Czwartek, 23 sierpnia 2018

Gminne <<nie>> dla krematorium w środku osiedla, Rzeczpospolita
Zaświadczenie o samodzielności lokalu już bez analizowania planu, Rzeczpospolita
Nie warto budować domu na cudzej działce, Rzeczpospolita
Wzrost kosztów bije w inwestycje, Rzeczpospolita
Brat i siostra wymienią się bez PCC całą nieruchomością, Dziennik Gazeta Prawna
PGR- owskie relikty do likwidacji, Dziennik Gazeta Prawna
Miliony odleciały z wiatrem, Dziennik Gazeta Prawna

Więcej poniżej.

 

"Prawo co dnia" w czwartkowej "Rzeczpospolitej" odnotowuje: "Gminne <<nie>> dla krematorium w środku osiedla". Władze lokalne mogą zmienić plan miejscowy i zablokować budowę prywatnej instalacji do kremacji zwłok w ścisłej zabudowie mieszkalnej. NSA oddalił skargę kasacyjną właściciela działki, na której ten obok domu pogrzebowego chciał dobudować krematorium. Spór dotyczył zmian w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego jednej z gmin aglomeracji kieleckiej. A wybuchł, gdy jej radni tak zmodyfikowali plan, że na całym obszarze zmiany wykluczyli lokalizację instalacji do spopielania zwłok. Zmiana była reakcją na plany mieszkańca, który na swej posesji zainwestował już w dom pogrzebowy i chciał wybudować obok krematorium. Gdy wystąpił o pozwolenie, którego ostatecznie mu odmówiono, radni postanowili też zmienić plan. Jednak prawo gminy do zmiany planu potwierdził w środę NSA. Nie zgodził się z argumentem, ze gmina nie może wprowadzić w planie zakazu, którego nie przewidziano w studium uwarunkowań. Jak tłumaczył sędzia NSA, przemawia za tym m.in. charakter studium. Określa ono kierunki, tendencje i zasady rozwoju, co oznacza, że studium nie może być na tyle szczegółowe, żeby zakazywać określonych inwestycji. NSA zasugerował jedynie, że w spornej sytuacji, jeśli właściciel poniósł szkodę, może wystąpić o odszkodowanie. Wyrok jest prawomocny- czytamy na 11 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 23.08.2018.).

 

"Prawo co dnia" informuje też: "Zaświadczenie o samodzielności lokalu już bez analizowania planu". Wchodzi właśnie w życie nowela ułatwiająca obrót mieszkaniami zbudowanymi przed 1995 r. Przepisy trzeba było zmienić, bo ustawodawca wykazał się zbyt dużą gorliwością. W 2017 r. wprowadzono do ustawy o własności lokali przepis, który uzależniał ustanowienie odrębnej własności lokalu mieszkalnego od jego zgodności z zapisami planu miejscowego/ decyzją o warunkach zabudowy oraz wydanym pozwoleniem na budowę bądź dokonanym zgłoszeniem. Taka zmiana miała m.in. zastopować nieuczciwą praktykę deweloperów, którzy na terenach przeznaczonych w planach pod zabudowę jednorodzinną uzyskiwali pozwolenia na budowę dużych domów jednorodzinnych, po czym dzielili je na kilka mieszkań. Ustawodawca postanowił więc rok temu lukę załatać i uzależnić wydanie zaświadczenia o samodzielności od przedstawienia dokumentów związanych z inwestycją. Zapomniał jednak przy tym, że nie zawsze istniał obowiązek przechowywania wydanych pozwoleń na budowę. W taki sposób skomplikował obrót nieruchomościami, które powstały przed 1995 r. Na mocy wchodzącej w życie nowelizacji wymóg przedstawienia tych dokumentów nie obejmie budynków istniejących przed 1 stycznia 1995 r. lub wybudowanych na podstawie pozwolenia na budowę przed tą datą. Co więcej, ustawodawca zaznaczył, że odrębną nieruchomość w budynku jednorodzinnym mogą stanowić co najwyżej dwa samodzielne lokale mieszkalne. Ograniczenie to nie znajdzie jednak zastosowania do budynków, które wzniesiono na podstawie pozwolenia na budowę wydanego przed 11 lipca 2003 r. Kiedyś bowiem za budynek jednorodzinny uznawano taki, który ma aż cztery samodzielne lokale- odnotowano na 13 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 23.08.2018.).

 

"Prawo co dnia" zauważa również: "Nie warto budować domu na cudzej działce". Żona nie ma ulgi na spłatę kredytu budowlanego, jeśli w momencie jego zaciągnięcia posesja należała do męża. Fiskus bardzo restrykcyjnie interpretuje przepisy dotyczące ulgi mieszkaniowej. Nie odpuszcza nawet małżonkom budującym wspólny dom. Z najnowszej interpretacji podatkowej wynika, że spłata kredytu może być wydatkiem na cele mieszkaniowe, pod warunkiem że kredytobiorca ma prawo własności nieruchomości w momencie podpisywania umowy kredytu. Nie ma znaczenia, że później zostanie właścicielem. Sprawa dotyczyła kobiety, która w 2012 r. wraz z mężem zaciągnęła 150 tys. zł kredytu na budowę domu jednorodzinnego. Działka budowlana należała do jej męża, który kupił ją w 2011 r., jeszcze przed ślubem. W 2013 r. nastąpiło rozszerzenie własności działki, od tego momentu wnioskodawczyni została jej współwłaścicielką. W 2015 r. mąż przekazał żonie całą nieruchomość aktem darowizny. Kobieta sprzedała dom w 2016 r. Z uzyskanej kwoty spłaciła kredyt budowlany. Zapytała, czy przysługuje jej zwolnienie z podatku. Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej uznał jej stanowisko za nieprawidłowe. Wskazał, że wnioskodawczyni zaciągnęła kredyt w 2012 r., kiedy wyłącznym właścicielem działki był jej mąż. Dyrektor KIS stwierdził na tej podstawie, że wnioskodawczyni nie finansowała własnych celów mieszkaniowych, bowiem w dniu zaciągnięcia kredytu prawo do nieruchomości przysługiwało mężowi i stanowiło jego wyłączną własność. Więcej szczegółów- na 15 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 23.08.2018.).

 

"Rz" informuje też: "Wzrost kosztów bije w inwestycje". Przybywa firm notujących straty i rezygnujących z kontraktów. Nawet o 30 proc., do 9,3 zł taniały w środę papiery Erbudu w reakcji na wstępne wyniki za I półrocze zakładające mocne straty. Branża budowlana nie od dziś przeżywa kłopoty, ale dotychczas spółki z przewagą zleceń w sektorze budownictwa ogólnego od prywatnych zamawiających radziły sobie lepiej, niż te realizujące kontrakty infrastrukturalne. Losy Erbudu wskazują, że mocno pod górkę mają już wszyscy. Na koniec marca udział zleceń od publicznych zamawiających wynosił w portfelu Erbudu 13 proc. Gros przychodów firma osiąga w segmencie kubaturowym, jest m.in. jednym z wykonawców wysoko ocenianych przez deweloperów mieszkaniowych. Analitycy spodziewali się, że w II kwartale Erbud pokaże słabsze wyniki, ale skala pogorszenia mocno zaskoczyła. Grupa spodziewa się 30 mln zł straty netto wobec 7 mln zł na plusie rok wcześniej. Erbud przyznał, że musi przeszacować marże na kontraktach krajowych i zagranicznych, zawieranych głównie w latach 2015- 2016- czyli przed dynamiczną zwyżką cen obserwowaną w 2017 r. Na wyniki niekorzystnie wpłynie też ostateczne rozliczenie kilku umów, do tego dojdzie rezerwa na ewentualne straty, które mogą zostać spowodowane niewypłacalnością jednego ze zleceniodawców- czytamy. Więcej- na 22 stronie części ekonomicznej głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 23.08.2018.).

 

"Dziennik Gazeta Prawna" informuje z kolei: "Brat i siostra wymienią się bez PCC całą nieruchomością". Zwolnienie przysługujące dla zamiany budynków lub lokali mieszkalnych w obrębie rodziny dotyczy także gruntu- wyjaśnił wiceminister finansów Paweł Gruza w odpowiedzi na poselskie zapytanie. Co innego stwierdził wcześniej dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji z 2 lipca 2018 r. Jego interpretacja dotyczyła rodzeństwa (brata i siostry), które chciało wymienić między sobą własnościowe spółdzielcze prawo do lokalu mieszkalnego na udział w zabudowanej nieruchomości gruntowej. Rodzeństwo było przekonane, że nie zapłaci podatku od czynności cywilnoprawnych od takiej transakcji. Powołało się na art. 9 ust. 5 ustawy o PCC, który zwalnia z podatku zamianę m.in. budynków mieszkalnych, lokali mieszkalnych stanowiących odrębną własność, spółdzielczych praw własnościowych do lokalu, praw do domu jednorodzinnego. Warunkiem jest, by transakcja była przeprowadzona w obrębie najbliższej rodziny (I grupa podatkowa). Dyrektor KIS stwierdził jednak, że skoro ustawa zwalnia z PCC tylko wartość zamienianych budynków, to od wartości zamienionych gruntów należy zapłacić 2- proc. podatek. Z taką interpretacją nie zgodził się wiceminister. Potwierdził, że zwolnienie dotyczy również udziału w gruncie. Więcej szczegółów- na trzeciej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 23.08.2018.).

 

"DGP" zauważa też: "PGR- owskie relikty do likwidacji". Ustawodawca nie zauważył, że uchwalona przez niego nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych prowadzi do likwidacji spółdzielni popegeerowskich, czyli podmiotów stworzonych do zarządzania infrastrukturą obsługującą mieszkania w zlikwidowanych PGR. Zwrócił na to właśnie uwagę rzecznik praw obywatelskich. Chodzi o przepis przejściowy, zgodnie z którym wraz z wejściem w życie ustawy wygasa członkostwo osoby niemającej prawa do lokalu. Spółdzielnie popegeerowskie w swych zasobach mieszkań nie mają, a jedynie zarządzają np. kotłowniami. Czyli i tak są potrzebne ludziom. Ale z ustawy wynika, że należy je zlikwidować. Adam Bodnar liczy, że w sprawę włączy się minister inwestycji i rozwoju i przygotuje projekt nowelizacji, który usunie błąd- czytamy na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 23.08.2018.).

 

"DGP" odnotowuje również: "Miliony odleciały z wiatrem". Samorządy nie godzą się, by podatkowa rewolucja związana z wiatrakami przetrzebiła ich budżety. Chcą, by odpowiedzialność za powstałe dziury wziął fiskus. W sprawę zaangażował się prezes PiS. Gminy poszkodowane nagłą zmianą zasad opodatkowania farm wiatrowych nie ustają w walce o zagrożone miliony złotych wpływów. Domagają się rekompensat za utracone dochody i planują w tej sprawie uderzyć bezpośrednio do resortu finansów. Spotkanie z wiceminister ma odbyć się już dzisiaj w samo południe. Gmina Świecie nad Osą jest nieformalnym liderem, który reprezentuje interes szerszej grupy ponad 80 gmin z całej Polski. Samorządowcy liczą, że przedstawione przez nich szacunki mówiące o stratach sięgających nawet 450 mln zł przekonają MF do interwencji. Ich zdaniem rządzący powinni ugasić pożar, który sami rozniecili, wprowadzając kontrowersyjne zmiany w nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii. Zakłada ona powrót do starych zasad opodatkowania farm wiatrowych. Były one korzystne dla właścicieli, ale oznaczały mniejsze wpływy podatku od nieruchomości dla gmin. Problem w tym, ze zmiany obowiązują już od 1 stycznia, co dla samorządów oznacza radykalną zmianę sytuacji budżetowej w trakcie roku podatkowego. Efekt jest taki, że gminy zalewane są teraz wnioskami o stwierdzenie nadpłaty w podatku od nieruchomości i o zaliczenie jej na poczet przyszłych zobowiązań lub fizyczny zwrot. Szczególnie dotknięte zmianami są małe gminy wiejskie. Spotkanie z wiceministrem finansów to kolejna już dramatyczna próba uporządkowania budżetowego chaosu, którą podjęły w ostatnich dniach samorządy. Co ciekawe, samorządowcy mogą też mówić o pierwszych sukcesach. Bo chociaż ich głos sprzeciwu zignorowano w trakcie prac parlamentarnych, a apele o wycofanie się ze zmian nie znalazły poparcia u prezydenta, to udało się im zainteresować problemem Jarosława Kaczyńskiego, który zainterweniował w tej sprawie u samego ministra energii. Więcej szczegółów- na siódmej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 23.08.2018.).

 

Zobacz również