyby nie nowelizacja, wyjdzie 104,98 zł miesięcznie. Będzie to maksymalna oszczędność (może być niższa, np. 1 zł, zależy bowiem od wysokości dochodu). Pamiętajmy też, że z tej zmiany skorzystają tylko przedsiębiorcy, którzy są na skali albo liniowym PIT i tylko ci, którzy mają najniższe dochody. Natomiast u ryczałtowców składka zdrowotna wzrośnie, zgodnie z mechanizmem waloryzacji. Pełny tekst rozmowy- na 16 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 20.12.2024.).
W „Rz” znajdziemy też obszerny tekst pod hasłem: „Transformacja energetyczna nie może wykoleić polskiej gospodarki”. O tym, gdzie może być zlokalizowana druga elektrownia jądrowa i dlaczego w Bełchatowie. O tym, jaki jest rachunek za stracone lata transformacji energetycznej i kiedy zostaną zamknięte ostatnie kopalnie węgla. O tym, jak wielki apetyt na morskie farmy wiatrowe ma Polska Grupa Energetyczna i o planach inwestycyjnych – mówi Dariusz Marzec, prezes PGE. Lektura dla zainteresowanych- na 20 i 21 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 20.12.2024.).
„Rz” odnotowuje w innym miejscu: „Z przemysłu znów powiało chłodem”. Po październikowej dużej niespodziance w listopadzie produkcja przemysłowa w Polsce rozczarowała. Perspektywy pozostają jednak umiarkowanie dobre. Próżno szukać w czwartkowych danych GUS z polskiej gospodarki czegoś, co ewidentnie wywraca stolik – już prędzej potwierdza tendencje lub chłodzi rozgrzane głowy. Do tej drugiej kategorii można zaklasyfikować dane o produkcji przemysłowej. Ta w listopadzie spadła o 1,5 proc. rok do roku, poniżej prognoz ekonomistów (+0,3 proc. według ankiety „Rzeczpospolitej” i „Parkietu”). To mały kubeł zimnej wody po danych z poprzedniego miesiąca, gdy odnotowano wzrost aż o 4,6 proc. rok do roku (i tyleż samo miesiąc do miesiąca, po odsezonowaniu), powyżej jakichkolwiek prognoz. Jak zauważają ekonomiści Pekao, z październikowego wystrzału po listopadzie ostała się tylko jedna trzecia. W szerszym horyzoncie sytuacja nie wygląda jednak najgorzej – ci sami analitycy zauważają, że przy założeniu braku zmian produkcji w grudniu średnia produkcja w kwartale wzrośnie o 2,2 proc. kwartał do kwartału, co byłoby najwyższym wynikiem od przełomu 2021 i 2022 r. Proces poprawy w przemyśle jest mozolny, bolączką pozostaje przede wszystkim słaby popyt z zagranicy, szczególnie z Niemiec, nie pomaga słaba dynamika dużych inwestycji w kraju. Trochę mniejszy od oczekiwań, ale mimo wszystko silny dołek (-9,3 proc. rok do roku) wykazały też listopadowe dane o produkcji budowlano- montażowej. Jesteśmy w przejściowym okresie pomiędzy stymulacją środkami z UE. Dzisiejsze dynamiki produkcji są silnie ujemne, bo porównujemy je z boomem sprzed roku, gdy kończyły się inwestycje z poprzedniej perspektywy unijnej. Więcej szczegółów- na 23 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 20.12.2024.).
„Rz” zauważa też: „Zmiany w Czystym Powietrzu nie usprawnią obsługi wniosków”. Przez 10 miesięcy NFOŚiGW wiedział o patologiach i nie wprowadził zmian, które by je wyeliminowały. Zaniechania kosztowały podatnika co najmniej miliard złotych – uważa Andrzej Guła, lider Polskiego Alarmu Smogowego. Rozmówca „Rz” przypomina: Nie ma wątpliwości, że wprowadzenie reform w Czystym Powietrzu jest konieczne. Informowaliśmy o tym nowy zarząd Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska od samego początku, czyli od lutego. Wskazywaliśmy na nieprawidłowości i nadużycia, takie jak montowanie pomp ciepła w budynkach do tego nieprzygotowanych, słabo ocieplonych tzw. wampirach energetycznych, wskazywaliśmy na działalność nieuczciwych firm-naganiaczy. Mówiliśmy, że z reformami nie można czekać do końca roku. Przez dziesięć miesięcy Fundusz będąc świadomy problemów nie podjął znaczących reform, które pozwoliłyby ukrócić te nadużycia. Jak podkreśla, Program zatrzymano z minuty na minutę, co wprowadziło chaos. Ludzie, którzy mieli rozpoczęte, a nawet ukończone inwestycje, stracili dostęp do dotacji. Ogłaszając to zamknięcie Fundusz był zupełnie nieprzygotowany – w trakcie konferencji prasowej zarząd Funduszu nie był w stanie odpowiedzieć na podstawowe pytania: kiedy program wróci, co z ludźmi, którzy już rozpoczęli inwestycję, na jakich warunkach ci ludzie będą mogli przystąpić do programu po jego wznowieniu itd. Dopiero po fali krytyki dowiedzieliśmy się, jaka jest data przywrócenia programu, że będzie to 31 marca przyszłego roku, i na jakich warunkach będą mogli wrócić do programu wszyscy, którym tę możliwość odebrano. Naszym zdaniem program powinien zostać wznowiony znacznie szybciej niż 31 marca, bo wprowadzenie reform eliminujących nadużycia i patologie to jest kwestia dwóch, trzech tygodni, a nie kilku miesięcy. Więcej dla zainteresowanych- na 27 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 20.12.2024.).
Dodatek piątkowej „Rz”– „Nieruchomości Komercyjne i Mieszkaniowe” zamieszcza z kolei tekst: „Luksus i dyskretne transakcje”. Zakupy mieszkań za więcej niż 10 mln zł jeszcze kilka lat temu były rzadkością. Dziś takie transakcje nikogo nie dziwią. Przy ul. Grzybowskiej w Warszawie powstanie superluksusowy 15-kondygnacyjny apartamentowiec Flare. Znajdzie się w nim 76 w pełni wykończonych mieszkań, w tym ekskluzywne penthousy. To inwestycja Archicom – z linii Collection. Apartamenty będą wyposażone w zaawansowane rozwiązania smart home. Z kolei z nową inwestycją premium na Dolnym Mieście w Gdańsku startuje Euro Styl. Apartamentowiec Esencja ze zdobioną elewacją powstaje tuż przy Nowej Motławie. Polski rynek nieruchomości premium i luksusowych wciąż rośnie, choć wolniej. Z raportu firmy doradczej KPMG wynika, że jego wartość w 2024 r. to 3,5 mld zł – o 6,7 proc. więcej rok do roku. (szacunki na podstawie danych o cenach transakcyjnych Cenatorium). Oznacza to spadek dynamiki o ok. 8 pkt proc. KPMG wskazuje rekordowe tegoroczne transakcje. Prawdopodobnie najdroższy apartament sprzedano przy Chmielnej w Gdańsku. To 435-metrowe luksusowe mieszkanie kosztowało 24,8 mln zł. Apartament o pow. 342 mkw. przy ulicy Szarej w Warszawie zmienił właściciela za 20,4 mln zł, a ekskluzywna rezydencja na warszawskim Żoliborzu osiągnęła cenę transakcyjną 50 mln zł. Więcej szczegółów pełnych luksusu- na pierwszej stronie dodatku.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 20.12.2024.).
„Nieruchomości…” informują w kolejnym tekście: „Bogaci klienci w sukurs deweloperom”. Dziś mieszkania kupują osoby zamożne. Jak długo będą w stanie utrzymywać rynek? Czy w 2025 r. czeka nas luka, czy otoczenie zdąży się poprawić? Podczas dwóch środowych konferencji – Polskiego Związku Firm Deweloperskich z udziałem ekspertki JLL oraz Otodom Analytics z udziałem głównego analityka Biura Informacji Kredytowej – padły dane podsumowujące wstępnie 2024 r., ale na twarde prognozy na 2025 r. nie odważył się nikt. Do przyszłości eksperci odnieśli się w bardziej opisowy sposób. Około 38 tys. mieszkań sprzedanych i 53 tys. wprowadzonych – to prognozowane przez Otodom Analytics wyniki za cały 2024 r. dla siedmiu największych rynków. Po 11 miesiącach było to odpowiednio 34,8 tys. i 51,1 tys. Widać zatem tendencje, że deweloperzy co miesiąc więcej wprowadzają do oferty, niż sprzedają, a obserwowane po bardzo słabym lipcu i sierpniu odbicie sprzedaży nie okazało się tak mocne, jak liczono. 37–38 tys. sprzedanych mieszkań w skali roku to nie jest dobry wynik, deweloperzy starali się, żeby sprzedaż pod koniec roku była lepsza, ale wydaje się, że wszystkie akcje promocyjne nie przyniosły spodziewanych efektów. Co będzie na początku 2025 r. – zobaczymy. W ocenie analityków choć oferta mieszkań na siedmiu rynkach jest rekordowa, to sytuacja w poszczególnych miastach jest zróżnicowana. Nawet w Łodzi, gdzie czas wyprzedaży oferty to dwa lata (a cztery kwartały uznaje się za równowagę) ceny… poszły w górę o 16 proc. Zdaniem ekspertki, można się raczej spodziewać konsolidacji branży czy ratowania płynności sprzedażą działek niż radykalnych obniżek cen mieszkań. Główny analityk Biura informacji Kredytowej, potwierdził, że na rynku są aktywni zamożni nabywcy. Ujawnił, że w listopadzie sprzedano kredyty o wartości 6,7 mld zł i padł nowy rekord średniej wartości pożyczki (nie podał kwoty, w październiku było to 423,8 tys. zł). Motorem akcji kredytowej są pożyczki o wartości ponad 500 tys. zł. Więcej szczegółów- na drugiej stronie dodatku.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 20.12.2024.).
Niżej w „Nieruchomościach…” czytamy: „Najemcy mieszkań muszą głębiej sięgać do kieszeni”. W Krakowie czy we Wrocławiu za wynajem kawalerki trzeba zapłacić średnio ok. 2,3 tys. zł miesięcznie. Na taki wydatek może sobie pozwolić tylko co czwarty nowy najemca. Różnice między średnimi ofertowymi czynszami a możliwościami finansowymi przyszłych najemców sprawdza portal Nieruchomosci- -online.pl. Serwis wziął pod lupę rynki w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu i Poznaniu. Z analiz serwisu wynika, że w listopadzie br. średnia stawka ofertowa za wynajem kawalerki w Warszawie to 2,9 tys. zł. Nie każdy może sobie pozwolić na taki wydatek. Osoby rozpoczynające poszukiwania lokalu w stolicy najczęściej deklarują, że chcą wynająć mieszkanie z czynszem do 2 tys. zł. (26 proc. ankietowanych) lub do 2,5 tys. zł (21 proc.). Zauważalnie wyższy odsetek najemców z możliwościami odpowiadającymi średniej stawce za wynajem kawalerek jest w Poznaniu. Jak wskazują dane Nieruchomosci- online.pl, wynajęcie jednopokojowego mieszkania w tym mieście kosztuje przeciętnie ok. 1,9 tys. zł. Taki i większy budżet zadeklarowało 30 proc. ankietowanych. Osoby dopiero wchodzące na rynek najczęściej deklarowały, że na wynajem mogą wydać do 1,25 tys. zł lub do 1,5 tys. zł. Z analiz portalu wynika, że w ciągu ostatnich trzech lat stawki najmu w miastach wojewódzkich wzrosły – w zależności od lokalizacji – od 20 do 40 proc. – Chociaż od pewnego czasu stabilizacja czynszów lub nawet lekkie spadki obejmują coraz więcej miast, to jednak cały czas jest drogo. Właściciele mieszkań utrzymują wysokie stawki m.in. ze względu na wzrost opłat do spółdzielni (efekt inflacji i rosnącej płacy minimalnej), wysokie raty kredytów (wiele wynajmowanych lokali jest nimi obciążonych), ograniczoną dostępność mieszkań dla potencjalnych kupujących. Wiele osób nie stać na zakup nieruchomości, na czym korzysta rynek najmu- odnotowano także na drugiej stronie dodatku.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 20.12.2024.).
„Nieruchomości…” zauważają w innym miejscu: „Miał być wspólny dom, a jest danina”. Duża kwota wpłacona przez konkubinę na mieszkanie kupowane wyłącznie przez partnera to opodatkowana darowizna. Sprawa dotyczyła pary żyjącej w konkubinacie. A jej problemy zaczęły się, gdy fiskus dowiedział się, że mężczyzna sfinansował zakup nieruchomości o wartości prawie 130 tys. zł m.in. z pieniędzy otrzymanych od partnerki. Urzędnicy szybko ustalili, że kwota ta nie została w żaden sposób zgłoszona skarbówce i nie został od niej uiszczony podatek od czynności cywilnoprawnych (PCC). Fiskus uznał, że była to pożyczka i w marcu 2020 r. określił od niej PCC na 7,2 tys. zł. Organ drugiej instancji uchylił tę decyzję i nakazał przeprowadzić postępowanie dowodowe. W jego ocenie bowiem z akt sprawy nie wynika jednoznacznie, jaki charakter miała otrzymana kwota. Po poprawce fiskus umorzył postępowanie dotyczące PCC od pożyczki od konkubiny, ale za to uznał, że 41 tys. zł przelanych między parterami to darowizna, od której wlepił prawie 6 tys. zł podatku. Podatnik znów się odwołał, ale tym razem dużo nie wskórał. Organ odwoławczy stwierdził, że będąca darczyńcą konkubina od siedmiu lat jest w związku z podatnikiem. Także NSA nie miał wątpliwości, że różnice pomiędzy związkiem małżeńskim a konkubinatem są istotne i różne są konsekwencje wynikające z tych form pożycia w odniesieniu do ustawy o podatku od spadków i darowizn. W przypadku konkubinatu brak jest np. możliwości skorzystania ze zwolnienia ze względu na więzi rodzinne – tzw. pełnej ulgi dla zerowej grupy podatkowej. Konkubenci w świetle ustawy o podatku od spadków i darowizn traktowani są jak osoby obce. Więcej- na trzeciej stronie dodatku.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 20.12.2024.).
„Nieruchomości…” przypominają też niezmordowanie: „Czas na dobrą ustawę o polskich REIT- ach”. Czy nadchodzący rok wyborów prezydenckich umożliwi finalizację prac legislacyjnych nad REIT- ami? Nie będzie to łatwe, ale jak nie teraz, to kiedy? – oceniają eksperci kancelarii MDDP. Trwające prace nad wdrożeniem REIT- -ów (Real Estate Investment Trust) do polskiego systemu prawnego to już czwarta próba. Tym razem proces nabiera realnych kształtów, z aktywnym udziałem resortów finansów i rozwoju. Co więcej, pojawiają się sygnały zainteresowania ze strony krajowych inwestorów instytucjonalnych, w tym funduszy emerytalnych i TFI. Opracowania bankowe wskazują, że znaczące środki Kowalskich mogłyby efektywnie pracować przez inwestycje w REIT-y. Kluczowym założeniem REIT-ów jest zapewnienie efektywnego jednokrotnego opodatkowania inwestycji. W toku dotychczasowych prac nad polskim modelem pojawiały się różne koncepcje – od stawki 8,5 proc. od dochodów z najmu i sprzedaży nieruchomości po bardziej złożone modele uwzględniające specyficzną kalkulację podstawy opodatkowania. Obecnie trwają intensywne dyskusje nad wypracowaniem optymalnego rozwiązania. Istotnym elementem dyskusji nad kształtem polskich REIT-ów są kryteria biznesowe, które powinny zapewniać bezpieczeństwo inwestorom i umożliwiać efektywne funkcjonowanie tych podmiotów na rynku. Dyskusje dotyczą między innymi optymalnego modelu funkcjonowania REIT-ów, zasad dywersyfikacji portfela nieruchomości czy polityki dystrybucji zysków. W tym ostatnim aspekcie szczególnie istotne jest wypracowanie mechanizmów uwzględniających potrzebę regularnych wypłat dla inwestorów przy jednoczesnym zabezpieczeniu środków na utrzymanie i rozwój portfela nieruchomości. Więcej szczegółów- także na trzeciej stronie dodatku.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 20.12.2024.).
„Nieruchomości…” zamieszczają również tekst: „Dobry produkt sprzedaje się i w trudniejszych czasach”. Mieszkania w Polsce jeszcze nie są tak drogie, jak na Zachodzie. Państwowe programy nie powinny służyć stymulowaniu popytu, tylko wsparciu tych osób, których nie stać na zakup – mówi Jacek Zengteler, prezes spółki Yareal Polska. W jego cenie 2024 r. to pierwszy rok bez jakiegokolwiek sterydu popytu. Przeciwnie, popyt z każdej strony jest hamowany. Technicznie – bo mamy wysokie stopy procentowe, a część banków ma wciąż bardzo mocno wyśrubowane zasady liczenia zdolności kredytowej. Polska zresztą od lat jest rynkiem, gdzie kredyt hipoteczny jest jednym z najdroższych, a jednym z bardzo niewielu, gdzie obowiązuje zmienna stopa. Partnerzy spółki z Włoch, Francji, Holandii, gdy słyszą, że w Polsce kredyt udzielany jest w oparciu o zmienną stopę, przecierają oczy ze zdumienia, jakim cudem to działa. Jest dla nich niepojęte, że można zaciągnąć zobowiązanie na 20–30 lat i nie wiedzieć, na jakich warunkach będzie się je spłacało. Co czeka nas w 2025 r.? Rozmówca „Rz” zakłada, że będzie podobny do 2024 r., który pokazał, że w mało sprzyjającym otoczeniu jesteśmy jako branża w stanie sprzedawać na zadowalającym poziomie. Oferta w Warszawie została przez deweloperów mocno uzupełniona, wskaźnik wyprzedaży to cztery–pięć kwartałów – czyli równowaga. Jak zauważa, w2025 r. dalej będą dominować nabywcy, którzy albo chcą sobie poprawić standard życiowy, albo potrzebują nowego mieszkania. Pełny tekst rozmowy- na czwartej stronie dodatku.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 20.12.2024.).
„Dziennik Gazeta Prawna” odnotowuje z kolei: „Po raz pierwszy od 6 lat nie oddano w Polsce nawet 200 tys. mieszkań”. Deficyt mieszkań w Polsce szacuje się na kilka milionów. Zdaniem ekspertów potrzeby są ogromne i takie pozostaną jeszcze przez wiele lat. Na rynku widać większą aktywność deweloperów, ale ożywienie sprzedaży mieszkań widoczne na początku roku nie utrzymało się. Od początku roku do końca listopada rozpoczęto budowę 221 tys. mieszkań i to najlepszy wynik od 2021 r. Wysoka jest również liczba mieszkań, na których budowę wydano pozwolenie – przez 11 miesięcy było ich 267 tys. Obie wartości są o ponad 20 proc. wyższe niż dla analogicznego okresu roku poprzedniego – w przypadku startu budowy mamy wzrost o 29 proc., a w przypadku zgodę na budowę o 23 proc. Takie dane podał GUS w comiesięcznej aktualizacji danych o sytuacji na rynku budownictwa mieszkaniowego. Deweloperzy przystąpili do budowy 144,3 tys. mieszkań (o 39,6 proc. więcej niż w tym samym okresie roku poprzedniego), a inwestorzy indywidualni 73,3 tys. (o 9,8 proc. więcej). Łącznie udział tych form budownictwa wyniósł 98,3 proc. ogólnej liczby mieszkań. Główny analityk HREIT, zwraca jednak uwagę, że w listopadzie deweloperzy rozpoczęli aż o 28 proc. mniej budów mieszkań niż w październiku. To częściowo – choć nie tylko – efekt kalendarzowy, ale deweloperzy mają też wystarczająco szeroką ofertę i mogą po prostu czekać na ożywienie po stronie kupujących. Ekonomiści Banku Santander Polska prognozują, że jeśli nowy program mieszkaniowy, którego szczegóły mają zostać ogłoszone w I kwartale 2025 r., nie spowoduje zwyżki popytu, to przyszły rok będzie rokiem stabilizacji lub nawet spadków cen mieszkań. Bardziej pesymistycznie wyglądają dane dotyczące liczby mieszkań, które już trafiły na rynek. GUS podał, że od stycznia do listopada podaż nowych mieszkań w Polsce wzrosła o niecałe 179 tys. To o 10,6 proc. mniej niż w 11 miesiącach zeszłego roku i najsłabszy wynik od 2018 r. Oznacza to, że całoroczny wynik – po raz pierwszy od sześciu lat – nie przekroczy 200 tys.- czytamy na łamach „DGP”.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 20.12.2024.).