Czwartek, 6 grudzień 2018
Stary budynek, szybsza amortyzacja, Rzeczpospolita
Warto, by rodzic przystąpił do kredytu, jeśli chce go spłacać, Rzeczpospolita
Jak władza sama sobie nogę podstawiła, Rzeczpospolita
Nie ma pieniędzy na dopłaty za prąd, Dziennik Gazeta Prawna
Rząd daje kopa Mieszkaniu plus, Dziennik Gazeta Prawna
Więcej miast zwiera szyki przed lex deweloper, Dziennik Gazeta Prawna
Więcej poniżej.
"Prawo co dnia" w czwartkowej "Rzeczpospolitej" odnotowuje: "Stary budynek, szybsza amortyzacja". Przedsiębiorca, który kupił używaną nieruchomość, rozliczy ją w podatkowych kosztach w ciągu dziesięciu lat. O interpretację wystąpił przedsiębiorca, który kupił na potrzeby działalności gospodarczej jednorodzinny budynek mieszkalny z 1937 r . (taką datę wpisano do aktu notarialnego). Obecnie jest w nim magazyn, w przyszłości nabywca planuje przebudowę na lokal handlowy. Przedsiębiorca rozpoczął amortyzację nieruchomości, stosując indywidualną stawkę- 10 proc. rocznie. Uważa, że ma do tego prawo, ponieważ budynek liczy sobie ponad 80 lat. Fiskus przypomniał, że podstawowa stawka amortyzacji dla budynków mieszkalnych wynosi tylko 1,5 proc. Tak wynika z wykazu stawek amortyzacyjnych znajdującego się w ustawie o PIT. Przepisy przewidują jednak możliwość szybszego rozliczenia firmowego majątku. Mówi o tym art. 22 ustawy o PIT, zgodnie z którym dla używanych środków trwałych po raz pierwszy wprowadzonych do ewidencji danego przedsiębiorcy wolno przyjąć indywidualną stawkę. Więcej szczegółów- na 14 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 06.12.2018.).
"Prawo co dnia" radzi też: "Warto, by rodzic przystąpił do kredytu, jeśli chce go spłacać". Dziecko nie zapłaci podatku od tego, że rodzice spłacają wspólnie pożyczkę na zakup jego mieszkania. Uiszczanie rat przez współkredytobiorców nie jest darowizną. Jeśli rodzice chcą spłacać kredyt dziecka, lepiej, aby do niego przystąpili. Dziecko nie podlega wówczas podatkowi od spadków i darowizn. Wynika tak z najnowszej interpretacji skarbówki. Z pytaniem zwróciła się właścicielka mieszkania zakupionego na kredyt. Zaciągnęły go trzy osoby: podatniczka i jej rodzice. Wszyscy są solidarnie zobowiązani do spłaty. Obecnie raty regulowane są przez rodziców wnioskodawczyni z ich konta. Kobieta zapytała, czy comiesięczne raty kredytu powinna zgłosić do urzędu skarbowego jako darowiznę. Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej uznał, że nie. Według niego spłata rodziców (dłużników solidarnych) całości lub części rat kredytu nie może być postrzegana w kategoriach darowizny. Oznacza to, że po stronie wnioskodawczyni nie powstaje obowiązek podatkowy, określony w ustawie o podatkach od spadków i darowizn. Szczegóły- także na 14 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 06.12.2018.).
Na łamach "Rz" znajdziemy także opinię: "Jak władza sama sobie nogę podstawiła". Obowiązująca od 2016 r. ustawa o gruntach rolnych jest przykładem niepotrzebnej nadaktywności ustawodawcy, ograniczającej zaufanie obywateli do państwa, a w efekcie pogarszającej warunki rządzenia. Zjednoczona Prawica od momentu przejęcia władzy zmieniła działanie państwa. Są jednak przykłady działań, których nie da się wytłumaczyć kalkulacją polityczną. To np. przyjęcie w 2016 r. ustawy o gruntach rolnych, zdecydowanie ograniczającej możliwość nabywania ich przez osoby niebędące rolnikami. W wolnym obrocie zostały drobne działki do 0,3 ha, wprowadzono też zakaz podziału gruntów rolnych. W końcu listopada 2018 r. minister rolnictwa zaproponował poluzowanie restrykcji: zwiększenie limitu do 1 ha i zniesienie ograniczeń w miastach. Ustawa ograniczyła możliwości inwestycyjne zarówno ludności, jak i zawodowych inwestorów. Szczególnie zła sytuacja powstała na obszarze miast, w których granicach nadal jest wiele gruntów zakwalifikowanych jako rolne. Zmniejszyła zasób gruntów inwestycyjnych pod inwestycje mieszkaniowe i komercyjne, nie poprawiając sytuacji buksującego w miejscu programu Mieszkanie+. Więcej- na 23 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 06.12.2018.).
"Dziennik Gazeta Prawna" informuje natomiast: "Nie ma pieniędzy na dopłaty za prąd". Projekt budżetu na 2019 r. nie przewiduje wypłat rekompensat za wzrost cen energii elektrycznej. Choć uwzględnia wyższe wpływy z aukcji praw do emisji CO2. Z początkiem roku czekają nas duże podwyżki cen prądu- jeśli Urząd Regulacji Energetyki zaakceptuje wnioski firm dostarczających energię elektryczną, ceny mogą pójść w górę nawet o 30 proc. Ministerstwo Energii uspokaja, że gospodarstwa domowe dostaną rekompensaty tak, by podwyżka nie była dla nich odczuwalna. Dopłaty do cen energii dla odbiorców indywidualnych będą kosztować 1,8- 2,1 mld zł, drugie tyle pochłoną rekompensaty dla małych i średnich przedsiębiorstw. W ciągu kilku dni światło dzienne powinien ujrzeć projekt ustawy, który opisze mechanizm finansowania i wypłacania dopłat. Sęk w tym, że Ministerstwo Finansów oficjalnie nie zna planów Ministerstwa Energii. Projekt budżetu na 2019 r., nie przewiduje zaś wydatków na wypłaty rekompensat. To nie wyklucza jednak naniesienia odpowiednich poprawek w projekcie, np. w trakcie drugiego czytania w Sejmie- czytamy na trzeciej stronie głównego wydania.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 06.12.2018.).
"DGP" dalej z właściwym sobie wdziękiem: "Rząd daje kopa Mieszkaniu plus". Rząd liczy na to, że uwolnienie czynszów za mieszkania budowane w ramach flagowego programu przyciągnie do współpracy deweloperów. Koniunktura na rynku do tego nie zachęca. Jeszcze w tym miesiącu Rada Ministrów ma przyjąć projekt zmian w ustawie o Krajowym Zasobie Nieruchomości, który ma pomóc rozkręcić program "Mieszkanie plus" i spełnić jego ambitne cele inwestycyjne. Zgodnie z zapowiedziami resortu inwestycji i rozwoju do końca 2019 r. w budowie powinno być 100 tys. nowych mieszkań. Tymczasem, jak informował niedawno prezes BGK Nieruchomości, który pilotuje rządowy program, na koniec tego roku na etapie przygotowania ma być ok. 29 tys. lokali mieszkalnych w całej Polsce (niewielka część tych przedsięwzięć znajduje się już w fazie budowy). Żeby zdynamizować swój sztandarowy program, rząd chce przede wszystkim usprawnić mechanizm pozyskiwania przez KZN działek, odpowiadających wymogom inwestycji mieszkaniowych. Środkiem do tego celu ma być zagwarantowanie państwowym agencjom i spółkom znacznej części zysku ze sprzedaży przekazanych gruntów. Drugi kluczowy element nowelizacji ustawy o KZN to zderegulowanie niektórych elementów programu. Zgodnie z pierwotna koncepcją, szybko i dotkliwie zweryfikowana przez rynek, mieszkania na gruntach KZN miały być budowane na zasadach rynkowych przez operatorów mieszkaniowych, ale czynsze miały być niskie i ustalane odgórnie dla poszczególnych województw. Założenia okazały się absurdalne. Dlatego w nowelizacji rząd zdecydował się wykreślić z ustawy zarówno cały rozdział dotyczący operatorów mieszkaniowych, jak i ten mówiący o czynszu regulowanym. Prawnicy i analitycy branży twierdzą natomiast, ze nie zetknęli się z deweloperem, który byłby zainteresowany inwestowaniem w Mieszkanie plus. Popyt na mieszkania jest ogromny. Są firmy, które potrafią osiągnąć sprzedaż na poziomie 40- 50 proc. inwestycji, zanim jeszcze łopata zostanie wbita w ziemię. W tej sytuacji Mieszkanie plus wcale nie musi być atrakcyjne dla deweloperów, nawet przy uwolnionym czynszu, skoro firmy są w stanie uzyskać zwrot z inwestycji w zasadzie tuż po zakończeniu budowy. Więcej szczegółów- na piątej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 06.12.2018.).
"DGP" informuje również: "Więcej miast zwiera szyki przed lex deweloper". Niekontrolowane rozlewanie się miast, budowanie bloków wbrew planom zagospodarowania przestrzennego i w oderwaniu od istniejącej infrastruktury to lista zarzutów, które zdaniem radnych Krakowa przemawiają za tym, by ograniczyć swobodę deweloperów wprowadzoną nową specustawą mieszkaniową. Złożyli już stosowny projekt uchwały o lokalnych standardach urbanistycznych (LSU) dla Krakowa. To jedna z furtek, po które sięgają teraz samorządy, próbując unieważnić część kontrowersyjnych regulacji wprowadzonych, by przyspieszyć budowę mieszkań. Po burzliwych pracach nad specustawą rządzący zdecydowali się bowiem zapewnić gminom możliwość modyfikacji wymogów stawianych inwestorom. Zgodnie z przepisami samorządy mogą zwiększyć lub zmniejszyć określone w ustawie wymogi (np. dopuszczalną wysokość budynków, minimalną odległość od najbliższego przystanku komunikacji miejskiej), ale tylko do 50 proc. założonych wskaźników (na plus lub na minus). Do tej pory z takiego rozwiązania skorzystały już Warszawa, Poznań i Gdańsk. W swoich LSU miasta te m.in. ograniczyły ilość kondygnacji do siedmiu. Prace nad LSU dobiegają końca też w Białymstoku. Samorządy spieszą się z określeniem własnych wytycznych, bowiem do magistratów zaczęły już wpływać pierwsze wnioski od deweloperów, którzy chcieliby budować mieszkania w specjalnym trybie. Więcej szczegółów- na ósmej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 06.12.2018.).