Czwartek, 4 lipiec 2025
- Czwartkowa „Rzeczpospolita” odnotowuje: „Polska przeciw ETS 2”. Rząd chce znieść lub przynajmniej złagodzić tzw. unijny podatek od ogrzewania. Chodzi o rozszerzenie tzw. systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2, który od 2027 r. miałby objąć także gospodarstwa domowe, transport drogowy, a także mniejszy przemysł. Przedsiębiorstwa sprzedające paliwa kopalne w tych sektorach będą musiały nabywać uprawnienia do emisji. A to przełoży się na wzrost kosztów ogrzewania np. domów jednorodzinnych i cen paliw. Według wyliczeń ekspertów banku ING zakup uprawnienia do emisji tony CO2 za ok. 45 euro przełoży się na wzrost ceny litra benzyny o 46 gr i 54 gr za litr oleju napędowego. W przypadku kosztów ogrzewania węglem mogą one wzrosnąć o 44 zł za MWh, a węgla – nawet o 400 zł za tonę. Podczas polskiej prezydencji w UE resort klimatu starał się stworzyć koalicję państw wspierających zmiany w ETS2 jeszcze przed jego wdrożeniem. Owocem tych działań – na ostatniej prostej naszej prezydencji – był list 16 krajów (w tym Polski i Niemiec), w którym czytamy o konieczności złagodzenia tego mechanizmu. Biorąc pod uwagę liczbę krajów, które podpisały się pod listem, dysponują one razem kwalifikowaną większością głosów, co jest silnym sygnałem dla KE. Kraje członkowskie domagają się większej kontroli, aby ceny za szybko nie wzrosły- czytamy na pierwszej stronie głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 03.07.2025.).
- „Rz” wraca do sprawy w kolejnym tekście: „Polski rząd chce zablokować podatek od ogrzewania”. Nie wprowadzać albo przynajmniej zmienić – polski rząd zaostrza stanowisko wobec systemu ETS2. Nowa opłata ma wejść w życie w Unii Europejskiej za dwa lata, czyli w roku wyborczym w Polsce. Dla polskiego rządu ważne będzie w ogóle rozpoczęcie tej dyskusji w KE, bo pozwoli to na formalne otwarcie procesu zmian w tym prawie. Da to szansę na przeforsowanie polskiego stanowiska, choć na razie nie widać szerszego wsparcia dla opóźnienia ETS2. Innym działaniem zabezpieczającym, do którego polski rząd przekonuje UE jest nadal postulat odsunięcia w czasie rozliczeniowej części ETS2 o trzy lata. Eksperci, z którymi rozmawialiśmy podkreślają ryzyka związane z ETS2. Były minister środowiska Marcin Korolec uważa, że nie jest to czas i miejsce na takie rozwiązania. – Jeżeli jednak liderzy polityczni uważają, że ten system handlu uprawnieniami do emisji CO2 w sektorach transportu i ogrzewania budynków należy utrzymać, to powinniśmy wprowadzić do niego wiele zmian. Nowy system musi zapewniać niską cenę uprawnień, a w przypadku polskich gospodarstw domowych używających węgla do ogrzewania, ETS2 powinien zostać w ogóle wyłączony – proponuje Korolec. To ta grupa jest w Europie najbardziej narażona na wzrosty cen ogrzewania. Prognozy niezależnych think tanków, wskazują że wzrost kosztów właścicieli domów jednorodzonych może sięgnąć nawet 140 proc. wobec dzisiejszych cen. Na systemie ETS2 może ucierpieć także mały i średni przemysł. Jego bezrefleksyjne wprowadzenie przyniesie kolejne problemy i pogłębi kryzys w gospodarce – ocenia Henryk Kaliś, prezes Zarządu Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii oraz Prezes Zarządu Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu. Wskazuje jednocześnie na postulaty branży, aby ograniczyć spekulacje na rynku EU ETS poprzez wyłączenie z tego handlu instytucji finansowych. Więcej szczegółów- na 13 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 03.07.2025.).
- „Prawo co dnia” informuje natomiast: „Dane nabywców mieszkań pod ochroną”. Gdy powstanie już portal o transakcjach DOM, dane osobowe w nim zgromadzone nie będą upubliczniane – zapewnia resort rozwoju. Jak się zorientować w cenach mieszkań i mieć pewność, że te informacje są rzetelne? Dziś niekiedy o to trudno, ale Ministerstwo Rozwoju i Technologii szykuje centralną bazę takich informacji. Ma to być ogólnie dostępny Portal DOM, gromadzący informacje o cenach transakcyjnych domów i mieszkań. Jego budowa to nie tylko przedsięwzięcie techniczne i organizacyjne, ale też prawne. W najbliższych dniach Stały Komitet Rady Ministrów ma zająć się nowelizacją ustawy o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego oraz Deweloperskim Funduszu Gwarancyjnym (tzw. ustawy deweloperskiej). To właśnie do tej ustawy ma zostać dodany nowy rozdział dający podstawę prawną funkcjonowania portalu. Sam cel powstania takiego narzędzia nie budzi większych zastrzeżeń deweloperów ani w łonie rządu. Ma to być bowiem miejsce, w którym będą ujawniane ceny, po jakich rzeczywiście doszło do sprzedaży lokali, a nie cen ofertowych. W ramach portalu będzie można sprawdzić nie tylko cenę mieszkania w danym mieście, ale też wiele innych szczegółowych danych wpływających na cenę. Będzie wiadomo m.in., ile pokoi liczy dany lokal, na którym piętrze jest położony, ile w ogóle kondygnacji jest w danym budynku oraz kiedy doszło do transakcji. Portal ma zacząć działać pełną parą w ciągu 20 miesięcy od dnia ogłoszenia ustawy. Jednak w pracach nad ustawą pojawiła się kość niezgody dotycząca ochrony danych osobowych osób nabywających domy i mieszkania. Portal ma bowiem gromadzić takie dane, łącznie z numerem PESEL albo numerem paszportu (w przypadku cudzoziemców). Przeciwko temu protestował prezes Urzędu Danych Osobowych Mirosław Wróblewski. W piśmie z 10 czerwca br. do MRiT zwrócił uwagę, że gromadzenie numerów PESEL w takim portalu jest nieproporcjonalne do potrzeb. Ta trwająca od kilku miesięcy dyskusja może jednak wkrótce zakończyć się kompromisem. Otóż 1 lipca br. wiceminister rozwoju i technologii Michał Baranowski przedstawił autopoprawkę do projektu, z której wynika, że upublicznianie informacji w portalu DOM ma następować „w sposób, który uniemożliwia identyfikację nabywców i nieruchomości”. Wiceminister zapowiada też, że w dalszych pracach legislacyjnych zostaną opracowane przepisy gwarantujące, że numery PESEL nie będą przechowywane w portalu dłużej niż 3 lata. Osobne przepisy mają regulować zasady przechowywania numerów NIP i PESEL notariuszy, którzy obsługują transakcje ujęte w portalu. Więcej szczegółów- na 11 stronie głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 03.07.2025.).
- „Prawo co dnia” zauważa też: „Jak nie ma usługi to nie będzie podatku”. Odszkodowanie za utratę przez część budynku jakiegokolwiek znaczenia gospodarczego i konieczność rozbiórki, otrzymane na podstawie tzw. ustawy drogowej, nie podlega VAT. Naczelny Sąd Administracyjny wydał ważny wyrok w VAT. Konkretnie chodziło o odszkodowanie związane z przejęciem z mocy prawa gruntów. A wątpliwości co do jego podatkowej kwalifikacji miała duża państwowa spółka akcyjna, która jest właścicielem ogromnej bazy nieruchomości m.in. dworców. We wniosku o interpretację tłumaczyła, że w związku z decyzją prezydenta miasta – zezwoleniem na inwestycję drogową – jedna z jej działek w użytkowaniu wieczystym wraz z zabudową przeszła na własność gminy. Szkopuł w tym, że owa zabudowa stała okrakiem na dwóch działkach: tej objętej wywłaszczeniem i w ok. 45 proc. na działce sąsiedniej także należącej do spółki. Tego gruntu nie objęto decyzją samorządu, ale w związku z realizacją inwestycji drogowej w praktyce zniszczeniu ulegnie cały budynek. Nie będzie on bowiem w stanie samodzielnie funkcjonować i trzeba go całkowicie rozebrać Podatniczka tłumaczyła, że zgodnie z art. 12 ust. 4 ustawy z 2003 r. o szczególnych zasadach przygotowania i realizacji inwestycji w zakresie dróg publicznych, za nieruchomości przejęte z mocy prawa należy się odszkodowanie. I dodała, że zgodnie z ową ustawą drogową, jeżeli przejęta jest część nieruchomości, a pozostała nie nadaje się do prawidłowego wykorzystania na dotychczasowe cele, to właściwy zarządca drogi – na wniosek – jest obowiązany do jej nabycia. Spółka podkreśliła, że zamierza wystąpić też o wypłatę odszkodowania za część budynku znajdującą się na działce niewywłaszczonej, która nie będzie mogła samodzielnie funkcjonować. Ale pojawił się problem, czy takie odszkodowanie podlega VAT? Fiskus ochoczo uznał, że taka należność nie jest wyłączona z opodatkowania. W jego ujęciu pieniądze, które trafią do spółki w postaci odszkodowania, to wynagrodzenie za świadczenie przez nią usługi opodatkowanej VAT. NSA podkreślił, że żeby opodatkować daną czynność jako usługę, trzeba wskazać jej konsumenta i na czym ona miałaby polegać. Istotna jest też korzyść, która miałaby być uzyskana, a w spornej sytuacji nie wiadomo, na czym ona polega. Wyrok jest prawomocny. Więcej- także na 11 stronie głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 03.07.2025.).
- „Rz” zauważa w innym miejscu: „Kredyty już trochę staniały. Czy może być jeszcze taniej?”. Rynek kredytów hipotecznych już odczuwa pozytywne skutki decyzji w polityce pieniężnej. Ale sytuacja wciąż daleka jest od „normalności”, dlatego też kredytobiorcy czekają na dalsze zmiany. Na lipcowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe. Główna stopa – referencyjna – spadła o 0,25 pkt. do 5 proc. Dla posiadaczy kredytów mieszkaniowych to oczywiście dobra informacja. Dwa miesiące temu, na początku maja, RPP obniżyła koszty pożyczania o 0,5 pkt. proc. W efekcie średnie oprocentowanie nowych kredytów hipotecznych spadło, jak wynika z ostatnich danych Narodowego Banku Polskiego, do 7,1 proc. w maju z 7,6 proc. w marcu. Dotyczy to zarówno nowych kredytów ze zmiennym oprocentowaniem, jak i tych z oprocentowaniem stałym. Na rynku pojawia się też sporo ofert promocyjnych, które mają cyfrę 6 na początku, co jest dużą odmianą wobec propozycji bankowych jeszcze z początku tego roku. Jeśli chodzi o marżę kredytową (przy kredytach zmiennoprocentowych opartych na konstrukcji: wskaźnik referencyjny WIBOR plus marża), to przeciętnie kształtuje się ona na poziomie 1,85 proc. Cięcie stóp procentowych przełożyło się też oczywiście na spadek miesięcznych rat dla osób, które już spłacają kredyty mieszkaniowe ze zmiennym oprocentowaniem. Z wyliczeń portalu Rankomat. pl wynika, że tylko w wyniku lipcowej obniżki rata kredytu na 500 tys. zł na 30 lat spadnie o ok. 85 zł, a połączony efekt dwóch tegorocznych obniżek stóp zmniejszy ratę o ok. 260 zł – z 3 651 zł do 3 394 zł. W przypadku zaś kredytu na 300 tys. zł, po środowej decyzji RPP miesięczna rata zmniejszy się o ok. 50 zł, a łącznie od marca – o ok. 155 zł. Ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że wciąż poziom oprocentowania kredytów mieszkaniowych w Polsce jest wysoki. Skoro obecnie to ok. 7 proc., to wciąż bardzo daleko nam do przeciętnego i akceptowalnego poziomu w przedziale 4-5 proc. Nie mówiąc już o tym, czego doświadczyliśmy podczas pandemii, gdy było to nawet poniżej 3 proc. Pytanie, jakie są obecnie perspektywy dla kosztów pożyczania? Z rynków zdają się płynąć słodko-gorzkie sygnały. Jeszcze w środę notowania kontraktów terminowych FRA wskazywały, że WIBOR 3M (jako pochodna ruchów RPP) za trzy miesiące będzie wynosić 4,78 proc. (wobec 5,23 proc. obecnie), za sześć miesięcy – 4,38 proc., a za dziewięć miesięcy będzie to 4,06 proc. Z kolei jeśli sprawdzą się prognozy mówiące o spadku stawki WIBOR 3M do 4,03 proc. za dziewięć miesięcy, to wówczas rata kredytu na 500 tys. zł spadnie w sumie o 615 zł wobec kwietnia tego roku – zaznacza Jarosław Sadowski. Jak będą ostatecznie wyglądały decyzje RPP w nadchodzących miesiącach, oczywiście nie wiadomo, bo to zależy od wielu czynników. Jednak warto zwrócić uwagę, że w efekcie obniżek stóp rośnie również zdolność kredytowa Polaków- odnotowano na 14 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 03.07.2025.).
- „Rz” zamieszcza również obszerny tekst: „Roboty pomogą zrównoważyć branżę budowlaną”. Na początku 2025 r. sektor budowlany i nieruchomościowy nadal walczył ze swoim znacznym udziałem w globalnych emisjach dwutlenku węgla związanych ze zużyciem energii” – piszą eksperci ONZ w opublikowanym kilka tygodni temu pod auspicjami UN Environmental Programme (Program Środowiskowy ONZ) raporcie „Global Status Report for Buildings and Construction 2024/2025. Not just another brick in the wall”. Zgodnie z ich ustaleniami w 2023 r. sektor odpowiadał wciąż za 34 proc. globalnych emisji i na identycznym poziomie utrzymywało się jego zapotrzebowanie na energię. Autorzy raportu nie widzą przy tym tempie zmian większych szans na to, by budownictwo stało się zeroemisyjne w połowie stulecia. Z drugiej jednak strony są pewne obszary, w których dostrzegli oni znaczący postęp. W 2024 r. wyraźnie zaznaczył się trend do korzystania z odnawialnej energii i elektryfikacji, zarówno w trakcie samej budowy obiektów, jak i późniejszego z nich korzystania. Rośnie liczba budynków, które są certyfikowane: w 2023 r. w krajach OECD było to 20 proc. nowych obiektów komercyjnych, trzy lata wcześniej było to 15 proc. Znaczenie zyskują materiały budowlane pochodzące z recyklingu, w zeszłym roku zapewne ponad 18 proc. materiałów w Europie powróciło na rynek w obiegu zamkniętym. Jak komentowano też po publikacji raportu, po raz pierwszy od 2020 r. emisje sektora nie wzrosły – co mogłoby sugerować, że branża jest w przełomowym momencie (albo przynajmniej się do niego zbliża). Lektura dla zainteresowanych- na 17 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 03.07.2025.).
- „Dziennik Gazeta Prawna” odnotowuje też: „Ambitne cele Komisji”. Rząd uznaje redukcję emisji o 90 proc. do 2040 r. za propozycję zbyt ambitną. Na grę o złagodzenie celu lub wycofanie go ma czas do września. Cel na 2040 r. określi rozkład wysiłków gospodarek europejskich związanych z polityką klimatyczną pomiędzy latami 30. i 40. Stanowisko Komisji, która postawiła ambitny cel na kolejną dekadę, wynika z rozpoznania, że najkosztowniejsze i najtrudniejsze do realizacji będą ostatnie kroki na drodze do neutralności klimatycznej. Ale realizacja wyśrubowanego celu na przyszłą dekadę też będzie trudna. Wynika to m.in. z niedojrzałości oraz relatywnie wysokich kosztów wielu niezbędnych do jego realizacji technologii. Jak wynika z przedstawionej w zeszłym roku oceny skutków regulacji, 90-proc. redukcja emisji wymagać będzie m.in. niemal całkowitej dekarbonizacji sektora elektroenergetycznego. To wymagałoby z kolei zastąpienia kopalnego gazu – obecnie podstawowego paliwa uzupełniającego miksy energetyczne oparte na źródłach odnawialnych – bezemisyjnymi alternatywami albo wdrożenia na znaczącą skalę technologii wychwytu dwutlenku węgla. Scenariusz ten może oznaczać nie tylko dodatkowe koszty społeczne, ale również nowe wyzwania na drodze do konkurencyjnych cen energii dla przemysłu. Równolegle z wysiłkami na rzecz zablokowania nowego celu Polska sonduje możliwości poszerzenia możliwości alternatywnych metod osiągania redukcji emisji i pracuje nad własnymi propozycjami. W grę wchodzi m.in. promocja stworzonej pod egidą Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami (KOBiZE) koncepcji Europejskiego Centralnego Banku Węglowego, który zarządzałby podażą uprawnień na unijnym rynku CO2, czuwając nad tym, by droga do neutralności klimatycznej była pokonywana w sposób efektywny ekonomicznie. To droga do ściślejszej kontroli nad systemem ETS. Jednocześnie jednak, jak ocenia szef KOBiZE Robert Jeszke, instytucja taka mogłaby zająć się także pośredniczeniem w handlu kredytami klimatycznymi oraz zabezpieczaniem ich wiarygodności i integralności środowiskowej. Jako o przyszłości europejskiego rynku emisji mówił o niej m.in. wiceszef resortu klimatu Krzysztof Bolesta- czytamy na piątej stronie głównego wydania.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 03.07.2025.).
- „DGP” informuje również: „RPP nie czekała do września z cięciem kosztu pieniądza”. W drugiej połowie roku inflacja będzie blisko celu banku centralnego, zaś tańszy kredyt posłuży inwestycjom – uzasadniają obniżenie stóp procentowych eksperci. Wbrew oczekiwaniom większości analityków Rada Polityki Pieniężnej na zakończonym w środę posiedzeniu obniżyła stopy procentowe o 0,25 pkt proc. Główna stopa Narodowego Banku Polskiego od dziś wynosi 5 proc. Chociaż analitycy mówią o niespodziance, to w przypadku braku cięcia stóp w lipcu, zapewne doszłoby do niego na kolejnym decyzyjnym spotkaniu RPP, we wrześniu. „Oczekujemy dalszych cięć po wakacjach” – napisali w serwisie X analitycy ING Banku Śląskiego. Cięcie stóp poprawi sytuację osób spłacających już kredyty. Powinna też zwiększyć ich dostępność dla potencjalnych klientów banków. Jak wynika z wyliczeń DGP, zmniejszenie stóp o 0,25 pkt proc. przy kredycie o wartości 450 tys. na 25 lat z marżą wynoszącą ok. 2 pkt proc., zmniejszy comiesięczną ratę o ok. 70 zł. Uwzględniając majową obniżkę o 0,5 pkt proc. comiesięczna oszczędność to już ok. 220 zł. Nie wszyscy klienci mogą jednak liczyć na równoczesną obniżkę rat. Stawka nie zmieni się w przypadku kredytów o okresowo stałej stopie. Kredyty oparte na stawce WIBOR taniały z wyprzedzeniem w stosunku do decyzji RPP. Natomiast oprocentowanie kredytów udzielanych na nowej stawce WIRON reaguje na zmiany stóp oficjalnych z opóźnieniem. Wynika to z innej konstrukcji wskaźnika- czytamy także na piątej stronie głównego wydania.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 03.07.2025.).
- „DGP” w innym miejscu informuje: „Unieważnienie umowy kredytowej z korzyścią podatkową”. Nie trzeba płacić PIT od zwróconych przez bank rat po unieważnieniu przez sąd umowy kredytowej. To samo dotyczy odsetek za opóźnienie zwrotu nienależnie pobranych świadczeń – potwierdził dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. Spytała o to podatniczka, której sąd unieważnił umowę kredytu hipotecznego i zasądził zwrot przez bank nienależnych rat kredytowych wraz z odsetkami za opóźnienie tego zwrotu. Chciała się upewnić, że nie musi płacić podatku od tych kwot. Potwierdził to dyrektor KIS. Wyjaśnił, że za przychody podatkowe mogą zostać uznane tylko takie świadczenia, które są określonym przyrostem majątkowym (zarówno zwiększającym aktywa, jak i zmniejszającym pasywa) o charakterze definitywnym, niemające charakteru zwrotnego. Organ przyznał, że w przypadku zwrotu świadczenia na podstawie nieważnej umowy kredytowej klient otrzymuje z powrotem swój kapitał – zwrot zapłaconych bankowi kwot. Potwierdził, że nie ma też PIT od zasądzonych wyrokiem odsetek ustawowych za opóźnienie. Zwrócił uwagę, że zasadniczo różnego rodzaju świadczenia, w tym m.in. odszkodowania, zadośćuczynienia oraz odsetki za zwłokę w wypłacie tych świadczeń, stanowią przychód w rozumieniu art. 11 ust. 1 ustawy o PIT. Nie oznacza to jednak – jak przyznał – że wszystkie świadczenia z tego tytułu są opodatkowane. Więcej szczegółów- na drugiej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 03.07.2025.).
- „DGP” zauważa też: „Krowa z prawem do muczenia”. Ministerstwo Rolnictwa dopina przepisy, które uniemożliwią zasądzanie od rolników odszkodowań za uciążliwości związane z produkcją rolną. Przestaną też być karani mandatami. Propozycje zmian w prawie miały być gotowe już w zeszłym roku. Bezpośrednim powodem był głośny wyrok zasądzający wraz z kosztami ponad 100 tys. zł od rolnika spod Łodzi, którego sąsiadom dokuczały zapach i odgłosy hodowanych świń. Chodzi o zmianę w kodeksie cywilnym polegającą na wprowadzeniu zasady prawnego domniemania, że właściciel nieruchomości, który prowadzi działalność rolniczą, nie zakłóca korzystania z nieruchomości sąsiednich, jeśli robi to zgodnie z zasadami prawidłowej gospodarki rolnej. Dzięki tej zmianie odgłosy wydawane przez zwierzęta, hałas pracujących maszyn, odór obornika nie mogłyby być powodem do występowania z pozwami przeciwko rolnikom, których podstawą jest zarzut naruszenia art. 144 kodeksu cywilnego. Mówi on, że właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych. Jak dalej czytamy, e kluczem do rozwiązania problemów sąsiedzkich na wsi jest odpowiednia polityka planistyczna gmin. Genezy konfliktów między nowymi mieszkańcami wsi, którzy przenoszą się z miast, a rolnikami należy doszukiwać się w roku 2003. Straciły wtedy ważność miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego (MPZP), a gminy, choć powinny przyjąć nowe, w większości tego nie zrobiły. To przyczyniło się do mieszania się funkcji produkcyjnej z mieszkaniową na wsi. Gminy mają narzędzie (MPZP) pozwalające oddzielić te funkcje, ale z niego nie korzystają. Często dlatego, że proszą ich o to sami mieszkańcy, którym zależy, żeby np. dzieci mogły się wybudować w sąsiedztwie. Dopiero, gdy pojawi się kłopotliwy sąsiad, biegną do gminy, domagając się przyjęcia planu. Więcej szczegółów- na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 03.07.2025.).
- „DGP” zauważa też: „Przepisy mają gwarantować wykupiony metraż”. Sprzedawanie setkom tysięcy Polaków za ciężkie pieniądze „pseudometrów”, czyli metrów pod ściankami działowymi, zarzuciła deweloperom minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz i wezwała Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów do działania. UOKiK od dawna kontroluje postanowienia wzorców umów dotyczące zmian powierzchni lokali mieszkalnych, sprawdzając, czy nie zawierają one niedozwolonych klauzul. Urząd przypomina, że w razie wystąpienia różnic pomiędzy powierzchnią projektowaną a powierzchnią ustaloną po obmiarze powykonawczym konsument powinien mieć co do zasady, niezależnie od wielkości ujawnionej różnicy powierzchni, zapewnione prawo odstąpienia od umowy. Jednocześnie prezes UOKiK informuje, że dopuszcza przy tym postanowienia przewidujące zmianę powierzchni lokalu w granicach do +/-2 proc. bez przyznania konsumentowi prawa odstąpienia od umowy, ale pod warunkiem zwrotu przez dewelopera nadpłaty ceny, jeżeli powierzchnia lokalu okaże się mniejsza po obmiarze, lub braku obowiązku dopłaty do ceny przez konsumenta, jeżeli powierzchnia lokalu okaże się większa po obmiarze- czytamy na piątej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 03.07.2025.).