Czwartek 19, listopada 2020
¨Wirus zatrzymał licytacje¨
¨Ostatni dzwonek na ekologiczne dotacje¨
¨Meblowej lokomotywy wirus nie zatrzyma¨
¨Sporne opłaty za kapitał¨
¨Banki nie nadążają z kredytami¨
¨Potrzebny budżet na śmieci od chorych¨
¨Pierwsze kopciuchy mogą trafić do centralnej bazy już za rok¨
Więcej poniżej.
¨Prawo co dnia¨ w czwartkowej ¨Rzeczpospolitej¨ odnotowuje: ¨Wirus zatrzymał licytacje¨. Zapaść egzekucji jest też niekorzystna dla dłużników- mówi Rafał Łyszczek, prezes Krajowej Rady Komorniczej. Z rozmowy wynika, że m.in. nie może odbyć się obecnie 3141 licytacji nieruchomości. W całym 2019 r, sprzedano ok. 7500 wszystkich nieruchomości, więc jeśli tylko w 37 proc. kancelarii nie można przeprowadzić ponad 3 tys. licytacji, to wskazuje skalę zaległości. Tylko w ub. r. wyegzekwowano na rzecz wierzycieli niemal 3 mld zł. Już z oficjalnych danych wynika, że w pierwszym półroczu 2020 r. wyegzekwowano o ok. 400 mln zł mniej niż w analogicznym okresie 2019 r., a sytuacja, jak widać, jeszcze bardziej się pogłębia i w razie utrzymania dotychczasowych rozwiązań spadek będzie jeszcze bardziej drastyczny. Pełny tekst rozmowy- na 12 stronie głównego wydania.
(Źródło: ¨Rzeczpospolita¨– 19.11.2020.).
W dodatku ¨Rz¨– ¨Moje pieniądze¨ przypomniano z kolei: ¨Ostatni dzwonek na ekologiczne dotacje¨. W tekście zainteresowani mogą sprawdzić dostępne na rynku preferencyjne ekopożyczki i dotacje, o które można się ubiegać do końca roku. Nie wszyscy zainteresowani programem ¨Moja woda¨ zdążyli złożyć wnioski o dofinansowanie w okresie wakacyjnym- jego budżet został wyczerpany w ciągu dwóch miesięcy. Wciąż jednak można się starać o dofinansowanie mikroinstalacji fotowoltaicznych z programu ¨Mój prąd¨, choć mało brakowało, aby i ten program został zamknięty przed terminem. Pieniędzy wprawdzie zabrakło w pierwszej połowie listopada, ale Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej dołożył kolejne 100 mln zł. To wprawdzie niedużo, ale- jak zapewnia resort klimatu- warto składać wnioski nawet wtedy, gdy dodatkowa pula się wyczerpie, ponieważ będą one rozpatrywane w pierwszej kolejności i płacone z budżetu na przyszły rok. Szczegóły- na pierwszej stronie dodatku.
(Źródło: ¨Rzeczpospolita¨– 19.11.2020.).
W innym miejscu ¨Rz¨ zauważa: ¨Meblowej lokomotywy wirus nie zatrzyma¨. Produkcja mebli powinna obronić się w tym roku przed koronawirusem. Sprzedaż na poziomie 51 mld zł, taka jak w dobrym 2019 r., jest w zasięgu ręki. Po wiosennym covidowym tąpnięciu latem udało się rozpędzić produkcję i eksport. Nie wszystko jednak w czasie obecnego nawrotu pandemii dało się przewidzieć. Wprowadzony 6 listopada, bez uprzedzenia, zakaz sprzedaży mebli w sklepach o powierzchni powyżej 2 tys. mkw.. w kraju kompletnie zaskoczył i boleśnie uderzył w pracujący przede wszystkim na rynek wewnętrzny mniejsze firmy. To ich jest w sektorze meblowym najwięcej (ok. 1500). Mimo obecnej fali zachorowań i zaostrzenia reżimów sanitarnych czołówka eksporterów branży, czyli blisko setka największych spółek, wykorzystuje otwarte granice i swobodę w handlu. Przedsiębiorcy odrobili lekcje z wiosennych ograniczeń. Do perfekcji opanowano sztukę e- handlu i internetowego marketingu,- czytamy. Więcej- na 16 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: ¨Rzeczpospolita¨– 19.11.2020.).
¨Rz¨ informuje też: ¨Sporne opłaty za kapitał¨. Po unieważnieniu umowy banki domagają się opłat od frankowiczów. Wbrew opinii urzędów. Duża i wciąż rosnąca liczba wyroków sądów unieważniających umowy hipotek frankowych powoduje, że banki coraz częściej domagają się od klientów opłaty za korzystanie z kapitału. Oprócz samych frankowiczów przeciwni takim roszczeniom są Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, rzecznik finansowy i rzecznik praw obywatelskich. Banki argumentują jednak, że mają podstawy, by żądać takich opłat. mBank przekonuje, że w rzeczywistości jest to roszczenie o zwrot nienależnego świadczenia (art. 410 k.c.). Sektor powołuje się także na wyrok Sądu Najwyższego z 11 grudnia 2019 r. Kwestia wynagrodzenia za korzystanie z kapitału w razie unieważnienia umowy wychodzi poza zakres rozpoznania, ale SN uznał, że jest do dopuszczalne i nie jest sprzeczne z wyrokiem TSUE czy dyrektywą 93/13. Kontrowersje wzbudza nie tylko sam fakt, czy opłata za korzystanie z kapitału należy się bankowi w razie unieważnienia umowy, ale także w jaki sposób ją ustalić. Więcej szczegółów- na 18 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: ¨Rzeczpospolita¨– 19.11.2020.).
¨Dziennik Gazeta Prawna¨ zauważa z kolei: ¨Banki nie nadążają z kredytami¨. Jest coraz więcej dowodów na to, że korporacje nie dotrzymują 21- dniowego terminu na rozpatrzenie wniosku kredytowego, wprowadzonego w 2017 r. w ustawie o kredytach hipotecznych. Listy czytelników do redakcji, niepochlebne wpisy na internetowych forach, a także pojawiające się zapytania telefoniczne i mailowe do Biura Rzecznika Finansowego. Ludzie coraz częściej skarżą się na to, że bank, do którego wystąpili o przyznanie kredytu hipotecznego, długo nie odpowiada. Mimo że z art. 14 ust. 2 ustawy o kredycie hipotecznym oraz o nadzorze nad pośrednikami kredytu hipotecznego i agentami wynika, iż odpowiedź- pozytywna bądź negatywna- powinna nadejść w ciągu najdalej 21 dni od dnia otrzymania przez korporację wniosku. Gdy w 2017 r. parlamentarzyści przyjmowali ustawę, nie mieli wątpliwości, że jej naczelnym celem jest wzmocnienie pozycji konsumentów na rynku kredytowym. Jednym z rozwiązań to gwarantujących było wprowadzenie 21- dniowego terminu na udzielenie odpowiedzi przez bank. Coraz częściej okazuje się jednak, że termin jest przekraczany. W tekście znajdziemy też zestawienie, z którego wynika, że ogólna kwota zadłużenia z tytułu kredytów mieszkaniowych wynosi 462,53 mld zł. Czynnych umów kredytowych mamy 2,44 mln. Nastąpił tu wzrost o 13 735 kredytów kwartał do kwartału. 66 proc. kredytów mieszkaniowych udzielanych jest na okres od 25 do 35 lat. O sztuczkach stosowanych przez banki, które służą przeciąganiu terminu wydania decyzji- więcej szczegółów na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: ¨Dziennik Gazeta Prawna¨– 19.11.2020.).
W ¨DGP¨ czytamy również: ¨Potrzebny budżet na śmieci od chorych¨. Gmin nie stać na zagospodarowanie odpadów od chorujących na COVID- 19. Chciałyby dopłacać do systemu ze środków na przeciwdziałanie epidemii, ale do tego potrzebne są zmiany w przepisach. Samorządowcy podkreślają, że wytyczne dotyczące postępowania z odpadami od osób w izolacji i kwarantannie wyglądają ładnie jedynie na papierze, w rzeczywistości się nie sprawdzają. Ale przede wszystkim są to jedyne zalecenia, dla których brakuje odpowiednich ram prawnych. W praktyce część gmin w ogóle się do nich nie stosuje, a odpady od chorych, choćby zagrażające pracownikom firm wywozowych i sortowni, są odbierane jak zwykłe śmieci. Także ci włodarze, którzy próbowali wprowadzić w życie system, gdzie odpady od chorujących w domach byłyby oznaczone, zderzyli się z realiami. Po pierwsze pytają, na jakiej podstawie mają wyposażać mieszkańców w czerwone worki (oznaczenie odpadów medycznych, niebezpiecznych)? Poza tym okazuje się, że w obawie przed stygmatyzacją nikt z nich nie chce korzystać. Rozwiązaniem jest organizowanie osobnego odbioru odpadów od tych osób (worki nie musiałyby być w żaden sposób oznaczone). Tu pojawia się jednak kolejna przeszkoda: gmina nie może przekazać firmie odpadowej adresu osoby chorej lub przebywającej na kwarantannie. Niektóre samorządy- co pokazuje choćby przykład Gniezna, gdzie wyciekły dane 300 osób przebywających na kwarantannie- jednak je udostępniają. Tymczasem pieniędzy brakuje w systemie ogólnym. Samorządy postulują więc, by dodatkowe koszty transportu i zagospodarowania tych odpadów pokrywać z Funduszu Przeciwdziałania COVID- 19. Potrzebny jest zatem odrębny przepis w regulacjach covidowych, który umożliwi dopłacanie do systemu wtedy, gdy rzeczywiście pojawią się większe koszty na skutek odrębnego odbioru odpadów z miejsc izolacji i kwarantanny. Wiecej szczegółów- na siódmej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: ¨Dziennik Gazeta Prawna¨– 19.11.2020.).
¨DGP¨ informuje też: ¨Pierwsze kopciuchy mogą trafić do centralnej bazy już za rok¨. Formularz deklaracji o użytkowanym źródle ciepła ma być bardzo prosty i intuicyjny. Informację będzie można przekazać online albo na papierze, za pośrednictwem gminy- twierdzi Dorota Cabańska, p .o. głównego inspektora nadzoru budowlanego w rozmowie z ¨DGP¨. Centralna Ewidencja Emisyjności Budynków to ogromne przedsięwzięcie. Odnosząc się do pytania, czy baza rzeczywiście będzie gotowa w 2023 r., rozmówczyni ¨DGP¨ uważa, że jak najbardziej. W ubiegłym tygodniu podpisano porozumienie umożliwiające sfinansowanie projektu ze środków unijnych, które mają stanowić 85 proc. kosztów przedsięwzięcia. W 2023 r. system ma w pełni funkcjonować. Baza ma być uruchamiana etapami. Pierwszym elementem, który ma działać w systemie,, będzie funkcjonalność umożliwiająca składanie deklaracji o użytkowanych źródłach ciepła lub spalania paliw. Zaplanowano, że jeszcze w 2021 r. pojawi się komunikat inicjujący utworzenie bazy, a po trzech miesiącach, bo tyle wymaga ustawa, trafią do niej pierwsze dane. Od tego momentu właściciele będą mieli rok na złożenie informacji o swoich źródłach ciepła. Nowa ewidencja będzie też miała połączenie z Centralnym Rejestrem Charakterystyki Energetycznej Budynków i to właśnie z niej będzie zaciągać niektóre dane, te najbardziej podstawowe, niezbędne do oceny domów. Inicjatorzy projektu chcą, by jak najwięcej informacji znajdowało się w bazie w formie edytowalnej. Całość rozmowy- na ósmej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: ¨Dziennik Gazeta Prawna¨– 19.11.2020.).