Czwartek, 6 czerwca 2019

To, że się leje woda, to również wina wspólnoty mieszkaniowej, Rzeczpospolita
Dane były niezbędne do postępowania spadkowego, Rzeczpospolita
Nie trzeba być udziałowcem, by płacić większy podatek, Dziennik Gazeta Prawna
Spóźnione zaświadczenie nie zmniejszy bonifikaty, Dziennik Gazeta Prawna
System zamówień publicznych w Polsce kończy ćwierć wieku, Dziennik Gazeta Prawna
Nowy przekręt mieszkaniowy. Klucze mają. Drzwi nie, Gazeta Wyborcza
Droższy kredyt, bo droższe mieszkania, Głos Szczeciński
Pieniędzmi z <<Maciusia>> sfinansujmy nowe żłobki, Kurier Szczeciński

Więcej poniżej.

 

"Prawo co dnia" w czwartkowej "Rzeczpospolitej" zwraca uwagę: "To, że się leje woda, to również wina wspólnoty mieszkaniowej". Za stan budynku odpowiada nie tylko deweloper, który go wybudował, ale i właściciele mieszkań. Sąd Apelacyjny w Łodzi zasądził od dewelopera na rzecz wspólnoty mieszkaniowej prawie 154 tys. zł. za te pieniądze mają zostać usunięte wady budynku. Okazało się bowiem, że w mieszkaniach okna nie mają nawiewników, dlatego leje się po nich woda, więc w mieszkaniach jest wilgoć i pleśń. Usterki w siedmioletnim budynku występują także na balkonach. Właściciele lokali postanowili podjąć uchwałę zlecającą zarządowi kontrolę stanu technicznego budynku. Upoważnili również zarząd do wystąpienia przeciwko deweloperowi do sądu o zapłatę, a wszystkich członków wspólnoty, nawet tych, którzy nie dokonali swoich cesji wierzytelności na wspólnotę, do pokrycia kosztów usunięcia wad nieruchomości wspólnej. Spór trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi, a ten zasądził na rzecz wspólnoty pieniądze od dewelopera w kwocie 220 tys. zł. Natomiast Sąd Apelacyjny obniżył tę kwotę. Wskazał, że dewelopera obciążają wady budynku dotyczące kominów i pokrycia dachowego, wentylacji, okien, balkonów, ścian, piwnic, rampy dojazdu do garażu, węzła cieplnego, pomostów komunikacyjnych na poddaszu oraz odwodnienia budynku. Wskazane wady są usuwalne. Koszty zamykają się w kwocie 145 tys. zł- czytamy na 14 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 06.06.2019.).

 

"Prawo co dnia" informuje też: "Dane były niezbędne do postępowania spadkowego". Udokumentowanie aktami stanu cywilnego następstwa prawnego po zmarłym daje podstawę do uzyskania wypisu z ewidencji gruntów i budynków- uznał WSA. Ewidencja prowadzona na mocy ustawy- Prawo geodezyjne i kartograficzne zawiera informacje o gruntach, budynkach i lokalach oraz o ich właścicielach i innych władających lub gospodarujących podmiotach. Zofia Z. wystąpiła do starosty o wydanie z operatu ewidencji gruntów i budynków wypisów i wyrysów z mapy ewidencyjnej dla kilkunastu działek należących do jej zmarłych rodziców. Starosta uznał, że wnioskodawczyni nie wykazała interesu prawnego do uzyskania tych danych. Ponieważ nie przeprowadzono postępowania spadkowego, nie ma podstaw do uznania jej za spadkobierczynię po zmarłych rodzicach lub też, że przysługuje jej jakiekolwiek prawo do nieruchomości. Wojewódzki inspektor nadzoru geodezyjnego i kartograficznego w Krakowie uznał decyzję starosty za prawidłową. W skardze do WSA w Krakowie Zofia Z. uznała wezwanie do wykazania interesu prawnego za bezzasadne. WSA uwzględnił skargę, uchylając obie decyzje. Zdaniem sądu o interesie prawnej skarżącej rozstrzyga fakt, że jest ona następcą prawnym po zmarłych rodzicach, do których należały wspomniane nieruchomości. Z chwilą ich śmierci sama stała się, wraz z siostrą, ich współwłaścicielką. Więcej szczegółów- także na 14 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 06.06.2019.).

 

"Dziennik Gazeta Prawna" zauważa z kolei: "Nie trzeba być udziałowcem, by płacić większy podatek". Wystarczy być częścią grupy kapitałowej, by musieć dzielić się kwotą wolną 10 mln zł. bez znaczenia jest to, że podatnik nie ma udziałów w innym podmiocie z grupy- uważa dyrektor KIS. Wprowadzone naprędce zmiany do przepisów o podatku minimalnym (dziś nazywa się on podatkiem od przychodów z budynków) budzą wiele wątpliwości. Chodzi m.in. o stosowanie jednej kwoty wolnej (10 mln zł) przez podmioty powiązane. Literalna wykładnia obowiązujących przepisów wskazuje bowiem, że obowiązek obniżania kwoty wolnej dotyczy spółki matki, ale już nie córek, które mogą korzystać z limitu indywidualnie. Ministerstwo Finansów w odpowiedzi na pytanie "DGP" stwierdziło, że nie jest możliwe, by kwota wolna w przypadku podmiotów powiązanych kapitałowo przekroczyła 10 mln zł łącznie. Powinny więc ją one dzielić według proporcji, w jakiej przychód z budynku podatnika pozostaje w ogólnej kwocie przychodów wszystkich podmiotów powiązanych. Kwoty wolnej dotyczą również wydawane ostatnio indywidualne interpretacje dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej. Bazując dalej na literalnym brzmieniu przepisu dyrektor KIS stwierdził, że kwota wolna (10 mln zł) zawsze musi być alokowana na wszystkie podmioty z grupy. Szczegóły- na trzeciej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 06.06.2019.).

 

"DGP" informuje również: "Spóźnione zaświadczenie nie zmniejszy bonifikaty". Dwa miesiące na dopełnienie formalności od chwili otrzymania dokumentu będą mieć osoby, które chcą jednorazowo wnieść opłatę przekształceniową i uwłaszczyć się na najkorzystniejszych warunkach- przewiduje jedna z senackich poprawek. Sejm rozpatrzy ją w przyszłym tygodniu. W ramach prac parlamentarnych nad nowelizacja ustawy o Krajowym Zasobie Nieruchomości i niektórych innych ustaw zmieniana jest tzw. ustawa uwłaszczeniowa. Na jej mocy od początku stycznia 2019 r. ok. 2,5 mln użytkowników wieczystych stało się właścicielami gruntów pod swoimi mieszkaniami. Jednak dopiero po uzyskaniu specjalnego zaświadczenia mogą oni zgłosić chęć wniesienia jednorazowej opłaty przekształceniowej i otrzymania bonifikaty z tego tytułu. Ustawodawca przewidywał początkowo, że wydawanie zaświadczeń nie zajmie dłużej niż rok i uzależnił przyznanie mieszkańcom najwyższych bonifikat od otrzymania dokumentu i wniesienia opłaty do końca lutego 2020 r. Tymczasem władze miast nie wyrabiają się z wydawaniem dokumentów. Dlatego na etapie prac parlamentarnych nad ustawa o KZN, Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju zaproponowało senatorom zmianę w ustawie uwłaszczeniowej, by z powodu opóźnień ze strony administracji publicznej mieszkańcy nie stracili szansy na najbardziej preferencyjne bonifikaty. Szczegóły- na piątej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 06.06.2019.).

 

"DGP" odnotowuje też: "System zamówień publicznych w Polsce kończy ćwierć wieku". W poniedziałek minie 25 lat od uchwalenia ustawy o zamówieniach publicznych, pierwszych przepisów regulujących zasady wydatkowania pieniędzy przez administrację publiczną. Jak zmieniał się rynek zamówień publicznych przez te ćwierć wieku, jakie wyzwania stoją przed nim w najbliższej przyszłości- to pytania, na które będą szukać odpowiedzi uczestnicy konferencji "Przeszłość dla przyszłości. Dwadzieścia pięć lat polskich zamówień publicznych". Jak czytamy dalej, na pewno nie były to lata zmarnowane. Udało się wprowadzić i trwale wmontować w struktury państwa system zamówień odpowiadający wymogom i normom europejskim, powołać dobrze funkcjonujące instytucje (np. Krajową Izbę Odwoławczą), wykreować znaczne grono wysokiej klasy specjalistów. A co najważniejsze- stworzyć jeden z największych w Europie, dynamicznych rynków zamówień publicznych, którego wartość od kilku lat oscyluje w okolicy 150 mld zł. Więcej szczegółów- na szóstej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 06.06.2019.).

 

"Gazeta Wyborcza" odnotowuje natomiast: "Nowy przekręt mieszkaniowy. Klucze mają. Drzwi nie". Ludzie kupili mieszkania na czwartym , ostatnim piętrze. Ale drzwi zamurowano. Usłyszeli, że lokale z trzeciego piętra są dwukondygnacyjne. Zostali z niczym. Rząd ma projekt na lepszą ochronę klientów deweloperów. Kiedy go skończy? W grudniu 2017 r. pani Anna kupiła mieszkanie w firmie Inwestplan Czapelska 25 należącej do Remigiusza Krakowskiego. Zapłaciła około 600 tys. zł. Wraz z córką Joanną oglądały plany budynku. Wszystko było w porządku do 8 marca br. ?Wtedy się dowiedziałam, że burzone są ściany w mieszkaniach na ostatnim piętrze. Deweloper stwierdził, że dostosowuje stan faktyczny do pierwotnego projektu, w którym na ostatnim piętrze mają być antresole. A z nabywcami przerabianych mieszkań rozwiąże umowy i odda pieniądze. Na pewno w pierwotnym planie były tu antresole. Inaczej deweloper nie dostałby pozwolenia na budowę w warszawskiej dzielnicy Praga- Południe. Potem- nie wiadomo jak- pojawił się plan sfałszowany. Na jego podstawie ludzie kupowali mieszkania. Następnie po interwencji Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego trzeba było samowolkę wyburzyć. Poszkodowani prowadzą własne śledztwo, aby się dowiedzieć, jak Krakowski mógł coś takiego zrobić mimo obowiązującej ustawy deweloperskiej. Dociekają, dlaczego nadzór budowlany i NeoBank, który udzielił kredytu, nie zauważyły zamiany antresoli na mieszkania. W grudniu 2018 r. rząd ogłosił, że zmieni prawo, aby lepiej chronić nabywców mieszkań od deweloperów. Ma powstać Deweloperski Fundusz Gwarancyjny. Do jego kasy deweloperzy mieliby wpłacać nawet 5 proc. od ceny lokalu. Z tych pieniędzy klienci bankruta dostawaliby solidne odszkodowania. Jednak pomysł utknął, zajmuje się nim Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Według obecnych przepisów jest szansa, że bank odda pani Annie około 20 tys. z wpłaconych 600 tys. zł- czytamy na pierwszej stronie "Gazety". Redakcja wraca do sprawy w kolejnym tekście: "Klienci dewelopera pozostawieni sami sobie"- na 11 stronie głównego wydania "Gazety".

(Źródło: "Gazeta Wyborcza"- 06.06.2019.).

 

"Głos Szczeciński" zauważa: "Droższy kredyt, bo droższe mieszkania". Coraz więcej osób kupując mieszkania na kredyt nie ma pieniędzy na 20 proc. wkładu własnego. Jest ich już niemal 46 proc. To przez rosnące ceny mieszkań- tłumaczy ekspert Expandera. Utrudniają one kupującym przekroczenie progu 20 proc. wkładu własnego. Potrzeba bowiem zgromadzić coraz większą kwotę. Przykładowo mieszkanie przed rokiem kosztowało 300 000 zł, a teraz kosztuje 330 000 zł. To oznacza, że zebranie 20 proc. wkładu przed rokiem wymagało posiadania 60 000 zł, a teraz potrzeba 66 000 zł. Jeśli ktoś posiada mniej niż 20 proc. wkładu własnego, jego kredyt jest droższy. Średnie oprocentowanie w takim przypadku wynosi 4,07 proc. Jeśli ktoś posiada więcej niż 20 proc., to będzie to 3,74 proc. Oczywiście niski wkład powoduje również, że wyższa jest kwota kredytu, od niej zaś naliczane są odsetki i ewentualna prowizja. Kupując mieszkanie za 300 000 zł, posiadane 25 proc. zamiast 10 proc. wkładu własnego, obniży koszt kredytu o ok. 40 000 zł- czytamy na 10 stronie "Głosu".

(Źródło: "Głos Szczeciński"- 06.06.2019.).

 

"Kurier Szczeciński" zamieszcza z kolei tekst: "Pieniędzmi z <<Maciusia>> sfinansujmy nowe żłobki". Pieniądze ze sprzedaży "Maciusia" władze Szczecina powinny przeznaczyć na budowę nowych żłobków- stwierdzili politycy PiS podczas konferencji przed budynkiem, w którym znajdowała się kiedyś Szkoła podstawowa nr 54 w Szczecinie. Małgorzata Jacyna- Witt, przewodnicząca klubu PiS w sejmiku zachodniopomorskim, przypomniała, że budynek po "Maciusiu" zanim został sprzedany deweloperowi trafił do TBS. ?Wpływy ze sprzedaży to ponad 8,5 mln zł- powiedziała radna. Jej zdaniem można te środki wykorzystać do budowy żłobków. Dlaczego spółki miejskie, które uzyskały dodatkowy zastrzyk finansowy w postaci nieruchomości, mają przeznaczać te pieniądze na działalność bieżącą? Wtedy żłobków nie trzeba będzie budować z pieniędzy miasta, ale właśnie poprzez pieniądze spółek miejskich. To w jakimś sensie rekompensata dla mieszkańców- dowodziła radna. Więcej szczegółów- na czwartej stronie "Kuriera".

(Źródło: "Kurier Szczeciński"- 06.06.2019.).

 

Zobacz również