Czwartek, 3 październik 2019
Sądny dzień dla banków, Rzeczpospolita
Frankowicze czekają na odsiecz z Luksemburga, Rzeczpospolita
Dzisiejszy wyrok TSUE ukształtuje linię orzeczniczą w podobnych sprawach, Dziennik Gazeta Prawna
Fedrowanie tuż za płotem, Rzeczpospolita
Polnord i Waryński w programie Mieszkanie+, Rzeczpospolita
Wspólne przedsięwzięcie to przychód z biznesu, Dziennik Gazeta Prawna
Elektromobilność to droższe M, Dziennik Gazeta Prawna
Więcej poniżej.
Trybunał Sprawiedliwości UE wydał wyrok, korzystny dla frankowiczów. W czwartkowych wydaniach znajdziemy więc obszerne spekulacje, poświęcone konsekwencjom, jakie decyzja TSUE może przynieść sektorowi bankowemu w Polsce. "Rzeczpospolita" w tekście "Sądny dzień dla banków" odnotowuje: czwartkowy wyrok może wywołać lawinę pozwów frankowiczów i wstrząsnąć systemem bankowym. Sprzyjający frankowiczom wyrok Trybunału może sprawić, że polskie sądy będą częściej orzekać na ich korzyść. Do tej pory banki przegrały tylko 10 proc. z prawomocnych wyroków, których było 1136. Ale w pierwszym półroczu tego roku prawie 90 proc. spraw w sądach pierwszej instancji wygrywali klienci banków. TSUE może ten trend wzmocnić. Jeśli tak się stanie, wzrośnie liczba pozwów. A to już jest widoczne, bo przez rok liczba spraw urosła o 40 proc., do ok. 16,7 tys. Prawnicy spodziewają się dwóch fal pozwów- pierwszej zaraz po wyroku, drugiej ok. dwóch lat później, jeśli się okaże, że faktycznie klienci często wygrywają. Niekorzystny dla banków wyrok może mieć skutki kosztowne dla całego sektora. Związek Banków Polskich szacuje je na co najmniej 60 mld zł. Agencja Moody?s uważa, że skłonność klientów do sądzenia się nie będzie tak wielka i koszty mogą wynieść ok. 22 mld zł. Koszty konwersji już rzędu 30 mld zł w skali sektora spowodowałyby duży niedobór kapitałów paru banków, co źle odbiłoby się na akcji kredytowej, a to na tempie wzrostu PKB. Koszty ty będą jednak prawdopodobnie rozłożone na lata, więc nie powinny zachwiać stabilnością systemu bankowego- czytamy na pierwszej stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 03.10.2019.).
"Prawo co dnia" zauważa też: "Frankowicze czekają na odsiecz z Luksemburga". Sens pytań Sądu Okręgowego w Warszawie, badającego sprawę państwa Dziubaków, którzy kwestionują niekorzystny dla nich mechanizm indeksacji w kredycie frankowym, sprowadzą się do tego, czy sąd- eliminując takie postanowienie- może zastąpić je rozliczeniem gwarantującym bankowi pewien zysk. Już wiadomo, że Trybunał zakwestionował przyjęty przez bank w tej konkretnej sprawie mechanizm określania kursu franka. Więcej szczegółów- na 14 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 03.10.2019.).
Natomiast "Dziennik Gazeta Prawna" jest przekonany, że "Dzisiejszy wyrok TSUE ukształtuje linię orzeczniczą w podobnych sprawach". Orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczące kredytów we frankach będzie wiązało sądy nie tylko w tej konkretnej sprawie. Orzecznictwo polskich sądów bywa niejednolite nawet, gdy chodzi o sprawy identyczne. Przykładem mogą być właśnie sprawy dotyczące kredytów we frankach. Nie ma wątpliwości, że wyrok Trybunału wiąże sąd, który skierował wniosek prejudycjalny. Orzeczenie będzie też miało bezpośredni wpływ na inne sądy. Można się spodziewać, że ukształtuje ich linię orzeczniczą. "DGP" dokonuje również syntezy burzliwej historii kredytów walutowych w tekście: "Kredyty mieszkaniowe zaowocowały boomem mieszkaniowym. A później problemami". Orzeczenie TSUE stanowi przełomowy moment w niemal 20- letniej historii walutowych hipotek w naszym kraju. Historii, w której początkowy optymizm instytucji finansowych, ich klientów, ekonomistów i polityków (a także dziennikarzy), przerodził się w jeden z największych problemów dla stabilności naszego systemu finansowego- czytamy w ramach wstępu. Więcej szczegółów- na szóstej i siódmej stronie głównego wydania.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 03.10.2019.).
"Prawo co dnia" w "Rzeczpospolitej" informuje z kolei: "Fedrowanie tuż za płotem". Będzie szybka ścieżka dla budowy kopalń. Protestują samorządy. Stracą wpływ na to, co powstaje na ich terenie. Samorządy i przedsiębiorcy ostrzegają przed specprzepisami, za sprawą których mają powstawać kopalnie węgla. Mieszkańcy śląskich gmin nie będą mieć żadnego wpływu na to, gdzie będzie wydobywany węgiel. Chodzi o projekt nowelizacji prawa geologicznego i górniczego oraz ustawy o udostępnieniu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska. Posłowie PiS chcą dodać do prawa geologicznego nowy rozdział dotyczący wydobycia węgla brunatnego i kamiennego. Dzięki temu mają zniknąć przeszkody prawne w tego typu inwestycjach. Przeciwko projektowi protestuje Związek Miast Polskich. W swoim stanowisku twierdzi, że mieszkańcy śląskich gmin nie będą mieli nic do powiedzenia w sprawie miejsca, w którym wydobywany ma być węgiel. Według ZMP będą zagrożone nie tylko tereny mieszkalne. Decyzją ministra zmieniane będą plany zagospodarowania przestrzennego, co oznacza, że właściciele działek położonych na "obszarach specjalnego przeznaczenia" musza liczyć się ze znacznym spadkiem ich wartości, a o ewentualne odszkodowanie z tego tytułu będą musieli występować do przedsiębiorcy górniczego. Więcej szczegółów- na 15 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 03.10.2019.).
"Rz" także krótko: "Polnord i Waryński w programie Mieszkanie+". Spółki zawarły z PFR Nieruchomości list intencyjny, w najbliższym czasie mają pojawić się szczegóły pierwszych projektów dla rządowego programu. Polnord, giełdowy deweloper ze znaczącym udziałem kontrolowanych przez państwo instytucji w akcjonariacie, zawarł sojusz z Waryńskim i PFR Nieruchomości. Strony mają zawiązać konsorcjum, które opracuje model ramowej współpracy i w ciągu dwóch lat osiągnie zdolność wybudowania co najmniej 1 tys. lokali. Powstać ma również spółka obsługująca najem i zarządzanie mieszkaniami. Prezes Polnordu deklaruje: Chcemy mocno wejść w program Mieszkanie+ i budować zarówno we współpracy z samorządami, na ich gruntach, jak i na bazie naszego modelu i na parcelach przez nas pozyskanych. Będzie to budownictwo dobre jakościowo, ale ekonomiczne, mocno wystandaryzowane, by uzyskać jak najniższe koszty. Spółka przewiduje w najbliższym czasie podpisanie pierwszych listów intencyjnych z gminami dotyczących konkretnych inwestycji- czytamy na 23 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 03.10.2019.).
"Dziennik Gazeta Prawna" zauważa z kolei: "Wspólne przedsięwzięcie to przychód z biznesu". Nie trzeba budować lokali, żeby zostać uznanym za współinwestora- wynika z wyroku NSA. Chodziło o podatnika, który kupił nieruchomość na cele prowadzonej przez siebie działalności gospodarczej. Wydał na nią 3 mln 200 tys. zł i wprowadził ją do ewidencji swojej firmy. Następnie podpisał porozumienie z innym podatnikiem, który prowadził również indywidualny biznes. Z podpisanej przez nich umowy wynikało, że na nieruchomości należącej do podatnika inwestor wzniesie budynki wielorodzinne wraz z miejscami postojowymi. Całość prac miał wykonać inwestor. Rola podatnika miała się ograniczać- jak to określono w umowie- do przekazania wkładu materialnego (nieruchomość o wartości 3 mln 200 tys. zł). Po zakończeniu inwestycji własność lokali została przeniesiona na nabywców. Umowy podpisywał inwestor, ale robił to w imieniu i na rzecz podatnika. Podatnik otrzymał 40 proc. zysku netto, a ponadto obciążył go kwotą 3 mln 200 tys. zł tytułem rozliczenia gruntu. Organy podatkowe doszły jednak do wniosku, że zrealizowana inwestycja stanowiła wspólne przedsięwzięcie. Spór toczył się więc o to, jak rozliczyć zyski podatnika, który uważał, że powinien zapłacić podatek tylko od przypadającego na niego zysku netto (40 proc.). Nie zgodziły się z tym jednak sądy administracyjne. Zarówno WSA we Wrocławiu, jak i NSA orzekły, że realizowana inwestycja była wspólnym przedsięwzięciem. A zatem podatnik powinien rozliczyć zyski ze sprzedaży lokali już w dacie ich zbycia, a nie dopiero wtedy, gdy otrzymał przelew od inwestora. Więcej szczegółów- na trzeciej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 03.10.2019.).
W "DGP" czytamy również: "Elektromobilność to droższe M". Projektowany obowiązek zapewnienia przyłączy do ładowania e- aut na wszystkich miejscach postojowych w garażach jest nieracjonalny i podniesie koszty inwestycji- alarmują deweloperzy. Mogą odczuć to nabywcy mieszkań. zgodnie z projektem rozporządzenia ministra energii w sprawie sposobu ustalania mocy przyłączeniowej dla stanowisk postojowych w budynkach mieszkaniowych, deweloperzy musieliby zapewnić moc przyłączeniową dla aut elektrycznych na wszystkich miejscach postojowych w garażach nowo powstających bloków. Wskazują na koszty takiego rozwiązania i ich zdaniem nieracjonalność planowanego przepisu, bo przecież nie będzie tak, że od razu wszyscy przesiądą się na auta elektryczne, a ustawa o elektromobilności wymaga stopniowego zwiększania liczby punktów ładowania. Wprowadzenie w życie nowego wymogu oznaczałoby, że projektując i budując bloki mieszkalne, deweloperzy będą musieli zapewnić moc przyłączeniową pozwalającą wyposażyć je w punkty ładowania o mocy min. 3,7 kW. Rozporządzenie ministra miałoby wejść w życie w ciągu 14 dni od dnia ogłoszenia. Inwestorzy, którzy złożyli wniosek o wydanie pozwolenia na budowę po 1 stycznia 2019 r., a przed dniem wejścia w życie rozporządzenia, musieliby się dostosować do jego wymagań od 1 stycznia 2021 r. Według Polskiego Związku Firm Deweloperskich, dodatkowy koszt przyłączy do sieci jednego miejsca postojowego to ok. 35- 40 tys. zł. Koszt budowy samego miejsca postojowego w garażu to przeszło 80 tys. zł, co daje kwotę ponad 110 tys. zł. PZFD podkreśla też, że koszt dalszego utrzymania mocy przyłączeniowej i samych przyłączy spadnie w dalszej perspektywie na wspólnoty, a obciążenie to może podwoić koszty energii, jakie ponosi wspólnota. Więcej szczegółów- na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 03.10.2019.).