Piątek 15 listopad 2024
„Prawo co dnia” w piątkowej „Rzeczpospolitej” odnotowuje: „Dom w budowie bez odliczenia w PIT”. Wydatki na termomodernizację budynku poniesione przed jego formalnym odbiorem przez nadzór budowlany nie dają prawa do ulgi podatkowej. Naczelny Sąd Administracyjny wydał ważny wyrok, który powinien być przestrogą dla podatników, którzy budują domy i chcą skorzystać z tzw. ulgi termomodernizacyjnej. Wynika z niego bowiem jasno, że trzeba dobrze przemyśleć inwestycję, żeby nie stracić podatkowo. O tym, jak przez nieszczęśliwy zbieg okoliczności można stracić bonus w PIT, przekonał się podatnik, który zainwestował we własny dom. We wniosku o interpretację wyjaśnił, że wprowadził się do niego już w 2018 r. Nie mógł jednak formalnie dokonać jego odbioru. Jego sąsiad nie zgodził się bowiem na przyłączenie do wodociągów, gdyż linia przechodzi przez jego plac i uszkodziłoby mu to chodnik. Trzeba było wykonać projekt zamienny na przyłączenie wody ze studni, co opóźniło odbiór budynku. Niemniej w 2019 r. podatnik założył fotowoltaikę i odliczył ją w rocznym PIT. A fiskus oddał nadpłatę. Problemy zaczęły się, gdy skorygował zeznanie i podwyższył odliczenie. Wówczas urzędnicy wszczęli kontrolę i w ogóle zakwestionował prawo do odliczenia fotowoltaiki. Powodem był zaś brak odbioru budynku. Fiskus zauważył, że w opisanym przypadku przed poniesieniem wydatku i wystawieniem faktury VAT, dokumentującej zakup i montaż paneli fotowoltaicznych, nie złożono zawiadomienia o zakończeniu budowy. WSA w Łodzi zgodził się z fiskusem, że przepisy normujące ulgę termomodernizacyjną nie odwołują się do nowo budowanego budynku jednorodzinnego. Dlatego wydatki poniesione na materiały budowlane, urządzenia i usługi związane z realizacją przedsięwzięcia termomodernizacyjnego w domu w budowie nie mogą być odliczane. To, że dla celów stosowania spornej ulgi konieczne jest powiązanie wydatku z budynkiem, który już formalnie istnieje, ostatecznie potwierdził NSA. Więcej szczegółów- na 13 stronie głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 15.11.2024.).
„Prawo co dnia” zauważa też: „Dzielenia schedy nie należy odwlekać”. Przeciąganie sprawy może być uzasadnione, gdy np. wartość dzielonego majątku się zmienia, ale sąd może w pewnym momencie powiedzieć „dość”. To wnioski z najnowszego postanowienia Sądu Najwyższego. Kwestia ta wynikła w sprawie o podział spadku po ojcu między rodzeństwem, na który składały się głównie dwie nieruchomości w podwarszawskich miasteczkach: działka gruntowa zabudowana dwoma niedużymi budynkami, w tym mieszkalnym, oraz spółdzielczy własnościowy lokal. Mieszkanie sąd rejonowy przydzielił synowi (wnioskodawcy w tej sprawie), a zabudowaną działkę jego siostrze (uczestniczce w tej sprawie). Spór skupiał się na tym, że syn podkreślał swoje emocjonalne związanie z ową działką od dziecka, na której się wychował i wnosił o przyznanie mu jej części, gdyż chciał tam prowadzić jakąś firmę, tym bardziej że ustawodawca preferuje fizyczny podział dzielonego majątku, chyba że to jest niemożliwe lub zbyt kosztowne. SN wskazał, że nie do końca wiadomo, dlaczego skarżący w trakcie trwającego pięć lata postępowania raz godził się na ustaloną wartość składników spadku, drugim razem tę wartość negował. Przyjmując taką zmienność stanowisk, należałoby dojść do nieusprawiedliwionego wniosku, że nie jest możliwe zakończenie postępowania o dział majątku spadkowego, gdyż dynamiczne zmiany w zakresie wartości wchodzących w jego skład poszczególnych składników mogą prowadzić do ciągłej nierównowagi ekonomicznej stron postępowania działowego- czytamy na 12 stronie głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 15.11.2024.).
„Prawo co dnia” informuje również: „Obniżka minimalnej składki zdrowotnej dla firm”. Przedsiębiorcy na skali oraz liniowym PIT, którzy mają mały dochód albo są na stracie, zapłacą niższą składkę zdrowotną. Maksymalna korzyść to niecałe 105 zł miesięcznie. Mamy kolejny zwrot akcji w sprawie składki zdrowotnej dla firm. Rząd opublikował autopoprawkę do swojego wcześniejszego projektu, z której wynika, że w 2025 r. zmienią się zasady jej liczenia. Skorzystać mają najmniej zarabiający przedsiębiorcy. Zmiany dotyczą przede wszystkim tych, którzy są na skali oraz liniowym PIT. Liczą oni składkę od dochodu z działalności. U pierwszych wynosi 9 proc., u drugich – 4,9 proc. Minimalna składka nie może być jednak mniejsza niż 9 proc. minimalnego wynagrodzenia. Obecnie wynosi 381,78 zł. Co wynika z rządowej autopoprawki? Minimalna składka nie będzie liczona od całego wynagrodzenia, ale od 75 proc. Kto zyska na tej zmianie? – Przedsiębiorcy na skali, którzy mają stratę lub miesięczny dochód poniżej 4666 zł. A także firmy na liniowym PIT ze stratą lub miesięcznym dochodem do 8570 zł. Więcej szczegółów- na 11 stronie głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 15.11.2024.).
„Prawo co dnia” w innym miejscu zauważa też: „Elektronizacja rozliczeń to koszty, ale też korzyści. Nie tylko dla fiskusa”. Już od stycznia firmy o obrotach powyżej 50 mln euro będą musiały kompleksowo zbierać dane do sporządzania plików JPK_CIT, czyli kompleksowego zeznania ujawniające zawartość ksiąg rachunkowych. Jednak około 60 proc. zobowiązanych do tego firm jeszcze nie podjęło działań wdrożeniowych. Do marca 2026 r., gdy trzeba będzie te pliki dostarczyć fiskusowi, trzeba osiągnąć gotowość organizacyjną i techniczną. Kto tego nie dopełni, jest narażony na kary z kodeksu karnego skarbowego za niezłożenie deklaracji podatkowej. Wprawdzie tych kar nie odłożono w czasie ani nie zawieszono, ale z zapowiedzi Ministerstwa Finansów wynika, że przynajmniej w pierwszym okresie obowiązywania tych regulacji nie będzie polowania na podatników, którzy nie przygotują się należycie. Więcej- na 13 stronie głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 15.11.2024.).
„Rz” odnotowuje również: „PKB na hamulcu. To nie było udane lato”. Polski PKB urósł w trzecim kwartale realnie o 2,7 proc. r./r., m.in. przez słabość konsumpcji prywatnej. Pierwszy raz od drugiego kwartału 2023 r. gospodarka skurczyła się w ujęciu kwartalnym. Szybki szacunek GUS wskazuje, że roczna dynamika polskiej gospodarki zwolniła w trzecim kwartale br. względem drugiego. Wówczas PKB urósł realnie o 3,2 proc. r./r. Odczyt 2,7 proc. za trzeci kwartał jest lekko słabszy od oczekiwań. Konsensus ekonomistów w ankiecie „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” wskazywał na 2,9 proc. r./r. Warto zwrócić uwagę, że oczekiwania analityków były redukowane wraz z napływem danych miesięcznych z polskiej gospodarki. Na początku trzeciego kwartału ich prognozy zakładały średnio wzrost o 3,3 proc. r./r. Wynik z obecnej perspektywy nie dziwi, biorąc pod uwagę opublikowane dane cząstkowe za trzeci kwartał, w szczególności słabe wyniki sprzedaży detalicznej, produkcji przemysłowej czy utrzymującą się zapaść w budownictwie. Ale cofając się kilka miesięcy wstecz wyhamowanie ożywienia można uznać za lekko negatywną niespodziankę. Wyraźnie na wzroście odciska się wydłużająca się słaba koniunktura w Niemczech, negatywnie rzutująca na popyt zagraniczny. Do tego dochodzi wyhamowanie ożywienia w krajowej konsumpcji prywatnej- czytamy na 16 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 15.11.2024.).
„Rz” podsumowuje również: „Ile zyskali frankowicze”. Już co najmniej 20 mld zł trafiło do kredytobiorców, którzy podpisali ugodę lub wygrali w sądzie – wynika z naszych szacunków. Te kwoty będę jeszcze większe. Coraz więcej spraw dotyczących kredytów we frankach szwajcarskich znajduje swój finał. Liczba ugód zawartych z frankowiczami tylko przez siedem największych banków notowanych na giełdzie sięgnęła na koniec III kwartału ok. 112,6 tys. Jednocześnie banki raportują, że w ostatnich miesiącach szybko przybywa prawomocnych wyroków sądowych, które zwykle kończą się stwierdzeniem nieważności umowy kredytu w CHF. Łącznie takich finalnych wyroków jest już ok. 26 tys. (dla analizowanych przez „Rz” banków) wobec 21,5 tys. na koniec II kwartału. Szczegóły dla zainteresowanych- na 22 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
Dodatek piątkowej „Rz”– „Nieruchomości Komercyjne i Mieszkaniowe” odnotowuje natomiast: „Część flipperów odpływa z rynku”. Na inwestycyjnym rynku mieszkań mniejszy tłok. Zapał flipperów studzi stabilizacja cen. O szybkie zyski jest trudniej. Grono zainteresowanych inwestycyjnymi zakupami mieszkań maleje – wynika z raportu Metrohouse. Zakupy inwestycyjne to obecnie 26 proc. Odsetek ten może być jednak większy, bo tym razem sporo pytań w ankietach pozostało bez odpowiedzi. Inwestującym w mieszkania na wynajem ekspert radzi dokładne przeanalizowanie rentowności. Z raportu serwisu Rynekpierwotny.pl wynika, że przeciętne ceny lokali w siedmiu największych aglomeracjach od września do października się nie zmieniły. A od końca grudnia 2023 r. do końca października nowe mieszkania w stolicy zdrożały średnio o 6 proc., do niemal 17,8 tys. zł za mkw. W Krakowie ceny poszły w górę o 5 proc., do ponad 16,4 tys. zł, we Wrocławiu – o 11 proc., do ponad 14,5 tys. zł, a w Łodzi – o 10 proc., do 11,5 tys. zł za mkw. Na rynku wtórnym mieszkania w ciągu miesiąca też mocno nie zdrożały – z wyjątkiem aglomeracji katowickiej. Jak podaje GetHome, od września do października lokale zdrożały tam o 6 proc., średnio do 8,9 tys. zł za mkw. Stabilizacja ta skutkuje zmniejszeniem aktywności inwestorów i flipperów, którym na stabilnym rynku jest dużo trudniej wygenerować szybkie zyski. W ocenie ekspertów wielu flipperów zarabiało tylko dlatego, że ceny mieszkań przez kilka ostatnich lat były niemal w nieustannym trendzie rosnącym. Wiele osób do tej działalności zachęcały liczne szkolenia prowadzone przez rozmaite osoby wieszczące nieustanny wzrost wartości nieruchomości. Był to swego rodzaju owczy pęd, a jak wiadomo, on zawsze kiedyś się kończy i to z najgorszym skutkiem dla ostrzyżonych owiec. Oferta lokali jednak rośnie. Otodom podaje, że pod koniec października na siedmiu głównych rynkach deweloperzy mieli w ofercie ponad 53 tys. mieszkań w granicach miast. Dodając do tego domy i powiaty ościenne, liczba nieruchomości mieszkalnych w ofercie rośnie do niemal 78,5 tys. Prawie 16 tys. znajdziemy w ofercie na rynkach wschodzących (Białystok, Bydgoszcz, Kielce, Lublin, Rzeszów, Szczecin). Oferta rośnie także na rynku wtórnym. Trudno jednak mówić o jakiejś znaczącej nadpodaży. Więcej szczegółów- na pierwszej stronie dodatku.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 15.11.2024.).
„Nieruchomości…” zamieszczają też wyjątkowo obszerny tekst pod hasłem: „Polityka mieszkaniowa, czyli za dużo polityki, za mało strategii”. Budowaniem mieszkań w Polsce zajmuje się sektor prywatny, 35 lat po transformacji nie ma jasności, jaka powinna być rola państwa w tej układance. Niestety, nic nie wskazuje, byśmy doczekali się stabilnych reguł gry. Niedawna dymisja wiceministra rozwoju Jacka Tomczaka wywołała nową falę komentarzy, w tym polityków koalicji, że państwo powinno postawić na budownictwo społeczne i komunalne, a nie wspierać sektor prywatny w postaci dopłat do kredytów mieszkaniowych. Po trzech i pół dekady od transformacji to deweloperzy odpowiadają za gros budownictwa wielorodzinnego. I tak jak powracają postulaty o roli państwa w kreowaniu zasobu mieszkaniowego, tak wraca pytanie, dlaczego do tej pory nie udało się wypłynąć na szersze wody. W końcu szeroko rozumiane państwo (instytucje centralne i samorządowe) ma w swoich rękach ziemię, ma podmioty tworzące portfele mieszkań na wynajem (PFR Nieruchomości), kontroluje nawet duże spółki budowlane (Polski Holding Nieruchomości, Polimex Mostostal). Mowa także o TBS-ach i SIM- -ach. Portfele mieszkaniowe PFR Nieruchomości, niegdysiejszego pioniera i lidera rynku PRS, zostały już przegonione przez prywatne platformy. Fiasko programu „Mieszkanie+” pokazało, że mimo całego tego potencjału – i woli politycznej – państwo nie jest w stanie zapewnić podaży mieszkań na dużą skalę. Dlaczego? I skąd przekonanie, że miałoby się to kiedykolwiek zmienić? Co jest prawdziwym problemem? Według danych GUS w ciągu trzech kwartałów 2024 r. deweloperzy oddali do użytkowania blisko 90 tys. mieszkań, ruszyli z budową 117 tys. i uzyskali pozwolenia na budowę 154 tys. Dla inwestorów indywidualnych – głównie osób budujących domy na własny użytek – te wartości to odpowiednio prawie 52 tys., 61 tys. i ponad 60 tys. Trzeci filar to budownictwo spółdzielcze, komunalne, społeczne czynszowe i zakładowe. Ta nisza to w sumie 4,1 tys. lokali oddanych, 3,1 tys. w budowie i 4,8 tys. z pozwoleniami na budowę. Hanna Milewska-Wilk, specjalistka ds. mieszkalnictwa w Instytucie Rozwoju Miast i Regionów, podkreśla, że dane GUS całej prawdy o inwestycjach na rynku mieszkaniowym nie mówią. Największa grupa inwestorów wyszczególniona w statystykach to bowiem nie tylko deweloperzy rozumiani jako spółki, ale wszelkie inne podmioty budujące mieszkania na sprzedaż lub wynajem dla zysku. – Większość mieszkań w budynkach wielorodzinnych w Polsce jest budowana na sprzedaż i wynajem przez podmioty działające dla zysku i GUS nazywa je deweloperami. Zakładanie, że tylko firmy deweloperskie tworzą budynki wielorodzinne, to pewien błąd patrzenia, głównie właśnie dużych spółek deweloperskich. Bo na sprzedaż budują również spółdzielnie mieszkaniowe, niektóre TBS-y, spółki gminne i dużo małych firm, nawet jednoosobowych. Owszem sektor budownictwa wielorodzinnego „nie dla zysku” jest mały i jego rozwój z punktu widzenia polityki mieszkaniowej jest konieczny. To jednak przeważnie nie tylko budowanie, ale też wieloletnie zarządzanie i utrzymywanie. – czytamy. Lektura dla zainteresowanych- na drugiej i trzeciej stronie dodatku.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 15.11.2024.).
„Nieruchomości…” informują też: „Ułatwienie dla rolnika nie służy do obchodzenia formalności”. Jeśli nowy inwestor nie posiada gospodarstwa rolnego, to nie może się skutecznie ubiegać o przeniesienie pozwolenia na budowę obejmującego budynek w zabudowie zagrodowej. Taki morał płynie z jednego z wyroków Naczelnego Sądu Administracyjnego. Wynika z niego jasno, że osoby, które chcąc oszczędzić sobie formalności, kupują działkę siedliskową z wydanym już pozwoleniem na budowę od rolnika, mogą się przeliczyć. O tym, że taki zakup nie ułatwia życia, przekonał się inwestor, któremu zamarzył się dom w górach. Wydawało się, że działka, którą znalazł, to dobra okazja, bo jej poprzedni właściciel miał już m.in. decyzję o pozwoleniu na budowę jednorodzinnego budynku mieszkalnego oraz gospodarczego w zabudowie zagrodowej z infrastrukturą towarzyszącą. Schody zaczęły się, gdy nowy właściciel wystąpił o przeniesienie na niego pozwoleń wydanych na sprzedającego. Starosta na to bowiem się nie zgodził. Wskazał, że nowy inwestor nie posiada uprawnień rolnika, a w przypadku działki siedliskowej decyzja o pozwoleniu na budowę może być wydana i przeniesiona jedynie w stosunku do rolnika. Co więcej, urzędnicy nie omieszkali zaznaczyć, że powodem odmowy jest zapobieżenie obejściu przepisów poprzez użytkowanie gruntu w sposób inny niż rolniczy, wbrew przepisom ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych. Nowy właściciel odwołał się, ale nic nie zyskał. Jak tłumaczono, zabudowa zagrodowa w terenie rolnym jest przywilejem zastrzeżonym wyłącznie dla uprawnionego rolnika. Nowy inwestor nie złożył broni. Poszedł do sądu i… przegrał. Najpierw racji nie przyznał mu Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie. Uznał, że aby przenieść pozwolenie na budowę domu w zabudowie zagrodowej, nowy inwestor musi posiadać, gospodarstwo rolne. Do podobnych wniosków doszedł też NSA. Więcej szczegółów- na trzeciej stronie dodatku.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 15.11.2024.).
W „Nieruchomościach…” czytamy również: „Klienci są w kropce. Deweloperzy ostrożniejsi”.Część klientów planujących zakup domu czekała na tani kredyt. Dziś żegnają się z marzeniami. Jak zamieszanie z programem „Na start” wpłynie na ich decyzje? Jak na strategie deweloperów? Z danych BIG DATA RynekPierwotny.pl wynika, że pod koniec września br. w ofercie deweloperów w całym kraju było ponad 103,5 tys. mieszkań i niespełna 4,2 tys. domów, głównie segmentów. Stanowiły one prawie 4 proc. łącznej oferty. Domów jednorodzinnych budowanych przez deweloperów jest więcej, o czym świadczą statystyki GUS. Wynika z nich, że w I półroczu tego roku oddali do użytku niemal 7,7 tys. budynków jednorodzinnych – podaje Marek Wielgo, ekspert portalu RynekPierwotny.pl. W tym roku mamy do czynienia z dużym wzrostem nowej podaży domów. W okresie dziewięciu miesięcy na rynki sześciu metropolii trafiło ich przeszło dwukrotnie więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. O niemal 30 proc. większa była też sprzedaż domów. Np. w Warszawie i Krakowie wzrosła o jedną czwartą, a we Wrocławiu – o ponad dwie trzecie. Przy czym II kwartał był dla deweloperów gorszy pod względem sprzedaży niż I. III kwartał przyniósł ożywienie popytu na domy, co nie miało miejsca w przypadku mieszkań (ich sprzedaż wzrosła jedynie w Krakowie).Wielu deweloperów nadal niechętnie rozpoczyna inwestycje, biorąc pod uwagę małe zainteresowanie klientów, co jest częściowo efektem zamieszania wokół taniego kredytu „Na start”. Na ograniczenie nowych inwestycji wpływają też wzrosty kosztów materiałów budowlanych i wyższe stopy procentowe. Jednakże, patrząc generalnie na rynek, deweloperzy dodają nowe domy do oferty, ale budują mniej, niż mogliby, gdyby popyt był normalny. Wiele osób, które wcześniej rozważały zakup domu, liczyło na korzystniejsze warunki kredytowe, lecz z czasem stało się jasne, że nie spełniono ich oczekiwań. W rezultacie klienci, którzy planują zakup, powracają do poszukiwań alternatywnych sposobów finansowania lub odkładają decyzję na później. Zamieszanie z kredytem „Na start” skłoniło wielu deweloperów do przyjęcia bardziej zachowawczej strategii. Firmy kładą nacisk na kupno gruntów- odnotowano. Więcej- na czwartej stronie dodatku.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 15.11.2024.).
„Dziennik Gazeta Prawna” informuje natomiast: „Ceny prądu w 2025 roku mają być niższe. Tak planuje rząd”. Plan mrożenia cen energii zostanie zaprezentowany w przyszłym tygodniu premierowi Donaldowi Tusk, poinformował minister finansów Andrzej Domański. Wskazał, że chce, by rozwiązania były tak skonstruowane, „aby przez cały 2025 rok ceny energii dla Polaków co najmniej nie rosły” i taryfy zostały uelastycznione. W ubiegłą sobotę premier Donald Tusk poinformował, że zwrócił się do ministra finansów Andrzeja Domańskiego o pilne przedstawienie projektu dotyczącego mrożenia cen energii na 2025 r. W czerwcu prezydent podpisał ustawę o bonie energetycznym oraz o zmianie niektórych ustaw w celu ograniczenia cen energii elektrycznej, gazu ziemnego i ciepła systemowego, która wprowadza bon energetyczny dla gospodarstw o niższych dochodach oraz utrzymuje ceny maksymalnej na energię do końca grudnia 2024 r. na poziomie 500 zł/ MWh dla gospodarstw domowych i 693 zł/MWh dla podmiotów wrażliwych i MŚP.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 15.11.2024.).
„Głos Szczeciński” ma „dobre” informacje na weekend w tekście: „To już pewne. W Szczecinie zapłacimy więcej za bilety, wywóz śmieci, parkowanie, podatek od nieruchomości”. Służby prawne wojewody zachodniopomorskiego przeanalizowały uchwały dotyczące podwyżek uchwalonych pod koniec października i nie znalazły w nich błędów. Uchwały opublikowano właśnie w Dzienniku Urzędowym Województwa Zachodniopomorskiego. To oznacza, że mogą wejść w życie, choć nie od razu. Od 1 maja wzrosną ceny biletów na autobusy i tramwaje, które nie były zmieniane od 2012 r. W tym czasie wydatki na utrzymanie komunikacji wzrosły wielokrotnie. W 2024 r. mogą wynieść 400 mln zł, zaś dochody ze sprzedaży biletów szacuje się na poziomie ok. 70 mln zł. Po zmianach cennika dochody z biletów mają wzrosnąć o 20 mln zł. Mieszkańców Szczecina czekają też podwyżki (ok. 3 procent) opłat za odbiór i zagospodarowanie odpadów. Wejdą w życie już 1 stycznia 2025. W zabudowie wielorodzinnej, gdzie rozliczenie następuje według zużycia wody, metr sześcienny zużycia wody będzie kosztował 10,80 zł. Właściciele domów jednorodzinnych zapłacą 125 zł miesięcznie (obecnie 115 zł). Od 1 stycznia wyższy o niespełna 3 procent będzie podatek od nieruchomości. Np. mieszkanie 50 mkw plus udział w gruncie 30 mkw – wzrost podatku o 2,60 zł rocznie, dom 150 mkw., działka 500 mkw. – wzrost o 16 zł rocznie, garaż – wzrost o 9,30 zł rocznie, działalność gospodarcza lokal o powierzchni 100 mkw., plus udział w gruncie 50 mkw. – wzrost o 92 zł rocznie, działalność gospodarcza – budynek 1000 mkw., działka 2000 mkw.– wzrost o 980 zł rocznie.
(Źródło: „Głos Szczeciński”– 15.11.2024.).