Czwartek, 11 lipiec 2024

„Prawo co dnia” w czwartkowej „Rzeczpospolitej” odnotowuje: „Waloryzacja  kaucji bez podatku”. Zwrot waloryzacji kaucji mieszkaniowej najemcy nie jest jego przychodem z innych źródeł. Spór zakończony wyrokiem WSA w Szczecinie toczył się wokół interpretacji podatkowej. Wystąpiła o nią spółka miejska. Wyjaśniła, że została utworzona zgodnie z przepisami ustawy o niektórych formach popierania budownictwa mieszkaniowego, a jej jedynym właścicielem jest samorząd. Jej podstawowym celem jest wykonywanie zadania własnego gminy w zakresie zarządzania i gospodarowania jej zasobem mieszkaniowym oraz nieruchomościami komunalnymi powierzonymi w zarząd. Z wniosku wynikało, że spółka zajmuje się budowaniem budynków mieszkalnych i ich eksploatacją na zasadach najmu po stawkach czynszu o wysokości regulowanej ustawowo. Wnioskodawca zauważył, że gospodarując zasobem mieszkaniowym, m.in. przed zawarciem umowy najmu pobiera od przyszłych najemców kaucje zabezpieczające należności i ewentualne roszczenia właściciela. Spółka szczegółowo opisała zasady waloryzacji, potrąceń i zwrotu kaucji. A chciała odpowiedzi, czy zwracana kwota zwaloryzowanej kaucji, pomniejszonej o tę wpłaconą początkowo, stanowi przychód opodatkowany PIT? Sama uważała, że takie należności powinny być obojętne podatkowo, bo stanowią jedynie zwrot zabezpieczenia prawidłowego wykonania umowy najmu. Fiskus uznał, że od zwrotu zwaloryzowanej kaucji należy mu się podatek. W jego opinii, gdy kwota zwrotu kaucji jest wyższa od wpłaconej, najemca osiąga przysporzenie majątkowe, tj. przychód z innych źródeł. Na spółce nie ciąży jednak obowiązek potrącenia zaliczek, a jedynie ma sporządzić i przekazać PIT-11 z tego tytułu. Ta argumentacja nie przekonała spółki. Zaskarżyła interpretację i miała rację, bo szczeciński WSA ją uchylił. Po wnikliwej analizie przepisów cywilnych dotyczących kaucji zauważył, że ustawa o PIT jej nie definiuje. Zatem kaucja mieszkaniowa stanowi w istocie zabezpieczenie ewentualnych roszczeń właściciela powstałych w czasie trwania stosunku najmu. Więcej szczegółów- na ósmej stronie głównego wydania.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 11.07.2024.).

Niżej „Prawo co dnia” zauważa: „Nie wszyscy sąsiedzi zasiadują działkę za miedzą”. Nie każdy właściciel może być uczestnikiem sprawy o zasiedzenie nieruchomości przylegającej do jego gruntu. W sprawach o stwierdzenie nabycia nieruchomości przez zasiedzenie krąg zainteresowanych procesowo tworzą osoby, których praw dotyczy wynik tego postępowania. To sedno najnowszego orzeczenia Sądu Najwyższego. W sprawie, którą zajął się SN, wynikła kwestia, czy i kiedy sąsiedzi, a dokładniej właściciele sąsiednich działek, mogą uczestniczyć w postępowaniu o zasiedzenie. Kobieta wystąpiła o stwierdzenie nabycia własności przez zasiedzenie większej części nieruchomości z budynkiem i ogródkiem w centrum jednego z miast powiatowych w woj. mazowieckim. Sądy Rejonowy, a następnie Okręgowy w Lublinie oddaliły jej wniosek, orzekając zasiedzenie na rzecz małżonków K., ale wnioskodawczyni nie dała za wygraną.  W tym sądzie w takich sprawach wzywani są do udziału w sprawie właściciele wszystkich sąsiednich nieruchomości (w efekcie było ich w tej sprawie ponad 20). Sąd Najwyższy nie podzielił tego stanowiska, wskazując, że brak udziału zainteresowanego w sprawie rozpoznawanej w postępowaniu nieprocesowym (a o takie tu chodzi) nie powoduje nieważności tego ostatniego. Do nieważności z powodu pozbawienia możności działania (w rozumieniu art. 379 pkt 5 k.p.c.) może dojść jedynie w odniesieniu do osoby biorącej udział w postępowaniu, której prawo do działania i obrony zostało naruszone- czytamy także na ósmej stronie głównego wydania.

(Źródło: „Rzeczpospolita”– 11.07.2024.).

„Dziennik Gazeta Prawna” informuje natomiast: „Rząd tworzy nowy miasta. Niektóre będą większe o 1 tys. hektarów”. Szykują się niemałe zmiany w granicach administracyjnych miast i gmin, a odpowiednie dokumenty w tej sprawie przygotowała już Kancelaria Premiera. Urośnie, bądź zmaleje kilkadziesiąt samorządów, a niektóre powiększą się nawet o kilkaset hektarów. Wiele wskazuje na to, ze w tym roku na terenie Polski dojdzie do 23 różnych zmian terytorialnych, a projekt odpowiedniego rozporządzenia przygotowany został już w Kancelarii Premiera. Granice miast i gmin zmienią się w różnych częściach kraju, a wśród tych gmin, które chcą urosnąć, znalazła się między innymi gmina Chełm. Wnioskuje ona włączenie w jego obszar terenu o powierzchni aż 300 hektarów, co ma być przywróceniem stanu sprzed 1 stycznia 2023 roku. Ale podobnych zmian będzie o znacznie więcej- o czym bardziej szczegółowo na łamach „DGP”.

(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 11.07.2024.).

„DGP” informuje również: Miasta i gminy planują inwestycje. Nowe rozdanie funduszy unijnych i środki z KPO oznaczają więcej pieniędzy dla samorządów. Pełnomocnik zarządu ds. legislacyjnych w Związku Miast Polskich Marek Wójcik szacuje, że w ciągu najbliższych pięciu lat wartość inwestycji będzie się kształtować na poziomie ok. 100 mld zł rocznie. Eksperci zwracają uwagę, że w 2023 r. wpływ na wzrost wydatków miała inflacja. Teraz motorem mają być liczba i skala projektów. W ocenie Marka Wójcika jesteśmy na dobrej drodze do tego, by stopa inwestycji netto (relacja nakładów brutto na środki trwałe do PKB) przekroczyła 20 proc. i zbliżyła się do notowanej w krajach Europy Środowo-Wschodniej, gdzie od lat utrzymuje się na poziomie ok. 25 proc., czy UE, dla której wynosi 21–22 proc. W Polsce w ostatnich latach było to ok. 17 proc.

(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 11.07.2024.).

W „DGP”  czytamy też: Jest projekt zmian w przepisach dotyczących finansowania samorządów. W III kw. br. rząd ma przyjąć projekt zmian w przepisach dotyczących finansowania samorządów – wynika z informacji w planie prac legislacyjnych Rady Ministrów. Urzędujący od kilku miesięcy minister finansów Andrzej Domański zapowiadał nową regulację już wcześniej. Chodzi o ustabilizowanie sytuacji finansowej JST, którą zaburzyły wprowadzone przez rząd Prawa i Sprawiedliwości zmiany w systemie podatkowym. Na razie są znane ogólne założenia do projektu. Nie podano wskaźników, które mogłyby posłużyć do kalkulacji wpływów jednostek samorządowych według nowych zasad. A to w dużej mierze od nich będzie zależało, jak nowa regulacja wpłynie na kondycję JST. Zmiany mają dotyczyć udziału jednostek samorządowych w podatku dochodowym od osób fizycznych i prawnych. „Proponuje się, by dochody samorządów z tytułu PIT i CIT liczone były jako procent od dochodów podatników danego podatku z terenu danej JST- czytamy.

(Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”– 11.07.2024.).

„Głos Szczeciński” zauważa z kolei: „W całej Polsce ceny mieszkań zaczęły spadać, ale najwięcej spadły w Szczecinie”. To, co jeszcze nie tak dawno wydawało się niemożliwe, jednak staje się faktem – ceny ofertowe mieszkań na rynku wtórnym zaczęły spadać. Jak wynika z analizy cen ofertowych mieszkań wystawionych w czerwcu br., a przeprowadzonej przez Marcina Drogomireckiego, eksperta rynku nieruchomości, średnie ceny ofertowe mieszkań w większości największych polskich miast poszły w ostatnim miesiącu w dół. Najwięcej – o ponad 1 proc. spadły średnie ceny w Szczecinie. W tej chwili w Szczecinie za jeden metr kwadratowy trzeba zapłacić poniżej 10 sty. zł. Średnia cena metra kwadratowego wynosi dla mieszkań z rynku wtórnego – 9668 zł i jest o 1,3 proc. niższa niż miesiąc wcześniej. Jak podkreśla ekspert – wyniki najnowszej analizy potwierdzają, że na „niewidzialną rękę wolnego rynku” nie ma rady (chyba że zostanie nienaturalnie „wykręcona” rządowymi programami dopłat). Rosnąca liczba ofert sprzedaży mieszkań przy jednoczesnym spadku popytu, to prosta droga do redukcji cen. Jeżeli bowiem ofert sprzedaży jakiegoś towaru przybywa, chętnych do zakupu brakuje, a jednemu czy drugiemu oferentowi, z różnych powodów, pilnie potrzebna jest gotówka, to nie ma innego sposobu na pozyskanie klienta jak skuszenie go korzystniejszą ceną. Z dostępnych na rynku ofert wynika, że tanieją przede wszystkim mieszkania, które już od dłuższego czasu czekają na nabywców. Zanotowane w czerwcu spadki średnich cen ofertowych prawdopodobnie stanowią początek dłuższego okresu korekty stawek, zarówno na rynku wtórnym jak i pierwotnym. Przemawia za tym wciąż rosnąca liczba ofert sprzedaży mieszkań, wysoki, nieadekwatny do poziomu wynagrodzeń pułap cen (wywindowany sztucznie przez program BK2 proc., wysokie oprocentowanie kredytów hipotecznych (wysokie miesięczne raty kredytów, często wyższe od stawki czynsz za najem podobnego lokalu), spadek atrakcyjności mieszkań jako inwestycji  oraz zaspokojenie części popytu przez program BK2 proc. Wpływ na rynek mieszkaniowy ewentualnego kolejnego rządowego programu dopłat do kredytów jest trudny do przewidzenia. Nie jest znany ani czas jego wejścia w życie, ani ostateczne warunki, które pozwoliłyby ocenić jego faktyczną atrakcyjność, oszacować realne grono potencjalnych beneficjentów oraz segmenty rynku, na które by najmocniej oddziaływał- czytamy na łamach „Głosu”.

(Źródło: „Głos Szczeciński”- 11.07.2024.).

Zobacz również