Czwartek, 13 kwietnia 2017

Spór o to, kiedy firma traci wadium, Rzeczpospolita
Milion złotych za dom na lato, Rzeczpospolita
Wieczyste na własność już w wakacje, Dziennik Gazeta Prawna
Uwłaszczenie w te wakacje, Dziennik Gazeta Prawna
RPO o braku podatkowej definicji budowli, Dziennik Gazeta Prawna
Natarcie czyścicieli nieruchomości, Dziennik Gazeta Prawna
Powrót domów z prefabrykatów, Gazeta Wyborcza
Gigant na 1188 stron, Kurier Szczeciński

Więcej poniżej.

 

Czwartkowa "Rzeczpospolita" w dodatku "Prawo co dnia" odnotowuje: "Spór o to, kiedy firma traci wadium". Okaże się, czy wystarczy złożyć niepełną dokumentację czy też konieczna jest zupełna bierność wykonawcy. Utrata wadium to surowa sankcja. Zagadnienie jest więc ważne dla firm startujących w przetargach. Są Najwyższy ma to przesądzić. Jacek Sadowy, były prezes Urzędu Zamówień Publicznych przypomniał, że dla skutecznego zatrzymania wadium konieczne jest stwierdzenie, że niezłożenie odpowiednich dokumentów wynika "z przyczyn leżących po stronie wykonawcy". Zwrot ten należy interpretować z uwzględnieniem celu ustawy, którym było ograniczanie ryzyka celowego nieuzupełniania dokumentów przez wykonawców, by uchylić się od zawarcia umowy. Jeżeli zatem brak odpowiedniego dokumentu jest wynikiem obiektywnych i niedających się usunąć przez wykonawcę przeszkód, np. braku doświadczenia, okoliczność ta wyłącza możliwość zatrzymania wadium- czytamy. Więcej- na trzeciej stronie dodatku.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 13.04.2017.).

 

"Rz" w dodatku "Życie Warmińsko- Mazurskiego" zamieszcza tekst: "Milion złotych za dom na lato". Niezabudowaną działkę na Warmii i Mazurach można kupić już za 30 tys. zł. Ceny parceli z domami zaczynają się od 125 tys. zł. O kredyt na taką inwestycję jest bardzo trudno. Ceny nieruchomości rekreacyjnych zależą m.in. od rodzaju gruntu, możliwości zabudowy, uzbrojenia działki, jakości drogi dojazdowej, sąsiedztwa. Niezabudowane działki kosztują od 30 do nawet 500 tys. zł. Na grunt z domem trzeba mieć co najmniej 125 tys. zł. Nieruchomości rekreacyjne są kupowane głównie za gotówkę. W ten sposób klienci lokują oszczędności. Banki niechętnie udzielają kredytów na takie inwestycje, choć zdobycie finansowania nie jest niemożliwe. Kredytowany dom musi być jednak całoroczny, z systemem ogrzewania. Więcej szczegółów- na pierwszej stronie dodatku.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 13.04.2017.).

 

"Dziennik Gazeta Prawna" zapowiada: "Wieczyste na własność już w wakacje". 1 lipca 2017 r. użytkownicy wieczyści staną się właścicielami gruntów, na których znajdują się ich domy i mieszkania- taki ambitny plan ma Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa. Przygotowany przez nie projekt ustawy uwłaszczeniowej w maju trafi pod obrady rządu. Cały proces nie będzie jednak darmowy. Uiścić trzeba będzie opłatę przekształceniową, która ma być rozłożona na 20 lat. Wysokość rat odpowiadać ma wysokości opłaty rocznej za użytkowanie wieczyste, jaka obowiązywała 1 stycznia 2017 r. To rozwiązanie budzi opór w samorządach. W obawie przed znaczącą utratą przychodów postulują powiązanie obowiązku uiszczenia opłaty przekształceniowej z okresem, na jaki ustanowione zostało prawo użytkowania wieczystego na danym terenie (zazwyczaj było to 99 lat). Innymi słowy uważają, że jeśli okres użytkowania kończy się za 40 lat, to dotychczasowi użytkownicy powinni zapłacić nie 20, ale 40 rat opłaty przekształceniowej. Na taki scenariusz resort nie chce się jednak zgodzić- czytamy na pierwszej stronie głównego wydania. "DGP" wraca do sprawy w kolejnym tekście: "Uwłaszczenie w te wakacje". 1 lipca 2017 r. ma dojść do przekształcenia z mocy prawa użytkowania wieczystego pod mieszkaniówką we własność. Taka deklaracja pada ze strony Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa. I to mimo że projekt ustawy o przekształceniu współużytkowania wieczystego gruntów zabudowanych na cele mieszkaniowe we współwłasność gruntu, od listopada zeszłego roku tkwi na etapie prac w rządowym centrum legislacji. Projekt pierwotnie zakładał, że przekształcenie użytkowania wieczystego we własność dotyczyć będzie właścicieli mieszkań i lokali użytkowych, znajdujących się w budynkach wielolokalowych (w których co najmniej 51 proc. lokali to mieszkania). Osoby te 1 stycznia 2017 r.- z mocy prawa- miały stać się współwłaścicielami gruntów, na których stał dany obiekt. Po konsultacjach projekt jednak ewoluował, a termin wejścia w życie nowych rozwiązań został przesunięty. Obecna wersja dokumentu zakłada, że ustawa uwłaszczeniowa znajdzie zastosowanie również do domów jednorodzinnych położonych na gruntach oddanych w użytkowanie wieczyste, a rozwiązania wejdą już za parę miesięcy. Dla ponad 1,5 mln użytkowników wieczystych, w tym właścicieli lokali w budynkach wielolokalowych, zakończy się problem braku możliwości przekształcenia spowodowanego przez niewydolne dziś procedury. Ustawowe przekształcenie praw rozwiąże problem skokowych podwyżek opłat rocznych z tytułu użytkowania wieczystego. Polacy mieszkający na gruntach publicznych zyskają wreszcie stałe i trwałe prawo- przekonuje rzecznik resortu. Więcej szczegółów- na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 13.04.2017.).

 

W "DGP" czytamy również: "RPO o braku podatkowej definicji budowli". Ani przedsiębiorcy, ani fiskus nie wiedzą, czy podatkiem od nieruchomości trzeba opodatkować całą, czy tylko część budowli. Problem od początku 2017 r. mają też właściciele elektrowni wiatrowych- podkreślił rzecznik praw obywatelskich w wystąpieniu do ministra rozwoju i finansów. Przypomniał, że mimo zeszłorocznych zapewnień resortu finansów, nic się w tej kwestii nie zmieniło. Przedstawiciele MF potwierdzali, że po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 13 września 2011 r. konieczna jest nowa precyzyjna definicja budowli dla celów podatkowych. Jednak spory te wciąż muszą rozstrzygać sądy. Rzecznik zwrócił też uwagę na sprzeczność interpretacji w sprawie opodatkowania elektrowni wiatrowych. Na początku roku MF przedstawiło stanowisko, że od 1 stycznia opodatkowany jest cały wiatrak, a nie, jak to było wcześniej, tylko niektóre jej części. Tymczasem od organów samorządowych podatnicy dostają w tej kwestii odmienne interpretacje. Więcej- na trzeciej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 13.04.2017.).

 

"DGP" informuje też: "Natarcie czyścicieli nieruchomości". Można pozbawić spadkobierców szans na odzyskanie gruntu lub otrzymanie odszkodowania. Wystarczy, że obecny właściciel działki zastosuje pewien trik. Artykuł 313 ust. 2 ustawy- Prawo upadłościowe określa, że sprzedaż nieruchomości powoduje wygaśnięcie praw oraz praw i roszczeń osobistych. To potrzebny przepis. W upadłości chodzi przecież o to, aby się oddłużyć. W miejsce prawa, które wygasło, uprawniony nabywa zaś prawo do zaspokojenia wartości wygasłego prawa z ceny uzyskanej ze sprzedaży obciążonej nieruchomości. Jeden ze sprytnych właścicieli warszawskiej nieruchomości, która znajduje się w orbicie zainteresowań prokuratury i CBA, postanowił przetestować prawo upadłościowe w praktyce. Wyobraźmy sobie, że mamy okazały budynek postawiony na gruncie, którego prawowici właściciele zostali pozbawieni wskutek dekretu Bieruta. Weszliśmy w jego posiadanie w kontrowersyjny sposób. Wybucha afera reprywatyzacyjna. Co więc robimy? Pozbywamy się nieruchomości. I zarazem wywłaszczamy spadkobierców, którzy walczą o odzyskanie nieruchomości (lub odszkodowanie). Jak to możliwe? Wystarczy, że nieruchomość zostanie wniesiona do spółki, nazwijmy ją X, aportem. Spółka X w krótkim jednak czasie popada w tarapaty finansowe: jest winna wierzycielowi Y kilka milionów złotych. Zapada decyzja: biznesu nie da się uratować, skończy się upadłością. Przepisy zliberalizowanego od 1 stycznia 2016 r. prawa upadłościowego pozwalają w prosty sposób dokonać sprzedaży całego biznesu. Wystarczy znaleźć kupca i ustalić cenę, która nie będzie ze szkodą dla wierzyciela. O to- gdy spółka ma ogromne długi- łatwo. Można ją sprzedać za grosze. Sprzedaż musi jeszcze zatwierdzić sąd. Z tym też nie ma problemu, gdyż ten ocenia, czy wierzyciel Y nie zostanie oszukany. Ona sam zaś w pełni popiera sprzedaż, gdyż kupiec jest powiązany zarówno z X, jak i Y. W efekcie spółka, wraz z nieruchomością, przechodzi na kolejną osobę. Tyle że, pamiętając o art. 313 ust. 2 prawa upadłościowego, już bez obciążenia roszczeniami dekretowymi. Więcej szczegółów- na piątej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 13.04.2017.).

 

"Gazeta Wyborcza" w poznańskim dodatku zamieszcza tekst: "Powrót domów z prefabrykatów". Firma Pekabex od kilku lat buduje osiedla z prefabrykatów w Szwecji i Norwegii. Teraz chce, by ta technologia wróciła do Polski. Swoją szansę widzi w rządowym programie "Mieszkanie plus". Najpierw wybuduje w Poznaniu blok pokazowy. "Mieszkanie plus" to jeden ze sztandarowych programów rządu PiS. Założenie jest takie, że w całym kraju powstaną tysiące dostępnych cenowo mieszkań na wynajem, z opcją dojścia do własności. Ich budowa kosztować ma 2- 3 tys. zł za metr. To niewiele, ale całkiem realne, bo ziemia będzie przekazywana inwestorowi (czyli odpowiadającemu za program BGK Nieruchomości) przez skarb państwa w zamian za udziały w przedsięwzięciu. W całej Polsce 67 miast chce uczestniczyć w tym programie. W Białej Podlaskiej i Jarocinie takie osiedla już powstają. W Poznaniu bloki w programie "Mieszkanie plus" miałyby powstać na przekazanych przez PKP terenach na Wolnych Torach. Osiedla w Białej Podlaskiej i Jarocinie powstają jeszcze w tradycyjnej technologii. Ale w przyszłości ma się to odbywać szybciej, z powtarzalnych modułów i prefabrykatów. Spółkę BGK Nieruchomości interesują przede wszystkim rozwiązania wykorzystujące częściową i pełną prefabrykację, lub w inny sposób usprawniające wykonawstwo i ograniczające czasochłonność prac budowlanych. Bank ogłosił konkurs dla architektów i zbiera oferty od producentów technologii i firm budowlanych. Dotychczas w konkursie zarejestrowało się ponad 60 architektów. Spółka otrzymała też podobną liczbę zgłoszeń od producentów technologii prefabrykowanych. Wkrótce dojdzie do ogólnopolskiego spotkania projektantów i dostawców technologii- czytamy na pierwszej stronie poznańskiego dodatku "Gazety".

(Źródło: "Gazeta Wyborcza"- 13.04.2017.).

 

"Kurier Szczeciński" zauważa: "Gigant na 1188 stron". Takiej uchwały w historii Rady Miasta Szczecina jeszcze nie było. Nie tylko ze względu na objętość, ale i zawartość. Liczy sobie 1188 stron i ma szczegółowo uregulować sprawę reklam w mieście. Ale już budzi pewne kontrowersje. Kto będzie w stanie ją szczegółowo przeczytać?- pytali radni podczas jednej z ostatnich podkomisji promocji Rady Miasta. We wrześniu 2015 roku weszła w życie tzw. ustawa krajobrazowa. Umożliwia ona gminom ustalenie w formie uchwały zasad i warunków rozmieszczania m.in. tablic i urządzeń reklamowych. Dzięki temu samorządy otrzymały możliwość całościowego uporządkowania tego problemu. Ostatnio dyskutowali nad nim radni z Komisji Promocji, Rozwoju i Gospodarki Miejskiej Rady Miasta Szczecin. Po inwentaryzacji okazało się, że aż 81 proc. reklam jest umieszczanych bez żadnego pozwolenia. Tylko 19 proc. jest zamieszczanych zgodnie z prawem. Rada Miasta Szczecina w październiku 2015 r. zobowiązała prezydenta Szczecina do sporządzenia projektu uchwały krajobrazowej. Powołany został specjalny zespół, który ustalił warunki i zasady ogólne rozmieszczania reklam w Szczecinie oraz szczegółowe, które będą obowiązywać w poszczególnych rejonach miasta. Jakie zapisy zawiera projekt uchwały? Według niej zakazane będzie rozmieszczanie tablic i urządzeń reklamowych na ogrodzeniach, na urządzeniach bezpieczeństwa ruchu drogowego, na terenach publicznej zieleni pełniących funkcje rekreacyjno- wypoczynkowe, obiekty małej architektury, czyli w szczególności skwerach i parkach, na terenach leśnych, na obszarach wodnych oraz na lądzie w odległości do 5 metrów od linii brzegowej, w postaci wyświetlaczy elektronicznych o niskiej rozdzielczości (z wyjątkiem tablic informujących o cenach paliw). Reklamy będzie można umieszczać na elewacji lub w tzw. przyziemiu lub parterze budynków mieszkalnych, mieszkalno- usługowych. Reklamy będzie można także sytuować na elewacji tymczasowych obiektów budowlanych, biurowych, usługowych i handlowych. Ale o łącznej powierzchni nie większej niż 10 proc. każdej elewacji. Ograniczeniu mają ulec reklamy na wiatach przystankowych. Mają zajmować nie więcej niż 30 proc. powierzchni takich obiektów. Nie będzie reklam na budynkach m.in. wpisanych do rejestru zabytków i objętych ochroną konserwatorską lub do niej wskazanych. Więcej szczegółów- na 10 stronie "Kuriera".

(Źródło: "Kurier Szczeciński"- 13.04.2017.).

 

Zobacz również