Czwartek, 30 listopad 2023
„Prawo co dnia” w czwartkowej „Rzeczpospolitej” zamieszcza tekst: „Kto płaci komornikowi po ugodzie”. Jeżeli egzekucja została zawieszona na wniosek wierzyciela po zawarciu z dłużnikiem porozumienia np. co do sposobu lub terminu spłaty należności, opłata egzekucyjna obciąża właśnie dłużnika. To sedno najnowszej uchwały Sądu Najwyższego, która powinna zachęcać do ugód w czasie egzekucji. Kwestia ta wynikła w trwającym kilka lat postępowaniu egzekucyjnym, które w części było skuteczne. W jego trakcie wierzyciel porozumiał się z dłużnikiem co do dalszych spłat ratami. Wystąpił zatem o zawieszenie postępowania, a potem o przedłużenie zawieszenia. Po pewnym czasie komornik stwierdził umorzenie postępowania z powodu (jak ocenił) bezczynności wierzyciela i obciążył go opłatą komorniczą 3500 zł. To jeden z nielicznych przypadków, kiedy opłata komornicza nie obciąża dłużnika, przeciwko któremu prowadzona jest egzekucja. O zakres tego wyjątków wynikł spór w tej sprawie. Rozpatrując zażalenie wierzyciela Sąd Rejonowy w Grudziądzu powziął pewne wątpliwości. Zawarł je w pytaniu prawnym do SN. Czy w przypadku umorzenia postępowania egzekucyjnego zawieszonego na wniosek wierzyciela w związku z zawarciem z dłużnikiem porozumienia co do sposobu lub terminu spełnienia świadczenia, zawarcie tego porozumienia przenosi obowiązek poniesienia opłaty egzekucyjnej (ustalonej na podstawie art. 29 ust. 1 ustawy o kosztach komorniczych) z wierzyciela na dłużnika? SN rozstrzygnął w uchwale, że w takim przypadku opłatę uiszcza dłużnik. Jak wskazał SN, jeśli wierzyciel i dłużnik zawarli porozumienie co do spłaty egzekwowanego długu, na co powoła się wierzyciel i co w razie wątpliwości wykaże, przedstawiając np. ugodę, działa on w zaufaniu do dłużnika, że wykona on ugodę i są podstawy do obciążenia kosztami dłużnika. Wierzyciel musi jednak wykazać, a nie tylko powołać się na fakt zawarcia porozumienia. W ocenie komorników to trafna uchwała, korzystna dla wierzyciela, gdyż zwalnia go z opłaty komorniczej w razie ugody z dłużnikiem, ale także dla dłużnika, gdyż zachęca wierzyciela do ugodowego zakończenia egzekucji- czytamy na 14 stronie głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 30.11.2023.).
„Prawo co dnia” informuje również: „TBS blokują sprzedaż mieszkań”. A wynajmujący chcą się uwłaszczać. Sprawą zajęli się posłowie. Zgodnie z art. 33f ust. 1c ustawy o niektórych formach popierania budownictwa mieszkaniowego od 2022 r. najemcy mogą wykupić lokal, ale zgodę na to muszą wyrazić TBS. Te jednak nie chcą pozbywać się mieszkań. Aby temu zaradzić w Sejmie powstają dwa zespoły ds. funkcjonowania TBS. Jedno ze spotkań odbyło się w środę, 29 listopada. Poseł Rafał Komarewicz z Polski 2050, reprezentujący jeden z zespołów, mówił „Rz”, że priorytetem jest znowelizowanie przepisów ustawy tak, aby mieszkańcy mieli możliwość kontrolowania, na co wydawane są pieniądze z czynszu i funduszu remontowego, oraz aby ułatwione było wykupywanie mieszkań po cenie niższej niż rynkowa. Cytowany w tekście radca prawny podkreśla, że wynajmujący lokale w TBS wpłacili kwotę partycypacji, współfinansowali zatem budowę bloku, i po spłacie kredytu chcą wykupić mieszkania. Jednak jego zdaniem, do wyprzedaży nieruchomości samorządu lub Skarbu Państwa należy podchodzić ostrożnie. Tym bardziej, że gminy mają ograniczoną powierzchnię do budowania nowych domów TBS. W ocenie eksperta przy zmianie przepisów należy pochylić się nad kwestią kontroli wydatków w TBS, zatem najlepiej, jeśli w radach nadzorczych będzie przedstawicielstwo najemców. Należy także zlikwidować współfinansowanie budowy nowych bloków z czynszów osób, które kredyt na swój blok już spłaciły. Za priorytet uznaje także przeznaczenie na zmniejszenie czynszu pieniędzy z działalności gospodarczej prowadzonej przez TBS. Hanna Milewska- Wilk, specjalistka ds. mieszkalnictwa w Instytucie Rozwoju Miast i Regionów , zauważa, że jeśli sprywatyzowane zostaną budynki TBS, to miasta będą musiały budować kolejne budynki na wynajem. Co więcej, jeśli kredyt na budowę bloku TBS był udzielony na preferencyjnych warunkach pod zasób mieszkalnictwa społecznego, to po wejściu tych mieszkań na rynek może się okazać, że się nie należał. Po sprzedaży mieszkań może powstać także problem z zarządzaniem (np. remontami), gdy tylko część lokali będzie w zasobach TBS. Więcej szczegółów- na 15 stronie głównego wydania.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 30.11.2023.).
„Rz” w specjalnym dodatku „Walka o klimat” odnotowuje z kolei: „Budynki na słońce i na wiatr”. Nowe obiekty muszą być wysoce energooszczędne. Stoimy też przed wyzwaniem wielkiej termomodernizacji budynków. Niemal zerowym zużyciem energii powinny się charakteryzować wszystkie nowo powstające budynki, i to już od 2021 r.- zakłada unijna dyrektywa EPBD. W praktyce oznacza to budynek o bardzo wysokiej charakterystyce energetycznej, w którym ta niewielka ilość wymaganej energii powinna pochodzić głównie ze źródeł odnawialnych. Kolejnym krokiem może być budynek o zerowym zużyciu energii netto, co oznacza, że całkowita ilość rocznie zużywanej energii jest równa ilości energii odnawialnej wytworzonej na miejscu. Nowelizowana właśnie dyrektywa EPBD kładzie większy nacisk na emisję CO2. Nowe przepisy będą dotyczyć już nie tylko efektywności energetycznej budynków, ale też ich emisyjności. Dyrektywa wprowadzi wymóg, by od 2030 r. mogły powstawać wyłącznie budynki bezemisyjne, które nie generują żadnych emisji dwutlenku węgla na miejscu. Więcej szczegółów- na ósmej stronie „zielonego dodatku”.
(Źródło: „Rzeczpospolita”– 30.11.2023.).
Dodatek „Rz”– „Walka o klimat” zauważa też: „Betonoza jest już niemodna. Czas na zieloną rewolucję”. Na polskich miastach mści się panująca w nich do niedawna moda na betonowanie rynków, ulic, terenów zielonych i rekreacyjnych- przekonują urbaniści i architekci. Rząd, władze lokalne i mieszkańcy rozumieją to coraz lepiej. Miasta zajmują ok. 3 proc. powierzchni Ziemi, ale zużywają ponad 65 proc. światowej energii i odpowiadają za ponad 70 proc. emisji gazów cieplarnianych. Szacuje się, że do 2050 r. prawie 85 proc. Europejczyków będzie mieszkać na obszarach miejskich. KE uruchomiła program, w ramach którego 100 europejskich miast ma osiągnąć neutralność klimatyczną do końca 2030 r. Miasta te mają następnie działać jako centra eksperymentów i innowacji dla wszystkich innych europejskich metropolii, które będą szły ich śladem do 2050 r. W tej grupie było dziesięć polskich miast. Ostatecznie na liście 100 miast wybranych do realizacji programu znalazła się połowa z nich: Kraków, Łódź, Rzeszów, Warszawa i Wrocław. Wybrane metropolie przygotują miejskie kontrakty klimatyczne, które będą obejmować ogólny plan neutralności klimatycznej we wszystkich sektorach, takich jak energia, budynki, gospodarka odpadami i transport, wraz z powiązanymi planami inwestycyjnymi. Na znaczeniu zyskują na nowo tereny zielone. Miasta decydują się na pozostawienie niezagospodarowanych terenów, tzw. nieużytków miejskich, które w razie potrzeby służą do zbierania nadmiaru wód opadowych. Powstają zbiorniki retencyjne. Miasta przestają kosić trawniki, bo łąki miejskie z jednej strony lepiej znoszą suszę, z drugiej lepiej przyjmują nadmiar wody. Takich działań jest znacznie więcej. To także odchodzenie od domowych pieców węglowych, czy wymiana taboru transportu miejskiego na hybrydowy i elektryczny. Więcej szczegółów- na 32 i 33 stronie „zielonego dodatku”.
(Źródło: „Rzeczpospolita”- 30.11.2023.).
„Dziennik Gazeta Prawna” odnotowuje z kolei: „Bez rządowego wsparcia byłby deficyt”. Dynamika dochodów jest przez cały czas niższa od inflacji. Wzrost wydatków również jest mniejszy od tempa wzrostu cen. Po trzech kwartałach 2023 r. samorządy miały w sumie ponad 8 mld zł nadwyżki – wynika z danych Ministerstwa Finansów. Oznacza to, że w samym III kw. JST uzyskały 3,3 mld zł nadwyżki. Nie byłoby jej bez nadzwyczajnego zasilenia samorządów z budżetu państwa. Żeby zrekompensować JST ubytki dochodów związane z wprowadzeniem zmian podatkowych w ramach Polskiego Ładu, rząd zapowiedział przekazanie im w tym roku dodatkowej subwencji w wysokości 14 mld zł. Bez subwencji mieliśmy drugi kwartał z rzędu z deficytem w lokalnych budżetach. W ostatnich latach samorządy znajdowały się pod kreską, ale na ogół działo się to tylko w końcówce roku, gdy jest rozliczana większość nakładów inwestycyjnych. Deficyt w trakcie roku świadczy o pogarszającej się kondycji jednostek samorządowych. Ale też o niesłabnącej chęci realizowania inwestycji. Budżety lokalnych władz przewidują na cały 2023 r. deficyt w łącznej kwocie przekraczającej 50 mld zł. Niższe od planów nakłady sprawiają, że ujemne saldo jest zwykle niższe (w latach 2020–2021 r. JST miały w sumie nadwyżki). Rządowa pomoc sprawiła, że dynamika dochodów samorządów podskoczyła w III kw. do 16 proc. w skali roku. Tak wysoka nie była od końcówki 2021 r. Ale wzrost nie rozłożył się równo. W przypadku powiatów i miast na prawach powiatu zdecydowanie przekraczał poziom inflacji. Za to w gminach miejsko-wiejskich był poniżej 4 proc., a w gminach wiejskich poniżej 9 proc. W tego typu jednostkach dochody rosły więc wolniej od wzrostu cen konsumpcyjnych. Biorąc pod uwagę rok kroczący, czyli sumę czterech ostatnich kwartałów, samorządy ogółem miały dochody o 4 proc. wyższe niż w poprzednich 12 miesiącach. W przypadku gmin jest to jednak balansowanie wokół zera- czytamy na ósmej stronie głównego wydania.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 30.11.2023.).
„DGP” informuje również: „Ulga mieszkaniowa. Nadal są spory o kolejność”. Fiskus uparcie twierdzi, że najpierw trzeba sprzedać dotychczasową nieruchomość, a dopiero potem wydać pieniądze na nową, nawet gdy są to własne oszczędności. Coraz częściej się okazuje, że nie ma racji. Chodzi o tzw. ulgę mieszkaniową w PIT. Co do zasady, jeżeli podatnik sprzeda mieszkanie lub dom przed upływem pięciu lat od ich nabycia lub wybudowania, musi zapłacić PIT od uzyskanego dochodu. Podatku można jednak uniknąć, jeżeli w ciągu trzech lat sprzedający przeznaczy pieniądze ze zbycia na własny cel mieszkaniowy, np. na zakup nowego mieszkania, jego remont, spłatę kredytu zaciągniętego na nabycie nieruchomości (art. 21 ust. 1 pkt 131 ustawy o PIT). Problemu nie ma, gdy podatnik najpierw sprzeda dotychczasową nieruchomość, a potem wyda pieniądze na cele mieszkaniowe. Gorzej, gdy najpierw jest wydatek na nowe lokum, a dopiero potem sprzedaż poprzedniego. Nie chodzi o wydatkowanie zadatków, zaliczek czy przedpłat, bo tu kres sporom położyła uchwała z 17 lutego 2020 r. Kłopot pojawia się w sytuacji, gdy zaliczka nie wystarczy i podatnik, zanim jeszcze sprzeda poprzednią nieruchomość, wykłada z własnych oszczędności pieniądze na zakup nowej lub inne cele mieszkaniowe (np. remont). Dyrektor KIS uważa, że przychód ze sprzedaży odpowiadający tej drugiej części środków (tj. pochodzących z własnych oszczędności) nie jest objęty zwolnieniem na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 131 ustawy o PIT. Innego zdania był NSA w opisywanym już przez „DGP” wyroku z 21 listopada 2023 r. Sąd kasacyjny potwierdził, że ulga należy się również wtedy, gdy podatnik, zanim jeszcze sprzeda poprzednią nieruchomość, już wyda swoje oszczędności na własne cele mieszkaniowe. W takiej samej kolejności zamierzali działać małżonkowie, którzy wystąpili o interpretację wydaną przez dyrektora KIS 22 listopada 2023 r. Tłumaczyli, że sytuacja życiowa zmusiła ich do sprzedaży mieszkania przed upływem pięciu lat. W lipcu br. przyszły nabywca wpłacił zaliczkę, a drugą ratę miał przekazać w grudniu 2023 r. Natomiast podpisanie umowy sprzedaży (umowy przyrzeczonej) zaplanowano na 29 listopada 2023 r. W tym czasie małżonkowie byli już w trakcie poszukiwań nowego dachu nad głową i zdecydowali się na zakup od dewelopera. Problem polegał na tym, że deweloper przyśpieszył prace i zamiast oddać nowe mieszkanie w grudniu, uczynił to już we wrześniu. Małżonkowie postanowili więc wykorzystać otrzymaną zaliczkę oraz prywatne oszczędności na remont nowego mieszkania, czyli jeden z celów wymienionych w art. 21 ust. 1 pkt 131 ustawy o PIT. Jak dalej czytamy, sądy potwierdzają prawo do ulgi mieszkaniowej, nawet gdy chronologia zdarzeń jest jeszcze inna: najpierw podatnik staje się właścicielem nowego mieszkania (podpisuje akt przenoszący własność), a dopiero potem sprzedaje swoje dotychczasowe lokum. Przykładem są wyroki NSA z 9 stycznia 2020 r. i z 3 grudnia 2019 r. Więcej szczegółów- na drugiej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 30.11.2023.).
„DGP” zauważa też: „Prawie całkowite pożegnanie z papierem w egzekucji”. Kancelarie komornicze będą wysyłać korespondencję tylko w postaci elektronicznej, a wartość nieruchomości będzie można oszacować nawet bez wchodzenia do mieszkania dłużnika. Co prawda zgodnie z ustawą o doręczeniach elektronicznych wysyłanie pism na adres elektroniczny wpisany do bazy adresów do doręczeń w szeroko rozumianym obszarze wymiaru sprawiedliwości ma być obowiązkowe dopiero od października 2029 r., jednak nie ma przeszkód, by tę funkcjonalność wdrażać w poszczególnych obszarach wcześniej. Oczywiście jeśli pozwalają na to warunki techniczne. A że komornicy od lat są w awangardzie, jeśli chodzi o zastosowanie rozwiązań informatycznych, to resort sprawiedliwości przygotował przepisy wykonawcze, które umożliwią im korzystanie z e- -doręczeń. Chodzi o rozporządzenie w sprawie określenia terminów i zakresów spraw, w których komornicy sądowi mogą dokonywać doręczeń na adres do doręczeń elektronicznych wpisany do bazy adresów elektronicznych, albo za pokwitowaniem przez operatora wyznaczonego w ramach publicznej usługi hybrydowej. Dokument trafi ł do podpisu na biurko ministra sprawiedliwości Marcina Warchoła. Rozporządzenie, które ma wejść w życie 10 grudnia, określa rodzaje spraw, w jakich komornik będzie mógł wysyłać pisma w postaci cyfrowej na adres do e-doręczeń lub tzw. przesyłką hybrydową (patrz: ramka). Usługa e-doręczeń umożliwia wysyłkę, odbiór i przechowywanie korespondencji online. Od zwykłej poczty elektronicznej różni się tym, że jest to usługa zaufania, a więc gwarantuje bezpieczeństwo i pewność skutków prawnych. Wiadomość wysłana z adresu do e-doręczeń ma taki skutek prawny jak list polecony za potwierdzeniem odbioru. Przedsiębiorcy już mogą zakładać skrzynki na stronie Biznes. gov.pl (ci wpisani do Krajowego Rejestru Sądowego będą musieli to zrobić do końca marca przyszłego roku, a dla firm wpisanych do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej datą graniczną jest koniec września 2026 r.). Natomiast od 1 stycznia przyszłego roku każdy nowy przedsiębiorca będzie musiał założyć skrzynkę, rozpoczynając działalność. Z kolei osoby fizyczne będą mogły założyć skrzynkę przez aplikację mObywatel. Dane wszystkich tych podmiotów będą umieszczane w Bazie Adresów Elektronicznych- odnotowano na piątej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”- 30.11.2023.).