Czwartek, 14 listopad 2019
Droższa walka o spłatę długów, Rzeczpospolita
Mapy pokażą, gdzie jest najgłośniej, Rzeczpospolita
Masowy obrót lokalami to firma, Rzeczpospolita
Polacy coraz bardziej przekonani, że na mieszkaniach nie stracą, Rzeczpospolita
Spłata byłej żony jest wydatkiem mieszkaniowym, Dziennik Gazeta Prawna
Notariusze pomagają wykrywać oszustwa, Dziennik Gazeta Prawna
Uwaga na hotelowe eldorado, Dziennik Gazeta Prawna
Jak inwestować to tylko w M, Gazeta Wyborcza
Miliony za remont, Kurier Szczeciński
Więcej poniżej.
"Prawo co dnia" w czwartkowej "Rzeczpospolitej" odnotowuje: "Droższa walka o spłatę długów". Wzrost opłat spowodował, że mniej osób decyduje się na złożenie pozwu- uważa Krajowy Rejestr Długów. Część wierzycieli rezygnuje ze składania pozwów przeciw dłużnikom. To efekt wejścia w życie nowych przepisów. Drożej zaczęło być w sądzie 21 sierpnia 2019 r., kiedy weszła w życie pierwsza część nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego podnosząca opłaty sądowe w sprawach o zapłatę. Niektóre znacząco. O ile dotychczas za chęć odzyskania np. 16 tys. zł wierzyciel musiał zapłacić 300 zł, o tyle po 21 sierpnia już 1000 zł. W apelacji od wyroku oddalającego roszczenie dochodzą dodatkowe koszty, które wzrosły z 300 do 1000 zł. Dane KRD pokazują, że niespłacone zobowiązania przedsiębiorstw systematycznie rosną- obecnie to już 9,4 mld zł. Za towary i usługi swoim kontrahentom nie zapłaciło aż 281 251 firm. Blisko 9 na 10 firm przyznaje, że ma problem z regulowaniem zobowiązań przez kontrahentów. Nowelizacja k.p.c. to największa zmiana w procedurze cywilnej ostatnich lat. Jej celem jest przeciwdziałanie przewlekłości postępowań, zwiększenie ich rzetelności, usprawnienie procesów w sprawach cywilnych. Pociągnęła za sobą wzrost opłat. Przede wszystkim za wpis sądowy za złożenie sprawy w postępowaniu upominawczym. Więcej szczegółów- na 13 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 14.11.2019.).
"Prawo co dnia" zauważa też: "Mapy pokażą, gdzie jest najgłośniej". Aglomeracje zapłacą wysokie kary za opóźnienia w przygotowaniu strategicznych dokumentów dotyczących hałasu. Miasta będą sporządzać mapy hałasu na nowych zasadach. Jeżeli nie wywiążą się z tego obowiązku na czas, będą grozić im sankcje finansowe. W czwartek wchodzą w życie przepisy w tej sprawie. Chodzi o nowelę prawa ochrony środowiska. Jej celem jest usunięcie uchybień w transpozycji do polskiego porządku prawnego dwóch dyrektyw dotyczących hałasu. Nowela przewiduje, że władze miast powyżej 100 tys. mieszkańców będą sporządzać mapy hałasu oraz dostarczać dane dotyczące map głównemu inspektorowi ochrony środowiska. Takie obowiązki obciążą również zarządzających głównymi drogami, liniami kolejowymi oraz lotniskami. Nowelizacja nakazuje również uwzględnienie w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego oraz w warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu ograniczeń wynikających ze strategicznych map hałasu. Nowe przepisy przewidują, że marszałkowie województwa będą opracowywać programy ochrony środowiska przed hałasem. Władze dużych miast mają je jedynie opiniować. Programy będą sporządzane nie tylko dla terenów, na których dochodzi do przekroczenia poziomu hałasu, ale także dla terenów, na których nie przekracza on dozwolonych limitów, oraz obszarów cichych. Nowela wprowadza również dotkliwe kary za nieterminowe przekazywanie danych GIOŚ. Wyniosą one 1 tys. zł za każdy dzień przy nieterminowym sporządzaniu strategicznych map hałasu. A za brak terminowego przekazania map GIOŚ- do 500 tys. zł. Pierwsze strategiczne mapy hałasu na nowych zasadach powinny zostać przygotowane do 30 czerwca 2022 r.- czytamy na 14 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 14.11.2019.).
"Prawo co dnia" przypomina również: "Masowy obrót lokalami to firma". Oceny, czy dana aktywność, np. sprzedaż mieszkań, jest działalnością gospodarczą, nie można ograniczać do danego roku podatkowego. NSA oddalił skargę kasacyjną podatnika, który spierał się z fiskusem o sposób opodatkowania sprzedaży nieruchomości. W ocenie sądu skala aktywności w spornej sprawie świadczy o tym, że była to działalność gospodarcza, a nie zwykły obrót majątkiem prywatnym. Spór dotyczył PIT za 2010 r. Z ustaleń fiskusa wynikało, że podatnik w tym okresie miał zgłoszoną działalność gospodarczą w postaci świadczenia usług wynajmu pokoi, usług transportowych, usług budowlanych, sprzedaży detalicznej prowadzonej w niewyspecjalizowanych sklepach z przewagą żywności, napojów i wyrobów tytoniowych. Uwagę kontrolerów zwróciła jednak aktywność przedsiębiorcy w obrocie nieruchomościami. Okazało się, że w latach 2004- 2013 dokonał sprzedaży aż 190 nieruchomości, w tym tylko w 2010 r. wraz z żoną był stroną 23 umów sprzedaży na łączną wartość brutto ponad 5 mln zł. Fiskus uznał, że czynności związane z obrotem nieruchomości wypełniały przesłanki do prowadzenia działalności gospodarczej, która jednak nie została zgłoszona przez podatnika. W konsekwencji jego księgę podatkową uznano za nierzetelną w zakresie niewykazania całości przychodów z firmy. Ostatecznie liniowy podatek PIT za 2010 r. wyliczono podatnikowi na prawie 800 tys. zł. WSA w Gdańsku nie miał najmniejszych wątpliwości, ze czynności obrotu nieruchomościami podejmowane przez skarżącego wypełniają znamiona działalności gospodarczej. Tak samo uznał NSA, wskazując, że pojęcie działalności gospodarczej nie może być ograniczone tylko do jednego roku podatkowego. To proces ciągły i należy go oceniać w kontekście lat wcześniejszych i późniejszych. W spornej sprawie o tym, że skarżący prowadził działalność, świadczy zdaniem NSA m.in. metodyczność, systemowość podejmowanych działań, ich planowany charakter. Więcej- na 16 stronie głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 14.11.2019.).
"Rz" informuje też: "Polacy coraz bardziej przekonani, że na mieszkaniach nie stracą". Aż 79 proc. Polaków oczekuje, że ceny nieruchomości wzrosną lub bardzo wzrosną w ciągu roku. To aż o 15 pkt proc. więcej niż przed rokiem- wynika z badania "Finansowy Barometr ING". O optymizmie co do cen mieszkań świadczy fakt, że aż 48 proc. ankietowanych zgadza się ze stwierdzeniem, że nigdy one nie spadają (w 2015 r. uważało tak 35 proc. badanych). Tak silne przesunięcie oczekiwań na wzrost cen nieruchomości rodzi obawę, że Polacy coraz częściej będą kupować mieszkania w pośpiechu, bo "taniej nie będzie" oraz w celach spekulacyjnych. Zwłaszcza że brakuje atrakcyjnych alternatyw lokowania pieniędzy. Jednak można przypuszczać, że okres rozkwitu rynku nieruchomości zbliża się do końca- uważa ekonomista ING. Wskazuje na spowolnienie w polskiej gospodarce, które będzie stopniowo przekładać się na słabszy popyt na mieszkania. Podaż mieszkań jednak wciąż będzie wysoka, bo do ofert wejdzie sporo rozpoczętych niedawno inwestycji. Dlatego prawdopodobne wydaje się spowolnienie wzrostu cen nieruchomości w Polsce w najbliższym roku- dodaje analityk ING. O tym, że popyt na mieszkania w dużej mierze napędzają inwestorzy lub osoby szukające ochrony kapitału przed inflacją (lokaty najczęściej już na to nie pozwalają), świadczą dane NBP. Wynika z nich, że w II kwartale aż 42 proc. mieszkań sprzedanych na rynku pierwotnym kupili inwestorzy (taka sytuacja trwa już od ponad dwóch lat). Inne szacunki wskazują, że ten odsetek jest nieco niższy i wynosi raczej 25- 30 proc. Inwestycje dotyczą głównie przeznaczenia nieruchomości pod wynajem, przy czym nie widać istotnego udziału popytu spekulacyjnego. Z raportu wynika, że większość deweloperów w tej sytuacji będzie realizowała strategię zachowania marż, co wiąże się z podnoszeniem cen za mkw. w przyszłym roku. Więcej szczegółów- na 23 stronie części ekonomicznej głównego wydania.
(Źródło: "Rzeczpospolita"- 14.11.2019.).
"Dziennik Gazeta Prawna" odnotowuje z kolei: "Spłata byłej żony jest wydatkiem mieszkaniowym". Rozwodnik, który z pieniędzy ze sprzedaży odziedziczonego mieszkania spłaca udział we wspólnym mieszkaniu z byłą żoną i staje się jego jedynym właścicielem, ma prawo do ulgi mieszkaniowej- orzekł WSA w Warszawie. Sprawa dotyczyła rozwodnika, który odziedziczył mieszkanie po matce. Był zarazem współwłaścicielem innego lokum. Druga połowa udziału w tej nieruchomości należała do jego byłej żony. Mężczyzna sprzedał odziedziczone mieszkanie już pół roku po śmierci matki, a więc przed upływem ustawowych 5 lat, po których nie powstaje dochód do opodatkowania. Z pieniędzy ze sprzedaży spłacił byłą żonę. Uważał, że spłatę może uznać za wydatek na własne cele mieszkaniowe. Innego zdania był dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. Stwierdził, że spłata byłej żony jest wydatkiem związanym z podziałem po rozwodzie majątku wspólnego, a nie wydatkiem na własne cele mieszkaniowe w rozumieniu art. 21 ust. 25 pkt 1 lit. b ustawy o PIT. Nie zgodził się z tym WSA w Warszawie, przyznając, że początkowo sądy interpretowały przepisy o uldze zgodnie z wykładnią literalną. Później jednak zaczęły uznawać prymat wykładni celowościowej. Sąd wskazał, że w spornej sprawie cel był jasny- nabycie prawa do całego mieszkania. Tak więc, zdaniem WSA, rozliczenie z byłym współmałżonkiem można uznać za wydatek na własny cel mieszkaniowy. Wyrok jest nieprawomocny. Wcześniej tak samo orzekał NSA np. 6 sierpnia 2019 r.- czytamy na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 14.11.2019.).
W "DGP" czytamy również: "Notariusze pomagają wykrywać oszustwa". Ściganiem przestępstw na rynku mieszkaniowym zajmują się policja i prokuratura, ale aby działać skutecznie, potrzebują informacji od notariuszy. Ci ostatnio pomogli rozbić szajkę oszustów. Na rynku mieszkaniowym także zdarzają się próby wyłudzeń lub wymuszeń. Najczęściej przestępcy posługują się dokumentami podrobionymi, przerobionymi lub poświadczającymi nieprawdę. Możliwe jest jednak nawet wydobycie z urzędów prawdziwych dokumentów, posługując się w tym celu sfałszowanymi pełnomocnictwami lub "kolekcjonerskimi" dowodami osobistymi. Oszust, który je zdobędzie, wystawia nieruchomość na sprzedaż, zwykle domagając się zapłaty w gotówce. Kupujący może więc stracić i pieniądze, i ziemię, gdyż cała sprzedaż będzie nieważna, jeśli nie dokona jej prawdziwy właściciel, nawet jeśli to na niego wystawione są dokumenty. Aby jednak zachować pozory legalności oszuści muszą wraz ze swoimi ofiarami udać się do notariusza i sporządzić tam akt notarialny przeniesienia własności nieruchomości. Rejenci mają więc największą możliwość wykrycia takiej nieuczciwej praktyki i zgłoszenia jej organom ścigania. Dzięki czujności notariuszy z Izby Notarialnej w Poznaniu, udało się niedawno rozbić szajkę oszustów i udaremnić przestępczą sprzedaż kilkudziesięciu nieruchomości- czytamy na szóstej stronie głównej wkładki prawnej.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 14.11.2019.).
"DGP" ostrzega również: "Uwaga na hotelowe eldorado". Po kryptowalutach urzędnicy zaczynają ostrzegać klientów przed lokowaniem gotówki w hotele i apartamentowce. KNF, UOKiK i resort rozwoju ruszają z wielką kampanią medialną. Ostatni kryzys zniechęcił Polaków do giełdy. Upadek GetBacku, po którym tysiące osób zostały z obligacjami firmy windykacyjnej i w najlepszym razie odzyskają jedną czwartą zainwestowanych środków, odpycha od lokowania kapitału w dług korporacyjny. Rynek produktów finansowych nie znosi jednak próżni, dlatego na fali boomu budowlanego pojawia się coraz więcej ofert inwestycji w apartamenty w condo- i aparthotelach, czyli głównie pokoje czy domki kempingowe na wynajem krótkoterminowy. Nauczeni negatywnymi doświadczeniami związanymi z upadkiem Amber Gold, GetBacku czy załamaniem rynku kryptowalut, urzędnicy KNF, UOKiK wraz z Ministerstwem Inwestycji i Rozwoju chcą trafić pod strzechy z ostrzegawczym przekazem dotyczącym condohoteli. W poniedziałek ma ruszyć wielka kampania medialna, pojawi się specjalna strona internetowa i spoty w telewizji oraz radiu. Wszystko pod hasłem "Oczarowani". W Polsce działa już około 300 apart- i condohoteli. Najwięcej tego typu inwestycji ulokowanych jest w Warszawie- 43 proc. (w sumie 4,8 tys. jednostek rozumianych jako pokoje i apartamenty), drugą pozycję zajmuje Gdańsk- 21 proc. (2,4 tys.), a trzecią Wrocław- 17 proc. rynku (1,9 tys.). Nowością na mapie condo jest Poznań, gdzie planowane są na razie dwa aparthotele, ale będą kolejne. Na przestrzeni ostatniego roku tylko w miastach ogłoszono realizację lub rozpoczęto budowę 17 nowych inwestycji, na w sumie blisko 3 tys. jednostek. Budowa condo- i aparthoteli jest w dużej mierze finansowana z wpłat inwestorów i sprzedaży obligacji, a nie ze środków własnych dewelopera czy kredytu. Nawet 80 proc projektów powstaje właśnie w taki sposób. UOKiK ma natomiast zastrzeżenia co do zysku obiecywanego przez deweloperów. Zdaniem urzędników może być on nieosiągalny. Eksperci wyliczają, że realna stopa zwrotu oscyluje dziś w okolicy 5 proc. Więcej szczegółów- a dziewiątej stronie głównego wydania.
(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 14.11.2019.).
"Gazeta Wyborcza" odnotowuje: "Jak inwestować to tylko w M". Według danych NBP w II kwartale tego roku aż 42 proc. nowych mieszkań zostało kupionych jako inwestycje. Deweloperzy nie nadążają z budową. Inwestorzy chcący czerpać zyski, decydują się na zakup nieruchomości. Kusi zwłaszcza zysk z najmu. Z danych serwisu Domiporta.pl wynika, że stawki najmu w ciągu roku szybowały w niektórych miastach w górę w tempie nawet dwucyfrowym. Najmocniej urosły w Olsztynie, Łodzi i Toruniu. W Olsztynie za wynajęcie dwupokojowego mieszkania trzeba zapłacić blisko 1,4 tys. zł, co oznacza wzrost o 13,1 proc. rok do roku. W Toruniu ceny urosły o 10,8 proc., w Łodzi- o 10,4 proc. Ceny najmu spadły natomiast w Poznaniu, Kielcach i Rzeszowie. I to powyżej 6 proc. Nieznacznie zmalały także w Lublinie i Katowicach. W pierwszym spadły o 1,9 proc., w drugim- o 1,1 proc. Ale mimo spadków najem mieszkań wciąż daje atrakcyjne zyski. Średnio rentowność najmu wynosi w całej Polsce ok. 5- 8 proc. Inwestorzy muszą być jednak przygotowani na konieczność wyłożenia sporych pieniędzy. Ceny mieszkań pędza jak szalone od kilku ostatnich lat. W największych polskich miastach w październiku tego roku zanotowały nawet dwucyfrowy wzrost w porównaniu z tym samym okresem rok wcześniej. Rekordowo urosły ceny mieszkań w Gdańsku. Rok do roku skoczyły aż o 44 proc. W Warszawie i Krakowie wzrosły kolejno o 18 i 19 proc. Z danych JLL, firmy specjalizującej się w doradztwie w zakresie nieruchomości, wynika, że deweloperzy działający w sześciu największych miastach Polski sprzedali w trzecim kwartale tego roku 16,1 tys. mieszkań, o 6 proc. więcej niż przed kwartale, Wzrost sprzedaży odnotowany został niemal na wszystkich rynkach. Poznań, gdzie w ciągu kwartału nabywców znalazło 1,7 tys. mieszkań, osiągnął najlepszy kwartalny wynik w historii. Deweloperom nie zalegają żadne zapasy. Wręcz przeciwnie, mają problem w uzupełnianiu podaży- wskazuje JLL. Z tego też powodu na horyzoncie nie widać spadków cen mieszkań. Ma na to wpływ wiele czynników- rosną ceny gruntów, robocizny, materiałów budowlanych. Brakuje też rąk do pracy, zwłaszcza wśród specjalistów- czytamy na 20 i 21 stronie "Gazety".
(Źródło: "Gazeta Wyborcza"- 14.11.2019.).
"Kurier Szczeciński" zauważa: "Miliony za remont". Krocie kosztować będą prace związane ze wzmocnieniem konstrukcji bloku przy ul. Kościuszki 3 w Goleniowie. Pytanie, kto wyłoży pieniądze, bo lokatorów z pewnością nie będzie na to stać. Budynek zaczyna osiadać w torfowych pokładach gruntu, na których został kilkadziesiąt lat temu wybudowany. Trzeba wzmocnić zarówno jego żelbetowe filary, jak i fundamenty. Za tę operację zapłacić będą musieli właściciele mieszkań. Kłopot w tym, że koszt inwestycji dla wielu z nich będzie astronomiczny. Według informacji przekazanych przez Goleniowskie TBS tylko za pierwszy etap robót, czyli wzmocnienie pękających filarów, trzeba będzie zapłacić ok. 1,7 mln zł. Drugi, dotyczący fundamentów (prawdopodobnie trzeba będzie wzmocnić je betonowymi palami), będzie zapewne równie, jeśli nie bardziej kosztowny. Lekko licząc- uzbiera się ponad 3 mln zł. Takiej kwoty mieszkańcy bloku nie będą w stanie wyłożyć od razu. Teoretycznie jest fundusz remontowy, spłatę zobowiązań trzeba by jednak rozłożyć wówczas na długie lata. Wspólnota mogłaby zaciągnąć kredyt w banku, co (w przypadku powodzenia, a szanse na to też są nikłe) też byłoby dużym, comiesięcznym obciążeniem. Równie teoretycznie wspólnocie mogłaby udzielić "kredytu" gmina, ale już nieoficjalnie słychać, że niekoniecznie znajdzie się tytuł prawny do przeprowadzenia takiej operacji. Problem w tym, że remonty wykonać trzeba, jeśli nie natychmiast, to najpóźniej wiosną przyszłego roku. W przeciwnym razie degradacja budynku, w którym mieści się 76 mieszkań, będzie się pogłębiać i w końcu może się on zwyczajnie zawalić. Podobnie jak dwa bliźniacze, położone po sąsiedzku budynki- czytamy na siódmej stronie "Kuriera".
(Źródło: "Kurier Szczeciński"- 14.11.2019.).