Czwartek, 14 marzec 2019
Miliardowych roszczeń wobec lotnisk nie będzie, Rzeczpospolita
Zamiast biura, biurko na godziny, Rzeczpospolita
Od przysługi w rodzinie jest podatek, Rzeczpospolita
Fiskus ogranicza ulgę dla walczących ze smogiem, Rzeczpospolita
Spółdzielcy staną przed trybunałem, Dziennik Gazeta Prawna
Inwestor odpowie wobec podwykonawcy bez zgłoszenia, Dziennik Gazeta Prawna
Negocjowanie cen mieszkań- coraz trudniej ugrać, ale warto próbować, Gazeta Wyborcza
Ceny mieszkań w Polsce zaczynają powoli spadać, Głos Szczeciński
Szczecińskie pustostany, Kurier Szczeciński
Więcej poniżej.
"Prawo co dnia" w czwartkowej "Rzeczpospolitej" odnotowuje: "Miliardowych roszczeń wobec lotnisk nie będzie". Osoby, które spóźniły się z wnioskiem o odszkodowanie z powodu trudnego sąsiedztwa lotnisko. Nie będą miały szansy na złożenie kolejnego. Od czwartku niektórzy właściciele (użytkownicy wieczyści) będą mieli trzy lata na ubieganie się o odszkodowanie z powodu m.in. uciążliwego sąsiedztwa lotniska. 14 marca wchodzi w życie ustawa nowelizująca art. 129 ust. 1 prawa ochrony środowiska. Realizuje ona wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Rok temu TK zakwestionował dwuletni termin na dochodzenie roszczeń z tytułu ograniczeń w korzystaniu z nieruchomości z powodu uwarunkowań środowiskowych, np. gdy nieruchomość leży na terenie rezerwatu albo w obszarze ograniczonego użytkowania wytyczonego wokół lotniska. Zdaniem TK dwa lata na takie roszczenia to za mało. Nowe przepisy wciąż nie podobają się rzecznikowi praw obywatelskich. Według niego są one krzywdzące, ponieważ blokują możliwość ubiegania się o odszkodowanie osobom, które już kiedyś o nie występowały, ale go nie dostały z powodu upływu dwuletniego terminu. Poza tym- podkreśla rzecznik- projekt nowelizacji początkowo przewidywał pięcioletni termin na dochodzenie roszczeń. Pozwalał też składać wnioski osobom, które nie zmieściły się wcześniej w dwuletnim terminie. Projekt uległ jednak zmianie pod wpływem Ministerstwa Infrastruktury, które obawiało się, że lotniska zostaną zasypane roszczeniami na kwotę wielu miliardów złotych- czytamy na 14 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 14.03.2019.).
"Rz" w dodatku "Moje pieniądze" zauważa z kolei: "Zamiast biura, biurko na godziny". Cieszą się one coraz większym zainteresowaniem. Wygodne miejsca do pracy mogą w nich znaleźć zarówno osoby wykonujące wolne zawody, jak i firmy rozpoczynające swoją działalność lub rozwijające się, które zatrudniają już kilkanaście lub kilkadziesiąt osób. Biura na godziny we wspólnej biznesowej przestrzeni są już stałym elementem rozwijającego się w zawrotnym tempie coworkingu. Tylko w Warszawie można ich znaleźć ponad 100. Więcej szczegółów- na pierwszej stronie dodatku.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 14.03.2019.).
"Prawo co dnia" zamieszcza natomiast tekst: "Od przysługi w rodzinie jest podatek". Jeśli osoba, której udostępniono lokal, zapłaci za właściciela czynsz, musi on wykazać przychód- twierdzi skarbówka. Niemiła niespodzianka dla wszystkich, którzy pomagają rodzinie bądź znajomym, udostępniając im swoje mieszkanie. Z interpretacji fiskusa z 1 marca wynika, że użyczenie lokalu może spowodować podatkowe obowiązki. Wystarczy, że korzystający zapłacił czynsz za właściciela. O interpretację wystąpił mężczyzna, który użyczył mieszkanie siostrze swojej żony. Szwagierka nic mu za lokal nie płaci, ale ponosi koszt jego utrzymania (prąd, gaz, woda). Mężczyzna zastanawia się, czy musi rozliczyć użyczenie z fiskusem. We wniosku o interpretację argumentuje, że siostra żony to rodzina. Użyczenie można więc potraktować jako nieopodatkowaną rodzinną darowiznę. Co na to fiskus? Skoro szwagierka płaci czynsz za właściciela, uzyskuje on korzyść majątkową. Jest to przychód z tzw. innych źródeł, który należy wykazać w zeznaniu rocznym. Doliczamy go do innych i płacimy podatek według skali (18 albo 32 proc.). Zdaniem fiskusa właściciel mieszkania nie musi natomiast wykazywać przychodu z tego powodu, że szwagierka płaci za wodę, gaz i prąd. Za świadczenia na rzecz użyczającego nie uznaje się więc zwykłych kosztów w celu używania mieszkania. W interpretacji nie jest jednak wyraźnie wskazane, kto płaci czynsz za mieszkanie. Najprawdopodobniej właściciel. Gdyby korzystająca z lokalu płaciła też czynsz, być może konkluzja skarbówki byłaby inna. Więcej- na 16 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 14.03.2019.).
"Prawo co dnia" zauważa też: "Fiskus ogranicza ulgę dla walczących ze smogiem". Osoba, która inwestuje w ekologiczne ogrzewanie, nie odniesie wydatków poniesionych w trakcie budowy domu. Obowiązująca od 1 stycznia ulga termomodernizacyjna ma zachęcać do walki ze smogiem. Fiskus jednak na razie rygorystycznie interpretuje nowe przepisy. Z pytaniem wystąpił mężczyzna, który zamierza w tym roku wybudować dom jednorodzinny. Ma wątpliwości, czy inwestycja w ekologiczne ogrzewanie da mu prawo do ulgi podatkowej. Podkreśla, że nowe przepisy są niejasne. Odpowiedź skarbówki okazała się niekorzystna dla inwestora. Podkreśliła, że z ulgi termomodernizacyjnej może skorzystać właściciel (lub współwłaściciel) jednorodzinnego budynku mieszkalnego. Nie można natomiast odliczyć wydatków poniesionych na materiały budowlane, urządzenia i usługi związane z realizacją przedsięwzięcia termomodernizacyjnego w budynku mieszkalnym jednorodzinnym będącym w budowie. Jak czytamy w interpretacji, "możliwość skorzystania z ulgi dyskredytuje już sam fakt, że w momencie budowy podatnik nie jest właścicielem budynku, co najwyżej gruntu, na którym budynek jest wznoszony". Szczegóły-także na 16 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 14.03.2019.).
"Dziennik Gazeta Prawna" informuje: "Spółdzielcy staną przed trybunałem". Wskutek niefrasobliwości ustawodawcy wiele osób bez swojej winy straciło członkostwo w spółdzielniach mieszkaniowych. Zdaniem rzecznika praw obywatelskich taka praktyka jest nie do zaakceptowania w praworządnym państwie. Dlatego Adam Bodnar skierował wniosek o zbadanie zgodności ustawy z konstytucją. Chodzi o art. 4 nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, która weszła w życie 9 września 2017 r. Założeniem ustawodawcy było osłabienie pozycji prezesów, a wzmocnienie zwykłych lokatorów. O losach spółdzielni mieli decydować wyłącznie jej członkowie. A żeby być członkiem, trzeba być związanym ze spółdzielnią tytułem prawnym do lokalu, a nie np. znajomym prezesa. Sęk w tym, że ustawodawca, tworząc wykaz osób, którym przysługuje prawo do lokalu, zapomniał o tych, którzy mają ekspektatywę, czyli roszczenie o ustanowienie spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu. Takich osób w Polsce jest pół miliona. A to dlatego, że Sąd Najwyższy w 2013 r. stwierdził w uchwale, że wszyscy, którzy mają spółdzielcze własnościowe prawo ustanowione w budynku, do którego spółdzielni nie przysługuje własność albo użytkowanie wieczyste, mają tak naprawdę zaledwie roszczenia (ekspektatywę). Przez niedopatrzenie ustawodawcy wszystkie te osoby przestały być członkami spółdzielni z mocy prawa- czytamy na pierwszej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 14.03.2019.).
"DGP" odnotowuje również: "Inwestor odpowie wobec podwykonawcy bez zgłoszenia". Po zmianie przepisów inwestor odpowiada solidarnie wobec podwykonawców, jeśli zostanie zgłoszony mu na piśmie przedmiot wykonywanych przez nich robót. Okazuje się jednak, że od tej zasady mogą być wyjątki. Jednym z nich jest sytuacja, gdy ta sama osoba jednocześnie reprezentuje i generalnego wykonawcę, i inwestora. Zmieniony w 2017 r. art. 647? kodeksu cywilnego obwarował solidarną odpowiedzialność inwestora wobec podwykonawców dodatkowym obowiązkiem. Generalny wykonawca lub podwykonawca musi zgłosić na piśmie przedmiot wykonywanych robót przed przystąpieniem do nich. Inwestor może złożyć wobec nich zastrzeżenia. Jeśli nie zrobi tego w ciągu 30 dni, to uznaje się, że przedmiot prac powierzanych podwykonawcom został zaakceptowany. Spór, który na początku roku doczekał się rozstrzygnięcia, dotyczył budowy domu wielorodzinnego. Do położenia tynków został zatrudniony podwykonawca. Nie otrzymał on wynagrodzenia od generalnego wykonawcy, dlatego zażądał pieniędzy od inwestora. Problem w tym, że wykonywane przez niego prace nie zostały zgłoszone temu inwestorowi, co zresztą nie budziło sporu w trakcie procesu. Mimo tego braku formalnego sąd uznał, że inwestor odpowiada solidarnie wobec wykonawcy. Według sądu w niniejszej sprawie zaistniała specyficzna sytuacja personalna- zarówno inwestora, jak i generalnego wykonawcę reprezentowała ta sama osoba fizyczna. Więcej szczegółów- na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 14.03.2019.).
"Gazeta Wyborcza" odnotowuje: "Negocjowanie cen mieszkań- coraz trudniej ugrać, ale warto próbować". Jeszcze pięć, sześć lat temu deweloperzy musieli stawać na głowie, by przyciągnąć klientów. Sytuacja gospodarcza, niskie zarobki, ale też restrykcyjna polityka banków powodowały, że mieszkania długo czekały na swoich nabywców. Deweloperzy kusili więc nabywców różnorodnymi promocjami. Można było liczyć na przecenione o połowę miejsce parkingowe albo połowę taniej nabyć komórkę lokatorską. Można było otrzymać od dewelopera kupon na sprzęt AGD czy materiały budowlane, a nawet bilet na egzotyczną wycieczkę. Warto było też wówczas negocjować ceny zakupu mieszkań. Na początku 2014 r. w badanych przez firmę REAS sześciu największych miastach Polski, bez większych problemów można było wynegocjować obniżenie ceny mieszkania nawet o 10 proc. w stosunku do wartości cennikowej. To przy mieszkaniu o wartości 200 tys. zł oznaczało oszczędność rzędu 20 tys. zł. Podobne skutki negocjacje przyniosły w 2012 i 2013 r., kiedy średnio udało się schodzić z ceny o 7- 8 proc. Sytuacja zaczęła się zmieniać już pod koniec 2014 r. Sprzedaż szła deweloperom całkiem nieźle, co spowodowało, że byli mniej skłonni do negocjacji. W badanych przez REAS sześciu miastach Polski średni poziom upustów sięgnął wówczas 3 proc. Te stawki utrzymują się na podobnym poziomie od trzech lat. A w niektórych miastach wynegocjowanie nawet takich obniżek jest bardzo trudne. Wszystko przez duży popyt na mieszkania. Z danych opublikowanych przez REAS, JLL Residential Advisory wynika, że obecnie nabywcom udaje się wynegocjować zaledwie 1- 2 proc. upustu. Szczegóły- na 20 stronie "Gazety".
(Źródło: "Gazeta Wyborcza"- 14.03.2019.).
"Głos Szczeciński" odnotowuje z kolei: "Ceny mieszkań w Polsce zaczynają powoli spadać". Jeszcze jednak nie wszędzie- wynika z raportu Expandera i Rantier.io. Najbardziej spadły ceny na rynku wtórnym w Gdyni (o 14 proc.), Łodzi (o 8 proc.) i Katowicach (o 7 proc.). Ten trend spadkowy niestety nie dotarł jeszcze do Szczecina. W lutym 2019 r. mediana ceny mkw. mieszkania na rynku pierwotnym wynosiła 5950 zł. Dokładnie rok wcześniej ceny były niższe, aż o 27 proc. Natomiast w stosunku do listopada 2018 r., czyli po trzech miesiącach, cena za mkw. wzrosła w Szczecinie już tylko o 6 proc. Jeśli chodzi o rynek mieszkań używanych, to mediana ceny w Szczecinie wynosiła w lutym 5556 zł za mkw. Według twórców raportu cena transakcyjna mieszkania była niższa od początkowej zaledwie o 3 proc. Mieszkania na szczecińskim rynku wtórnym też podrożały. Porównując ceny sprzed roku, były wyższe średnio o 15 proc. Natomiast, porównując ceny sprzed trzech miesięcy, stawki za mieszkania w Szczecinie wzrosły jedynie o 1 proc.- czytamy na 12 stronie "Głosu".
(Źródło: "Głos Szczeciński"- 14.03.2019.).
"Kurier Szczeciński" zamieszcza z kolei tekst: "Szczecińskie pustostany". Pustostany w Szczecinie- to był jeden z żelaznych punktów programu kandydatów na prezydenta Szczecina w ubiegłorocznych wyborach samorządowych. Jak miasto chce sobie poradzić z pustostanami? Zdaniem prezydenta Piotra Krzystka, wiele lokali nie można było zagospodarować z uwagi na ich skomplikowaną sytuację prawną. Wiceprezydent Szczecina Anna Szotkowska, w odpowiedzi na interpelację jednej z radnych poinformowała, że wolne lokale komunalne pochodzą najczęściej z tzw. ruchu ludności. Ich stan techniczny nie pozwala na szybkie zasiedlanie lub też zachodzi konieczność wyłączenia części z nich z zasobu komunalnych lokali mieszkalnych. Duża liczba zwalnianych lokali wymaga niezbędnych prac remontowych, w tym konieczność wykonania łazienki. W 200 lokalach ZBiLK planuje remont- wykonanie łazienek oraz remonty części wspólnych. W 2018 r. rozpatrzono i zweryfikowano pozytywnie ponad 400 wniosków o wynajęcie lokalu po uprzednim przeprowadzeniu prac remontowych na koszt przyszłych najemców. Około 60 wolnych mieszkań przeznaczonych jest do zbycia w drodze przetargu lub zagospodarowania na cele społeczne. 68 lokali jest przygotowanych do zasiedlenia przez mieszkańców. Więcej szczegółów- na czwartej stronie "Kuriera".
(Źródło: "Kurier Szczeciński"- 14.03.2019.).