Czwartek, 27 grudzień 2018

Fiskus przychylny wynajmującym mieszkania, Rzeczpospolita
Rekreacja pod kopułą może się nie spodobać, Rzeczpospolita
TK zajmie się gospodarstwami, Rzeczpospolita
Rachunki za prąd zależne od politycznych decyzji, Rzeczpospolita
Deweloperom już tak łatwo nie będzie, Rzeczpospolita
Spłata podwykonawców zmniejsza przychód, Dziennik Gazeta Prawna
Dociekliwego spółdzielcy nie można pozbawić członkostwa, Dziennik Gazeta Prawna
Ofensywa gmin w walce z fermami, Dziennik Gazeta Prawna

Więcej poniżej.

 

"Prawo co dnia" w czwartkowej "Rzeczpospolitej" odnotowuje: "Fiskus przychylny wynajmującym mieszkania". Właściciel siedmiu lokali może płacić ryczałt od najmu. Skarbówka potwierdziła, że nie jest to działalność gospodarcza. Dobra wiadomość dla tych, którzy inwestują w zakup nieruchomości na wynajem. W najnowszych interpretacjach skarbówka zgadza się, by od siedmiu i pięciu mieszkań płacić ryczałt według stawek 8,5 i 12,5 proc. Właściciele pytają o to, bo przepisy podatkowe nie określają ani liczby lokali, ani kwoty przychodów, po której przekroczeniu najem traci charakter prywatny, stając się biznesem. Jedna ze spraw dotyczyła podatniczki, która prowadzi działalność gospodarczą polegającą na wynajmie dwóch mieszkań. Chce zamknąć firmę, wycofać wniesione do nie lokale i dokupić pięć kolejnych. Zapytała, czy musi wówczas zapłacić ryczałt. Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej zgodził się. Przypomniał, że zyski z najmu można zakwalifikować do najmu prywatnego, albo działalności gospodarczej. Według dyrektora KIS nie ma przeszkód, aby przychód z najmu siedmiu lokali- po zamknięciu biznesu- zaliczyć do źródła, jakim jest najem prywatny. Istotne jest, aby nie spełniał przesłanek pozwalających uznać go za działalność gospodarczą. By tak było, nie może być prowadzony w sposób zorganizowany i ciągły. Więcej szczegółów- na 13 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 27.12.2018.).

 

"Prawo co dnia" zauważa też: "Rekreacja pod kopułą może się nie spodobać". Sprzeciw wobec budowy domku spowodował kształt dachu. Inwestor zgłosił do starosty zamiar wybudowania domku rekreacyjnego o powierzchni do 35 mkw. Zgodnie z przepisami prawa budowlanego do budowy wolno stojących parterowych budynków rekreacji indywidualnej o powierzchni do 35 mkw. nie jest potrzebne pozwolenie na budowę. Wystarczy zgłoszenie do organów administracji architektoniczno- budowlanych. Mogą one jednak zgłosić sprzeciw. Taki sprzeciw wniósł starosta i nałożył na inwestora obowiązek uzyskania pozwolenia na budowę. Zgodnie z rozporządzeniem ministra infrastruktury z 2001 r. przy wznoszeniu obiektów budowlanych, które zawierają konstrukcje takie jak kopuły, należy w decyzji o pozwoleniu na budowę ustanowić inspektora nadzoru o specjalności konstrukcyjno- budowlanej- stwierdził starosta. Wojewoda lubuski utrzymał decyzję w mocy. Jego zdaniem takie niestandardowe rozwiązania konstrukcyjne przemawiają za wniesieniem sprzeciwu. W skardze do WSA w Gorzowie Wielkopolskim inwestor uznał za rażąco błędne stwierdzenie, że realizacja obiektu objętego zgłoszeniem wymaga uzyskania pozwolenia na budowę. WSA uwzględnił skargę i uchylił decyzję wojewody. Więcej- na 14 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 27.12.2018.).

 

"Prawo co dnia" informuje również: "TK zajmie się gospodarstwami". Dawni właściciele nie mogą odzyskać swoich gruntów, ponieważ przepisy nie przewidują trybu odwoławczego. Prawdopodobnie są niekonstytucyjne. Rzecznik praw obywatelskich wniósł skargę do Trybunału Konstytucyjnego. Według niego przepisy nie pozwalają dawnym właścicielom kwestionować decyzji o przejęciu nieruchomości wchodzących w skład gospodarstw rolnych przejętych przez państwo na podstawie tzw. ustawy uwłaszczeniowej. Od 1992 r. w tych sprawach nie można stosować kodeksu postępowania administracyjnego o wznowieniu postępowania, stwierdzeniu nieważności czy uchyleniu albo zmiany decyzji. Według RPO w niekonstytucyjny sposób pozbawia to obywateli możliwości weryfikacji w tym trybie decyzji o przejęciu ich nieruchomości. RPO zaskarżył do TK art. 63 ust. 2 i 3 ustawy z 19 października 1991 r. o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa w zakresie, w jakim wyłącza stosowanie przepisów kpa do decyzji wydanych na podstawie tzw. ustawy uwłaszczeniowej z 1971 r. Szczegóły- na 15 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 27.12.2018.).

 

"Rz" odnotowuje też: "Rachunki za prąd zależne od politycznych decyzji". Bez gruntownych zmian w strukturze polskiej energetyki podwyżki cen energii i tka nas dosięgną- alarmują eksperci. W przyszłym roku rachunki za prąd gospodarstw domowych i firm mogą pozostać na poziomie zbliżonym do tych z 2018 r. I to pomimo występowania czynników, które zdecydowanie pchają ceny energii elektrycznej w górę. Wszystko przez planowane zmiany w prawie, o których już w najbliższy piątek ma decydować parlament. Polski rząd od kilku tygodni głowił się nad tym, co zrobić, by odbiorcy prądu nie odczuli rosnących cen energii. Ostatecznie wybrał opcję zmniejszenia opłat administracyjnych w rachunkach za energię. Chodzi przede wszystkim o podatek akcyzowy, który spadnie z 20 zł do 5 zł za MWh energii. Drugi element to zredukowanie tzw. opłaty przejściowej (stanowi ona wsparcie dla firm energetycznych z tytułu likwidacji kontraktów długoterminowych) o 95 proc. Zmianami w prawie Sejm i Senat zajmą się w piątek- czytamy na 21 stronie części ekonomicznej głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 27.12.2018.).

 

"Rz" zauważa też: "Deweloperom już tak łatwo nie będzie". Boom za nami. W przyszłym roku należy się spodziewać dalszego spadku sprzedaży mieszkań. Do problemów, które trapiły firmy w tym roku, mogą dołączyć kolejne. A jakie są optymistyczne akcenty? Ten rok będzie pierwszym, kiedy sprzedaż mieszkań będzie niższa rok do roku, głównie z powodu ograniczeń po stronie podaży. W poprzednich pięciu latach sprzedaż rosła w tempie prawie 19 proc. rocznie. W tym prognozowany jest 14- proc. spadek. Podobnie jest z wartością indeksu WIG- nieruchomości. Od początku 2015 r. do końca stycznia 2018 r. rosła ona nieprzerwanie- w sumie o ponad 80 proc. Jednak od tego szczytu wartość spadła o 16 proc. Według firmy REAS JLL Residential Advisory, w 2019 r. należy spodziewać się dalszego spadku sprzedaży mieszkań na głównych rynkach. Mocną stroną rynku jest wciąż wysoki poziom niezaspokojonego popytu mieszkaniowego przy racjonalnej polityce kredytowania nabywców przez banki. Przekłada się to na wysokie zainteresowanie kupnem mieszkań. W 2008 r. na sześciu największych rynkach w Polsce deweloperzy sprzedawali przeciętnie 5 lokali na 1 tys. mieszkańców, w 2018 r. już 12. Słabe strony? W mijającym roku przeciętnie co trzecie mieszkanie na sześciu największych rynkach było kupowane jako inwestycja. Ta grupa jest najmniej stabilna i najszybciej reaguje na takie zmiany, jak wzrost stóp procentowych. Ponadto w wielu firmach problemem są wyczerpujące się portfele gruntów.. W latach 2017- 2018 wzrost kosztu generalnego wykonawstwa sięgnął ok. 30 proc., co przełożyło się na kilkunastoprocentowy wzrost cen mieszkań w największych polskich miastach. Te kłopoty przekładają się na malejącą z kwartału na kwartał podaż. Z każdym kolejnym kwartałem tego roku liczba mieszkań wprowadzanych przez deweloperów do sprzedaży malała. Szczegóły- na 25 stronie części ekonomicznej głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 27.12.2018.).

 

"Dziennik Gazeta Prawna" zauważa z kolei: "Spłata podwykonawców zmniejsza przychód". Kwoty, które inwestor musiał zapłacić podwykonawcom budowlanym z powodu ciążącej na nim solidarnej odpowiedzialności za te wypłaty, mogą być jego kosztem podatkowym- orzekł WSA w Gliwicach. Zastrzegł, że nie dotyczy to kwot, które inwestor odzyska potem od generalnego wykonawcy. WSA wyjaśnił, że inwestor może zaliczyć do kosztów wydatki na rzecz podwykonawców w tej części, w której nie zostaną mu one potem w jakikolwiek sposób zwrócone przez generalnego wykonawcę. Przypomniał, że solidarna odpowiedzialność wynika wprost z prawa, a więc wydatki, które ponosi z tego tytułu inwestor, w niczym nie różnią się od innych związanych z prowadzoną działalnością gospodarczą. Nie muszą to być więc wydatki, które wynikają wprost z umowy z generalnym wykonawcą- podkreślił WSA. Więcej szczegółów- na trzeciej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 27.12.2018.).

 

"DGP" informuje również: "Dociekliwego spółdzielcy nie można pozbawić członkostwa". Niedopuszczalne jest wykluczenie mieszkańca z grona spółdzielców tylko z tego powodu, że zaskarżał on liczne uchwały organów spółdzielni- stwierdził Sąd Apelacyjny w Łodzi. To jeden z najważniejszych wyroków dotyczących spółdzielni mieszkaniowych w ostatnim roku (jego uzasadnienie niedawno się ukazało). Pozbywanie się "wrogich" spółdzielców przez władze zdarza się bowiem dość często. Wielokrotnie zwolennikami takiego rozwiązania są pozostali zwykli spółdzielcy. Prawdą bowiem jest, że wszyscy składają się na boje z pojedynczymi niezadowolonymi z działań zarządu spółdzielni. ?Ten wyrok nie odpowiada realiom. Niestety pieniactwo wśród spółdzielców jest znaczne. Przyzna to prezes każdej dużej spółdzielni. Szkoda, że zdaniem sądu za działania pieniaczy powinni płacić wszyscy spółdzielcy- komentuje członek zarządu jednej z największych spółdzielni mieszkaniowych w Polsce. Szczegóły- na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 27.12.2018.).

 

"DGP" odnotowuje również: "Ofensywa gmin w walce z fermami". Samorządy chcą zakazać lokalizowania hodowli wielkoprzemysłowych na podstawie warunków zabudowy. Resort środowiska nie odrzuca takiego rozwiązania. Temat ferm w ostatnich tygodniach poruszany był na forum Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego już kilkakrotnie. Gminy coraz bardziej naciskają na rząd, by zamiast ogólnikowych deklaracji przeszedł do działania. Lokalnym władzom nie podoba się, że działające na masową skalę chlewnie i kurniki powstają właściwie bez żadnej kontroli ze strony samorządu. Potem są uciążliwe dla mieszkańców ze względu na unoszący się w okolicy odór. Gminy skarżą się, że na działalność tego typu podmiotów uzyskują "symboliczne" wpływy podatkowe. Jak twierdzą włodarze, budynki gospodarcze lub ich części zajęte na prowadzenie tzw. działów specjalnych produkcji rolnej (w tym fermowej hodowli i chowu drobiu) zwolnione są od podatku od nieruchomości. Samorządowcy wskazywali, ,że pierwszy krok w kierunku rozwiązania problemów gmin można wykonać stosunkowo szybko. Wystarczy wprowadzenie regulacji, by fermy nie mogły powstawać na podstawie warunków zabudowy, lecz wyłącznie na mocy miejscowych planów zagospodarowania. Więcej szczegółów- na siódmej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 27.12.2018.).

 

Zobacz również