Czwartek, 30 sierpnia 2018
Miasta wprowadzają zakazy. Nie godzą się na wieżowce, Rzeczpospolita
Korzystniejsze rozliczenie odziedziczonego mieszkania, Rzeczpospolita
Zwrot mieszkania za dług, Rzeczpospolita
Wymień piec z dotacją, Rzeczpospolita
Gmina odliczy prawie cały VAT od kanalizacji, Dziennik Gazeta Prawna
Wynajem nie przekreśla prawa do ulgi, Dziennik Gazeta Prawna
Kontrolowanie przetargu to nie rola zainteresowanej firmy, Dziennik Gazeta Prawna
Miały być piękne kamienice, ale są tylko obietnice, Głos Szczeciński
Więcej poniżej.
"Prawo co dnia" w czwartkowej "Rzeczpospolitej" odnotowuje: "Miasta wprowadzają zakazy. Nie godzą się na wieżowce". W Warszawie i Gdańsku nie będzie wolno budować wysokich bloków. Ważne będą też parkingi. Miasta jeszcze przed wyborami samorządowymi chcą wprowadzić własne, ostrzejsze zasady lokalizacji bloków na terenach, na których dziś nie wolno budować mieszkań. Nad projektem uchwały w tej sprawie pracują radni w Gdańsku, zaś w Warszawie gotowa uchwała zostanie przegłosowana już w czwartek. Nad przygotowaniem własnych przepisów zastanawiają się również inne miasta, jak Poznań i Białystok. Tydzień temu weszła w życie tzw. specustawa mieszkaniowa (o ułatwieniach w przygotowaniu i realizacji inwestycji mieszkaniowych oraz inwestycji towarzyszących). Przewiduje szybką ścieżkę przekwalifikowania gruntów w miastach pod budownictwo mieszkaniowe. Chodzi m.in. o działki po zakładach przemysłowych, PKP, Poczcie Polskie czy rolne. O tym, czy na tych terenach wolno budować, zdecyduje rada miasta. Specustawa określa również standardy urbanistyczne, jakie musi spełnić inwestor, by otrzymać zgodę, np. zapewnić dostęp do drogi. Miasta mogą wprowadzić jednak własne, dodatkowe zasady, niż te określone w ustawie. Radni w Gdańsku chcą np., by budynki stawiane w Śródmieściu nie mogły mieć więcej niż 12 kondygnacji naziemnych, a stojące w pobliżu domów jednorodzinnych najwyżej siedem. Swoją uchwałę przygotowuje też Warszawa. Proponuje, by budynki wielorodzinne powstawały bliżej szkół podstawowych, przedszkoli, terenów wypoczynku czy przystanków komunikacji miejskiej, niż określono w specustawie mieszkaniowej. Mają one mieć również nie więcej niż siedem kondygnacji. Więcej szczegółów- na 13 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 30.08.2018.).
"Prawo co dnia" informuje też: "Korzystniejsze rozliczenie odziedziczonego mieszkania". Osobie, która dostała w spadku nieruchomość, łatwiej będzie uniknąć podatku od jej sprzedaży. Zapowiadają się korzystne zmiany w rozliczaniu ulgi mieszkaniowej. Zwłaszcza dla spadkobierców, a także tych, którym nie udaje się skończyć w dwa lata nowej inwestycji. Przewiduje je opublikowany przez Ministerstwo Finansów projekt nowelizacji ustawy o PIT. Z fiskusem nie musi się rozliczać osoba, która pozbywa się mieszkania lub domu po pięciu latach od nabycia (licząc od końca roku, w którym to nabycie nastąpiło). Przy dziedziczeniu nieruchomości przyjęto, że pięć lat liczy się od nabycia mieszkania przez spadkobiercę. Resort finansów chce wprowadzić zasadę, że termin liczony będzie od momentu nieruchomości przez spadkodawcę. W wielu sytuacjach spowoduje to, że spadkobiercy nie będą musieli wykazywać w zeznaniu rocznym przychodu ze sprzedaży odziedziczonego domu lub mieszkania. Co mają zrobić, kiedy nieruchomość zostanie sprzedana przed upływem pięciu lat od nabycia przez spadkodawcę? Sprzedawca musi wyliczyć dochód z transakcji i zapłacić od niego 19- proc. podatek. I tu też zapowiada się zmiana. Spadkobierca będzie mógł przy rozliczeniu uwzględnić wydatki na nabycie lub wybudowanie nieruchomości przez spadkodawcę. Kosztem spadkobiercy będą też ciężary spadkowe. Tym, którzy inwestują pieniądze z transakcji, przysługuje ulga mieszkaniowa. Nie trzeba płacić podatku, jeśli pieniądze ze sprzedaży lokalu przeznaczymy na zakup mieszkania lub budowę nowego domu. Na te wydatki mamy teraz dwa lata. Ministerstwo planuje wydłużenie tego terminu do trzech lat. To umożliwi skorzystanie z ulgi większej grupie osób. Nowe zasady rozliczania mają obowiązywać już w przyszłym roku. Szczegóły- na 16 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 30.08.2018.).
W "Rz" znajdziemy również tekst pod hasłem: "Zwrot mieszkania za dług". Do oferty polskich banków wejdą hipoteki typu "klucz za dług", ale najpewniej ich sprzedaż będzie niewielka, podobnie jak kredytów o stałej stopie. Rekomendacja S, której projekt nowelizacji przedstawiła niedawno Komisja Nadzoru Finansowego (opinie do niej będą zbierane do 21 września), wymusi na bankach wprowadzenie do oferty dwóch nowych rodzajów hipotek. Chodzi o kredyty typu "klucz za dług", dające klientowi możliwość zwolnienia z długu w zamian za przeniesienie na bank własności mieszkania, oraz kredyty o stałym lub okresowo stałym oprocentowaniu. To wyczekiwane zmiany, szczególnie dotyczące tego pierwszego punktu, bo hipoteki o stałym oprocentowaniu w ofercie paru banków były już od kilku lat, ale zainteresowanie nimi było marginalne. Kredytów z opcją "klucz za dług" w ofercie banków, w przeciwieństwie do krajów zachodnich, nie było w ogóle. Jednak może się okazać, że tak skonstruowane hipoteki, dające kredytobiorcy koło ratunkowe w razie problemów, mogą podzielić los kredytów mieszkaniowych o stałym oprocentowaniu. Cena kredytu "klucz za dług", podobnie jak kredytów o stałej stopie będzie wyższa. Banki będą też wymagać wyższego wkładu własnego, aby wahania wycen mieszkań pozwalały na szybką, a więc zwykle poniżej bieżącej wartości rynkowej, sprzedaż nieruchomości z możliwością spłaty długu. Nawet gdyby największe banki, czyli kontrolowane przez państwo PKO BP i Pekao, mające razem połowę rynkowych udziałów w sprzedaży nowych hipotek, wprowadziły atrakcyjne ceny na kredyty w wersji "klucz za dług", to liczbę potencjalnych klientów zawężyłyby parametry narzucane przez Rekomendację S. Według projektu hipoteki z tą opcją będą mogły być oferowane tylko tym klientom, których dochody są wyższe od przeciętnego poziomu wynagrodzenia w gospodarstwie lub danym regionie zamieszkania. Więcej szczegółów- na 20 i 21 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 30.08.2018.).
Kolejny dodatek "Rz"– "Moje pieniądze"– zachęca: "Wymień piec z dotacją". Planujesz wymianę pieca na bardziej ekologiczny, sprawdź czy twoja gmina nie udziela dotacji na ten cel. W ramach walki ze smogiem w wielu miastach, miasteczkach czy wsiach można się ubiegać o specjalne dofinansowanie do inwestycji. Jest ono udzielane w formie dotacji, którą w zasadzie może otrzymać każdy, kto zlikwiduje stary piec węglowy i zakupi proekologiczne urządzenie grzewcze. Dotację otrzymamy także, gdy podłączymy dom do miejskiej sieci ciepłowniczej. Wysokość dofinansowania jest bardzo zróżnicowana i zależy od gminy, można uzyskać od kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych. Dotacja przeważnie zależy od poniedziałkowych kosztów. Średnio możemy liczyć na zwrot 50- 60 proc. kosztów związanych z wymianą ogrzewania- czytamy na pierwszej stronie dodatku.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 30.08.2018.).
"Dziennik Gazeta Prawna" zwraca z kolei uwagę: "Gmina odliczy prawie cały VAT od kanalizacji". Kolejny samorząd wygrał z ministrem finansów spór o to, jak ustalać prewspółczynnik. WSA w Łodzi potwierdził, że błędem jest branie pod uwagę wpływów m.in. z podatku od nieruchomości, opłaty skarbowej, udziału w podatkach dochodowych. Dzięki temu orzeczeniu gmina, która wygrała, odliczy nawet 99 proc. podatku naliczonego. Zgodnie z metodą ministerialną odjęłaby tylko 53 proc. Chodziło o podatek zawarty w cenie wydatków inwestycyjnych i bieżących, związanych z infrastrukturą wodno- kanalizacyjną. Gmina musi go odliczać na podstawie prewspółczynnika, ponieważ wykonuje nie tylko czynności opodatkowane VAT, ale i niepodlegające opodatkowaniu. Spór z fiskusem dotyczył tego, jak ten prewspółczynnik ustalić. Więcej szczegółów- na drugiej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 30.08.2018.).
"DGP" informuje też: "Wynajem nie przekreśla prawa do ulgi". Podatnik, który kupił nowe mieszkanie i będzie je wynajmował do momentu przejścia na emeryturę, nie musi płacić PIT od dochodu ze sprzedaży poprzedniej nieruchomości- stwierdził dyrektor KIS. Chodziło o mężczyznę, który sprzedał udziały w budynku odziedziczonym po rodzicach. Pieniądze postanowił przeznaczyć na zakup nowych mieszkań. W jednym miała zamieszkać- po ukończeniu studiów- jego córka. W drugim on sam, wspólnie z żoną. Do tego czasu oba mieszkania miały być wynajmowane. Wątpliwości dotyczyły tego, czy w takiej sytuacji podatnik będzie musiał zapłacić PIT od dochodu ze sprzedaży nieruchomości. On sam uważał, że nie będzie miał takiego obowiązku. Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej się z tym zgodził. Przypomniał, że czasowy wynajem nieruchomości nie przekreśla prawa do zwolnienia. Ważne, by podatnik kupił ją z zamiarem zamieszkania- czytamy na trzeciej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 30.08.2018.).
"DGP" zauważa również: "Kontrolowanie przetargu to nie rola zainteresowanej firmy". Przedsiębiorca ostatecznie wyeliminowany z przetargu nie może domagać się jego unieważnienia- uznała w kolejnym już odwołaniu KIO. Po ubiegłorocznym wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE wielu prawników uznawało, że nawet firma, która nie może już wygrać przetargu, ma prawo domagać się jego unieważnienia. W orzeczeniu z 11 maja 2017 r. trybunał w Luksemburgu opowiedział się za szerszą, niż wynikało to z dotychczasowego orzecznictwa KIO, interpretacją pojęcia "interesu w uzyskaniu zamówienia". Uznał w nim, że może ono dotyczyć także wszczęcia nowego przetargu. Jak wynika z najnowszego orzecznictwa KIO, wykładnia dokonana przez TSUE jest zawężona jedynie do sytuacji, gdy przedsiębiorca składający odwołanie wciąż jest uczestnikiem przetargu- czytamy na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 30.08.2018.).
"Głos Szczeciński" przypomina: "Miały być piękne kamienice, ale są tylko obietnice". Centrum Szczecina nie ma szczęścia do inwestycji. Stare kamienice miały być już dawno wyremontowane, a tak się nie stało. Przyczyn jest wiele, a każda- w opinii decydentów- zawsze była obiektywna i od nich niezależna. Przed laty miasto co rusz ogłaszało plany odbudowy secesyjno- eklektycznej zabudowy centrum. W końcu, po wielu perturbacjach kamienice przekazano do Szczecińskiego Centrum Renowacyjnego należącego do gminy Szczecin. W 2013 r. SCR sprzedało szwedzkiemu inwestorowi (Lorenshill Centrum Development) wszystkie piętra w kamienicach przy ul. Śląskiej 45, 46, 47 i 48 (tu parter SCR zarezerwowało dla siebie) oraz dwie kamienice stojące na rogu ulic Śląskiej i Obrońców Stalingradu (dziś Bałuki, nr 12 i 13). Inwestor obiecywał, że kamienica przy ówczesnej ul. Obrońców Stalingradu zamieni się w reprezentacyjny hotel miasta. Gdy w 2017 r. wiceprezydentem został Piotr Mync, podjął decyzję o likwidacji SCR i zasoby w centrum miasta podporządkował TBS Prawobrzeże. W czerwcu tego roku TBS odstąpiło od umowy ze spółką LCD w części dotyczących kamienic przy ul. Bałuki. U inwestora też zmiany. Odwołano twórcę spółki i jej prezesa Magnusa Isakssona. Po kilku miesiącach Isaksson jednak wrócił. Dziś deklaruje przebudowę kolejnego budynku w ciągu kamienic przy ul. Śląskiej. Co z pozostałymi kamienicami w ścisłym centrum miasta? TBS Prawobrzeże po przejęciu budynków zabezpieczyło je i obecnie przygotowuje się do ogłoszenia przetargu na zbycie tych nieruchomości- czytamy na pierwszej stronie "Głosu".
(Źródło: "Głos Szczeciński"- 30.08.2018.).